WHO's CUTER?


Yaoi - WHO's CUTER?

Amantis - 2017-02-18, 18:08
Temat postu: WHO's CUTER?


Loki nigdy nie pomyślałby, że całe jego życie może rozsypać się na drobne kawałeczki, po tym jak pieprzony samolot, którym lecieli jego rodzice rozbił się zaraz po wystartowaniu.
Miał wszystko, cudowną rodzinę, przyjaciół, był popularny w szkole i dobrze się uczył. Niczego nie brakowało mu do szczęścia, a teraz... teraz nie potrafił się pozbierać.
Został sam w wielkim pustym domu. Przez trzy dni nie wychodził z pokoju pogrążony w rozpaczy, nic do niego nie docierało.
Dopiero przyjazd wujostwa, którzy mieli od tej pory sprawować nad nim opiekę do ukończenia pełnoletności nieco go otrzeźwił.
Nie widział brata ojca od dziesięciu lat, pamiętał go jak przez mgłę, więc jak to możliwe, że miał teraz z nimi zamieszkać? I to w Stanach?!
Jego ojczyzną była Wielka Brytania! Jak miał się odnaleźć w zupełnie nowym kraju?
Jedynym pocieszeniem był fakt, że dom nie zostanie sprzedany a poczeka na niego, w razie gdyby zechciał wrócić do swojego rodzinnego miasta. Dowiedział się również, że rodzice zapisali mu w spadku całkiem pokaźną sumkę, co zapewniało mu dobry start w dorosłość.

Pogrzeb pamiętał jak przez mgłę. Przyszło bardzo dużo ludzi, większości z nich kompletnie nie kojarzył. Poklepywali go po plecach, przytulali i składali kondolencję a on jedynie stał wpatrując się pustym wzrokiem w dwie kamienne tablice z wyrytym nazwiskiem Smith.
Tylko tyle pozostało po Annie i Tomie, jego najdroższych rodzicach.

Wujostwo zajęło się jego przenosinami i wszelkimi formalnościami. Został poinformowany, że od jutra pokój będzie dzielił ze swoim kuzynem, który ze względu na trwający rok szkolny nie mógł przyjechać do Anglii na pogrzeb.
Nie bardzo mu się ta myśl podobała, bo przez całe życie był jedynakiem, ale przecież nie miał nic do powiedzenia. To na pewno było lepsze niż sierociniec.

Lumi - 2017-02-18, 20:58

Rodzina. Francis niewiele wiedział o swojej. Przynajmniej tej, mieszkającej za oceanem. Słyszał kiedyś tyle: jego ojciec dorwał dobrą robotę w Stanach, więc całą trójką przenieśli się do przygotowanego dla nich sporego mieszkania. Trzy lata później zamienili je na jeszcze większe, dzięki czemu każde z nich miało swoje cztery ściany.
Fran nie miał jak narzekać na swoje życie - było poukładane, godne, robił w większości to, na co miał ochotę, a rodzice nie wściubiali w nie nosa tak długo, jak długo przynosił dobre oceny ze szkoły. Nauczyciele w większości go lubili, miał dobrych kumpli, z którymi przesiadywał, a i panienek chętnych do jego łóżka nie brakowało. No, wiedział, że gdzieś tam w Anglii ma kuzyna, ciotkę i wuja, pewnie i innych krewny, ale nie odwiedzali się. Jego ojciec raz tylko pojechał tam samotnie, podobno odnośnie sprawy spadkowej, ale Fran był wówczas dzieciakiem i... I zwyczajnie go to nie obchodziło. Sprawa rozeszła się po kościach, a on wrócił do spokojnego, bezpiecznego życia.
Które miało ulec drastycznemu załamaniu w wieku osiemnastu lat! Wieść o śmierci brata ojca oraz jego żoneczki przyszła nagle. Momentalnie należało się zabrać za pomoc osieroconemu nastolatkowi, dopilnować sprawy pogrzebowej, załatwić wszelkie papiery. Nim wyjechali, wypytali jeszcze syna, czy poradzi sobie bez nich kilka dni. Och, poradził sobie świetnie! Do tego stopnia, że w dzień po ich wyjeździe zwlekł się z łóżka, po mocno zakrapianej imprezie, dopiero koło trzeciej popołudniu.
Wypieprzył wszystkich gości, nawet tę śliczną blondynkę, jaka po pijaku wlazła mu do łóżka. Nawet nie wiedział, jak się nazywała. Pies z nią!
Z kumplem ogarnęli dom, resztę czasu spędzając równie przyjemnie we własnym towarzystwie, przez co z prawdziwym zawodem powitał powrót rodziców, czego... Nie dał po sobie poznać, witając ich szerokim uśmiechem. Ich oraz balast, jaki ze sobą przywlekli.
Trochę z politowaniem popatrzył na kuzyna. Był od niego niższy, wątły, jak na faceta i... Generalnie, jakby zapuścił włosy i wyrosłyby mu cycki, mógłby uchodzić za dziewczynę. Uniósł lekko brew, przepuszczając go w progu.
Ciekaw był, gdzie go ulokują... W gabinecie ojca?
- Fran, zaprowadź kuzyna do swojego pokoju.
- Co? - Rzucił, nim zdążył ugryźć się w język, z niedowierzaniem patrząc na matkę.
- No, zamieszka z tobą - odparła uśmiechnięta. - Masz duży pokój i spore łóżku, więc się pomieścicie, dokąd nie kupimy drugiego.
Zacisnął szczęki, momentalnie tracąc humor.
- Chodź - rzucił tylko, pochylając się po wielką, najwyraźniej ciężką torbę, którą przytargał jego ojciec. Przerzucił ją sobie przez ramię i ruszył na koniec korytarza, do swojego pokoju, gdzie bezceremonialnie rzucił torbę na środku.
Siadł na krześle obrotowym, zarzucając nogi na stół, wpatrując oceniająco w blondyna.
- Nazywasz się jakoś? - Rzucił od niechcenia. Planował dać mu jasno do zrozumienia, że w tym pokoju jest intruzem. Nic o sobie nie wiedzieli, nie znali się i... Prawdopodobnie widzieli się pierwszy raz w życiu.

Amantis - 2017-02-18, 22:28

Dzielnie zniósł oceniające spojrzenie kuzyna, zdając sobie sprawę, że wygląda żałośnie. Przez ostatni tydzień schudł pięć kilko, miał sine worki pod oczami i był chorobliwie blady.
Przywitał się niemrawo, nie siląc się nawet na uśmiech. Z tego co zdążył zauważyć jego krewniak był tak samo jak on zadowolony z nowego współlokatora. Nie dziwił mu się, on też byłby wkurzony.
Ruszył za Francisem rozglądając się dyskretnie na boki. Nie było tak źle, mieszkanie było nowoczesne, czyste i gustownie urządzone.
Skrzywił się widząc jak jego torba ląduje z łoskotem na ziemi. Miał nadzieję, że nic się nie potłukło.
Oparł się o szafkę i w obronnym geście objął się ramionami, nie miał ochoty na rozmowy z wrogo nastawionym do niego osiemnastolatkiem.
- Jestem Loki, mi też miło cię poznać kuzynie. - odezwał się z charakterystycznym angielskim akcentem.
- Nie patrz tak na mnie, też nie mam ochoty z tobą mieszkać. Gdybym miał coś do powiedzenia siedziałbym teraz w swoim domu, na przedmieściach Londynu a nie gniótł się z wyrośniętym nastolatkiem w jego pokoju. - rzucił nie szczędząc sobie drwiny. Nie zamierzał udawać, że jedyne czego pragnie to zaprzyjaźnić się z nim i pokazać jak bardzo jest wdzięczny za przyjęcie go pod swój dach.
- Co to za pomysł, spać w jednym łóżku? Co my mamy po pięć lat? - prychnął. - Z twoimi rodzicami jest chyba coś nie halo. - rzucił nim zdążył dobrze zastanowić się nad swoimi słowami.

Lumi - 2017-02-19, 14:22

- Loki? - Powtórzył za niem, unosząc brwi, nie wierząc, że komukolwiek w Anglii można było dać tak kretyńskie, jego zdaniem, imię. - Czyli co? Jesteś kłamcą? - Zadrwił, wspominając wierzenia skandynawskie, o których nie jedno czytał. Lubił mity i legendy, w czym swego czasu sporo siedział. Dokąd nie odkrył ciekawszych pasji.
Popatrzył na niego niechętnie, krzywiąc się, kiedy zaczęto mu ubliżać. Wyszczekanyś, gówniarzu. Ale o ile to, że obrażano jego mógł jakoś przegryźć, to, co dzieciak zaczął gadać o jego rodzicach niezmiernie Frana wkurwiło. Wstał gwałtownie, podchodząc do niego w kilku krokach, z łupnięciem uderzając dłonią o ścianę tuż za głową chłopaka, przypierając go do niej. Nie dawał drogi ucieczki, pacząc na blondyna z góry. Warknął ostrzegawczo.
- Coś nie halo? - Powtórzył za nim mrukliwie, pochylając nieznacznie, aby ich oczy były na jednym poziomie. - Ciesz się, gówniaku, że chociaż delikatnie to ująłeś, inaczej właśnie zarobiłbyś w pysk. - Złośliwy uśmiech ozdobił jego twarz. - A jak ci się, kurwa, nie podoba spanie ze mną w jednym łóżku, zawsze masz podłogę do dyspozycji.
Jemu to też nie odpowiadało. Nie chciał spać w jednym łóżku z facetem. Przynajmniej tym konkretnym, ale rozumiał też, że nie chcieli go wywalać do salonu, gdzie nie miałby już ani odrobiny prywatności.
- Ale wiesz... - Zaczął, prostując się po chwili. - Jak ci się tak nie podoba to przeniesienie, może powinieneś trafić do domu dziecka, hm? Jeszcze można wszystko zmienić.

Amantis - 2017-02-19, 22:56

- Raczej marny ze mnie olbrzym. odparł również odnosząc się do mitologii. Nie zdążył uciec przed nastolatkiem, który doskoczył do niego w przeciągu kilku sekund wyraźnie rozjuszony. Przymknął ślepia spodziewając się uderzenia, które otworzył dopiero słysząc łupnięcie tuż przy swoim uchu.
Duże, lazurowe oczy rozszerzyły się w niemym zaskoczeniu, ale szybko doszedł do siebie i na jego ustach ponownie pojawił się ironiczny uśmieszek.
- Śmiało, twoi rodzice będą zachwyceni, gdy zobaczą jak dobrze się dogadujemy. powiedział unosząc prowokująco podbródek. Położył rękę na klatce piersiowej swojego kuzyna i pchnął go, chcąc zwiększyć między nimi odległość. Nie podobało mu się, że jest przyciskany do ściany i nie bardzo może się ruszyć.
- Przestrzeń osobista. Wiesz, co te słowa znaczą? skrzywił się niezadowolony z faktu, że różnica wzrostu jest między nimi aż taka duża.
- To miłe, że jesteś tak gościnny i proponujesz mi swoją podłogę.
Zesztywniał słysząc o przytułku.
- Pieprz się. warknął już autentycznie wkurzony. Nie będzie gnój jeden spoglądał na niego z góry, tylko dlatego że jest półtora roku starszy!

Lumi - 2017-02-19, 23:24

- Sam nie będę - odparł ze złośliwym uśmieszkiem. - Poza tym, zdecydowanie wolę pieprzyć kogoś - dodał, puszczając mu oczko, świadom, że jeszcze bardziej go wkurzy.
Wziął głęboki oddech, rozejrzał się po pokoju i warknąwszy kilka przekleństw pod nosem, podszedł do drzwi na przeciw łóżka, otwierając je, po czym od raz wszedł do sporej garderoby. Niechętnie zaczął przewieszać ubrania, następnie przekładać inne na półkach, robiąc tym samym miejsce na dwóch z nich, wzrokiem wyszukując, gdzie jeszcze może go trochę zwolnić.
Wyszedł, popatrzył niechętnie na Lokiego i prychnął.
- Masz dwie wolne półki i kilka wieszaków - poinformował. - Baw się dobrze - rzekł, wychodząc, aby porozmawiać z rodzicami.
Matka szybko zwróciła na niego uwagę, posyłając pytające spojrzenie oraz radosny, wesoły uśmiech.
- Gdzie zgubiłeś kuzyna? - Zapytała uprzejmie.
- Myślę, że się rozpakowuje - mruknął obrażony, siadając na wysokim, barowym krześle. - Dlaczego musi być w moi pokoju? - Spytał w prost, nie dbając o to, jak to brzmi. - W biurze taty można spokojnie postawić łóżko i będzie miał tam chociaż własną przestrzeń!
- Dobrze wiesz, że tata potrzebuje miejsca, gdzie będzie mógł pracować w spokoju.
- W ostatnim roku siedział tam dwa razy - rzucił szybko w odpowiedzi, przez co został skarcony wzrokiem. - No, cholera! Ale jak sobie wyobrażacie, że mamy razem spać?
- Kochanie, przecież wiesz, że to przejściowe.
- Za kilka dni kupimy nowe łóżko i dostawi się je w twoi pokoju - wtrąciła głowa rodziny.
- Czemu akurat w moim? - Zapytał nastolatek, coraz bardziej poirytowany.
- Ponieważ za trzy miesiące i tak kończysz szkołę, pójdziesz do collage'u i twój pokój będzie wolny - wyjaśnił cierpliwie mężczyzna, na co jego syn otworzył szeroko oczy ze zdziwienia, podrywając momentalnie na nogi.
- Że co?! - Rzucił, nim się opamiętał. - Świetnie! Czyli jak będę na wakacje zjeżdżał do domu, to nawet nie będę miał się gdzie podziać, bo mój pokój już nawet nie będzie mój, tak?!
- Skarbie, tata nie to miał na...
- Zajebiście - warknął, wracając do pokoju, wparowując tam jak burza, nawet nie oglądając za nowym lokatorem. Chwycił tylko za stojącą w kącie gitarę elektryczną, komórkę z biurka i tyle go było w pokoju. - Wychodzę - oznajmił, ponownie przechodząc przez salon.
Wciągnął glany i kurtkę i wyszedł, trzaskając za sobą drzwiami. Był wściekły i potrzebował odreagować. Zjeżdżając windą wysłał tylko smsa znajomym, gdzie można go znaleźć, licząc, że chociaż przyjaciel przyjdzie się z nim napić i pomóc ochłonąć.

Amantis - 2017-02-20, 13:47

Blondasek zaniemówił a potem zarumienił się - i to nie tylko ze złości. Z pod przydługiej grzywki obserwował jak kuzynek krząta się po pokoju widocznie wkurwiony, by w końcu zniknąć w garderobie łaskawie robiąc mu nieco miejsca na rzeczy.
Gdy jego nowy współlokator wyszedł z prychnięciem godnym kota wziął się za rozpakowywanie swoich rzeczy. Jak on się miał tu pomieścić?
Był w trakcie wyciągania swoich koszulek z torby, gdy do pokoju jak burza wparował Francis omal go nie taranując. Zabrał gitarę i coś z biurka i wyleciał tak szybo jak wszedł zostawiając zaskoczonego krewniaka na środku pokoju z bardzo głupią miną.
Loki postanowił zignorować niecodzienne zachowanie i kontynuował swoją robotę, do czasu gdy usłyszał pukanie do drzwi.
- Proszę? - powiedział niepewnie, bo wcale nie czuł się gospodarzem w tym pokoju.
- Hey, Loki. I jak tam? - zaczął niezdarnie pan domu siadając na krześle, zajmowanym wcześniej przez swojego syna. - Jak ci się u nas podoba?
Niebieskooki wpatrywał się w swojego wuja nie bardzo wiedząc co powiedzieć. W końcu, po długim, jak się mu zdawało, milczeniu wzruszył ramionami.
- Nie jest źle. - odpowiedział nie chcąc sprawić przykrości mężczyźnie, który z wyglądu bardzo przypominał jego ojca.
- Wiesz jakbyś czegoś potrzebował to nie krępuj się, no i... czuj się jak u siebie. W końcu trochę tu pomieszkasz.
- Ta, jasne.- uciął nastolatek mając nadzieję, że ta krępująca rozmowa się skończy. - Jeśli nie ma wujek nic przeciwko to chciałbym rozejrzeć się po okolicy.
Najstarszy z rodu nie był zbyt optymistycznie nastawiony do tego pomysłu, ale nie chcąc by Loki pomyślał, że uważa go za dzieciaka wymruczał pozwolenie.
Stary Steaven aż za dobrze wiedział co się dzieje, gdy nastolatka nie traktuje się jak dorosłego. Miał w końcu w domu osiemnastolatka.
Więc sierotka wyszła w wielki świat, zupełnie inny od tego dotychczas mu znanego.

Usiadł na ławce w central parku wyciągając buzię w kierunku słońca. W Londynie zazwyczaj padało, mało było dni gdy mógł się rozkoszować ładną pogodą, dlatego jego skóra była jasna jak śnieg.

Lumi - 2017-02-22, 15:59

Kiedy wreszcie blondyn wrócił do domu, czekał na niego ciepły obiad oraz wujostwo, chcące wyraźnie zrobić wszystko, aby chłopak czuł się u nich jak najlepiej. Ciotka wypytywała chłopca co lubi jeść, jak lubi spędzać wolny czas, wuj natomiast upewniał się, co chłopakowi będzie potrzebne w najbliższych dniach.
Zapewniali również w przyszłym tygodni będzie mógł iść już do szkoły, zaś do tego czasu ma trochę wolne dla oswojenia się z miastem i nowym miejscem. Nie chcieli na raz wprowadzać zbyt wielu zmian, a tym samym zbytnio stresować nowego podopiecznego.
Francis do domu wrócił dopiero następnego dnia. Wciąż wściekły, nawet po kilku godzinach odreagowywania z przyjacielem, nie miał chęci siedzieć z rodziną. I z kuzynem. Przenocował o Wade'a, do mieszkania wchodząc po dwunastej. W drzwiach powitała go matka. Niezadowolona.
- Gdzie byłeś? - Zapytała od wejścia zaniepokojonym głosem.
- U Wade'a - prychnął, zrzucając buty i ją wymijając. - Tam chociaż nie czułem się jak intruz - dodał ze złością.
- Fran, wiesz przecież, że nie chcemy, abyś...
- Co?
Jej westchnięcie powiedziało mu jasno, że jest zmieszana. Nie umiała odpowiedzieć. Pokręcił tylko głową, idąc do swo... Ich pokoju!
- Cześć, kuzynie - przywitał się od wejścia, okładając gitarę na miejsce. Zdjął tshirt przez głowę i ruszył do łóżka. - A teraz się suń. Idę spać.

Amantis - 2017-02-22, 20:53

Starali się.
Naprawdę chciał ich nie lubić i być nieuprzejmym, ale nie potrafili, gdy byli dla niego tacy mili. Szczególnie ciężko było mu prychać na wuja, który tak strasznie był podobny z wyglądu do jego ojca. Czasem to, aż bolało. Patrzenie na tak znajomą twarz, której się już nigdy więcej nie zobaczy.
Ciotka zmieniła pościel, upewniła się że Loki wszystko ma i zostawiła go w jego nowym pokoju.
Pierwszą noc miał przyjemność spędzić sam, na co nie narzekał. Mógł w spokoju wypłakać się ( postanowił sobie, że to ostatni raz kiedy sobie na to pozwala) i przemyśleć swoją sytuację. Gdyby nie jego milusi kuzynek byłoby dużo łatwiej przystosować się do nowej sytuacji.
Westchnął słysząc odgłos trzaskanych drzwi, a zaraz potem warczenie ciemnowłosego.
- Jest dopiero południe, nie było nawet dobranocki. powiedział nie patrząc na młodego mężczyznę zza swojej książki. Przeturlał się jedynie ze środka na prawą stronę, a zrobił to tylko dlatego, że nie chciał być przygnieciony przez większe ciało. Nie wątpił, że Fran byłby w stanie najzwyczajniej w świecie rzucić się na niego, albo skopać mało delikatnie.
Dopóki kuzyn nie zaczepiał go, miał w planach ignorować jego obecność tak długo jak się da. Nie miał ochoty na przepychanki z zielonookim, tym bardziej, że zdawał sobie sprawę ze swojej marnej sylwetki. Gdyby doszło do bójki dostałby niezłe bęcki, a jemu nie spieszno było do siniaków i rozlewu krwi.

Lumi - 2017-02-23, 00:54

Uwaliwszy się wygodnie, wtulił twarz w pościel, pomrukując z zadowoleniem. Odetchnął głęboko, wsuwając ręce pod poduszkę, przymykając oczy. Oczywiste, że było południe. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Tyle tylko, że z przyjacielem nie spali do szóstej, a kiedy wreszcie posnęli, o dziesiątej zerwała ich z łóżka rodzina Wade'a, przez co szatyn był mocno nie wyspany.
Chwilę wiercił się na łóżku, ostatecznie, unosząc nieznacznie jedną powiekę, aby spojrzeć na kuzyna. Przewrócił oczami i westchnął ciężko.
- Co czytasz? - Zapytał niechętnie, tylko dlatego, że nie był w stanie teraz usnąć. Może rozmowa z tym dzieciakiem tak go zanudzi, że sam zaśnie? - Jakieś romansidło?
Zlustrował go wzrokiem. Chłopak ani trochę nie wyglądał na kogoś, kto... Byłby męski. Gdyby sam nie pieprzył się z kim ma ochotę, zapewne od razu zapytałby kuzynka, czy jest pedałem. A może faktycznie był? I brał chętnie w dupę inne kutasy? Bo Francis nie zamierzał wierzyć, że jego kuzynek mógłby być na górze.
- Pytam o coś - zwrócił mu uwagę, kiedy nie otrzymał odpowiedzi.

Amantis - 2017-02-23, 11:00

- Przecież miałeś spać. odezwał się nieco zirytowany napastliwym tonem kuzyna. Odłożył książkę na bok i spojrzał na leżącego obok nastolatka. Gustownie uniósł brew do góry widząc go na w pół nagiego i wyciągniętego jak król na łóżku.
- Mało tego, że romans to jeszcze erotyk. Pięćdziesiąt twarzy Greya, na pewno słyszałeś. skłamał odnośnie czytanej książki. Tak naprawdę sięgnął po Harrego Pottera, konkretnie piątą część. Tą z dedykacją od jego rodziców. To była taka namiastka normalności i ... mógł się zatracić w magicznym świecie nie myśląc o swojej obecnej sytuacji.
- Zawsze tak uciekasz z domu? Twoja matka nie spała prawie całą noc.
Loki też nie spał zbyt wiele, a jak już mu się udało odpłynąć do krainy Morfeusza, to jego sen był bardzo płytki i doskonale słyszał nerwowe kroki swojej ciotki.
- A zresztą nieważne. Co mnie to obchodzi. prychnął ostatecznie odwracając się do krewniaka tyłem. Ciemnowłosy miał teraz okazję podziwiać dwie, zgrabne i jędrne półkule opięte przez obcisłe dżinsy.
Blondyn lubił, gdy spodnie przylegały do niego ja druga skóra, natomiast bluzki preferował rozmiar większe.

Lumi - 2017-02-26, 21:48

Przewrócił oczami, usłyszawszy odpowiedź. Och, super. Próbował chociaż zagadać w miarę przyjaźnie, a w odpowiedzi usłyszał tylko złośliwość. Co miał poradzić na fakt, że się kompletnie nie znali, a nagle mieli żyć obok siebie, w jednym pokoju i... Tolerować siebie nawzajem? Jeszcze to zachowanie blondyna i jego wczorajsze słowa.
W chwili, gdy usłyszał o zamartwianiu się rodzicielki, prychnął pogardliwie. Och, doprawdy! Jakby to było istotne. Przecież było z góry jasnym, że nic mu się nie stanie, że idzie pograć, skoro wziął gitarę, a ostatecznie i tak wróci do domu.
- Zdarza się - przyznał, wzruszając ramionami. - Poza tym, co to za ucieczka, kiedy jasno mówię, że wychodzę z domu? - Dorzucił, kręcąc głową, unosząc lekko na ręce, aby popatrzeć na kuzyna. - Ty nigdy nie wychodziłeś ze znajomymi? - Zapytał, uśmiechając drwiąco.

Amantis - 2017-02-26, 23:22

Kiedy stało się jasne, że kuzynkowi zebrało się na rozmowy, odłożył książkę na ziemię i z powrotem odwrócił się w jego stronę.
- Wypadałoby powiedzieć, gdzie dokładnie idziesz i z grubsza co będziesz robić. A do tego odbierać telefony, albo chociaż odpisywać na esemesy.
Czy on właśnie poucza osiemnastolatka? Coś tu chyba poszło w złą stronę, w końcu to Fran był tym nieco starszym. Zacisnął wargi, gdy uświadomił sobie, że zachowuje się jak własny ojciec.
- Nie, nikt mnie nie lubi. - powiedział nad wyraz poważnie, by chwilę potem parsknąć.- No raczej, że wychodziłem. Za kogo ty mnie masz?
Blond włosy rozsypały się na poduszce, tworząc duży kontrast z czarną pościelą. Niebieski ślepia spoglądały bystro w te zielone, wpatrujące się w niego uważnie.
- Słuchaj, gdyby to zależało ode mnie zostałbym w Anglii. Ale z racji tego, że nie jestem jeszcze pełnoletni twoi rodzice mi na to nie pozwolili. Gdy tylko stuknie mi osiemnastka, już mnie więcej nie zobaczysz więc... więc może odczep się, co? Nie mam ochoty na twoje humorki, nie chciałem się nad sobą użalać, ale... straciłem mamę i tatę. Nie uważasz, że to już wystarczająco chujowe?
Sam nie wiedział czemu to wszystko powiedział. Po prostu mu się wyrwało! Nie wytrzymał i wywalił z grubej rury, aż mu się głupio zrobiło.
Przymknął oczy uświadamiając sobie, że właśnie zrobił z siebie słabą sierotę.

Lumi - 2017-02-27, 00:33

Patrzył na niego wzrokiem bez wyrazu. Wreszcie siadł, przekrzywił głowę raz w jedną, raz w drugą, uśmiechając z rozbawieniem. Westchnął kręcąc głową. Sięgnął po niego i przyciągnął do siebie, tak, że blondyn nie miał możliwości, aby się nieprzytulić.
- Kiedy gadasz w taki sposób, jesteś znacznie słodszy, niż kiedy boczysz się już na sam mój widok, wiesz? - Stwierdził, mierzwiąc mu włosy. - Mojej matce złamiesz serce, jak spierdolisz do Anglii, zaraz po skończeniu osiemnastki - rzekł wreszcie poważnie. - I chociaż przyznaję, że dzielenie pokoju z szesnastolatkiem, którego kompletnie nie znam, wkurwia mnie, nie jestem skończonym chujem, aby nie wiedzieć, że teraz, przede wszystkim potrzebujesz miejsca, gdzie będziesz czuł się bezpiecznie.
Skrzywił się, kiedy pomyślał o tym, jak będzie wyglądało kilka kolejnych dni. Ale chwilowo nie miał na to wpływu. Właściwie... Loki też nie. Mogli tylko zaakceptować nowy stan rzeczy i mieć nadzieję, że jakoś to będzie. Jakoś przeboleją.
- Więc... Może po prostu spróbujmy się dogadać i poznać? - Zaproponował, chociaż sam był tym trochę zdziwiony. Ale przecież właśnie tego oczekiwali po nim starzy, prawda?

Amantis - 2017-02-27, 10:14

Jęknął zaskoczony nie spodziewając się nagłego przytulenia. Do jego nozdrzy wdarł się przyjemny, męski zapach kuzyna a buzia znalazła się we wgłębieniu pomiędzy szyją a barkiem ciemnowłosego.
- Wcale nie chcę być słodki. - wymruczał niewyraźnie, łaskocząc go swoim przyspieszonym oddechem. - I rocznikowi mam siedemnaście lat. - dodał niezadowolony z faktu, że urodził się w grudniu. Zawsze był najmłodszy w klasie, to był jego mały kompleks.
Mimo, że na początku napiął mięśnie się na takie wylewne okazanie uczuć już po chwili rozluźnił się pod wpływem ciepła płynącego od drugiego ciała.
- Jeśli obiecasz nie ściskać mnie jak pluszowego misia. - zażartował słabo, czując się nagle zawstydzony przez pozycję w jakiej się znajdował. - Nie podejrzewałbym cię o takie czułości. Wszystkich tak tulisz, czy tylko biedne sieroty?
Wsunął ręce między ich ciała i pchnął delikatnie, by zwiększyć między nimi dystans. Fran miał dzięki temu okazję zobaczyć jego nieco zarumienione policzki.
- Możesz już przestać, obiecuję nie płakać.

Lumi - 2017-02-27, 22:28

Ponaglony, odsunął go od siebie, przypatrując chwilę chłopakowi w zastanowieniu. Nie chciał go straszyć. Nie chciał, aby się sprzeczali. I naprawdę uważał, że tylko wspólne dogadanie się pozwoli im jakoś przetrwać w jednym pokoju. Zagryzł mocniej zęby, uświadamiając sobie, jak bardzo będzie wkurzony, kiedy będzie chciał się pieprzyć z kimś na swoim łóżku. A akurat jego kuzynek będzie w domu...
- Nie, nie wszystkich - odpowiedział momentalnie, uśmiechając na to pytanie. - Tylko tych słodkich - dodał, puszczając mu oczko, po czym przeciągając z głośnym jękiem.
Oparłszy potylicę o ścianę, westchnął ciężko. Chciał spać, a jednocześnie był już tak przemęczony, że nie będzie w stanie przez kilka kolejnych godzin. Świetnie! Nienawidził tego stanu. Pozostało mieć nadzieję, że względnie szybko odpłynie, jak już położy się wieczorem... I że nie zaśpi następnego dnia na lekcje.
- W tym tygodniu jeszcze nie idziesz do szkoły, nie? - Zagadnął, zerkając na znów sięgającego po książkę blondyna. - Co będziesz robił cały tydzień?

Amantis - 2017-02-28, 08:36

Wcale nie był słodki, do diabła. Zarumienił się jeszcze mocniej, więc żeby to ukryć sięgnął ponownie po wcześniej odłożoną książkę.
- Taki był na początku plan. - przyznał ponownie spoglądając na kuzyna. - Tyle, że poprosiłem by z niego zrezygnowali. Wolę się czymś zająć i pójść do szkoły. Na co mi wolne, jak nie mam się nim z kim cieszyć? Samotne wałęsanie jest takie, no... samotne. - zakończył trochę kulawo wzruszając przy tym ramionami.
Nie mając co robić dużo by myślał, a myślenie w jego obecnym stanie nie było niczym przyjemnym. Ciągle powracało do niego wspomnienie pogrzebu.
- Więc... skoro już nie chcesz spuścić mi lania, mogę się jutro z tobą zabrać autem? Słyszałem, że dostałeś całkiem niezłe cacko na szesnaste urodziny.
Wygodna podróż samochodem wydawała się dużo lepszą opcją niż jazda zatłoczonym metrem.
- No chyba, że nie masz w szkole za dobrej opinii, to wtedy chyba będę musiał sobie darować wspólny podjazd pod szkołę. - dodał z dużym uśmiechem, dzięki któremu wiadome było, że żartuje.

Lumi - 2017-03-04, 23:58

Popatrzył na kuzyna, myśląc nad tym krótką chwilę. Właściwie nie widział żadnych przeciwwskazań, aby razem wybrali się do szkoły. Po drodze nigdy nikogo nie zabierał - jak już, zwykle tylko odwoził Wade'a do domu, ale aby specjalnie po niego jechać? Pokręcił nosem, rozważając tę kwestię.
- Pozostaje jeszcze sprawa twoich papierów - stwierdził po chwili. Musisz pogadać z moimi rodzicami, aby w takim razie dzisiaj wszystkie przygotowali, wtedy jutro skoczymy do budy wcześniej, żeby dostarczyć je do dyra.
Wzruszył ramionami, przeciągnął się i ziewnął przeciągle.
- Inaczej nawet nie będzie wiadomo, do której klasy masz dołączyć, a tego raczej nie chcemy, no nie?

Amantis - 2017-03-06, 20:15

Loki wydawał się rozbawiony nagłym zamartwianiem się kuzyna o tak dorosłe rzeczy jak jego szkolne papiery.
- To samo powiedzieli twoi rodzice. - uśmiechnął się delikatnie. - Jasne, jeśli to nie duży problem to wolałbym wiedzieć, gdzie mam zajęcia.

Rano wskoczył w swoje najlepsze ciuchy, umył dokładni zęby i zrobił sobie na głowie artystyczny nieład. Pierwszy dzień w szkole zawsze był stresujący, liczyło się dobre wrażenie i to co pomyślą o nim nowi koledzy. Oby nie został jakimś wyrzutkiem czy innym dziwakiem. Przyzwyczajany był do tego, że należał do tej "fajnej" grupy.
Nie było łatwo wstać skoro świt, przygotować się i jeszcze zjeść śniadanie. Ciotka widocznie wiedziała, że nastolatki wiecznie się spieszą więc nim zdążyli wyjść wcisnęła im w ręce przygotowane kanapki, żeby nie szli do szkoły głodni.
Podróż zajęła nieco ponad dwadzieścia minut, a gdyby nie zapalające się co chwilę czerwone światła byliby jeszcze szybciej.
- Och, a więc to jest to słynne amerykańskie liceum. - powiedział, gdy już wysiedli z auta. - No... nie powiem robi wrażenie. Mam nadzieję, że mój angielski akcent nie będzie dla innych zbyt drażniący. - westchnął nieco dramatycznie i ponaglony przez kuzyna ruszył do dyrektora.

- Nic z tego nie rozumiem. - wyznał podając ciemnowłosemu plan zajęć, gdy już wyszedł z sekretariatu z bardzo nietęgą miną.

Lumi - 2017-03-13, 20:41

Następnego dnia rano, zgodnie z ustaleniem, przyszykowali się do szkoły - spanie w jednym łóżku nie okazało się tak złe, jak początkowo Fran zakładał, chociaż nadal uważał to za naprawdę dziwne. W końcu byli kuzynami! Nie miał nic do spania z facetami, ale uprawianie przygodnego seksu, a spanie w jednym łóżku z kimś z rodziny, w dodatku w podobnym wieku, było... Wyjątkowym doświadczeniem. Ładnie ujmując.
Poranny zgiełk i ciasnota na drogach nie była niczym wyjątkowym. Jak zawsze musieli postać w korkach śpieszących do szkół i pracy ludzi, na całe szczęście wyrabiając wcześniej, jak planowali. Zaprowadziwszy blondyna pod gabinet dyrektora, siadł na ławeczce, wkładając słuchawki i odpalając muzykę z telefonu. Nudził się, esemesując z Wadem oraz grupką innych znajomych. Rutyna. Wróciła jego norma dnia. I równie szybko zniknęła, gdy młodszy chłopak wrócił na korytarz.
Wstał, wyrywając mu bezceremonialnie plan z rąk, rzucając na niego szybko wzrokiem. Uniósł brew, zaskoczony wychowawcą, z jakim miał mieć teraz blondyn. Fran i profesor biologi za sobą nie przepadali. Lekko rzecz ujmując, jednak nie uznał za istotne o tym wspominać, od razu kierując kroki w odpowiednim kierunku.
- To będzie tu - poinformował, wskazując salę trzysta dwanaście. - Później kieruj się za resztą klasy. - Ogarną jeszcze raz jego plan, następnie kartkę wciskając w ręce kuzyna. - Kończę godzinę po tobie, więc zaczekaj na mnie przed szkołą - polecił, układając w głowie plan dnia. - Po szkole oprowadzą cię pewnie nowi znajomi, a po lekcjach zabiorę cię do domu. Pasi? - Zapytał, po chwili machając mu ręką i ruszając dwa piętra niżej pod własną salę.

Amantis - 2017-03-19, 22:12

Loki przewrócił oczyma na ten niemal filmowy gest, zabrania mu planu lekcji i przystanął z założonymi ramionami wpatrując się w kuzyna wyczekująco. Gdy ten ruszył w sobie znanym kierunku, poprawił plecak na ramieniu i podążył za kuzynem. Sam szukałby klasy z milion lat, a spóźniać się na pierwszą lekcję nie było w dobrym tonie. Wolał wywrzeć pozytywne wrażenie. Nie wiedział jeszcze, że samo jego nazwisko cieszy się wśród nauczycieli zła sławą. Fran był bystry, ale cholernie pyskaty.
- Pasi. - przytaknął odbierając kartkę z rozpiską zająć i delikatnym skinieniem głowy żegnając się ze swoim przewodnikiem. Oparł się o ścianę i wyciągnął telefon zerkając na wyświetlacz. Miał jeszcze pięć minut do rozpoczęcia zajęć. Co miał robić przez ten czas? Zagadać do kogoś?
- Siemka, będziesz chodził do naszej klasy? - usłyszał delikatny, dźwięczny głos, więc uniósł spojrzenie i przyjrzał się ładnej, zgrabnej dziewczynie. Wyglądała na miłą, więc uśmiechnął się swoim najlepszym uśmiechem i wyciągnął do niej rękę.
- Josh. Jestem tu nowy.
- Ooohhh, Anglik! - zapiszczała potrząsając jego dłoń. - To prawda, że pijecie tyle herbaty?
No nie, tylko nie gadka o herbacie. Mina nieco mu zrzedła, ale grzecznie odpowiadał na ciekawskie pytania nastolatki.
- Chodzą słuchy, że jesteś nową dupą, Smitha. Zdajesz sobie sprawę, że szybko zostaniesz porzucony? Fran na pewno znudzi się tobą w ciągu tygodnia.
Jak miło.
Dobrze, że zadzwonił dzwonek i Josh nie miał czasu odpowiedzieć jakiejś wytapetowanej lali, która najwidoczniej uważała się za niesamowitą piękność. Zatrzymany przy tablicy przez nauczyciela westchnął cicho, naprawdę miał nadzieję, że uda im się pominąć kwestię przedstawienia się.
- Powiedź nam coś o sobie, chłopcze.
Blondyn rozejrzał się po pomieszczeniu wyłapując kilka zaciekawionych spojrzeń i przez chwilę zagapił się na model serca, ale szybko odzyskał koncentrację i odezwał się z tym swoim pięknym akcentem.
- Josh Smith, rodowity Anglik.
- Smith? Od TEGO Smitha? Podobno z nim przyjechałeś.
Niebieskooki zmieszał się wyraźnie.
- Fran to mój kuzyn. Mieszkamy razem.
Oho, to był news miesiąca. Francis ma kuzyna! Przez pół godziny nauczyciel nie był w stanie zapanować nad klasą.
I całe pierwsze dobre wrażenie, chuj strzelił.

Lumi - 2017-04-03, 20:11

Fran już po chwili spotkał się pod salą z najlepszym przyjacielem. Przywitawszy, zaczęli prowadzić swoją zwyczajową rozmowę o wszystkim i niczym, wybitnie pomijając temat nowego mieszkańca domu Francisa. Wade, po wspólnym upijaniu w sobotę doskonale zdawał sobie sprawę, że nawet jeżeli kumpel jest w dość dobrym humorze, po rozmowie na temat jego nowego współlokatora ten stan może ulec zmianie.
Szybko zajęli się lekcjami, przerwy spędzając jeszcze weselej, niż zajęcia. Dzięki temu na jakiś czas Fran zupełnie wyrzucił z głowy myśli o blondynie. Przynajmniej do czasu, jak po lekcjach wychodząc ze szkoły został zaczepiony przez jedną z dziewczyn, z którą przespał się... Jakieś dwa tygodnie wcześniej?
Podbiegła, patrząc na niego z wyrzutem, stając o krok przed nim wyraźnie oburzona.
- Co jest, Marie? - Zapytał, unosząc jedną brew, zaskoczony jej postawą.
- Ja wiem, że nic sobie nie obiecywaliśmy - zawarczała, marszcząc brwi. - Ale mógłbyś mnie chociaż aż tak nie poniżać, biorąc się za jakiegoś pedała chwilę po tym, jak pieprzyłeś się ze mną - wycedziła łypiąc to na Frana, to jego przyjaciela.
Wymienili spojrzenia, wspólnie zastanawiając, o co jej chodziło. Niewypowiedziane pytanie uderzyło ją jeszcze bardziej, przez co niemal zabuzowała. Dla Francisa ten widok był dość zabawny - szczególnie, że nigdy nie przejmował się tym, co myślą o nim osoby, z którymi sypiał, dokąd dobrze się bawił. A już na pewno nie przejmował się ich uczuciami, skoro każdemu mówił, że to zazwyczaj pierwszy i ostatni raz.
- O czym ty, kurwa, mówisz? - Zapytał wreszcie, kiedy wciąż stała, nic nie mówiąc.
- Już cała szkoła gada o twojej nowej dupie, z którą rano przyjechałeś! - Krzyknęła oskarżycielsko. - Sothas widziała was, jak przyjechaliście razem grubo przed zajęciami!
Zamrugał. Sothas to, jak się nie mylił, ta durna drugoklasistka, która uwielbia plotkować, wynajdować sensacje i rozpowiadać je na lewo i prawo. Roześmiał się, łapiąc za brzuch, zaraz praktycznie zginając, kiedy wyobraził sobie, jakie "pierwsze wrażenie" w takim razie zrobił jego kochany kuzynek. Och, jeżeli faktycznie tamta idiotka rozsiała już te plotki, to każdą przerwę blondynek musiał mieć wręcz przeuroczą!
- Ach... O nim mówisz - odpowiedział z rozbawieniem, wreszcie się uspokajając. O dziwo Wade się nie wtrącał, czekając na jego reakcje. - Ta, całkiem niezłą dupę wyrwałem, nie? - Zadrwił. - Ale spadaj stąd. Zaraz przyjdzie, bo jedzie prosto do mnie, a takie dziwki, jak ty, nie powinny z nim rozmawiać - oznajmił, z szerokim uśmiechem.
I uśmiech ten nie zniknął, nawet kiedy zarobił po swoich słowach liścia od obrażonej szatynki, która odeszła szybkim krokiem.
- Wiesz, że ona rozpowie to dalej, nie? - Zagadnął przyjaciel, kiedy przy samochodzie Frana czekali na Josha.
Smith wzruszył ramionami.
- Na to liczę - odparł beznamiętnie, odpalając sobie fajkę. - Skoro dzielę pokój z gnojkiem, którego imię dowiaduję się dopiero z karki od dyra - dodał z rozbawieniem. - Wiesz, jak mi się przedstawił? Loki. - Parsknął śmiechem.
- Twoja nowa dupa lubi mity skandynawskie, czy po prostu ma jazdę na Marvela?
- Och... Nie wiem, skarbie - zadrwił, puszczając przyjacielowi oko. - Ty mi powiedz, Wade.
- Mogę ci to przeliterować, Francis - odpowiedział mrukliwie drugi, po czym obaj ryknęli śmiechem.

Amantis - 2017-04-10, 10:23

To był najgorszy pierwszy dzień w szkole ever.
Nigdy, nawet w koszmarach nie podejrzewałby, że będzie musiał przez cały dzień tłumaczyć, że Fran to NIE jest jego chłopak tylko KUZYN.
Pod koniec mordował wzrokiem każdego, kto chciał się do niego zbliżyć.
Nic więc dziwnego, że gdy widząc kuzyna naśmiewającego się z jego imienia z jakimś typem, nie wytrzymał. Czara goryczy się przelała.
Wyciągnął z torby niezjedzone jabłko i bardzo celnie trafił nim w napuszony łeb ciemnowłosego.
- Jeszcze raz, co ci nie odpowiada w moim imieniu, Fran? - warknął zupełnie ignorując obecność kolegi nastolatka.
- Takie zabawne jest, że moje imię pochodzi od nordyckiego boga? Twoje wywodzi się od plemienia Franków. To dopiera nudna, twoi rodzice nie mają za grosz wyobraźni.
Zszedł klika stopni niżej z niemałą satysfakcją wpatrując się w z początku zaskoczoną minę, która w przeciągu kilku sekund zmieniała się w grymas złości.
Chciał z nim żyć w dobrych stosunkach, co? Właśnie widział! Obrabiał mu dupę wcale się z tym nie kryjąc.

Lumi - 2017-05-08, 17:22

Boleśnie odczuwszy silne uderzenie w tył głowy, jęknął boleśnie, momentalnie chwytając za obolałe miejsce, lekko zginając. Odwrócił się gwałtownie, wpatrując w zmierzającego ku nim kuzyna, mierząc go chłodnym spojrzeniem. Prychnął pogardliwie, słysząc nagłą tyradę odnośnie pochodzenia imion. Przewrócił oczami, patrząc na niego pogardliwie.
- O, serio? - Odparł obojętnie. - I własnie dlatego, na wydrukowanym dla ciebie planie zajęć było napisane "Josh", a nie "Loki", hm? - Odpowiedział obrażony. - Ja przynajmniej nie kłamię na "dzień dobry", kuzynku - warknął, wsiadając do samochodu. - Wsiadaj i nie marudź. Drugiej godziny nie będę na ciebie czekał - poinformował, nie zamierzając kontynuować tematu.
Wade popatrzył to na jedno, to na drugie i wzruszył ramionami, czekając, aż blondwłosy wpakuje się na tyły.