Hi, Gorgeous. 4/6


Yaoi - Hi, Gorgeous.



Draco - 2016-01-01, 16:56

Boże, ta kobieta była niesamowicie irytująca w tym momencie. Nigdy wcześniej nie widziałem tego tak dokładnie. Była po prostu drażniąca. Westchnąłem, kiedy dalej odstawiała te swoje cyrki i postanowiłem włożyć słuchawki i puścić sobie muzykę. Uśmiechnąłem się, słysząc znajomą, dobrą nutę. Włączyłem tablet i zacząłem przeglądać strony internetowe.
Zaskoczyło mnie, że nagle zjechaliśmy na pobocze. Nie było tu absolutnie nikogo i niczego. Co jest? Wysiadłem z samochodu i zdezorientowany spojrzałem na moją matkę i Nielsa.
- Co jest? - mruknąłem, zdziwiony.
- Poprowadzisz, skarbie? Zdrzemnę się, a Nielsa boli głowa.
Skrzywiłem się, ziewnąłem i zdjąłem słuchawki. Wyłączyłem muzykę, tablet i schowałem do torby. Nie miałem na to ochoty, ale chyba nie mam nic tu do gadania. Usiadłem więc za kierownicą, poczekałem aż Niels spali papieros do końca ("Nikt nie będzie palił w moim samochodzie, Seth!").
Reszta podróży byla spokojna. Matka spała, Niels chyba też. Dojechaliśmy na miejsce, było późno. I naprawdę byłem bardzo zmęczony. Kurwa. Cieszyłem się, ze już byliśmy na miejscu.


Pan Vincent - 2016-01-02, 01:28

Usiadł na siedzeniu za... kierowcą, mając szczerą nadzieję, że dzięki temu nie będzie próbował wpatrywać się w jego twarz. Bo nie chciał tego robić, po prostu...
Nie.
Ale i tak to robił. Ukradkowo, po cichu, z dużym rozgoryczeniem i żalem do siebie samego.
Podglądał go. Zirytowaną minę kiedy jechali w korkach, rozluźniony uśmieszek gdy mknęli po szosie... Zmartwione spojrzenia rzucane w... jego stronę?
Nie, tylko mu się wydawało. Przecież Seth unikał go jak ognia, wyraźnie się nim brzydził, przecież PIEPRZYŁ SIĘ Z INNYM FACETEM, więc po co miałby, do cholery, się na niego gapić?!
Właśnie. Po co.
To pytanie nie dawało mu wciąż spokoju, mimo, że zadawał je w związku z tak wieloma rzeczami...
Zasnął.
- Ymh. - Słyszy stłumione jęknięcie i obejmuje go mocniej, przyciągając jego drobne biodra i tyłek do swojego fiuta, tak gorącego i potrzebującego tej ciasnoty.
- Wiem. - Mówi tylko i przyśpiesza, wyszarpując mu spod ramion resztki koszuli. Jej strzępy leżą porozrzucane wokół łóżka niczym cholerne konfetti. Wpatruje się w nagie i spocone ciało, czując podziw, czując dumę i szczęście.
Pochyla się i całuje bok cudownie pachnącej szyi, ssie i przygryza jej skórę - słodką, pachnącą kwiatami i tym czymś, czym pachnie tylko on.
Albo kimś. Może ten zapach nazywa się po prostu tak jak on sam.
- Seth. - Mruczy więc, uśmiechając się pod nosem. - Seeeth. - Powtarza, zderzając się jądrami z jego kształtnym tyłkiem.
Jest cudowny, niesamowity.
Tylko jego.

- ...eśmy na miejscu więc naprawdę możesz już wstawać, kochanie.
- Tak. - Mruknął sennie, podnosząc się z miejsca.
- Weźmiesz walizki?
- Jasne. - Odetchnął głębiej i potarł mocno zaczerwieniony policzek. Spróbował dyskretnie zakryć wzwód (Seth, Seth, Seth - brzęczało mu uparcie w głowie) i chwycił dwie pierwsze walizki, trzymając się przezornie z tyłu.
- Trzeba wjechać na trzecie piętro, mamy apartament z jednym wyjściem, ale ty masz sypialnię po lewej, kotku, my po prawej. Będzie nas dzielił salon. Gdybym wzięła dwa oddzielne pokoje to spędzalibyśmy ze sobą za mało czasu. - Mruczała w kierunku blondyna, uśmiechając się przy tym radośnie. - Będziemy chodzić na spacery, narty, grzane piwo, no zobaczysz. Niels, kotku, idziesz za nami?
- Idę za wami. - Mruknął, napinając mięśnie, które zadrżały pod ciężarem mini lodówki Katji.
Ciekawe ile w nią zapakowała butów czy innego świństwa.
Na szczęście ta druga była już lżejsza.
- Pójdziemy jeszcze na drinka? Nie chce mi się spać. A Wam, chłopcy?


Draco - 2016-01-02, 01:52

- Gdybym wzięła dwa oddzielne pokoje to spędzalibyśmy ze sobą za mało czasu. - Przedrzeźniałem ją ewidentnie, a gdy spojrzała na mnie, uśmiechnąłem się niewinnie.
Być może zależało jej na tej akceptacji tak bardzo, ponieważ rodzina z jej strony ewidentnie nie brała zbytnio udziału w jej życiu, wycofali się z niego bardzo skutecznie i dopiero teraz po tylu latach powoli pewne elementy tej ważnej części jej życia. Wbrew pozorom to była naprawdę niesamowicie rodzinna kobieta, pełna miłości i potrzeby jej okazywania, dzielenia się. Mój ojciec miał być taką osobą, na śmierć i życie aż do starości. Wyszło inaczej i nie pozostało nam nic innego, jak po prostu pogodzić się z tą kwestią. Przykro mi było, że doświadczyliśmy wszyscy na świętach tej ewidentnej dyskryminacji i niezadowolenia z bardzo prozaicznych rzeczy, jak na przykład łączenia tradycji amerykańskich i ukraińskich. Było to dla mnie bardzo niezrozumiałe po dziś dzień, ponieważ uważam, że w zasadzie mama świetnie spełniała się w roli łączenia tradycji od kiedy pamiętam. Nie pozwalała, aby jej kultura została zatracona, ale też nie chciała, abym czuł się inaczej wśród amerykańskich rówieśników i chciała, aby tato także miał wspaniałe, tradycje - w dalszym ciągu kultywowane.
Chyba dlatego właśnie tak na nas naciskała, ale dalej pozostawało to niewątpliwie szalenie wkurwiające, po prostu.
Odwróciłem się do Nielsa i spojrzałem na niego, takiego załadowanego. Nawet jeśli drażnił mnie, a wcześniej sprawił, że czułem się niewygodnie sam ze sobą. Ale jednak nie lubiłem, jak ktoś robił coś za mnie, co mogę zrobić sam.
- Może wezmę jednak swoją torbę, co? Nie jest ciężka.
- Przestań, kochanie, Niels sobie poradzi. - Nawet jeśli Niels chciał coś odpowiedzieć, matka na to definitywnie nie pozwoliła.
Pozostało nam więc dobrnąć do tego nieszczęsnego apartamentu i wrzucić rzeczy do środka. Nie rozpakowywaliśmy się. Wystarczyła chwila, aby się przebrać (w przypadku mnie i Nielsa, matce zajęło to kilkanaście minut więcej, żal).
Nie miałem ochoty na drinki, byłem zmęczony i zniechęcony, ale nie pozostało mi nic innego.
Luźna koszulka, zwykłe, lekko opinające tyłek jeansy, tenisówki. Moja matka wyglądała jak bilion baksów, jak zwykle. A Niels wyglądał, jakby ktoś wsadził mu kij w dupę, taki miał zachwycony grymas. Ech.
Nie ma to sensu. Tak było lepiej, zero kontaktu, zero problemów.


Pan Vincent - 2016-01-02, 02:29

- O, jak tu ładnie. - Katja uśmiechnęła się pięknie, zawisając z gracją na jego szerokim ramieniu.
Wyglądała (jak zwykle) zjawiskowo, w długiej srebrzystej sukni i wysokich szpilkach, które tylko podkreślały zgrabność jej długich nóg.
Seth odziedziczył po niej te cudowne nogi.
A on zdecydowanie nie powinien o tym teraz myśleć. A już najlepiej w ogóle.
- Czego się napijecie? - Zapytała, siadając przy jednym z najlepiej oświetlonych stolików. Sięgnęła po kartę ze spisem wszystkich kolorowych drinków i zerknęła na niego tak jakby oczekiwała, że tym razem Niels napije się czegoś innego niż piwo.
O, nie. Dość już miał wina, brandy i innego wytrawnego gówna.
- Piwo. - Mruknął, spoglądając jej przy tym perfidnie w oczy. Uśmiechnął się przekornie, zmuszając ją tym świadomie do odpuszczenia.
Pokręciła głową, rzucając spojrzeniem na krzykliwe menu alkoholika.
- Strasznie tu tego dużo... Nie wiem co mogłabym wziąć. Seth, może ty mi coś zaproponujesz? Chyba, że też jesteś fanem piwska. - Zmarszczyła nos i zerknęła na niego przez ramię. - Niels?
Drgnął, słysząc swoje imię - cholera jasna, znowu odpłynął, rozmyślając i tym gówniarzu.
Czy on musiał tak dobrze wyglądać w zwyczajnym t-shirtcie i podartych portkach?
Gdzie tu w ogóle była logika?
- Słucham? - Zapytał jej uprzejmie, nie rozumiejąc, że właśnie został ochrzaniony.
Katja popatrzyła na niego dziwnie i westchnęła ciężko, wyraźnie smutniejąc.
- Jesteś zmęczony? Może wolisz już iść do łóżka?
- Nie. - Odparł natychmiast, posyłając jej przepraszający uśmiech. - Przepraszam, zamyśliłem się.
Myślałem o nogach i tyłku twojego syna i o tym jak chciałbym mu te nogi rozłożyć a tyłek wypieprzyć.
Ale nie powinnaś chyba o tym wiedzieć.

- Czy mogę przyjąć zamówienia? - Znikąd pojawił się kelner, przyglądając im się dziwacznie. - Ma pani niezwykle piękny naszyjnik. - Rzucił do Katji, a jego uśmiech przybrał nieco na pikanterii.
- Dostałam go od swojego mężczyzny. - Zaśmiała się luźno blondynka, mrugając filuternie. - A co do drinków, to niestety niczego nie wymyśliłam. Mój syn także. Może pan nam coś doradzi?
Młodzieniec pochylił się niżej i wskazał palcem pierwszą pozycję, zaczynając... mówić...
Nie smuć się tak. Nie gniewaj się na nią. Ona chce dla ciebie dobrze. Dla nas. Chociaż nie powinna tego chcieć dla mnie. Jestem strasznym skurwielem.
Ale, kurwa mać, nie mogę inaczej kiedy ty wyglądasz tak jak wyglądasz. Mam ochotę sięgnąć przez ten pieprzony stół i wziąć cię za rękę. A potem wciągnąć na jego powierzchnię i całować cię tak...

- W porządku, zamówienia przyjęte. Dlaczego nie chciałeś soku do piwa?
Drgnął i na poczekaniu wymyślił szybką wymówkę (nawet nie słuchał co mówił ten cholerny kelner i nie pamiętał żeby pytał go o sok!) :
- Nie jestem dziewczyną.


Draco - 2016-01-02, 02:49

Szczerze mówiąc z drinków lubiłem tylko mojito. I gdy kelner potwierdził, iż mają takowy, natychmiast to właśnie to było moim zamówieniem. Niels, tradycyjnie, złapał za piwo. Był jakiś dziwnie zamyślony, a poza tym patrzył tylko na mnie. Matce, co prawda. odpowiadał, ale było to chyba trochę mechanicznie i nieświadomie. Nie przywiązywał do tego wagi i ona zdawała sobie z tego sprawę, ale zajęta była ustalaniem zamówienia dla siebie. Z tego co słyszałem, dla każdego z nas zamówiła też sałatkę. Wątpiłem, że Niels będzie z tego powodu zadowolony, ale nie mnie było to oceniać.
Nie wiedziałem o co mu chodzi. Ale było to bardzo dziwne, nie uśmiechał się, ale przyglądał się bardzo bezczelnie. Było to o tyle nietypowe, że jeszcze wcześniej w ogóle nie chciał przecież nawet na mnie zerknąć, a co dopiero prowadzić konwersacje.
Poza tym odnosiłem wrażenie, że ja to spojrzenie już znałem. Było kiedyś i to w stosunku do mnie. I wtedy właśnie pieprzyliśmy się... To było dziwne. O co mu chodziło? Był z moją matką, tak?
Sporzałem na dłoń należącą do Nielsa. Leżała ona na stole i widać było, jak delikatnie kurczy je i rozsuwa znów. Znów uniosłem spojrzenie na jego oczy.
Oblizałem zupełnie mimowolnie usta, nie zdając sobie z tego nawet dobrze sprawę. A gdy udało mi się to zrozumieć i zauważyć, że mogło to zostać odebrane bardzo dwuznacznie, znów popatrzyłem na jego oczy. I byłem zdezorientowany.
- Czemu nie poprosiłeś o sok?
Drgnąłem, jakbym był wybity z jakiegoś dziwnego transu. Natychmiast opuściłem głowę i przeklnąłem pod nosem. Nie powinienem w ogóle... Co my w ogóle robiliśmy, co ON robił, co to kurwa było? Kochał moją matkę, czy nie?
Odetchnąłem nieco drżąco i gdy tylko mój drink przyszedł w końcu, natychmiast się na niego rzuciłem, w trzech łykach wypijając całego. Natychmiast domówiłem kolejnego.
- Seth? Tobie co?
- Nie, nic. Po prostu chciało mi się pić...
Zrobiło mi się słabo, bo poczułem się, jakbym chciał, aby... Nie, to absurdalne. Nie mogło mieć to znowu miejsce, nie mogłem na to pozwolić, po prostu nie. Już dosyć, że oszukiwaliśmy dalej matkę i ona biedna była w błogiej nieświadomości.
Kurwa mać, co ja w ogóle mam w tej głowie?
Nie. Po prostu nie.
Wypiłem niemal duszkiem też drugi drink.
- Seth? Zwolnij.
- Wiesz, nie czuję się najlepiej. Chyba pójdę do siebie.


Pan Vincent - 2016-01-02, 03:13

Zauważył to.
I był wściekły. Wkurwiony. Albo gorzej, smutny. Zasmucił go swoją bezczelnością. Zasmucił go tym, że odważył się znów mieć te myśli i okazał to (co z tego, ze niechcący) w tak otwarty sposób.
Łup! - pusta szklanka huknęła o wypolerowany blat, a Seth oblizał tylko usta, oddychając głęboko.
- Seth? Tobie co? - Katja zerknęła na niego z autentycznym zdziwieniem, upijając maleńki łyczek własnego napoju.
Niels pociągnął zdrowo z kufla, ale w jego przypadku nie było to niczym dziwnym (kobieta nie mogła jednak wiedzieć o tym, że najchętniej wydoiłby teraz cały ten kufel na raz i tak jak Seth, poprosił o następny. I jeszcze jeden...).
- Nie, nic. Chciało mi się pić. - Skłamał bezczelnie, sprawiając, że dusza Nielsa zawyła z niepokoju i ulgi jednocześnie.
Niczego jej nie powiedział. Ale przejmował się i to widocznie.
Co miał zrobić? Kurwa, mógł się tak na niego nie gapić, mógł mu dać spokój i udawać, że nadal jest nim obrzydzony.
To byłoby łatwiejsze.
Chociaż...
- Seth? - Katja po raz kolejny upomniała syna, marszcząc groźnie brwi. - Zwolnij.
- Wiesz, nie czuję się najlepiej. Chyba pójdę do siebie. - Odpowiedział niewyraźnie, budząc tym u niego jeszcze większy niepokój.
Powie jej, powie jej i wszystko będzie stracone. Jego kasa odejdzie w dal, Katja każe mu o sobie zapomnieć, a on i Seth już nigdy się nie zobaczą i...
NIELS, ZWOLNIJ - upomniał się w myślach, parodiując przy tym nieudolnie Katję.
- To pewnie przez te hot dogi. Ja też się jakoś dziwnie czuję. - Mruknął, patrząc sobie na dłonie.
- Mogliście ich nie jeść. Mówiłam wam, że na tych stacjach sprzedają same ohydztwa. Ach, trudno. Dopijamy i kładziemy się spać. Możesz iść przodem, słońce. Gdybyś czegoś potrzebował, jesteśmy zaraz za drzwiami.
Wyjaśniła mu jak małemu dziecku i odprowadziła go wzrokiem do samego wyjścia, wyglądając na nieco zmartwioną.
- Niels, musisz mi powiedzieć co się między wami wydarzyło, bo nie mogę już patrzeć na to jak on cierpi. Jestem jego matką, to mnie przerasta. Proszę cię, opowiedz mi o tym.
Westchnął, zastanawiając się jak mógłby skłamać. Co brzmiałoby sensownie?
Ona powoli przestawała łykać wymówki, nie była głupia. Potrzeba było teraz niezłej pomysłowości żeby się w tym wszystkim nie pogubić i...
- Mówiłem ci już, że Seth nie może się pogodzić z moim ciężkim podejściem do pe... Ach, homoseksualistów. To silniejsze ode mnie i próbuję z tym walczyć, ale on i tak się gniewa.
Wyjaśnił jej cicho i aż drgnął gdy uświadomił sobie jak bardzo prawdziwe i adekwatne były te słowa w stosunku do ich poronionej sytuacji.
Gdyby tylko Katja wiedziała JAK bardzo..


Draco - 2016-01-02, 03:34

- Ja nie wiem, czy to to... - mruknęła kobieta, upijając znowu kolejny łyk kolorowego drinka. Westchnęła. - Myślę, że to jest coś innego, Niels. I ty wiesz dokładnie, co to jest.
Ona nie pytała. Stwierdzała fakt. Cóż, nie bez powodu była prawniczką. Ciężko na to pracowała i znajdowała czas podczas wychowywania małego dziecka, ku zdziwieniu każdego, być może.
Dobrze wykonywała swój zawód, a nauczył on jej między innymi obserwacji. Te przeprowadzane były sukcesywnie, wolno, ale dokładnie.
Pewna była, że coś wydarzyło się pomiędzy nią, a Sethem i skłonna byłaby uwierzyć dla Nielsa do pewnego czasu, gdyby nie fakt, że jej syn wspomniał już o tym, że przyczyna może być zupełnie inna. Jaka, także nie chciał powiedzieć.
- Nie wiem dlaczego i co przede mną ukrywacie. - Kobieta spojrzała na Nielsa i uśmiechnęła się, jakby nigdy nic. Położyła dłoń na jego ręce i przesunęła delikatnymi opuszkami palców po włoskach na przedramieniu.
- Mam nadzieję, że dzisiaj będziemy uprawiać fantastyczny, mocny seks, skarbie...
Kobieta miała pragnienia i było jej przykro, że wcześniej zawiodła swojego mężczyznę. Że nie była na tyle dobra, aby mu sprostać, naprawdę tamto współżycie ją bolało. Chciała przełamać swoje opory albo aby zrobili to w jej agresywny sposób.
A nie była taka, jak Niels by sobie wymarzył (jak Seth był). Kochała czuły, namiętny, intensywny seks, oczywiście, że tak, ale nie lubiła zahaczać o agresję, a ostatnio Niels tylko w te tony chciał uderzać. Katja zastanawiała się dlaczego tak jest.

Wszedłem do windy i oparłem się o ścianę, spuszczając głowę. Czułem się trochę jak przegrany i chyba tak wyglądałem, bo zebrałem całkiem sporą ilość spojrzeń pełnych litości lub dezaprobaty, gdy wszedłem do windy. Wszędzie były lustra.
Zaszyłem się w pokoju przeznaczonym dla mnie i starałem się po prostu nie myśleć o tym, co miało miejsce. Co widziałem. Ten popierdoleniec sprawiał wrażenie, jakby chciał się ze mną ruchać właśnie w tamtym momencie i w tamtym miejscu, nieważne co. A co gorsza, sam byłem tym tak potwornie zainteresowany, że to aż przerażało - mnie głównie. Nie chciałem mieć takich myśli, ani uczuć. Kochałem swoją mamę ponad wszelką wątpliwość i pragnąłem jej szczęścia najbardziej na świecie, ale gdy on patrzył tak na mnie - głupiałem. Nikło wszystko inne i jedyne o czym mogłem myśleć to uczucia, jakie przynosiły mi te usta na moim ciele; uczucia, jakie sprawiały dłonie wszędzie; uczucia, jakie powodował kutas na mnie, we mnie, przy mnie.
Odetchnąłem ciężko, starając się poskromić swój umysł wszelkimi metodami i męczyłem się tak bardzo długo. Słyszałem śmiech mojej matki, trzask drzwi. Zapukała do mnie i pytała, czy wszystko ze mną w porządku. Odpowiedziałem wtedy "Jasne". Nie dociekała. Odeszła. Zapewne uprawiać seks z Nielsem. Nie wiedziałem dlaczego, ale czułem się po prostu zazdrosny, cholernie zazdrosny o to, że facet mojej matki mógł pieprzyć się z swoją partnerką, moją matką. To wywołało niemal chorobę w moim organizmie.
I nie pozostało mi nic innego, jak znieczulić się skutecznie czymkolwiek. Drinkiem chociażby. Tak, drink to dobry pomysł. Na szczęście w salonie był barek, mogłem więc przyrządzić sobie wódkę z colą. Tak też zrobiłem. Dodałem kilka kostek i wróciłem cicho do siebie... A przynajmniej chciałem to zrobić, bo stanąłem przed drzwiami mojej matki i przytknąłem do drzwi ucho, ciekaw, czy coś usłyszę...
- ... Niels, przestań, nie tak agresywn... Niel... o...oh... hhgg... Nie, wyjmij go z mojej pupy. Prze...
O kuwa. Nie powinienem tego słyszeć. Tak bardzo nie.


Draco - 2016-01-02, 13:23

niechcący wysłałam z Twojego X"D

Pan Vincent - 2016-01-02, 13:25

- Each... W porządku. - Wysapał, wysuwając się niechętnie z jej tyłka. - Katja. Spójrz na mnie.
Dodał po chwili, starając się uspokoić oddech. Przeczesał palcami wilgotne kosmyki i zmusił ją do popatrzenia sobie w oczy.
- Przepra...
- Nie, to ja przepraszam. Myślałem, że chodziło ci o coś naprawdę mocnego, a...
- Ja po prostu nie lubię...
- Wiem. Masz takie prawo. Chodź do mnie. - Objął ją ramionami, przesuwając nieco drżącą dłonią po zgrabnej talii i zaokrąglonym łuku biodra.
- Spróbujmy jeszcze raz. - Zaproponowała po długim okresie milczenia. Drgnął i spojrzał na nią z góry, nie powstrzymując wyrazu zdziwienia.
- Słucham?
- Spróbujmy jeszcze raz, Niels. Nie chcę się powtarzać. Chcę potrafić cię zadowolić jak nikt inny i zamierzam to polubić. Tylko, proszę, bądź trochę...
- Mogę to najpierw zrobić palcami. - Zaproponował, wzruszając ramionami. - Wcześniej po prostu jakoś mi się... zjechało.
Zaśmiała się cicho i skinęła głową, chichocząc cicho.
- W porządku, skarbie.
- W porządku.

Obudził go szum wody.
Z reguły budziły go czułe głaskania, pocałunki lub szklanka wody wślizgująca mu się do dłoni, ale tym razem kiedy otworzył oczy, Katja wciąż była przy nim.
Tuż obok. Pogrążona we śnie wtulała się w jego ramię, mrucząc przy tym jak kotka.
To było nawet trochę zabawne, ale...
Nie miał na nią teraz czasu.
Powoli wydobył się z jej uścisku, szukając jakiegokolwiek odzienia, które zakryłoby strategiczny punkt jego nagiego ciała.
Chociaż osoba, do której właśnie zmierzał, miała przyjemność oglądać jego fiuta już parę razy i to naprawdę z bliska.
Naprawdę.
Wreszcie odnalazł nieco sfatygowane spodnie (rzucił je w kąt po podróży) i po cichu opuścił sypialnię, krocząc na palcach przez salon by stanąć dokładnie przed drzwiami łazienki.
Szum wody. Seth. Był pod prysznicem.
Niewiele myśląc pociągnął drzwi szybkim ruchem, nie czyniąc przy tym zbędnego hałasu. Nauczył się tego wiele lat temu, gdy jeszcze jako niedoświadczony chłopak włamywał się bogatym prostakom do domów i kradł im telewizory w trakcie gdy cała rodzinka spożywała swój smaczny obiadek.
Stare dobre czasy, huh.
Wreszcie wychylił lekko głowę i zerknął na zarys pięknego tyłka, który właśnie dociskał się do przezroczystych drzwi kabiny, rozmazując po niej wodę i pianę.
Niemalże jęknął na ten widok, łapiąc się za framugę. Jego palce niemalże pobielały od tego uścisku. Pierś falowała mu od płytkiego oddechu, choć rozchylone wargi próbowały to jakoś uspokoić, wyrównać go.
Na próżno.
Długie włosy powędrowały w górę, odsłaniając część płaskiego, lekko umięśnionego brzucha.
Niels przełknął ciężko ślinę - jego grdyka powędrowała wolno z dołu na górę i znów na dół.
Nagle zapomniał jak powinno się... stać? Żyć? Patrzeć?
Nie wiedział o co chodziło.
Wiedział tylko, że choć mógł temu zapobiec i szybko zamknąć drzwi, on stał tam dalej, patrząc jak Seth niemal w zwolniony tempie wykrzywia swoje usta w wyrazie szoku i wytrzeszcza na niego oczy, wyglądając tak jakby zaraz miał zejść na zawał.
- Przepraszam. - Powiedział tonem jakby nic się właściwie nie stało i równie powoli sięgnął do klamki, zamykając drzwi.
Kurwa, pomyślał, odgarniając drżącymi palcami dziwnie wilgotne pasma włosów.
Kurwa mać, dodał dobitnie, biorąc głęboki wdech.
Musiał się natychmiast uspokoić.
- Niels? - Usłyszał z sypialni. - Już wstałeś, kochanie?
- Już wstałem. - Potwierdził, kucając przy stoliku by ukryć swój wzwód. Udawał, że z wielką ciekawością zapoznaje się z systemem kostkarki.
- Dzień dobry. - Rzuciła radośnie, przeciągając się przy tym z głośnym jękiem. - Wszystko w porządku?
- Jasne. - Odparł, wciskając guzik "on", który i tak nie działał. O co chodziło z tymi kostkarkami?


Draco - 2016-01-02, 13:47

Nie było jakoś super wcześnie, ale i tak chyba jako pierwszemu udało mi się w ogóle obudzić. Nie zwróciło to mojej uwagi jakoś szczególnie - miałem dzięki temu czas dla siebie, no i nie będę musiał jakoś szczególnie widzieć Nielsa. Same plusy. Uśmiechnąłem się więc lekko i poszedłem do łazienki. Ten apartament był nieco dziwny, bowiem posiadał dwie łazienki, ale obie wejście miały od strony salonu, który łączył to wszystko. Niby każdy miał swoje miejsce wobec tego (Katja i Niels to para, więc oni to jedno - w teorii), ale jednak trochę było mi dziwnie. Przywykłem do swojej własnej i prywatnej toalety, tymczasem... No cóż.
Wziąłem szampon (moje włosy są strasznie fochowate) i płyn pod prysznic o zapachu czekolady, a także szczoteczkę do zębów i pastę. Poszedłem do łazienki i postanowiłem wziąć prysznic. Powoli myłem się, dbając o to, aby woda nie zalewała mojej twarzy - szczerze nienawidziłem tego od początku mojego życia, od kiedy tylko pamiętam. To dosyć dziwne, tak szczerze powiedziawszy. Ale było faktem nie do zmiany, co poradzić.
Na gąbkę, którą także wziąłem z torby podróżnej nalałem płyn do kąpieli i westchnąłem. Intensywny zapach czekolady rozlał się po pomieszczeniu i wpadł do nozdrzy tak niespodziewanie i jednocześnie przyjemnie, że nie pozostało nic innego, jak westchnąć błogo.
Uśmiechnąłem się i zacząłem sunąć nią po swoim ciele drapiącą stroną, mrużąc lekko powieki z zadowoleniem. Lubiłem to uczucie.
Ziewnąłem przy okazji. Gdy skończyłem to robić, odłożyłem gąbkę na małą półeczkę w kabinie i wziąłem szampon. Wcierałem go w głowę, dbając, abym się nie zalał. I odwróciłem się, gdy spłukiwałem już całą pianę z ciała, a wtedy otworzyłem oczy i zobaczyłem... Nielsa. Była para na drzwiczkach, więc przetarłem ją, aby widzieć lepiej i naprawdę nie myliłem się. Stał tam z lekko uchylonymi ustami i patrzył na mnie. Dopiero po chwili ocknął się, przeprosił mnie i po prostu zamknął drzwi.
Czy on mnie podglądał, do jasnej cholery? Nie wiedziałem nawet jak zareagować, do cholery jasnej. Facet mojej matki stał w drzwiach łazienki i podglądał mnie, jak biorę prysznic. Mój mózg wypłynął z zaskoczenia i absolutnej dezorientacji.
Ja pierdolę.
Gdy wyszedłem, usłyszałem, że moja matka jest z Nielsem w salonie. Opatuliłem się białym, hotelowym ręcznikiem i uśmiechnąłem się słabo do rodzicielki.
- Cześć, kochanie. Czujesz się lepiej? - usłyszałem głos mojej matki, ewidentnie była zadowolona i rozbawiona. Uśmiechnąłem się niemrawo.
- W porządku, mamo.
- Fantastycznie, bo dziś czeka nas pierwsza wyprawa na narty. Niels, byłeś kiedyś?
Gdy mężczyzna potwierdził, kobieta roześmiała się.
- Świetnie. Seth jest niezły na snowbordzie, więc może zmierzycie się? Mężczyźni lubią rywalizację!


Pan Vincent - 2016-01-02, 14:24

- No, dawaj! - Mruknął, dopinając ostatnią klamrę w bucie narciarskim. Ponaglił Setha, który wyglądał na wyjątkowo zamyślonego i zniechęconego.
I właściwie nie można mu się było dziwić - głowę Nielsa też od rana zaprzątały ciekawe myśli.
I obrazy. A może nawet i dźwięki i zapachy? Kto wie, kto wie...
Zachowywał się tak jakby nic się nie stało, bo dobrze wiedział, że to było najlepsze co mógł zrobić w obecnej sytuacji. Gdyby dawał chłopakowi do zrozumienia, że... No, że dalej miał na niego ochotę, albo, że to co zrobił rano zrobił absolutnie celowo, to...
Wszystko by się tylko spieprzyło jeszcze bardziej.
Katja przygotowała czerwoną chustę, którą miała zasugerować im start.
- No to trzy, dwa, jede... SETH! Nieładnie jest oszukiwać! - Krzyknęła za odjeżdżającym blondynem, nie mogąc się powstrzymać od śmiechu. - Goń go, Niels!
I Niels go gonił, pewnie, że tak.
Trochę czasu minęło odkąd ostatnim razem był na snowboardzie, ale potrafił wykorzystać ciężar umięsnionego cielska na swoją korzyść.
Już po chwili był tuż przy nim, próbując go chamsko popchnąć (jasne, to było niesportowe, ale ten bachor pokazał już przy starcie co myśli o regulaminie, prawda?) w zaspę, ale nie udało mu się to, a na dodatek ledwo udało mu się uniknąć własnego upadku (cholerna równowaga).
Nie wiedział czy chichot, który usłyszał chwilę później był jego urojeniem czy też nie, ale podziałało mu to nieźle na ambicję i teraz dawał z siebie wszystko byleby tylko dogonić tego gnojka i utrzeć mu nosa.
Zjechał gwałtownie w lewo, posyłając hałdę śniegu na zaskoczonego blondyna - zgodnie z jego przypuszczeniami przekoziołkował parę dobrych metrów i wylądował na plecach z ustami otwartymi w najszczerszym zdziwieniu.
Nie przewidział tylko jednego.
Że Seth okaże się na tyle sprytny by złapać go przy tym za kostkę.
Los, Bóg, czy kto tam zarządzał dziwnymi zbiegami okoliczności - w każdym razie coś chciało by Niels upadł idealnie na niego, lądując mu między udami.
Chwilę kołatało mu w głowie, a kolory zasnuwały mu spojrzenie plamami o różnych kolorach - zamrugał gwałtownie, ujmując go mocniej za ramiona i jęknął zduszenie, parskając śmiechem.
- Przepraszam. - Mruknął, uśmiechając się krzywo. Spojrzał mu w oczy i oblizał nagle usta, dostrzegając jego pełną dolną wargę, zarumienione policzki i to.... spojrzenie.
Pochylił się niżej, wstrzymując na moment oddech. Kołatanie w głowie nasiliło się i...
I nagle oberwał śniegiem w pysk.


Draco - 2016-01-02, 14:45

Jasne, że zignorowałem te głupie zasady. Zasady są po to, aby je łamać, to oczywiste. Uśmiechnąłem się jednak, gdy wygrywałem. Wiatr smagał mnie po nagich policzkach, gogle chroniły oczy przed szybkością.
Nie spodziewałem się, że koleś jeszcze specjalnie pośle mnie w zaspy, niech go szlag! Zdążyłem zupełnie instyntkownie złapać go z zapięcie od butów snowbordowych i... W zasadzie nie wiem co się wydarzyło dalej. Wiem tylko tyle, że Niels był nade mną, z zaczerwienionymi ustami od mrozu i lekko czerwonymi policzkami. Podciągnął gogle nie wiem kiedy i ja też zdjąłem je przed chwilą. A jego usta dziwnie zaczęły zbliżać się do moich i chociaż bardzo mi ten rozwój wydarzeń się podobał i chciałem go okropnie, to byliśmy wśród wielu ludzi, a moja matka stała tam przecież niedaleko. Mogła wszystko widzieć.
Myśl, Seth, co zrobić, myśl!
Śnieg. Niech będzie. Nabrałem śniegu w dłoń (moje rękawiczki nie były narciarskie, a zwykłe, więc było to raczej proste) i rzuciłem go prosto w twarz dla Nielsa. To sprawiło, że nie musiałem już robić zupełnie niczego więcej, mężczyzna po prostu się podniósł i uwolnił mnie spod siebie. Co ten pojeb sobie wyobrażał do kurwy nędzy, co on wyrabiał?!
Matka akurat w tym momencie pojawiła się przy nas, zjeżdżała na nartach za nami.
- Ooo, co się stało?
- Ten podły koleś zrzucił na mnie tłumy śniegu, nie umiesz przegrywać, Niels! - mruknąłem.
Ale ewidentnie byłem... kurde, zdezorientowany. Wydawało mi się, że ściganie może sprawić nam dużo frajdy i radości, może coś podreperuje, a wszystko co dotychczas na tym wyjeździe widziałem okaże się jakimś głupim snem, a nie realiami, ale im dalej w las, tym więcej było tych drzew w kształcie fiutów. Rany boskie.
Uśmiechnąłem się subtelnie, ale nie było to zbyt szczere. Martwiłem się, bo... Okej, raz nam się zdarzyło pod wpływem alkoholu i nasze emocje trochę za daleko poleciały, a czyny były, jakie były. Co nie oznacza, że powinniśmy dalej to ciągnąć, to partner mojej matki, do cholery.
Powtarzałem to sobie tyle razy, aby nie dać się złamać swoim naprawdę dziwnym dla mnie pragnieniom. Absolutnie ich nie rozumiałem i byłem więcej, niż zagubiony.
Poszliśmy na gorącą czekoladę, a potem wróciliśmy na stok, ale to już nie było to samo. Trzymałem się nieco na uboczu, jeździłem raczej tylko w pobliżu matki i nigdzie więcej. To było zbyt niebezpieczne i Niels zresztą to pokazał. Bardzo mocno.
Siedzieliśmy później na obiedzie w hotelu i nie odzywałem się ani słowem, chociaż próbowano mnie zagadywać. Nie miałem ochoty na konwersacje, to nie był najlepszy pomysł w ogóle tu przyjeżdżać.


Pan Vincent - 2016-01-02, 17:02

Siedzieli na wyciągu narciarskim, podziwiając widoki - zmęczeni, zmarznięci i (w przypadku osób posiadających fiuta) wyjątkowo zestresowani, zniechęceni, pokonani, niepewni, wkurwieni?
Katja wtulała się zarówno w Nielsa co w swojego syna, bujając lekko nogami.
- Zawsze się bałam tych ławeczek, ale myślę, że takie widoki są warte odrobiny strachu, prawda? Popatrzcie, tam dalej. Jaka urocza chatka. Wygląda jak domek dla laleczek. - Wymruczała, obejmując ich mocniej. - O! - Wykrzyknęła, sprzedając Nielsowi kuksańca w żebra. - Zobacz jaka ładna... Choinka? Co to za drzewko?
- Świerk. - Odparli jednocześnie z Sethem i spojrzeli na siebie ukradkiem, natychmiast odwracając wzrok. Świerki były przecież takie interesujące.
Taaak.
- No dobrze, to teraz kolacja! - Oznajmiła im po długim czasie milczenia, prostując nogi gdy wreszcie udało im się zsiąść z ławeczki. Tym razem pokonali tak naprawdę długą trasę. Katja wybrała ją ponieważ nie miała już siły na dłuższe spacery, a półgodzinny wyciąg prowadził niemal pod sam kurort. - Widzimy się za pół godziny na dole. Ubierzcie się ładnie. - Dodała, patrząc znacząco na Nielsa.
- Co? - Spytał, marszcząc brwi.
- Wziąłeś ze sobą garnitur?
- Nie zmieścił si...
- A koszulę? Tę ode mnie?
- Tak, ale...
- Załóż ją, skarbie. Do zobaczenia!

Siedzieli więc przy stole ; Katja w pięknej, błękitnej sukni, on w drogiej koszuli od Ralpha Laurena w tym samym kolorze (nie lubił jej, wyglądała pedalsko) a Seth...
Pokusił się o białą koszulę, ale nie darował sobie swoich rockowych jeansików.
Ale on nie dostał ochrzanu, nie. Tylko Niels musiał paradować w tej idiotycznej koszuli.
Szlag by to trafił.
Westchnął głęboko i skinął na kelnera (tego samego, który obsługiwał ich zeszłej nocy) by złożyć zamówienie, ale Katja zrobiła to za niego.
- Trzy razy grande specialle, resztę zamówienia już pan zna. - Skierowała na nich swoje roziskrzone spojrzenie i zachichotała cicho. - Proszę państwa, dzisiaj mam zamiar się upić. Mam dla was dobre wieści. Nasza rodzinna firma powiększyła się właśnie o kolejną kancelarię.


Draco - 2016-01-02, 17:46

Matula wymyśliła sobie niestety tę całą kolację. I dopiero na niej poznałem powód elegancji i tego całego szumu, jaki zrobiła wokół. Uśmiechnąłem się lekko, ciesząc się z sukcesu mojej mamy. To była fantastyczna nowina.
- To gratuluję ci, mamo. To fantastyczne wieści - uśmiechnąłem się, wznosząc niemal od razu toast za firmę, gdy tylko nasze drinki zostały przyniesione.
Uśmiechnąłem się lekko, ciesząc się z jej radości, to były dobre chwile. Kolacja - nieziemska. Pyszne krewetki na przystawkę w tym uroczym, koktajlowym kieliszku; na obiad były niestety żabie udka z czosnkiem i rozmarynem. Smakowały w zasadzie jak bardzo dobrze przyrządzony kurczak i tu nie było wątpliwości, jednakowoż ewidentnie Nielsowi nie odpowiadało. Nikt nie spodziewał się jednak takiego deseru. Matka zamówiła fantastyczny tort z pięknym domkiem jako kancelarią i nazwą miasta, w której będzie kolejny oddział - czyli Nowy Jork. Moja matka była niezwykle podekscytowana, a te pieprzone drinki naprawdę mocne - po czterech moja matula była już ostro wcięta.
- Odnieś ją do sypialni, ja zapłacę tu już rachunek - mruknąłem do Nielsa. I nim się obejrzałem, faktycznie wziął na ręce moją nawet-już-nie-stojącą-matkę, po czym zaniósł ją do pokoju.
Ja utknąłem z płaceniem rachunku. Mogliśmy zrobić to od razu, gdy będziemy się już wymeldowywać, ale wolałem zrobić to teraz i mieć chociaż szczątkową kontrolę nad tym, ile na ten nieszczęsny wyjazd popłynie pieniędzy.
Nie spodziewałem się, że Niels wróci na dół.
- Och? A ty tu...? Wszystko z nią ok? Też jadę na górę - mruknąłem i wyminąłem go, idąc ewidentnie do otwartej windy.
Już chciała się zamykać, ale Niels wsunął pomiędzy drzwi dłoń i zdążył. Wszedł do środka. A mnie zrobiło się trochę słabo. Nie powinniśmy zostać sami, naprawdę nie powinniśmy. Nie mogliśmy, co więcej. Szlag by to trafił.


Pan Vincent - 2016-01-02, 18:35

- YA znayu, shcho ya ne dlya vas, tse mriya zhinky... - Wybełkotała Katja, zwisając mu smętnie z ramion. Uniósł brwi w górę i pokręcił głową ; nie było chyba sensu jej prosić o tłumaczenie. - Ale ya buv duzhe starayutʹsya. YA lyublyu tebe bilʹshe zhyttya... Wiesz? *
- Wiem, wiem. - Wymruczał dla świętego spokoju i przyłożył na oślep kartę magnetyczną, która otwierała drzwi. Musiał ją przyłożyć pięciokrotnie zanim udało mu się wreszcie otworzyć, ale w końcu Katja była już w łóżku.
- Idź spać. - Powiedział, ściągając z niej długą suknię i buty. - Zaraz przyjdę.
- Przyjdziesz? - Upewniła się, wzdychając ciężko.
- Przyjdę. - Obiecał i pomachał jej samymi palcami, opuszczając w pośpiechu pokój.
Cholera, przecież zapomniał wziąć portfela, którym wciąż miał swoje stare prawo jazdy.
Bardzo stare.
Nie to, że obawiał się kradzieży tego portfela. Bardziej przerażała go myśl, że Seth mógłby tam zajrzeć ze zwykłej ciekawości. Nie poznałby przecież nazwiska widniejącego na kawałku plastiku, ale twarz poznałby na pewno - szybko złożyłby wszystko w całość i...
Nie, nie mógł do tego dopuścić.
Zbieg na dół (winda była zajęta przez ostatnią wracającą z kolacji grupkę Azjatów), niemalże potykając się o własne nogi i starając się uspokoić oddech przemknął do stołu, na którym leżał skórzany portfel z nietknięta (dobry boże, całe szczęście) zawartością.
O mały włos. Bardzo malutki.
- Och? A ty tu...? Wszystko z nią ok? Też jadę na górę - mruknął wyraźnie zdziwiony Seth i wyminął go pośpiesznie, zmierzając w kierunku windy.
Winda.
Po co miał iść schodami? To tylko głupie ułatwienie sobie podroży na trzecie piętro. Biegł w tę stronę więc w drugą już mógł sobie odpuścić. To normalne.
To zwykła wspólna jazda windą.
To absolutnie nie musi znaczyć nic ponad to.
W ostatniej chwili wsunął dłoń między zamykające się drzwi i wkroczył do środka, powstrzymując się od jakiegokolwiek komentarza.
Zamiast tego stali tak obok siebie, w całkowitym milczeniu i krępacji, a tymczasem maszyna ruszyła w górę.
Zerknął na niego ukradkiem, czując jak serce niemalże podjeżdża mu do gardła.
Cholera, jak on dobrze wyglądał w zwykłej białej koszuli. Niels od razu nabrał ochoty żeby rozpiąć parę ostatnich guzików i wsunąć mu swoją gorącą dłoń pod jej lekki materiał. Przesunąć palcami po delikatnie zarysowanych mięśniach i wsunąć jeden z nich za pasek spodni, podrażnić idealnie wygolone podbrzusze.
Piętro pierwsze.
Drgnął, orientując się, że o mały włos a właśnie by go... powąchał.
Cholera jasna, jak to się działo, że wystarczyła chwila w jego towarzystwie i Niels tak po prostu zapomniał o całym świecie?
Zrobiło się tu strasznie i gorąco. Brakowało tylko tego zapachu, słodkawego i mocnego.
Bo kurewsko tęsknił za jego zapachem.
Zapachu tego wymuskanego fiuta o spermie smakującej słono, słodko i gorzko i zupełnie inaczej od kobiety. I smaku jego sztywnych, różowych sutków. Albo języka, tak ruchliwego, ciętego, zdolnego do rzeczy, o które nikt by go nie posądzał.
Piętro drugie.
Przełknął głośno ślinę, zastanawiając się czy ktokolwiek wsiądzie, ale tak się nie stało. Ruszyli do "przystanku końcowego", a on wciąż nie mógł dojść do siebie, wciąż nie mógł zrozumieć jak to się działo, że zazwyczaj minuty były minutami a nie godzinami, pieprzonymi latami świetlnymi tortury jaką było stanie tak blisko Setha, ale niemożność dotknięcia jego ramienia, złapania dłoni, wgryzienia się w usta.
Piętro trzecie.
- No. - Wychrypiał, przepuszczając blondyna by wysiadł pierwszy. Pozwolił mu otrzeć się o siebie ramieniem (a raczej celowo nie przesunął się na tyle by dało się tego uniknąć) i ruszył tuż za nim, niemalże zachowując kontakt fizyczny.
I wtedy coś w nim pękło.
I nie dbał o to, że znajdowali się na środku korytarza, między windą a drzwiami do pokoju. Nie dbał o to, że za innymi drzwiami znajdowali się ludzie, a gdzieś tam za ścianą musiała drzemać całkowicie zalana Katja.
Pociągnął go mocno za nadgarstek i przywarł do jego drobnego ciała tak kurczowo jak tylko się dało. I zanim chłopak zdążyłby zaprotestować czy też go odepchnąć, to on znów zaatakował, rozpłaszczając go na ścianie. Podłożył mu przedramiona pod uda i podciągnął je tak wysoko, że mógł go sobie swobodnie posadzić na biodrach.
I znowu nie czekał, po prostu wpił swoje usta w jego rozchylone wargi, wpychając w ich wnętrze swój język. Wzwód niemal go zabolał, gdy tak po prostu rozepchał się w spodniach, domagając się uwagi.
I naprawdę miał to gdzieś, miał to wszystko głęboko gdzieś.

*Wiem, że nie jestem dla ciebie wymarzoną kobietą, ale bardzo się staram i kocham cię nad życie. (coś w tym stylu)


Draco - 2016-01-02, 19:02

Czułem się dziwnie w tej windzie. Obserwowany niemalże non stop, a moja sfera osobista została mocno naruszona, bo Niels był naprawdę blisko, chociaż winda była cała pusta.
Mógł stanąć przecież wszędzie, do chuja pana, dlaczego musiał aż tak blisko? Czym prędzej wyszedłem z tej cholernej windy i oczywiście musiałem się otrzeć o niego, bo kutas nawet nie myślał o tym, aby łaskawie się przesunąć. Pieprzony kutas, niech go szlag. Czym prędzej do pokoju, to jedyne, co mogło mnie urat...
Zabrakło mi tchu, gdy nagle zostałem odwrócony za nadgarstek twarzą do Nielsa i popchnięty na ścianę. Tak po prostu Niels podniósł mnie, wziął na ręce i nie mogłem nic zrobić na to, co on robił, byłem po prostu za wolny. Moje wargi zostały zaatakowane przez Nielsa, a ja nie byłem w stanie zrobić absolutnie nic. Mruknąłem tylko rozpaczliwie, zaciskając palce na jego błękitnej koszuli, aby nie spaść i... Cóż. Nie ukrywam, że to było to, czego chciałem przez kilka ostatnich dni, chociaż nie powinienem tego chcieć i...
- Niels, co ty... - wymamrotałem, gdy moje usta tylko na chwilę były uwolnione. Mamrotanie to dobre stwierdzenie, ten człowiek robił ze mnie coś dziwnego, czego nie umiałem identyfikować.
Moje wargi znów zostały zaatakowane przez jego, żarłoczne jak sama cholera. Jego fiut wbijał się w mojego, rosnącego w jeansowych spodniach. Zostałem dociśnięty mocniej do ściany. Objąłem go rękoma za szyję, wplatając palce we włosy. Nogi oplotły biodra mężczyzny.
- My nie moż... - Znów wymamrotałem, gdy po raz kolejny moje wargi zostały uwolnione na krótką chwilę.
Protestowałem, ale nie byłem w stanie być stanowczym. Nie umiałem. Po prostu. To było za trudne w momencie, gdy wszystko, czego potrzebowałem od kilku dni to właśnie ta sytuacja.
Jęknąłem, gdy ugryzł mnie w wargę i zassał się na moim języku. Kurwa, co za chory pojeb, mógł tu nas zobaczyć absolutnie każdy. To było tak bardzo nieostrożne i...
Westchnąłem zduszenie, zjeżdżając jedną z dłoni niżej, na tors mężczyzny.


Pan Vincent - 2016-01-02, 19:22

Cicho, cicho, boże, nic już, kurwa, nie mów - prosił go w myślach, raz za razem smakując tych pełnych, zaczerwienionych od ugryzień warg.
- Mówienie w niczym nam teraz nie pomoże - dodał stanowczo,tym razem na głos i powrócił do pocałunków oplątując swój język wokół małego, ruchliwego i śliskiego języka Setha.
- Mhhh. - Mruknął bezwiednie, gdy jedna z drobnych dłoni zjechała mu wreszcie na tors.
To nie było to samo wolne i romantyczne poznawanie siebie, jak ostatnim razem - teraz potrzebował wszystkiego na raz i to TERAZ, w tej chwili.
Idąc zatem w ślady swych ostatnich fantazji sięgnął do ostatnich guzików białej koszuli i odpiął je stanowczym szarpnięciem, od razu wsuwając swoją wielką dłoń pod jej rozdarty materiał.
Dotykał ciepłego i drżącego ciała jej wnętrzem, pozwalając by chętne palce wsuwały się to tu, to tam. Wreszcie jeden z tych palców zahaczył o gumkę bokserek i wślizgnął się pod nią zupełnie tak jakby ich zawartość była jego własnością, jakby miał wyłączne prawa do fiuta blondyna i mógł nim operować tak jak mu się to podobało.
Gorąco, kurewsko gorąco.
Ponownie przeniósł wygłodniałe pocałunki na jego długą szyję, liżąc jej gładką skórę jak pieprzona bestia, jak pies, który zbyt długo nie otrzymywał cholernego żarcia i teraz musiał go dostać więcej, więcej, więcej.
Jęknął zduszenie, mocując się z rozporkiem obcisłych, rockowych jeansów. Kurwa, chłopak wyglądał w nich obłędnie, ale były takie trudne do "rozpakowania"!
Podparł go ostrożnie na swoich biodrach i pomógł sobie z rozporkiem drugą dłonią szarpiąc materiał spodni i bokserek w dół na tyle by wydobyć spod ich okowów twardniejącą pałę.
Różowy, soczysty i gładki penis niemalże sam wskoczył mu do dłoni, pasując do niej tak jak słońce pasowało do kurewskiego nieba, czy...
Coś tam.
Pogładził go czule i zadziwiająco delikatnie w stosunku do pieszczot jakie dawały jego usta odstającym obojczykom, czy ramionom Setha.
Głaskał go, przykladał do pulsującego trzonu wnętrze dłoni, a palcami zaczepiał i masował jądra i czubek. Przesunął rękę pod innym kątem i rozsmarował kciukiem kroplę, która nieśmiało wypływała z mocno czerwonego czubka.
Bez namysłu nakierował go na swój napchany rozporek i potarł nim agresywnie o materiał, chcąc choć trochę poczuć znowu jednego przy drugim...
Nabrał tchu i po raz setny zaatakował jego usta, wzdychając w ich wnętrze z jeszcze większym żarem i potrzebą.
Tymczasem druga dłoń powędrowała na jego płaską klatkę piersiową i poczęła maltretować jeden z malutkich sutków, zgrywając się tempem z posuwistymi ruchami drugiej dłoni, które powoli zaczynały być coraz śmielsze.
To już nie było głaskanie, teraz obciągał blondynowi niemal identycznie jak sobie w smutne i samotne wieczory pełne rozmyślań o jego jędrnym tyłku i ciasnej dziurce.
- A-ah. - Sapnął krótko, rozrywając niecierpliwie resztę guzików białej koszuli. To samo zaczął czynić ze swoją, kurewsko drogą i symboliczną (prezent od Katji tak? Pamiętasz jeszcze o tym, Niels, czy już w ogóle całkowicie ci odbiło?) koszulą, szarpiąc ją tak, jakby to miało go uchronić przed końcem świata.
Wreszcie przywarł swoim nagim i rozgrzanym torsem do jego klatki piersiowej i odchylił głowę na tyle by spojrzeć mu w oczy.
Nie mówił nic, dyszał tak tylko i patrzył, nie przestając mu przy tym agresywnie obciągać. Patrzył na rozchylone, czerwone wargi, na widoczne rumieńce i zamglone spojrzenie, uświadamiając sobie z podnieceniem, że to on był powodem tej miny, tych ust i tych cholernych oczu.
I to było najlepsze uczucie na świecie.


Draco - 2016-01-02, 20:12

Niels z pewnością nie był osobą poważną. Nie mógł być, jeśli robił takie rzeczy, kurewsko okropne zresztą. We wspaniały sposób okropne.
Niech go szlag, zaciskałem palce na jego ramionach, na włosach, gdzie tylko mogłem, gdy ten ostry pojeb po prostu na środku korytarza walił mi konia. Kto normalny by zrobił coś takiego?
Kto normalny by mu na to pozwolił?
Odchyliłem głowę z rozkoszy, przymykając powieki i opierając głowę o ścianę. Zadrżałem, gdy poczułem większe tempo, a inne pieszczoty nie znikały. Kurwa mać. Kąsał mnie po szyi, zostawiając ślady, ssał skórę, lizał ją. Zachowywał się, jakbym był lizakiem. I nie chciałem tego zmieniać ponad wszelką wątpliwość, to było najlepsze, co dotychczas miało miejsce. A później...
Patrzył mi w oczy, gdy pieprzył mnie, gdy obciągał mi dłonią tak szybko i intensywnie, mocno, że nie byłem w stanie złapać nawet oddechu. To było tak bardzo fantastyczne. Drżałem.
W końcu nie wytrzymałem, wbiłem palce w ramiona Nielsa i na pewno zostawiłem mu tam ślady... A sam wydałem z siebie cichutkie kwilenie, przyduszone moimi własnymi ustami, zagryzionymi. Powieki były mocno zaciśnięte, a na szyi ukazały się żyłki z wysiłku, gdy się wyciągałem w jego ramionach, nie będąc w stanie tego w ogóle kontrolować. Biała maź ozdobiła tym samym dłoń Nielsa i jego klatkę piersiową, ale doskonale wiedziałem, że na tym ta agresywna potrzeba się nie zakończy.
Objąłem go za szyję, przywierając do jego piersi. Rozmazałem przez to nasienie, ale nikogo to nie obchodziło. Wpiłem się w jego usta.
Jak groteskowo musieliśmy wyglądać? Rosły mężczyzna w rozchełstanej koszuli, trzymając w ramionach drugiego mężczyznę, wyglądającego odrobinę jak kobieta, który nie miał na tyłku nawet spodni, koszula rozerwana i... I całują się jak popierdoleni.
Zsunąłem dłoń na sutki Nielsa, chcąc je także trochę maltretować. Czułem jego napięcie i nie musiałem zajmować się nimi nazbyt dokładnie lub głupio. Ten pojeb był twardy tak po prostu, nie wiem sam dlaczego tak było i o co chodziło, ale wyraźnie nie miało to dla mnie żadnego znaczenia.
Uśmiechnąłem się rozkosznie, wyginając się rozkosznie, gdy czułem, jak te długie palce majstrują coś przy moich nagich pośladkach.
Sięgnąłem w końcu niezwykle niecierpliwie do rozporka Nielsa, rozpinając go w kilku ruchach. Nie były mi potrzebne, za to na pewno chciałem to, co oferowały.
- Rozciągaj mnie, pojebie, masz mnie jebać - syknąłem mu do ust i ugryzłem jego dolną wargę.


Pan Vincent - 2016-01-02, 20:41

Och, dzieciak już był blisko, bardzo blisko - to było widać po sposobie w jaki poruszał ustami, po tym jak kurczowo się go łapał i pojękiwał bez zahamowań, rzucając mu się w ramionach jak...
Kurwa, no nie był dobry w tych porównaniach.
I nagle jego klata, brzuch i podbrzusze zostały zroszone jego gorącym i kurewsko obfitym spustem. To nie było coś niespodziewanego, ale i tak zamrugał parę razy, spoglądając z zachwytem na jego pokonaną minę, na to ile siły wkładał w to żeby do siebie po tym dojść.
A wtedy Seth (zupełnie jakby się wszystkiego domyślił) przyciągnął go do siebie, rozmazując po nich gęstniejącą maź i zaczął obmacywać mu sutki, wywołując tym samym jego głośne i ciężkie westchnienia, dopóki...
- Rozciągaj mnie, pojebie, masz mnie jebać - warknął i przygryzł mu dolną wargę, na tyle mocno, że nie udało mu się nie drgnąć.
- Mh... - Nie dokończył nawet zwyczajnego "mhm", kurwa mać. Nawet to było dla niego zbyt dużym wyzwaniem kiedy chodziło o pieprzenie tyłka Setha.
Wyciągnął z kieszeni tubkę nawilżacza (pytanie "dlaczego się tam znajdował" pozostawało w tej chwili zbędne) i wycisnął go sobie obficie na palce.
Ich spojrzenia na moment się ze sobą skrzyżowały i Niels już wiedział, że chłopak się wszystkiego domyślił. Ta wazelina wcale nie należała do jego matki. Nie służyła do ich zabaw.
Wpił się w jego wargi, wysysając z nich jeszcze więcej smaku, ciesząc się ich jędrnością i tym jakie były zwinne i (NA BOGA!!!) chętne.
Sięgnął mu między uda i przesunął dłonią po mięknącym ale wciąż ciepłym penisie.
Zanim Seth zdążył go opierdolić za to, że sięgał w miejsce, którego on mu na razie nie pozwolił dotykać, przesunął palce między rozgrzane pośladki i potarł nimi mocno zwarte wejście.
Och, kurwa - tak bardzo tęsknił za uczuciem pofałdowanego odbytu pod palcami, za tym dzikim pulsowaniem i niecierpliwymi ruchami bioderek tego wstrętnego gówniarza....
Pomasował tak chwilę napiętą skórę i wsunął palec do środka, obserwując czujnie zmiany, jakie zachodziły na pięknej twarzy blondyna.
Uśmiechnął się krzywo, od razu przechodząc do agresywnych, wymagających pchnięć. Tak, na razie tylko palcem, ale...
Do czasu.
Pieprzył go tak, czując, że jego fiut zaraz wybuchnie w spodniach, dopóki nie zrobiło się wystarczająco dużo miejsca na drugi palec. Dodał odrobinę nawilżacza i wślizgnął go do środka, zginając je na tyle by dotrzeć do tego magicznego punktu, od którego Seth piszczał jak mała dziewczynka.
O tak, znowu chciał usłyszeć jego jęk.


Draco - 2016-01-02, 21:44

Jęknąłem z rozkoszą, czując ból i dyskomfort, ale także przyjemność płynącą z tego dotyku prostaty, tak prozaicznego z pozoru, ale jednak niezwykle mnie to... Rany. To było okropnie wspaniałe. Ja pierdolę.
Niels odwrócił mnie do ściany i kazał bez słów wypiąć tyłek. Więc zrobiłem to, opierając się dłońmi o ścianę. Przycisnął mnie wtedy mocniej do ściany, przez co przytuliłem też policzek do tego płaskiej powierzchni. Spodnie opadły jeszcze niżej, zatrzymując się na łydkach. Drgnąłem z zadowolenia, mrużąc powieki i wzdychając jakoś tak mimowolnie.
Ruchy dłoni mężczyzny były jeszcze bardziej intensywne i to było... Kurwa mać, ile ten koleś miał w sobie agresji z jakiegoś powodu. Nie wiedziałem konkretnie dlaczego, ale wyglądało to tak, jakby nikt go nie zaspokajał tak czysto seksualnie, to bardzo niepok...
- Och, kurwa - syknąłem głośniej i zacisnąłem palce, drapiąc w ścianę. Wypiąłem się przy tym mocniej i przymknąłem powieki.
- Niels - szepnąłem drżąco, czując, jak kolejny palec wchodził do mojego wnętrza z tą samą werwą. To było tak cudowne uczucie.
Nie potrafię tego nawet opisać. To była pasja, namiętność, intensywność i siła w jednym. Zupełnie, jakby planował to od długiego czasu, o tym też mogłaby świadczyć ta wazelina. Nie wiem sam, co o tym myśleć. Nie było zresztą na to czasu, ani miejsca, nie wtedy, gdy byłem pieprzony w tyłek tak, że aż pośladki podskakiwały. Drgnąłem z rozkoszy raz i drugi, och kurwa.
Niels klepnął mnie w tyłek, raz, drugi, a później...
Poczułem jego fiuta. Dokładnie i mocno.
- Och, tak...


Pan Vincent - 2016-01-03, 02:38



Uczucie, którego doświadczał gdy mógł obserwować jak z warczącego, butnego i bezczelnego dzieciaka Seth stawał się miękki, drżący i bezbronny... Podatny na jego dotyk, ulegający mu i proszący o jeszcze... Wypinający swój kształtny tyłek w stronę jego palców tylko po to by móc je poczuć głębiej i mocniej...
Nie umiał tego opisać, ale to było to, co go naprawdę uskrzydlało, co uświadamiało mu, że dobrze było być człowiekiem i czuć, pragnąć, żyć.
Nigdy wcześniej nie czuł tak bardzo jak teraz, że żyje.
- Wypnij się. - Nakazał cicho, pomagając mu się jak najszybciej obrócić. Nacisnął i podciągnął wąskie biodro, ustawiając go sobie jak szmacianą lalkę ; wszystko po to by jebać go jeszcze lepiej, by ten gnojek odczuwał z tego jeszcze większą przyjemność.
- Mocniej. - Szepnął, chociaż nie był pewien czy chłopak to usłyszał, bo jęczał jak opętany.
Czwarty palec dołączył do reszty, rozpychając ciasny tunel mięśni - trochę na siłę, trochę zbyt agresywnie, ale nie miał przecież do czynienia z panienką - Seth dzielnie znosił każdą zmianę tempa i każdą intensywność jego ruchów, ulegając mu z taką pokorą jakby to właśnie do tego został stworzony.
Jego fiut drgnął boleśnie, komunikując mu w wyraźny sposób, że do końca pozostawało już niewiele czasu.
A to oznaczało, że musiał jak najszybciej się w nim znaleźć.
Zsunął z siebie spodnie i bieliznę, czując jak oczy rosną mu ze zdumienia - no tak bardzo to chyba mu jeszcze nigdy nie urósł... Wyglądał jak wielka, czerwona maczuga pragnąca rżnięcia.
Wyciągnął z tylnej kieszeni eleganckich spodni mniej elegancką gumę (bodajże truskawkową) i rozerwał jej opakowanie zębami, nakładając na siebie prezerwatywę.
Obrzucił jego spocony tyłeczek spojrzeniem błyszczącym niezdrowo z podniecenia i niemalże zwierzęcej żądzy.
On naprawdę już go potrzebował. Może i jak zwierzę, może i tak.
To nie miało żadnego znaczenia.
Przyłożył czubek do jego ciasnej dziurki i pchnął stanowczo, zagłębiając się w nim od razu do połowy. No... Nie chciał tak głęboko, to samo się stało.
- Oaaaach. - Zajęczał, z miejsca zaczynając go agresywnie jebać. - Seth. - Dodał tylko, zaciskając mu dłonie na biodrach. Obie.
Stał tak i jebał go pośrodku hotelowego korytarza, nie dbając o to, że ktoś w każdej chwili mógł tutaj przyjść i ich zobaczyć, wyśmiać, nagrać, przegonić...
Och, chyba zapierdoliłby każdego kto odważyłby się chociaż pisnąć, widząc jak jego pała zatapia się - centymetr po centymetrze - w tym ciasnym tyłku tylko po to by się z niego wysunąć i zrobić to jeszcze raz, i jeszcze i znów...
Nagłym ruchem złapał go za szyję i podciągnął w górę, tak że szczupły tors Setha był teraz rozpłaszczony na zimnej ścianie, a tyłek wypięty pod apetycznym kątem był atakowany prosto w "magiczne miejsce".
Uśmiechnął się, zadowolony z siebie, gdy wyczuł, że smukłe uda chłopaka zaczęły drżeć.
Sam miał już problemy z poprawnym kojarzeniem - ten ciasny tyłek tak cudownie go pocierał i pieścił, że ledwo mógł ustać na nogach.


Draco - 2016-01-03, 03:03


Naprawdę chciałem się uciszyć. Każdy z nas wiedział, jak to się może skończyć. I oboje wiedzieliśmy też, że nie mieliśmy już absolutnie nic do gadania w tej sytuacji. Jedyne, czego pragnąłem, to jego fiuta i byłem gotowy jęczeć i błagać o niego nawet przed moją matką.
Opierałem się dłońmi i policzkiem o ścianę, gdy Niels zaczął mnie jebać. Jakby był trochę pojebany, od razu wsunął się niemalże do połowy, co sprawiło, że aż zachłysnąłem się powietrzem i swoją śliną, przestałem na chwilę oddychać.
-Ogh... - jęknąłem, gdy w końcu odzyskałem mowę, czyli wtedy, gdy kolejne pchnięcie było już do końca. Wygiąłem się w łuk, przymykając z rozkoszy powieki.
Zagryzłem wargę, a wtedy Niels złapał mnie za szyję. W pierwszej chwili mruknąłem zaskoczony, ale chwilę później wiedziałem już o co chodzi.
Uśmiechnąłbym się, gdybym tylko mógł, ale uczucie absolutnego wypełnienia sprawiało, że byłem pełny jego osoby, uczuć z nim związanych i na tak prozaiczne czynności, jak uśmiech brakowało już czasu.
- Ach! - jęknąłem ewidentnie głośniej, gdy tylko każdy ruch Nielsa sprowadzał się do tego magicznego miejsca w środku, które sprawiało, że chciałem krzyczeć, płakać i śmiać się jednocześnie.
Zagryzłem wargę niezwykle mocno i wygiąłem się.
Moje nogi były już galaretą i jeszcze krótka chwila, a podłoga w korytarzu i ściana... została zmoczona moją spermą. Nim jednak zdążyłem o tym pomyśleć, Niels także ewidentnie osiągnął spełnienie. Objął mnie mocno i oddychał ciężko w moją szyję.
Nie byłem w stanie utrzymać się na nogach, więc opadłem na kolana, gdy tylko Niels poluźnił uścisk. A wtedy on także zrównał się z moją pozycją i znów wszedł we mnie mocno, do samego, pierdolonego końca. Fiut wcale mu nie opadł. Czy on się nałykał jakiejś wiagry? Kurwa, to było cudowne tak bardzo, jak tylko cudowne to mogło być.
- Agh... - jęknąłem znów, wypinając tyłek w jego kierunku, tym razem klęcząc na podłodze i dając do siebie dostęp właśnie tutaj.
Moje paznokcie przejechały po dywanie, jaki ciągnął się przez cały korytarz.


Pan Vincent - 2016-01-03, 03:32

Nie umiał nad tym zapanować - w pewnym momencie po prostu zdał sobie sprawę, że pieprzył ciasny tyłek chłopaka z taką prędkością, ze charakterystyczny odgłos jąder uderzających o tyłek zlał się w jedno chaotyczne...
To był czysty chaos - ich wymieszane oddechy, jęki, ruchy, które miały ich tylko do siebie zbliżyć i pomóc im poczuć wszystko jeszcze bardziej - kakofonia dźwięków, barw i odczuć była niemalże nie do zniesienia, a jednak trwali w niej i trwali, oddając się sobie najbardziej jak tylko potrafili.
I wtedy bestia, którą tak skutecznie w sobie do tej pory tłumił (cholerna winda, cholerna biała koszula i jeansy, których nie dało się normalnie odpiąć) dała o sobie znać z całą siłą, wydzierając się w jego mózgu ze zdwojoną, ba - pięciokrotną siłą.
Docisnął go mocno do siebie i wtulił nos w jego piękne długie włosy, wdychając ich zapach tak gwałtownie, że na moment zakręciło mu się w głowie.
- Kurwa, ja-aach, Seth! - Wykrzyknął, rozlewając się w... prezerwatywę.
Ale to nie miało znaczenia, bo było mu tak kurewsko dobrze, przez ten jeden moment był cholernym bogiem, władcą świata prawdziwym i szczęśliwym jak skurwysyn!
- Ooooch, tak. - Wymruczał, podążając w ślady chłopaka - uklęknął za nim, podziwiając strugi nasienia zdobiące ścianę i dywan korytarza.
Uśmiechnąl się krzywo i... Zamarł, dostrzegając, że on wciąż pozostawał, kurwa, twardy?
Jakim cudem?
Przesunął dłonią po fiucie i aż warknął zduszenie, czując jaki był teraz... nastawiony na pieszczoty.
Każdy, najdrobniejszy nawet dotyk sprawiał mu teraz nieopisaną przyjemność.
Och, kurwa. Musiał to wykorzystać.
Nie pytając dzieciaka o zgodę wsunął się w niego jeszcze raz i korzystając z tego, że miał teraz oparcie w postaci dywanu włożył całą swoją siłę w jebanie tego cudownego tyłeczka. Dociskał go do siebie i siebie do jego, pomijając już nawet odpowiedni kąt.
Było to tak przyjemne, że jęki wręcz nie mogły mu teraz zejść z ust. Powtarzał wciąż swoje "a-aah... hah... aaah" w kółko, obserwując ze zdziwieniem krople potu skapujące mu z czoła i ust prosto na blade plecy Setha.
Miały piękny kształt i były właściwie bardziej kobiece niż męskie. Takie wąskie, zupełnie jak wyrzeźbione w... tej, kości słoniowej, czy jakoś tak.
I miały dobrze odstające łopatki. Ładnie.
- Ja... pierdolę, jesteś tak... - Wymamrotał, odrzucając przepocone kosmyki mocniejszym szarpnięciem głowy. Przygryzł mocno dolną wargę i użył resztki siły w niemal heroiczny sposób przyśpieszając ostatnie pchnięcia.
Wydarł się wcale cicho i drgnął, czując jak prezerwatywa nie wytrzymuje kolejnej powodzi spermy. Guma pękła i wpuściła do środka tyłeczka swoją zawartość ; jej pojedyncza strużka płynęła malowniczo po drżącym udzie.
- Och. - Mruknął tylko głupio, wpatrując się w to z najprawdziwsza fascynacją.


Draco - 2016-01-03, 04:18


Nie spodziewałem się tego w żadnym razie, ale to doświadczenie było bardzo dziwne. W sensie... Jeszcze nigdy w życiu nie byłem w ten sposób potraktowany. Jak zwykły przedmiot i narzędzie do seksu. A jeszcze dziwniejsze było to, że strasznie mi się to podobało. Cholernie.
Opadłem na tę podłogę zupełnie bezwiednie, gdy Niels puścił mnie. Nie miałem siły, aby się ruszyć, a co dopiero powiedzieć cokolwiek.
Oddychałem ciężko, skołtunione i po części spocone pasma włosów otulały moją twarz, kosmyki łaskotały mnie w nos, ale nawet nie byłem w stanie nic zrobić.
I dopiero po chwili zrozumiałem, że ktoś się na nas krzyczy, a z mojego tyłka... coś... wycieka. Przestraszyłem się nie na żarty, że to krew i ociężałą ręką dotknąłem tego miejsca, ale moje palce spotkały się z kleistą, białawą mazią i wtedy już wiedziałem, że chyba ta pieprzona gumka nie wytrzymała. Westchnąłem ciężko, a wtedy doszło do mnie jak jakaś kobieta się drze, naprawdę. To nie był mój dziwny wymysł.
- Co wy tutaj robicie, do cholery?! To jest korytarz, a nie pokój, nie można by było w pokoju?! - Kobieta była starawa, z tego co udało mi się ustalić, gdy uniosłem głowę. - Dzwonię do obsługi!
- Nie, proszę nie - wymamrotałem, podnosząc się na kolana. Właśnie odkryłem, że tu gdzie staliśmy wszystko było upierdolone farmą, a jak stanąłem w miarę w pionie, sperma wylewała się z mojego tyłka jeszcze bardziej.
- Kurwa, jeszcze pedały!
- Zapłacę pani, tylko proszę się zamknąć, kurwa mać, dziękuję - mruknąłem zirytowany już. Zachowanie tej starszej kobiety i fakt, że moje nogi były miękkie jak wata sprawiały, że naprawdę się irytowałem. Grr.
Nie spojrzałem jeszcze na Nielsa i byłem w kompletnej rozsypce.
- Ile? - wychrypiałem, próbując niezgrabnie naciągnąć na tyłek chociażby bieliznę, cokolwiek.
Gdy w końcu się to udało, podciągnąłem też spodnie.
- Pięćdziesiąt tysięcy.
- Ile? Taniej to załatwię dzwoniąc po prostu do obsługi.
- A co, jeżeli powiem tej pięknej kobiecie co twój dziwkarz robi z tobą, kolego?
Zamilkłem i zmarszczyłem brwi.
- W porządku - mruknąłem zirytowany. - Idę po czeki. Proszę poczekać.
Wszedłem do pokoju, który był dosłownie kilka kroków od nas. Znaleźliśmy tam matkę rzygającą właśnie do miski. Niels był dalej nagi i brudny od spermy, ja wcale nie wyglądałem lepiej.
Ale wypisałem ten pieprzony czek, dałem go tej jędzy i zadzwoniłem po obsługę, żeby ten korytarz posprzątali. A wtedy w końcu mogłem iść pod prysznic i wyrzucać sobie, jaki kurwa byłem głupi. Skończony debil.


Pan Vincent - 2016-01-03, 14:14

Ktoś darł mordę.
Niels potarł oczy i spróbował wziąć głębszy oddech, usiłując rozpoznać ten obrzydliwy, skrzeczący głos, zdający się docierać spod ziemi. Z samego, kurwa, piekła.
A tak się akurat składało, że przez ostatnią godzinę (albo... ile to trwało?) od piekła dzieliło go całe siedem nieb i ziemia, i hotelowy korytarz.
Udało mu się w końcu popatrzeć na staruchę w momencie, kiedy ta groziła im, że o wszystkim doniesie do... Katji?!
O, kurwa. Nie, nie.
Lepiej nie.
Sięgnął po spodnie i zakrył sobie nimi miękkiego już fiuta stojąc tak jak ostatni debil. Musiał pewnie wyglądać jak jeden z tych kretynów, którzy na imprezach podpierają ściany i udają lampy. To mogłoby być nawet całkiem zabawne, gdyby nie fakt, że...
Pięćdziesiąt tysięcy?
Zerknął przez szczerbę w drzwiach i natychmiast się od nich odsunął, widząc rzygającą Katję usadowioną na KANAPIE W SALONIE!
Och, kurwa, ona była dosłownie ścianę, głupie drzwi za nimi. Cholera, kurwa, Boże, mać!
Wciągnął na siebie porwaną koszulę i bokserki i wślizgnął się po cichutku do pokoju, zamierzając pobiec od razu do sypialni, ale...
- N-niels? Miałeś od razu wrócić, a tu...
- Poszliśmy na basen, kotku. Integrować się. - Uśmiechnął się sztucznie, chociaż nie umiał powstrzymać nerwowego podrygiwania kącików ust.
- I co? Fajnie było?
- Dobrze. - Odparł natychmiast bez zastanowienia. - Zabawnie. - Poprawił się nieco rozpaczliwie.
- Mi nie było zabawnie kiedy ciebie nie było. - Obróciła się do niego plecami, obejmując kurczowo miskę z wymiocinami. - Wylej to. - Warknęła do niego jakby był jej pachołkiem i oddała mu miskę, usypiając niemal w tym samym momencie.
Powędrował do wolnej toalety i pozbył się rzygowin, opierając się ciężko o ścianę.
Och, kurwa. To było po prostu zajebiste, to, co przed chwilą przeżyli.
Natchniony myślą o cudownych włosach, dłoniach i tyłku, nacisnął klamkę i błyskawicznie wkroczył do drugiej z łazienek dopadając tam pod prysznicem tego kurewskiego urwisa, wstrętnego manipulatora i najpiękniejszego faceta na tym świecie.
Setha.
Mając w pogardzie coś takiego jak zdjęcie ubrań przed wejściem pod prysznic wepchnął mu się do kabiny i natychmiast go objął, przywierając do niego tak kurczowo, jakby wcale nie pieprzyli się ze sobą ledwie chwilę temu.
- Dzięki. - Wymruczał, wpijając mu się w te rozchylone od zaskoczenia wargi.
Ssał je tak przez chwilę by za moment go puścić i ociekając wodą, z koszulą przylepioną to pleców i torsu, opuścić łazienkę, pozostawiając go tak w autentycznym szoku.
Lubił go zaskakiwać.


Draco - 2016-01-03, 20:11

Bylem jednak skończonym debilem, udalo mi sie to stwierdzić calkiem szybko. Jak w ogole mogłem zgodzić sie na cos takiego?! Jak?! Czemu go nie odepchnąłem, do cholery, nie zrobiłem czegos więcej, niż niezrozumiale marudzenie?
Te dywagacje przerwane zostały niestety w momencie, gdy drzwi do prysznica otworzyły sie gwałtownie. Zdążyłem odwrócić sie w kierunku sprawcy, ale żadne slowo nie zdołali sie wydobyć z moich ust, bo te zaraz połączyły sie z innymi, należącymi do Nielsa.
Byl to raczej krótki pocałunek, ale i tak sprawił mi wiele zaskoczenia.
Zaraz jednak Niels odsunął się, podziękował i taki mokry (prysznic caly czas wylewał z siebie ciepłą wodę, a ten debil nawet nie zdjął porwanej koszuli) po prostu wyszedł, jakby nigdy nic. Co się właśnie wydarzyło, nie mialem pojęcia.
Stałem tak pod tym prysznicem jak slup soli i po prostu nie ruszałem się. To bylo zbyt dziwne, aby mogli byc prawdziwe. Poza tym, naprawde... Kurwa mac. Nie mogłem o tym myśleć, przeciez za chwile sie załamię.
Wyszedłem spod prysznica i otuliłem sie recznikiem, a także zalozylem szlafrok. Gdy wyszedłem, okazalo sie, ze moja pijana matka spala juz na tej kanapie i Niels nie przetransportował jej nawet do lozka. Kurwa mac... Nie mialem tyle sily, żeby pijana kobietę zanieść gdzies. Chyba. Chociaż może... Poszedłem do swojej sypialni i nalozylem bokserki, żeby nie paradować nago. Wziąłem matkę z kanapy i odrobine chwiejnie poszedłem w stronę sypialni, ktora dzielila z Nielsem.
On juz spal. Położyłem matkę obok i wyszedłem, nie patrząc nawet na Nielsa. Nie mogłem. Poczucie winy zabijalo mnie.
Seks z tym kolesiem byl jednym z lepszych i dzikszych w moim dotychczasowym zyciu, a to, ze ten mezczyzna byl partnerem mojej mamy... Kurwa, przeciez on ja zdradzal, ja ja zdradzalem, nie mogło być tak dluzej. Ktos musial ich rozdzielić, Niels miał w dupie ich związek i leciał do mnie, do cholery jasnej!


Pan Vincent - 2016-01-04, 01:11

- A głowa boli mnie tak, że zaraz po prostu umrę. - Poskarżyła mu się Katja, poklepując go przy tym po ramieniu. - Zadzwoń do obsługi i każ im dostarczyć śniadanie do pokoju. Z dużą ilością soku.
- Jasne. - Potarł lekko niedogolony policzek i podniósł się z łóżka, obracając się przez ramię.
- Kat? - Mruknął, oblizując z wolna dolną wargę. Była spękana od agresywnych pocałunków przesyconych poszarpywaniem i trochę go piekła, ale to ból dobry ból.
Bardzo dobry.
- Tak? - Wymruczała, zakrywając sobie twarz dłonią. - Czego byś chciał?
- Może ja i Seth pójdziemy w takim razie na basen, co? Ty sobie odpoczniesz, zregenerujesz się, a my... Trochę się pomoczymy? - Zaproponował, czując jak serce podjeżdża mu do gardła.
Chciał brzmieć jak najbardziej naturalnie i spokojnie, ale nie był pewien czy wyszło mu to tak dobrze jak zamierzał.
- Jasne. - Odparła niemal natychmiast, posyłając mu przy tym zmęczony uśmiech.
Obrócił się na pięcie i nacisnął klamkę, już niemal opuszczając sypialnię, kiedy...
- Niels?
- Tak? - Kurwa, a co jeśli ona o wszystkim wiedziała? Musiałą wiedzieć, może ktoś do niej dzwonił, albo...
- Czy ja zrobiłam wczoraj coś głupiego? - Zapytała, krzywiąc się lekko. - Jestem trochę obolała... W paru miejscach.
A co, jeżeli powiem tej pięknej kobiecie co twój dziwkarz robi z tobą, kolego?
- Tak. - Wymruczał pośpiesznie, nie patrząc w jej stronę. - Namówiłaś mnie do... Szybkiego numerku, tuż przed drzwiami. I.. e, przyłapała nas taka wstrętna starucha. Seth musiał z nią długo rozmawiać żeby na nas nie doniosła.
- O Boże! - Zachichotała, kręcąc głową. - Przepraszam! Ach, powiedz mi chociaż, dobrze ci było?
- Najlepiej. - Odpowiedział bez zastanowienia.
- To dobrze. Niels?
- Hm?
- To miłe, że próbujesz to jakoś posklejać z Sethem.
- Dziękuję. - Wychrypiał, czując się jak ostatnia kanalia.
- Doceniam to, skarbie.

- Twoja mama zamówiła sobie śniadanie do pokoju. - Oznajmił, siadając naprzeciwko niego. Goście byli zajęci spożywaniem tostów lub owoców, nie zwracali na nich najmniejszej uwagi.
Wyciągnął dłoń przed siebie i szybkim ruchem pogładził blade palce, którymi blondyn dzierżył widelec.
- Powiedziałem jej, że zostawimy ją w spokoju i skoczymy na basen. Co o tym myślisz?


Draco - 2016-01-04, 01:30

Sądziłem, że matka zejdzie na śniadanie, ale gdy Niels zjawił się sam, przypuszczałem, że to nie będzie nic subtelnego i miłego. Ale gdy złapał mnie za dłoń i zaproponował basen, zachłysnąłem się jedzonym przeze mnie tostem.
- Niels? Czy ty się dobrze czujesz? Musi się to skończyć, rozumiesz? - warknąłem, strzepując z siebie jego dłoń. - Zdradzasz moją matkę. JA zdradzam moją matkę! Ona cię kocha. I jeśli tobie zależy na niej, to coś musi się skończyć i zniknąć. Nigdy nie może pojawić się znowu. Nigdy, Niels. Nawet jeśli nie kochasz jej i lecisz tylko na jej szmal, ja ją kocham.
Spojrzałem na niego chłodno i wziąłem swój talerz z śniadaniem i szklankę soku pomarańczowego. Wstałem od stołu i po prostu poszedłem w inne miejsce, by dokończyć posiłek i odnieść resztki.
Nie poszedłem na ten basen. Wróciłem do pokoju i znalazłem tam moją matkę, oglądającą jakieś seriale.
- Już wróciliście z basenu?
- Nie poszedłem tam - mruknąłem, siadając obok niej i przytulając się do niej.
Matka była ewidentnie zaskoczona tym, ale nie odsunęła mnie od siebie.
- Co się stało, kochanie?
- Nic. Po prostu cię kocham i żałuję pewnych czynów, wiesz? Co byś zrobiła, jeśli kogoś kochasz, ale skrzywdziłaś tę osobę, chociaż ona wcale o tym nie wie?
- Nie wiem, skarbie. O czym mówisz? - Widocznie moja mama się zmartwiła, a ja nie chciałem mówić nic więcej, bo musiałbym mówić za dużo.
- O koleżance. Bardzo zraniła swoją mamę, ale nie powiedziała jej tego. Zrobiła coś, co skrzywdzi ją, gdy się dowie.
- Mamy zawsze wszystko wybaczają, kochanie.
Westchnąłem. Tego się obawiałem. Tego nie powinna wybaczyć.


Pan Vincent - 2016-01-04, 01:55

- Niels? Czy ty się dobrze czujesz? Musi się to skończyć, rozumiesz? - Usłyszał, czując jak jego dłoń zostaje brutalnie strzepnięta ze smukłych palców.
Wzdrygnął się lekko, czując jak uderzył knykciem o szklany dzbanek z sokiem.
- Ja... - Chciał coś powiedzieć, ale on nawet tego nie słuchał : odszedł, obrażony, na drugi koniec jadalni i nie zaszczycił go już ani jednym spojrzeniem.
Zjadł spokojnie dwa tosty - przeżuwając je patrzył przez cały czas na Setha, oczekując jakiejś zmiany, przeprosin, czegokolwiek.
Ale to nie nadeszło.
Czym zasłużył dobie na ten wybuch?
Jasne, Katja była w tym wszystkim biedna i Nielsowi też było jej bardzo szkoda, ale... Co miał poradzić na to, że nieważne jak straszne było to co robił z tym chłopakiem, to i tak mimowolnie chciał do niego wciąż i wciąż powracać?
Łapać go za te jasne włosy, wpychać mu palce za spodnie i lizać po szyi, kąsać pełne wargi i obciągać mu lewą dłonią żeby prawą móc...
Nikt nie potrafił go tak nakręcić, podniecić, sprawić żeby po prostu oszalał i nie liczyło się dla niego juz nic, kurwa, więcej.
Nikt.
Jeśli kobiety były trudne w obsłudze, to Seth był kimś o dwa poziomy bardziej skomplikowanym. Najpierw "nie", potem "tak, tak, tak", by następnego dnia znów odprawić go z kwitkiem.
Cholerny dzieciak.
Westchnął ciężko i dopił sok, udając się powoli na pływalnię.
Skoro Seth nie chciał go teraz widzieć, to najlepszym rozwiązaniem było zniknięcie mu z pola wzroku. A, że lubił sobie popływać, to już była druga sprawa.

- Cześć. - Ładna brunetka uśmiechnęła się do niego ciepło, siadając niemalże udo w udo obok niego. Zerknął na nią spod ramienia i oddał uśmiech, chociaż nie mógł być on tak radosny i zachęcający (jakoś nie miał humoru na podrywy, ale kiedy zobaczył jej cycki, to jakoś ciężko było mu ją tak od razu odprawić.
- Cześć. - Odpowiedział i uścisnął jej wyciągniętą dłoń, oczekując imienia, które... nie padło.
- Co cię tu sprowadza? - Zagadała, zakładając nogę na nogę. Jej opalona skóra błyszczała od wody i światła klimatycznych lamp basenowych.
- Woda. - Odparł z krzywym uśmiechem, wzruszając ramionami. - A ciebie? - Dodał, gdy przez długą chwilę wpatrywała się w niego z wyraźnym wyczekiwaniem, uważając zapewne, że powinno go to interesować.
Nie interesowało.
- Szukam kogoś, kto lubi się dobrze zabawić. - I znowu uśmiechnęła się w ten rozbrajający sposób, ale było w niej przy tym coś takiego, że z niewiadomych przyczyn Niels nie potrafił do niej poczuć sympatii.
Kogoś mu przypominała i miał wrażenie, że nie były to miłe okoliczności.
- Zabawić. - Powtórzył bezwiednie, odchylając głowę by lepiej się jej przyjrzeć.
- Masz coś do posypania? - Uśmiech nabrał jeszcze więcej obrzydliwej słodyczy, która (teraz już to dostrzegał) była toksyczna jak jad żmii. Odsunął się lekko i pokręcił głową, parskając wymuszonym śmiechem.
- Nie wiem kto nagadał ci głupot, gówniaro, ale radzę ci się do mnie więcej nie zbliżać. - Burknął tylko, wychodząc z basenu.
Dłonie drżały mu lekko, ale udało mu się to zamaskować zaciśnięciem ich w pięści.

- Już jesteś, kochanie! - Katja podeszła do niego i objęła go mocno za szyję, całując lekko w usta. Oddał pocałunek, odkładając na szafkę kartę magnetyczną do pokoju.
- Czekałaś na mnie?
- Oboje czekaliśmy tu z Sethem. - Odparła radośnie, wskazując brodą na nie zwracającego na nich uwagi gówniarza. - Dobrze się bawiłeś na tym basenie? Wydajesz się być spięty.
- Wszystko jest ok. - Machnął dłonią, wymuszając na sobie krzywy uśmiech.
Seth wpatrywał się uparcie w ekran telewizora, czym doprowadzał go tylko do coraz gorszego humoru.
A więc znowu mieli zacząć się unikać i milczeć.
Świetnie.
- Pójdę się na chwilę położyć. Walnąłem się w kręgosłup przy skoku. - Poskarżył się fałszywie i ponownie ją ucałował, zamykając za sobą drzwi do sypialni.
Powolutku wziął w dłoń butelkę z wodą i cisnął nią w miękki dywan, który stłumił odgłos uderzenia. A potem rzucił nią jeszcze raz. I jeszcze. I znowu.
Wreszcie usiadł na łóżku i schował twarz w dłoniach, przesuwając je w szale na lekko wilgotne kosmyki włosów. Szarpnął je mocno, zaciskając wargi tak mocno, że niemal nie było ich widać.
- Kurwa mać. - Szepnął do siebie, kopiąc wściekle w szafkę nocną. Stopa zabolała go wściekle ale na razie nie zwracał na to uwagi. Dopóki niczego sobie nie złamał było dobrze.
Co on w ogóle ze sobą robił? Uganiał się za jakimś gówniarzem, pedałem, rozpieszczonym bachorem, który uważał, że...
Nie, kogo on oszukiwał. Seth wcale taki nie był.
I to chyba było w tym wszystkim najgorsze.


Draco - 2016-01-04, 02:20

Przez resztę dnia kręciłem się po hotelu i swoim pokoju z tabletem i słuchawkami, które umożliwiły mi słuchać muzyki. Byłem raczej nieobecny bardziej, niż obecny i sądziłem, że tak już będzie przez resztę wieczoru, ale wieczorem, gdy chciałem pójść pod prysznic, a moja matka już słodko drzemała - stanął przede mną Niels.
- Przesuń się, chcę wziąć prysznic - mruknąłem, przechodząc obok niego.
Wyglądał jak zbity pies. Kurwa mać. Chciałbym go przeprosić, ale wiedziałem, że miałem rację, niestety...
- Niels. Nie utrudniaj tego, proszę. Jesteś z moją mamą. I to, co się wydarzyło jest bardzo niepoprawne. W zasadzie nigdy nie powinno się zdarzyć - westchnąłem ciężko, rzucając ręcznik na sedes.
Zdjąłem z siebie ubrania i nagi już wszedłem pod prysznic, ufając, że Niels po prostu wyszedł. Nie chciałem się odwrócić i tego weryfikować.
Ale życie samo to zweryfikowało, bo usłyszałem, jak kabina się otwiera. Odwróciłem się i spojrzałem zaskoczony na mężczyznę.
- Wspólna kąpiel to nie zdrada. - Usłyszałem.
Co za bezczelny...
- Jesteś strasznym chujem, wiesz? Zdajesz sobie sprawę z tego, że na ciebie lecę i robisz takie rzeczy. Niels. Zdradzamy moją mamę. Twoją partnerkę, pamiętasz to jeszcze?


Pan Vincent - 2016-01-04, 02:50

Nie, nie wpadł na niego specjalnie.
Nie tak do końca. Po prostu chciał mu nawtykać żeby zrozumiał, że nie można mu było mówić "tak" a potem robić "nie". Nie mógł mu tak mieszać w głowie, nie miał do tego cholernego prawa i...
- Niels. Nie utrudniaj tego, proszę. Jesteś z moją mamą. I to, co się wydarzyło jest bardzo niepoprawne. W zasadzie nigdy nie powinno się zdarzyć. - Usłyszał i niemalże parsknął śmiechem.
Serio, tu naprawdę było coś jeszcze do dodania? Musiał się aż powtarzać?
Niels nie był debilem, rozumiał co oznaczały słowa "Musi się to skończyć". Aż za dobrze rozumiał.
Znowu stało się to samo - zanim zdążył się choćby odezwać, powiedzieć co on o tym wszystkim myślał, co czuł wobec tej sytuacji, Seth obrócił się do niego plecami i na jego oczach zaczął pozbywać się ubrań, wchodząc pod prysznic.
Ok, ale jednak był debilem, albo to właśnie było całkowicie oczywiste zaproszenie, z którego zamierzał, pewnie, że tak, skorzystać.
Zrzucił z siebie koszulę i spodnie, siłując się moment ze slipkami, które przez swoją obcisłość nie chciały tak łatwo odpuścić.
Wszedł do kabiny i uśmiechnął się głupio, dostrzegając... Co to było?
On się dziwił?
To nie miało być tak?
- Wspólna kąpiel to nie zdrada. - Zażartował, starając się go rozluźnić, ale chyba mu nie wyszło, bo...
- Jesteś strasznym chujem, wiesz? Zdajesz sobie sprawę z tego, że na ciebie lecę i - o, powiedział "lecę". Czyli nareszcie zaczynał przechodzić do rzeczy. Niels też na niego leciał, nie potrafił niczego na to poradzić. Tak było i tyle, trzeba się z tym było pogodzić. - ...pamiętasz to jeszcze?
- Mhm. - Odparł, nie wiedząc na co tak naprawdę odpowiada i przywarł do jego ciała, zarzucając mu ramiona nad głowę. Pochylił się na tyle nisko by niemal zderzali się nosami i spojrzał mu w oczy. - Mówienie w niczym nam teraz nie pomoże. - Zacytował swoją wczorajszą wypowiedź i wsunął mu między nogi swoje umięśnione udo, dociskając je natychmiast do miękkiego jeszcze krocza.
Jedną z dłoni zacisnął na jego nadgarstkach, nie pozwalając mu się w ten sposób wydostać, a drugą sięgnął po mydło, pocierając o dłoń dopóki nie była od niego cała śliska i spieniona.
Wtedy przesunął ją na jego klatkę piersiową i zaczął ją... myć. Kolistymi, kojącymi ruchami.
- To tylko kąpiel, Seth. - Powtórzył i uśmiechnął się demonicznie, poruszając nogą tak by przesunąć twardym mięśniem po jego jądrach. - Chcę ci pomóc się wykąpać.


Draco - 2016-01-04, 03:04

- Nawet nie słuchałeś, kur... - Zatkało mnie w pół słowa, gdy Niels tak po prostu zbliżył się do mnie i unieruchomił.
Podniósł moje ręce i przycisnął je do zimnych kafelek swoją dłonią, a pomiędzy moje nogi ten... kurwa, czemu on tam wsadził moją nogę, z jakiego powodu?
- I dlatego macasz mnie po kroczu udem, tak? - mruknąłem cicho, krzywiąc się.
Nie chciałem być przegranym, nie chciałem dłużej krzywdzić mamy.
- Nie chcę jej krzywdzić, Niels. Przestań - poprosiłem, próbując się wyrwać z jego uścisku.
Oczywiście to, co robił było bardzo miłe i przyjemne, ale w dalszym ciągu bardzo niebezpieczne i... Kurde, naprawdę miałem ogromne wyrzuty sumienia. Większe chyba z każdą chwilą.
O dziwo, mężczyzna naprawdę mnie puścił, gdy tylko umył mnie. Po prostu uśmiechnął się i wyszedł, a ja stałem pod tym prysznicem jeszcze chwilę, zastanawiając się, co w zasadzie się wydarzyło.

Będąc już w swojej sypialni, wziąłem notatnik i długopis. W ten sposób najczęściej pisałem właśnie teksty piosenek, jakoś przywykłem do tej formy. I właśnie wtedy powstały pierwsze słowa nowej piosenki.
got me looking, so crazy my baby
I'm not myself lately I'm foolish, I don't do this
I've been playing myself, baby I don't care
Baby your love's got the best of me

Westchnąłem. Próbowałem pisać dalej, ale nie szło mi, wyjątkowo mi nie szło. Nie znałem przyczyny, dla której tak właśnie było. Westchnąłem cicho, przygryzając długopis zębami.
Baby you're making a fool of me
You got me sprung and I don't care who sees
Cause baby you got me
(ostatnie zdanie skreślone).
Czułem, że to tekst o nim i to drażniło mnie chyba jeszcze bardziej.


Pan Vincent - 2016-01-04, 03:29

Nawet jeśli to nie było to, czego od niego chciał, sam fakt, że mógł go tak po prostu dotykać, pieścić to smukłe ciało (i chętne, tego nie dało się mu ukryć, to było widoczne jak na talerzu) był satysfakcjonujący.
Jasne, najchętniej by się z nim po prostu przespał i znowu przeżył cudowne chwile w jego ciasnym tyłku, ale życie nauczyło go, że nie można było mieć wszystkiego.
To, co robili było niemoralne i wstrętne względem cudownej i uczciwej kobiety, którą - on i Seth - bezczelnie oszukiwali, pieprząc się namiętnie tuż pod drzwiami hotelowego pokoju, całując się pod prysznicem, obciągając sobie jak zwierzęta i...
Zamrugał, odrywając spojrzenie od zjeżdżającego ze szczytu blondyna.
Uśmiechnął się krzywo, widząc jak jego biodra balansowały wokół własnej osi, pomagając tym samym w zachowaniu równowagi.
Życie nauczyło go także drugiej rzeczy.
Zasady istniały po to żeby balansować na ich krawędzi. Żeby wykorzystywać wszystkie małe druczki i nawiasy, drugie dna i niedopowiedzenia na swoją korzyść.
I może nie należało do najszlachetniejszych, ale...
- Kochanie? - Poczuł na swoim ramieniu jej drobną dłoń, poczuł ją mimo wielu warstw ubrań.
- Hm? - Mruknął stosunkowo niechętnie, obracając się powoli w jej stronę.
- Do ciebie. - Wyciągnęła w jego kierunku telefon. Jego serce momentalnie zmieniło się w bryłę lodu, podskakując do samego gardła. Zachłysnął się powietrzem, ledwie z siebie wyduszając:
- Kto?
- Moja ciocia. Bella, pamiętasz ją? Chciała z tobą porozmawiać.
- Ach. - Westchnął z ulgą, odbierając od niej urządzenie. - Jasne. Dzień dobry. Tak, mi też się podoba...

- Jest taki bal. Organizują go zawsze na koniec turnusu. Wybierzemy się tam we trójkę, musicie się tylko ładnie ubrać. Kotku, założyć tę koszulę od Laurena, prawda?
Porwana, zmięta i śmierdząca od stęchlizny "koszula od Laurena" już dawno gniła w śmieciach, stanowiąc, zapewne, wątpliwą ozdobę krajobrazu.
Katja, oczywiście, nie mogła o tym wiedzieć, ale jak on miał jej, do cholery, powiedzieć?
Że co ją niby zniszczyło? Trzęsienie ziemi? Powódź?
Atak kosmitów?
Chyba i tak prędzej uwierzyłaby w powyższe wersje, niż w tę jedną, prawdziwą i najstraszniejszą, zarazem.
- Jasne. - Potwierdził, chociaż czuł, że właśnie popełnia duży błąd.
Skąd on miał wytrzasnąć drugą taką koszulę? Przecież przez internet nie dojdzie do niego w ciągu dwudziestu czterech godzin, a ruszyć się stąd też nie mógł...
Ech, chyba trzeba będzie poprosić o pomoc jednego z winowajców zepsucia drogiej koszuli.
Sam niczego nie dałby rady wymyślić.

Zapukał do drzwi jego sypialni, opierając się nagim barkiem o drzwi.
Była trzecia w nocy, ale Katja dopiero co usnęła, męcząc go uprzednio swoimi "kobiecymi pragnieniami" niemalże dwie okrągłe godziny.
Na jeźdźca, od tyłu, tu za dużo, tu za mało, lizać inaczej, wpychać płycej, ech, on naprawdę jej już nie rozumiał. Nie kręciło go już nawet to, jak potrafiła się naprężyć czy sposób, w jaki kołysały się jej piersi gdy go dosiadała.
To po prostu się jakoś... Wypaliło? Może i wypaliło?
W każdym razie coś było bardzo inaczej.
- Co zrobimy z koszulą? - Spytał tak po prostu, wchodząc do środka.
Rozejrzał się wokół, ale sypialnia Setha właściwie nie różniła się od tej, którą on dzielił z jego matką. Może była odrobinę mniejsza, ale spokojnie pomieściłaby z piątkę osób, Niels był tego pewien.
- Wiesz w ogóle co to za koszula?


Pan Vincent - 2016-01-04, 03:50

Pomyliłem się i wysłałem z Twojego konta XD

Draco - 2016-01-04, 03:51

Było już bardzo późno. Pisałem piosenkę, gdy Niels wszedł do pokoju bez pukania. Siedziałem tylko w bieliźnie i niczym innym.
Podniosłem zaskoczony głowę do góry, unosząc brew.
- Wiesz, co to pukanie? - mruknąłem, przewracając oczami. Odłożyłem notes na bok i spojrzałem na mężczyznę zaskoczony. - Nie wiem, skąd mam wiedzieć? Pamiętasz, jaka to była marka?
Gdy usłyszałem jednak podpowiedzi ("Jakiś Ralph, Laura albo inne takie, nie pamiętam") zrobiło mi się trochę słabo. No tak. Moja matka absolutnie uwielbiała jedną markę. Mój ojciec też miał sporo eleganckich ubrań stamtąd i niech to szlag, to nie była tania rzecz.
- Ralpha Laurena? No to niedobrze - mruknąłem, sięgając po tablet.
Zacząłem szukać tej nieszczęsnej koszuli, chociaż nie musiałem pomagać, ani nic. Mógłby się zająć tym sam, skoro tak się zachowywał (Przecież to Niels był winny!). Ale niech mu będzie. Niestety nie odnalazłem pozytywnych wieści.
- Ten model jest już niedostępny, był jako edycja limitowana z srebrnymi nićmi. Kosztowała dziesięć tysięcy dolców.
Pokazałem mu na tablecie swoje smutne znalezisko i uniosłem brwi ku góry. Zrobiła mu bardzo drogi prezent, który został zniszczony, gdy ją zdradził. To dosyć przykre, niestety.


Pan Vincent - 2016-01-04, 20:44

- Pukałem. - Mruknął, nie przejmując się jego groźną miną i paplaniem. Usiadł na łóżku i poczekał na "werdykt", krzywiąc się wyraźnie gdy ten wreszcie zapadł.
- To rzeczywiście utrudnia sytuację. - Zauważył, wzbudzając swoją wypowiedzią zdziwienie blondyna. No tak, jak na siebie dosunął właśnie ostro elokwencją.
- Przesrane. - Dodał już bardziej w swoim stylu, uśmiechając się pod nosem.
- A gdybym założył po prostu inną niebieską koszulę, to ni... Poznałaby. - Odpowiedział sam sobie, patrząc na jego minę. - Hm, to już sam nie wiem.
Nagle podniósł się ze swojego miejsca, skracając dzielącą ich odległość do minimum, które jednak (jeśli by się uprzeć) pozostawało wciąż przyzwoitą odległością.
Przecież nie zderzali się jeszcze klatkami piersiowymi, a czubki ich nosów dzieliło jakieś pół cala.
- Mam plan. - Mruknął, przechylając głowę tak by spojrzeć mu w oczy. - Powinien wypalić.
Zamilkł, mrużąc w skupieniu powieki.
Seth nadal go blokował, wzbraniał się przed nim tak bardzo jak tylko potrafił, a przecież nie mógł się wstrzymywać nie wiadomo jak długo.
Uśmiechnął się krzywo i wyciągnął przed siebie dłoń, kładąc mu ją na policzku.
Nie wiedział jak ubrać w słowa, to co krążyło mu po głowie, ale wiedział, że przyszedł taki czas kiedy trzeba było coś powiedzieć, kiedy musiał coś wyjaśnić temu dzieciakowi.
- To nie jest tak, że... - Urwał, czując jak coś się w nim blokuje. No, kurwa - czemu nie mógł mu tak po prostu powiedziec, że mu się podobał? To nie było takie trudne. Zwyczajne "nie panuję nad sobą kiedy cię widzę" i będą mieli oboje spokój.
No powiedz mu o tym, idioto! Do kurwy nędzy, co jest z tobą nie tak?
- Nie chcę krzywdzić twojej mamy. - Powiedział wolno, siląc się na spokojny ton. - Nie lubię jej tego robić, po prostu... Ty tak... - Chrząknął, przesuwając mu palce z policzka na podbródek. Ujął go delikatnie i spuścił wzrok, czując się nieco śmiesznie.
Nie lubił dużo gadać. A już szczególnie o takich rzeczach.
- Bardzo mi się podobasz. Nie wiem czemu tak jest. Ja... Hm, zapalisz? - Zapytał, wyciągając w jego kierunku paczkę czerwonych Marlboro.
Cholera, dlaczego to musiało być takie trudne?!


Draco - 2016-01-04, 21:05

Zmarszczyłem brwi, słuchając... Wyjaśnień? Tak to przynajmniej brzmiało. Bylo to raczej dziwne i niespotykane dla mnie. Zmrużyłem oczy, ale przyjąłem propozycje szluga.
- Mama mówiła, że cos się wam nie układa w łóżku. To prawda? - mruknąłem, podpalając papieros i zaciągnąłem sie nim.
Z fajką w zębach wziąłem jakies spodnie dresowe w szarym kolorze i nałożyłem je na tyłek.
Niels przyznał, ze mu sie podobam. Ta informacja byla co najmniej dziwna. Niby normalna, ale domyślałem się, ze nie miał wczesniej nic wspólnego z tą samą płcią, prócz picia wspólnie piwa. No i oglądania meczy, moze. Westchnąłem ciężko, zaciągając sie papierosem.
- Skoro nie podnieca cię, to zostaw ją, nie rób jej nadziei, Niels. Ona nie zasłużyła na to, żeby jej partner zdradzał ją z synem.


Pan Vincent - 2016-01-05, 02:19

- To nie tak. - Zaprzeczył niemal natychmiast, spoglądając na niego z nieprzyjemnym błyskiem w oczach. - Nie powiedziałem, że...
- Niels? - Rozległo się pukanie do drzwi i ledwo udało mu się od niego odskoczyć, kiedy klamka przekręciła się pod wpływem delikatnej dłoni Katji.
Kobieta zajrzała do środka i uśmiechnęła się głupio, siadając od razu obok syna. Objęła go ramieniem i spróbowała mu zajrzeć do tabletu ; chłopak jednak zwinnie wsunął go pod poduszkę.
- A co wy tutaj kombinujecie? Rozmawiacie kiedy JA śpię? Nieładnie. - Zaśmiała się, dostrzegając ich niewesołe miny. - No co wy? Coś się stało?
- Nie. - Niels ułożył swoją dużą dłoń na udzie partnerki, siląc się na ciepły uśmiech. - Chodzi tylko o to, że... - Zerknął na Setha, czując jak jego serce wykonuje parę rozpaczliwie szybkich uderzeń. - Ja... Hm, koszula, którą od ciebie dostałem, rozpadła się podczas naszych... Naszej... - Urwał, o mały włos nie parskając nerwowym śmiechem.
Kurwa, ależ był teraz bezczelny, kiedy za wszelką cenę starał się wmówić tej biednej kobiecie, że zniszczył tak drogi prezent, prezent od niej, w ich ostrym rżnięciu, kiedy tak naprawdę rżnął się z jej synem! I to tuż pod cholernymi drzwiami, kiedy rzygała do cholernej miski.
Totalne dno.
- Och. - Roześmiała się cicho, wtulając się w ramię syna niczym zawstydzona nastolatka. Seth wbijał swoje mordercze spojrzenie prosto w niego, wyglądając tak jakby zaraz miał się na niego rzucić i po prostu go zagryźć, ale głaskał ją dzielnie po ramieniu, pozostając na swoim miejscu.
Chrząknął i przełknął ciężko ślinę, wpatrując się uparcie w swoje dłonie.
- To nic. - Powiedziała wreszcie Katja. - Chcieliście kupić drugą za moimi plecami? Och, to takie kochane, chłopcy. - Objęła ich ramionami tak, że teraz przytulali się do siebie we trójkę.
Nie potrafił powstrzymać delikatnego przymknięcia powiek gdy pliczek blondyna zetknął się z jego własnym. Do tego ten zapach...
Co się z nim, kurwa, działo? To było niemożliwe, przecież nigdy tak... Nigdy. Naprawdę.
- Nie dalibyście rady, wszystkie na pewno są wyprzedane. Ale to nie ma znaczenia, jutro skoczymy na miasto kupić drugą. W porządku? - Ułożyła się na plecach pomiędzy nimi, włączając telewizor.
- Może poszlibyśmy dzisiaj spać razem? Proszę? - Wymruczała błagalnie, kierując wzrok na Setha. - Tak dawno nie spaliśmy obok siebie. - Dodała, składając dłonie jak do modlitwy.
Niels poczuł jak coś ściska go porządnie w żołądku. Naprawdę go ściskało!
Beknął głośno, kierując tym samym na siebie ich zaskoczone spojrzenia.
- Niels! - Wykrzyknęła Katja, robiąc się czerwona od śmiechu. - Prosiaku!


Draco - 2016-01-05, 02:38

W co ten koleś grał, do cholery?! Nie... Ja po prostu w to nie wierzyłem. Było to dla mnie zbyt groteskowe, zdecydowanie. Czy on właśnie wmawiał mojej matce, że koszula porwała się, kiedy ON PIEPRZYŁ SIĘ Z NIĄ? O kurwa. Nie, to już było bezczelne. Zdradzić ją, to jedno, ze mną, to drugie, ale udawać, że wtedy właśnie uprawiał z nią seks - szczyt szczytów.
- Naprawdę nic nie pamiętasz? - spytałem zaskoczony matkę, głaszcząc ją, chociaż miałem ochotę dać w pysk Nielsowi. O, jak świerzbiło.
Bardziej, niż kiedykolwiek, jak sądzę.
- Nic a nic. Ponoć nas ratowałeś od jakiejś starowinki, dziękuję ci, Sethie.
O tym też jej powiedział. No ładnie.
Matka naprawdę nie wiedziała co między nimi się działo, więc robiła wszystko, by ich do siebie jeszcze bardziej zbliżyć, pomimo tego, że ja robiłem wszystko, by oddalić. Niech to szlag jasny trafi, przecież to nie w ten sposób miało wyglądać. Nie taki był plan!
Zakrztusiłem się jednak dopiero wtedy, gdy mama zaproponowała spanie wspólne. Jasne, te łóżka mogły pomieścić kilka osób, ale NA BOGA MAMO CO TY WYMYŚLASZ NO!
Nie, nie, nie, nie.
- Wiesz, to nie najlepszy pomysł...
- Oj skarbie, proszę cię. Pamiętasz, jak kiedyś spaliśmy w jednym łóżku, jak byłeś malutki?
- Tak, ale to było z tatą - mruknąłem, spłoszony ewidentnie.
- Wiem, kochanie. Teraz jest Niels. Ale przecież nie musicie się nawet dotykać, będę po środku. W porządku?
Patrzyła na mnie tymi sarnimi oczyma. Nie mogłem odmówić, niech to kurwa szlag.
- No dobrze - mruknąłem niechętnie.
Matka zdecydowała, że będą spali w ich sypialni, więc poszedłem tam smętnie. To był tak bardzo zły pomysł. Położyliśmy się spać. Niels od prawej, potem mama i ja. Odsunąłem się nawet jeszcze odrobinkę, żeby nie dotknąć Nielsa pod żadnym pozorem.
Bardzo zły pomysł.


Pan Vincent - 2016-01-05, 03:00

W telewizji brzęczał jakiś horror, podczas gdy za oknem powoli zaczynało już świtać.
Niels obrócił się na drugi bok i zerknął przez okno, na szeroko rozpościerający się górski krajobraz ; ledwo widoczne szczyty gór wyłaniały się zza obłoków mgły, rysując się na jaśniejącym niebie jak noże, czubki ołówków, albo...
No i znowu te porównania. Kurwa.
Westchnął ciężko i wrócił do poprzedniej pozycji obejmując Katję w jej szczupłej talii. Pomimo odległości, jaka dzieliła go od Setha (jakieś półtora metra) mógł go dobrze wyczuć.
Jego ciepło, zapach, jego... aurę, czy jak to się zwało.
Uchylił powieki i popatrzył na szczupłe ramię, odznaczające się delikatnie pod materiałem. Miał ochotę wyciągnąć dłoń i przesunąć nią po tym obłym kształcie, objechać jego kontury, poczuć pod palcem charakterystyczne gorąco i dziwaczny prąd, to co zawsze czuł gdy go dotykał.
Katja rzuciła się lekko przez sen, przyciągając go do siebie jeszcze bliżej. Cholera, teraz mógł... gdyby tak tylko...
Wzdrygnął się lekko, zaciskając wargi w wąską, niemal niewidoczną kreskę.
Tylko trochę. Dotknie go... niby niechcący. Przecież spał, nie panował nad tym co robił. Ta?
Wysunął ramię do przodu, prześlizgując je po talii Katji i ułożył dłoń tuż przed tą, która należała do jej syna. Leżała tak nieruchomo i wyglądała na bardzo samotną, więc...
Tak tylko trochę dotknął palcem jego palec. Po prostu je ze sobą zetknął.
Ech, to było takie dobre uczucie. Dotykać tego cholerne palca.
Był totalnym idiotą. I skurwielem. Beznadzieja jakich mało.
Ale było mu bardzo dobrze.
Zasnął.


Draco - 2016-01-05, 03:10

- Budzimy się, panowie, budzimy! - Obudził mnie głos mojej matki, upierdliwy i drażniący jak sama cholera.
- Mmm, nigdzie nie idę - wymamrotałem półprzytomnie, otulając się bardziej kołdrą i nie ruszając się nigdzie dalej.
- Seth, no weź, nie mogę dobudzić Nielsa. Mieliśmy iść na zakupy.
- To kup coś ładnego - wymamrotałem. Nie wiem, czy matka słyszała cokolwiek, bo niestety, ale usta miałem przykryte kołdrą; jedyne, co trochę wystawało, to kołdra.
Usłyszałem tylko trzaśnięcie drzwiami i chyba zasnąłem.
Obudziło mnie gorąco. Czułem, że jest mi naprawdę ciepło. Przez chwilę kontemplowałem to dziwne uczucie, ponieważ było odrobinę niepokojące. W sensie, te kołdry aż tak ciepłe nie były. Więc dlaczego...?
Podniosłem powieki i zdezorientowany zobaczyłem czyjś tors przed sobą. Lekko owłosiony, więc to z pewnością nie była mama. Zresztą, był on płaski. Chwilę później zrozumiałem, że to ciężkie coś na mojej talii to ręka Nielsa. On mnie obejmował! Spróbowałem się kulturalnie wyśliznąć, ale zupełnie mi to nie wyszło, niestety. Przytulał mnie za mocno.
- Puść mnie - syknąłem, próbując się uwolnić.


Pan Vincent - 2016-01-05, 03:25

- Niels, obudź się. Musimy jechać na zakupy po tę koszulę, pamiętasz?
- Nie mogłabyś pojechać sama? - Wychrypiał, wszczepiając się kurczowo miękkiej kołdry. - Wiesz, że nie znoszę tego robić, kotku. Wolałbym się trochę... - Urwał, niezbyt porządnie tłumiąc ogromne ziewnięcie. - Przespać.
- To niesprawiedliwe, napaliłam się już na to! - Burknęła, wstrząsając ramieniem syna. Ten jednak nawet nie drgnął, pogrążony w głębokim śnie. - No, pięknie. Tak, jasne. Pojadę sama. Śpijcie sobie, w dupie was mam. Lenie śmierdzące.
Nie zdołał nawet odpowiedzieć, ponieważ był tak zmęczony, że nie wiadomo kiedy - odpłynął.
Następnym co udało mu się zarejestrować było wkurwione "puść mnie" Setha, od którego nie mógł przecież nie otworzyć oczu.
Ten ton budził go lepiej niż wszystkie inne budziki świata i był taki...
E, jakiś. Porównania mógł sobie raczej odpuścić.
- Cześć. - Odpowiedział mu rześko, zupełnie tak jakby Seth nie warczał właśnie "puść mnie", tylko ćwierkał "dzień dobry, kochanie". Wbrew zakazowi objął go mocniej, przyciskając nos do miejsca na jego szyi gdzie zapach był najmocniejszy. Zaciągnął się nim głęboko, nie potrafiąc przy tym powstrzymać uśmiechu. - Jak ci się spało? - Zapytał, przeciągając się w taki sposób by nie wypuścić go z ramion. - Trochę się wierciłeś przez sen.


Draco - 2016-01-05, 03:37

- Niels, do cholery, puszczaj! Jak matka tu przyjdzie... - wymruczałem ewidentnie zirytowany, naprawdę starając się odsunąć. Ale Niels nic sobie z tego nie robił, przytulał mnie dalej jakby nigdy nic i... Niech go szlag, no.
W dodatku, gdy poruszyłem się bardziej poczułem w okolicach własnego krocza wzwód.
- O nie, jeszcze masz stojącego fiuta, Niels, kurw... - Ale protesty były absolutnie niczym w obliczu tego mężczyzny, bo tak po prostu przyciągnął mnie do siebie mocniej i pocałował w usta.
Mruczałem coś w trakcie tego pocałunku, co miało być absolutnym protestem, odpychałem go, ale ten pieprzony głaz nawet się nie ruszył.
Ciepło rozchodziło się po ciele, sprawiając, że było mi ewidentnie miło. Tylko że to nie była sytuacja, która powinna mieć miejsce!
- Wróciłam! - Usłyszeliśmy oboje i odsunęliśmy się od siebie, jak oparzeni.
Zrobiłem to tak gwałtownie, że aż spadłem z łóżka, boleśnie uderzając tyłkiem o podłogę.
- AUA! - jęknąłem, krzywiąc się.
Matka weszła do środka i spojrzała na mnie jak na skończonego idiotę.
- A tobie co?
- Spadłem z łóżka, na co to wygląda? - mruknąłem nieszczęśliwie, podnosząc się i pocierając bolący pośladek.


Pan Vincent - 2016-01-05, 03:51

- O nie, jeszcze masz stojącego fiuta, Niels, kurw... - Koniec gadania, pomyślał i wpił się w słodkie wargi blondyna, wyciskając na nich długi, przepełniony żarem pocałunek. Miał już w dupie jego gadaninę, potrzebował go tu i teraz i nic więcej już się nie liczyło.
Z początku otrzymał parę wcale lekkich ciosów zadawanych mu skrupulatnie po klacie i ramionach, ale taki ból było mu naprawdę łatwo znieść.
Poza tym, doskonale wyczuwał, że z każdą chwilą chłopak robił się coraz bardziej miękki, aż wreszcie niemal zupełnie mu ule...
Och, kurwa mać, no - serio? Naprawdę? Właśnie teraz?
ZNOWU?
Ile razy ta nieszczęsna kobieta znowu przerwie im w takim momencie, w momencie, kiedy mógł, kurwa, wreszcie skosztować tych cudownych ust i objął ten cudowny pas, potarmosić cudowny pośladek i wsunąć palec za materiał cudownych bokserek?
Pośpiesznie upewnił się, że jego wzwód leżał ukryty pod kołdrą i wymusił na sobie złośliwy śmiech, spoglądając na Katję "ledwo obudzonymi" oczyma.
- Trochę pospaliśmy. - Wychrypiał, przeciągając się mocno. Kobieta niemalże natychmiast rzuciła pełne uwielbienia spojrzenie na jego umięśniony tors, wzdychając przy tym cicho. - Przepraszam, kotku.
- Nie szkodzi. - Machnęła dłonią, uśmiechając się ciepło. - Mam wszystko czego potrzebowałam. Ale nie chce mi się teraz tego przymierzać ani wam ani sobie. Co powiecie na basen? - Zaproponowała, uśmiechając się ciepło. - Pomoczymy tyłki w gorących źródłach?


Draco - 2016-01-05, 03:57

Boże, ten człowiek był niemożliwy. Już wiedziałem, że muszę jej to powiedzieć. I nie dopuścić go do siebie do końca wycieczki. Gdy będziemy w domu, przyznam się. Po prostu, tak nie mogło być dłużej. Poczucie winy mnie zżerało, poza tym właśnie dobitnie przekonałem się, że Niels chce lecieć na dwa fronty. Ale ja mojej mamy krzywdzić nie mam zamiaru. To ten minus, to, co nas mocno różni i różnić będzie.
Westchnąłem ciężko i zacisnąłem wargi.
- Wiecie, ja nie czuję się najlepiej. Idźcie sami, dobrze wam to zrobi - uśmiechnąłem się wymuszenie i nim matka w ogóle zdołała mnie dopytać lub, nie daj boże, zatrzymać - zniknąłem za drzwiami.
Pognałem do siebie, zamknąłem się tam i po prostu odetchnąłem. Jedyne miejsce, w którym jestem bezpieczny. Mam nadzieję.

- Co się stało przed tym, nim weszłam?
Niels spojrzał na Katję zdziwiony, jakby nie rozumiał o co chodzi.
- Sethie był bardzo... roztrzęsiony. Co się wydarzyło?
Coś tu bardzo nie grało. I zaczynała się coraz bardziej niepokoić, niestety.


Pan Vincent - 2016-01-05, 04:09

- Nie wiem, spałem. - Odpowiedział jej tak jakby to nie było oczywiste (co z tego, że było to jednak wierutnym kłamstwem, ona nie musiała o tym wiedzieć). - Może miał koszmary?
Wzruszył ramionami, uśmiechając się do niej zaczepnie.
Teraz wystarczyło poczekać na windę i...
Popchnął ją na ścianę (a raczej na lustro), niemalże zgniatając ją własnym ciałem. Wpił wargi w jej rozchylone od głośnego "och" usta i natychmiast wsunął w nie język, zapraszając ją do długiego, namiętnego poca...
- Przepraszam. - Odezwała się młoda kobieta, która wyraźnie zamierzała po cichu wsiąść razem z nimi. Była ubrana w kostium kąpielowy i... Cóż, wyglądała na mocno zszokowaną.
- Och, to my przepraszamy. - Katja starała się być poważna ale chichotała wyraźnie. - Jesteś niemożliwy. - Dodała gdy już wysiedli, łapiąc go za rękę. - Najgorszy.
Wiem, pomyślał, ściskając jej drobną dłoń. Wiem.

-...iała różowej, więc wzięłam taką w odcieniu delikatnej lawendy. Powinna mu pasować do tych jasnych włosów i buzi, nie uważasz?
- Jasne. - Odparł, wpatrując się bezmyślnie w dwójkę dzieciaków, ochlapujących się ile sił w łapach. Uśmiechnął się lekko, dostrzegając jak chłopiec, mimo iż mniejszy od dziewczynki, dawał jej nieźle popalić, wzbudzając tym jej coraz głośniejsze protesty.
- Przestań, Jimmy! - Sepleniła smarkula, zakrywając twarz rączkami. - Bo powiem mamie!
- Nie wiedziałam, że lubisz dzieci. - Katja oparła mu się o ramię, wpatrując się w skupieniu w jego zamyśloną minę.
- Nie wiem czy je lubię. - Odparł bez namysłu, spoglądając na nią wreszcie.
Wyglądała na dziwnie zmartwioną.
- Masz własne dzieci? - Zapytała nagle, wzbudzając w nim ostrzegawczy alarm.
- Nie. - Krótka odpowiedź, ucinająca temat. Zazwyczaj działało.
Nie tym razem.
- A byłe żony? Rodziców? A może długi?
Ostatnie słowa spowodowały, że jego serce niemal wyskoczyło mu przez gardło.
Zorientowała się, ze robił sobie z jej konta drobne przelewy? Przecież był ostrożny, operował takimi sumami żeby wydawało się, że to jej własne wydatki...
Cholera, poda go na policję? A może wymyśli inny sposób? Co teraz będzie?
- Nie, kotku. - Spojrzał na nią, siląc się na powagę. - Co to za pytania?
- Chciałabym się czegoś o tobie dowiedzieć. - Westchnęła, wyraźnie przygnębiona. - Jesteśmy ze sobą już jakiś czas, stajesz się częścią mojego życia i... Nic o tobie nadal nie wiem. To smutne.
- Czy ja wiem? - Pogładził ją po policzku, zanurzając się głębiej w wodzie. - Jeśli to dla ciebie takie ważne to pytaj. Mamy czas.
- Co powiesz na saunę? - Zagadnęła zupełnie innym tonem a on westchnął z ulgą, kiwając ochoczo głową.
Wszystko było lepsze od wymyślania kolejnych kłamstw.


Draco - 2016-01-05, 04:18

Strasznie to było dziwne. Nie słyszałem, aby mama mówiła coś na temat Nielsa w stosunku do jego przeszłości. Kilka razy zdarzyło się, że miał on wyraźne ślady, ale na pytania matki odpowiadał, że się uderzył albo jakoś przypadkiem tak wyszło. Coś za dużo takich przypadków, pamiętam bowiem na przestrzeni ich krótkiej znajomości kilka już takich przypadków i z raz lub dwa bycie w szpitalu. To było dziwne. Poza tym, Niels naprawdę w ogóle nie operował terminem przeszłości. A przecież każdy z nas prędzej, czy później coś o niej wspominał. Każdy, tak już byliśmy skonstruowani, wspominaliśmy. Niepokoiło mnie to.
Zdecydowałem się więc zrobić coś, co moja matka by potępiła, gdyby się dowiedziała. Wynająłem detektywa. Jedyna informacja, jaką miałem, to miejsce jego zamieszkania. Tam też postanowiłem szukać, nie zostało mi wprawdzie nic innego. Czekać na rezultaty, o ile jakieś będą. Przeczucie mówiło mi, że Niels coś ukrywa. Może detektyw pomoże mi ustalić, co to takiego?

Kolejnego dnia był już koniec naszej wycieczki. Dobiegła ona końca, ale czekał nas jeszcze bal. Moja matka zrobiła dzień wcześniej zakupy z tego tytułu, mówiąc mi od pięciu minut, że ta koszula o kolorze lawendy powinna idealnie pasować. Dla mnie to był fioletowy, ale okej, ja się nie znałem.
Uśmiechałem się tylko odrobinę wymuszenie, gdy matka poprawiała mi raz po raz koszulę. Bal nie był obowiązkowy, ale ewidentnie mama chciała tam pójść z wszystkimi, a nie tylko Nielsem. Niestety, byłem więc skazany na ten wieczór. Co poradzić?
Weszliśmy do pięknej sali, przystrojonej bardzo gustownie. Wszędzie paliły się świece, białe obrusy zdobiły stojące pod ścianami stoły z szwedzkim stołem, a na przeciwko wejścia był zespół na żywo, który umilał zebranym spotkanie. Kilka parek już tańczyło.
Trochę czułem się tu nie na miejscu, niestety.
Mama ubrała się w suknię o podobnym kolorze, co moja koszula, a dla Nielsa wybrała białą. W zasadzie, wyglądaliśmy wszyscy bardzo elegancko i gustownie. Cóż, nie mogło być inaczej, w końcu to mama. Jej gust był naprawdę niezły.


Pan Vincent - 2016-01-05, 23:42



- Nawet nie masz pojęcia jak dobrze prezentujesz się w garniturze, Niels. - Katja podeszła do niego wolno, obejmując go w pasie. Ułożyła swoją kunsztownie ufryzowaną głowę na jego muskularnym ramieniu i uśmiechnęła się do ich odbicia. - Potrafisz być niezwykle elegancki.
- Dzięks. - Odparł mrukliwe, całując ją w usta. Nie bardzo lubił się wbijać w marynarki, koszule i smokingi, ale kiedy Katja była z czegoś wyraźnie zadowolona, on także nie umiał być nieszczęśliwy.
- Nie uważasz, że ładnie ze sobą wyglądamy? - Spytała nagle, wtulając się w niego mocniej. - Że stanowimy razem dobrą parę? Zgraną i... Dopasowaną? - Ciągnęła, nie spuszczając wzroku z lustrzanego odbicia. Jej oczy błyszczały dziwnie, a na policzki wstąpił lekki rumieniec.
- Ja... - Urwał, zastanawiając się nad jej słowami. Coś mu nie pasowało, może nie koniecznie w tych słowach, a w jej zachowaniu. Coś było nie tak. - Tak. Tak uważam. Dlaczego pytasz?
- Tak sobie. - Zaśmiała się lekko, odchodząc w kierunku toaletki. - Za chwilę możemy i... Niels, gdzie się wybierasz, co?
- Do toalety. - Skłamał gładko, posyłając jej pół uśmiech. - Nie można mi?
- Oczywiście, że można. Leć. Do zobaczenia.
- Dozo.

- Hej. - Zapukał do drzwi jego sypialni, od razu naciskając klamkę. Kiedy zauważył go stojącego w bieliźnie i nowej koszuli na chwilę zaniemówił z wrażenia. Katja miała rację, rzeczywiście ładnie mu było w tym... lanolinowym. Jakoś tak.
- Muszę ci coś powiedzieć. - Mruknął, gdy Seth spojrzał na niego z wyraźną wrogością. Zbliżył się do niego w paru krokach, pochylając się tak by spojrzeli sobie w oczy.
- Ja... Ten... Czekaj! - Złapał go mocniej za ramiona, zbierając się w sobie. Kurwa, musiał wyglądać idiotycznie, w tym garniturze z głupią miną i przymkniętymi powiekami, zupełnie tak jakby coś go bolało.
- Zrobię to. - Powiedział bardzo szybko, dysząc jak po przebytym maratonie. - W sensie... Ja z nią to skończę. Po balu. Wiem, że to nie jest dobry... - Chrząknął, a kąciki ust zadrgały mu wyraźnie. - Skończę z nią. - Uśmiechnął się blado, wciąż nie mogą uwierzyć, że naprawdę to powiedział. I, że w ogóle tak postanowił.
Skąd weźmie cholerne pieniądze, jak sobie da radę z gangiem Milltona?
I czemu w ogóle to robił. Dla tego chłopaka? Naprawdę?
- Zrobię to dla ciebie. - Dodał cicho już przy drzwiach. Nie patrzył na niego, nie miał siły. Albo odwagi. Albo jednego i drugiego.

- Czy można pana prosić do tańca? - Obejrzał się przez ramię, dostrzegając wyczekujące spojrzenie Katji.
Jasne, wyglądała olśniewająco, najlepiej ze wszystkich zgromadzonych tu kobiet.
Ale nie ze wszystkich osób. Jej syn... On...
Był kurewsko piękny, Bogowie. Nielsowi chciało się do niego wzdychać jak do obrazka, ledwo się powstrzymywał od tego by nie wgapiać się w ten śliczny tyłeczek dłużej niż to było przyzwoite.
- Jasne. Tyle, że ja... Nie jestem typem tancerza. - Rzucił pół żartem pół serio, uśmiechając się krzywo.
- To nic. Obejmij mnie tylko i daj się prowadzić... Do... Hej, wcale nie jesteś taki najgorszy! Kłamałeś?! Bezczelny pro...
- Kłamałem. Ale i tak nie lubię tańczyć. To nie bardzo...
- Męskie? - Podsunęła, parskając śmiechem.
- Jasne. - Zawtórował jej, chichocząc chrapliwie. - Dokładnie to.
- Czy ja dobrze widzę? Jakaś kobieta porwała mojego syna do ta... Hej, co robisz? - Wytrzeszczyła oczy na jego nagły obrót. - Kochanie, mogłeś mnie przewrócić. Zwariowałeś?
- Przecież dalej stoisz na nogach. - Zauważył, obracając wszystko w dowcip. W rzeczywistości spoglądał czujnie ponad jej ramieniem na blondyna wirującego gdzieś z boku parkietu z piękną niewiastą o rdzawo rudych lokach.
Ładna była. Szmata.
- Teraz zajmujesz się mną, nie nim. - Wymruczał, całując ją tuż za uchem. Poczuł jej głośne i drżące westchnienie na ramieniu, gdy przywarła do niego w mocniejszym uścisku.
- W porządku. Wiesz, Niels... Kocham cię.
- Ja... - Przełknął ciężko ślinę, czując jak robi mu się słabo. Nie zdobył się jednak na to by dokończyć zdanie, które powinien przecież wypowiedzieć.
Zamiast tego ponownie wykonał z nią gwałtowny obrót, mrucząc coś o pysznie pachnącym ponczu. Przecież od początku miał ochotę się napić.


Draco - 2016-01-06, 00:02

Ten bal od początku wydawał mi się porażką, ale przecież nie powiem tego matce. Zależy jej na tym. Szczerze mówiąc nie miałem ochoty tam być, nie cierpiałem tańczyć. Nie potrafiłem też, za bardzo.
Niels wszedł do pomieszczenia, uprzednio pukając i... I gdy wyszedł, w głowie brzęczało mi jedno zdanie.
"Skończę z nią. Zrobię to dla ciebie". Nie byłem w stanie wykonać jakiegokolwiek ruchu przez dłuższy czas, stałem po prostu na środku pokoju hotelowego i patrzyłem w zamknięte już drzwi.
- Czy on...? - spytałem sam siebie i uśmiechnąłem się jakoś mimowolnie.
To było... Niech to szlag. Nie spodziewałem się, że on na serio jest jakoś do mnie... Myślałem, że się wydurnia, prawdę powiedziawszy. A to brzmiało, jakby się zakochał. I nie wiedziałem co o tym myśleć.

Bal trwał w najlepsze. Kobiety w kunsztownie wykonanych, ewidentnie drogich sukniach, mężczyźni w smokingach i doskonale skrojonych garniturach. Niels prezentował się oszałamiająco, kurwa mać. Moja matka także. Wyglądali na naprawdę piękną parę i aż nie chciało mi się wierzyć, że on naprawdę zamierza z nią zerwać.
Poproszony do tańca przez naprawdę ładną, miłą dziewczynę, z którą już zdarzyło mi się zamienić kilka słów poszedłem na parkiet. Nie znosiłem tego, ale głupio mi było też odmówić. Wirowała więc na parkiecie i impreza trwała w najlepsze, dopóki... Nie zobaczyłem swojej matki na scenie.
- Przepraszam, że przeszkadzam wam w wspaniałej imprezie. Jest to jednak ważna dla mnie chwila i mam nadzieję, że będziecie uczestniczyć w niej razem ze mną.
Materiał jej sukni wyglądał, jakby lał się po jej ciele, doskonale ukazując wszelkie atuty i maskując te nie najlepsze miejsca. Kok z jej pięknych, blond włosów mocno eksponował długą szyję i obojczyki. Była piękna.
- Kiedy umarł mój mąż ponad rok temu, myślałam, że moje życie się skończyło. Szczególnie, że był to wypadek samochodowy, więc nie rozłączyła nas naturalna śmierć. Dziś wiem, że życie dało mi drugą szansę na szczęście i chcę je złapać. Wiem, że to niekonwencjonalne - uśmiechnęła się, biorąc mikrofon do dłoni i schodząc ze sceny. Światło płynęło za nią, a mama ewidentnie zbliżała się do... Nielsa.
Zrobiło mi się trochę słabo, bo złe przeczucia były tak bardzo silne. Ona chyba nie...?
- Ale kocham cię, Niels i chciałabym być z tobą do końca naszych dni. - Uklękła. - Wyjdziesz za mnie, mój najdroższy?
O.
Kurwa.
Mać.


Pan Vincent - 2016-01-06, 00:47

- Muszę iść do toalety. - Wymruczała, kiedy orkiestra ogłosiła przerwę. Skinął głową i podszedł do stołu, częstując się kolejnym kieliszkiem ponczu i paroma koreczkami. Wsunął sobie je do ust w całości jak ostatni prostak i zapił ponczem, wzbudzając tym chichoty paru małolat. Puścił im oczko i dolał sobie jeszcze trochę alkoholu, starając się wewnętrznie uspokoić.
Kurwa, było tak miło... Jak on miał z nią po tym wszystkim zerwać?
Tak, musiał to zrobić bo... Z jakichś niewyjaśnionych przyczyn zależało mu na spotkaniach z Sethem. Na jego dobrym zdaniu i tyłku. Na ogóle.
Szkoda mu było tej biednej kobiety... Znali się krótko, ale zdążyła już dla niego tyle zrobić... Wlała w jego smętne życie trochę światła, rodzinnego ciepła, trochę takiego...
Czegoś, czego sam nigdy wcześniej nie miał.
I to było takie dobre.
A on miał zamiar jej za to podziękować w taki sposób. Świetnie, kurwa. Ideal...
- Przepraszam, że przeszkadzam wam w wspaniałej imprezie. - Usłyszał nagle kurewsko znajomy głos. Nie. Nie, kurwa. Nie. - Jest to jednak ważna dla mnie chwila... - jaka ważna chwila, o czym, ona, do kurwy nędzy, mówiła?! -... będziecie uczestniczyć w niej razem ze mną.
I nagle już wiedział, kiedy tak po prostu zbliżała się do niego z błyszczącymi oczyma i rumieńcami na policzkach, a potem gdy klękała przed nim w tej cholernej sukni i...
- Ale kocham cię, Niels i chciałabym być z tobą do końca naszych dni. - Serce o mały włos wyjebało mu z klatki piersiowej. - Wyjdziesz za mnie, mój najdroższy?
Tak, powinien właśnie uśmiechnąć się triumfalnie i wykrzyknąć "TAK, JASNE, PEWNIE!!!", ale jakoś... Jego spojrzenie samoistnie powędrowało do stojącego nieopodal blondyna.
Co ja teraz mam zrobić? - krzyczał niewypowiedzianym pytaniem - co ja mam jej powiedzieć?
I wtedy zobaczył coś, co podbudowało i złamało mu serce jednocześnie.
Krótkie skinienie głową, poprzedzone gorzkim uśmiechem.
- Tak. - Odpowiedział, czując jak coś w nim pęka. - Tak. - Powtórzył i podał jej dłoń by podniosła się z klęczek i objęła go za szyję, by pocałowali się i cieszyli się jak małe dzieci.
A przynajmniej by tak to wyglądało.
Zewsząd sypały się w ich kierunku gratulacje, jedne mniej wylewne, drugie bardziej. Nie było tylko tych od Setha i...
Jakoś się nie dziwił. Jakoś się, kurwa, wcale nie dziwił.
To miało wyjść inaczej. Miało... Mieli być razem. On i Seth. Nie Katja. Cholerna Katja, która od początku była tylko przeszkodą!
- Kochanie, wszystko dobrze? Wydajesz się być otumaniony... Coś nie tak?
- Wręcz przeciwnie. - Skłamał chrapliwie, całując ją krótko. - To było po prostu... niespodziewane.
- Ale cieszysz się? Nadal jesteś na tak?
- Nadal. - Zaśmiał się sucho. - Oczywiście, że nadal.


- Może to ja robię coś w zły sposób? Powinnam... Cię jakoś pobudzić? Może tańcem?
- Nie. Wszystko w porządku, zaraz... Będzie ok. - Mruknął, przesuwając dłonią po wciąż miękkim fiucie.
Kurwa, tego nie przeżył jeszcze nigdy. Czuł się tak upokorzony i pokonany, że miał ochotę stąd wyjść i odjechać najdalej jak tylko się dało.
I już nigdy, kurwa, nie wracać.
No, może tylko po Setha.
- Na pewno? Potrafię się całkiem nieźle porusza...
- Trochę za dużo dzisiaj wypiłem. - Wymusił na sobie śmiech. - Daj mi chwilkę.
- W porządku.
Co miał teraz zrobić? Ni chuj, fiut leżał, odmawiając mu absolutnie wszelkiej współpracy. Nie miał pod ręką viagry, nie mógł sobie odpalić pornosa i...
No w ogóle wszystko było totalnym dnem.
Ech, przy Sethcie w ogóle nie miał takiego problemu - jego pała zdawała się czasem wyczuwać tego urwisa wcześniej niż on sam.
Ten kształtny tyłeczek wydawał się być wręcz stworzony dla niego. Tak samo jak te smukłe dłonie o długich palcach i gładkie policzki i piękne usta, kształtne wargi, długie rzęsy...
- O-och. - Katja jęknęła, wybudzając go tym samym z transu. Sztywny członek przesunął się jej po pachwinie, zmierzając dobitnie do wnętrza.
Ułożył jej palec na ustach, dając tym samym dobitnie znać, że pragnął ciszy.
Kurwa, potrzebował jej jeśli miał sobie wyobrażać, że to Seth.
Tak, wiedział, że to było kurewsko okrutne, ale... Tylko w ten sposób da radę ją teraz...
Przecież to była ich noc zaręczynowa.
Tak więc jeszcze raz : rozchylone wargi, ładny, nieduży nos i wyraźnie zarysowane brwi. Teraz szeptałby pewnie do niego jakieś świństwa, coś jak "bierz się do roboty, idioto". Tak, jego pretensjonalny ton i wymagające dłonie, sztywny fiut, jędrny tyłek...
- Tak... - Wyjęczał jej do ucha, przygryzając je zaczepnie. - Tak...
Ze wszystkich sił powstrzymywał się od wypowiedzenia jego imienia i - na szczęście - jakoś mu to udało. Nie wiedział co by zrobił gdyby tak... niechcący...
Bogowie, nie.
- Kocham cię! - Wykrzyknęła, opadając mu z bioder na materac. Dyszała ciężko, a jej usta wykrzywiał wyjątkowo zadowolony uśmieszek. - Och, Niels... Tak bardzo cię kocham.
- Ja ciebie też. - Chrząknął, spuszczając wzrok. Drgnął, gdy poczuł jej dłoń w okolicy bijącego serca. To było okropne, kurwa. Najgorsze.
- Jesteś tylko mój.
- Wiem.
- A ja jestem tylko twoja.
- Jasne...
- Dobranoc, kochanie.
- Branoc, kotku.


Draco - 2016-01-06, 01:07

Co mogłem zrobić? Kazać mu, żeby zrezygnował z tego? Powiedzieć, że to koniec historii? To by złamało serce mojej matki. Nie chciałem tego, kurwa, nie byłem okrutny pomimo tego, że cieszyłem się na wieść o ich potencjalnym rozstaniu. Teraz już nieaktualnym.
Zauważyłem, że Niels popatrzył na mnie rozpaczliwie. Pytając, ewidentnie pytając co ma zrobić. Cóż. To być może była jedna z ważniejszych chwil w życiu mojej mamy. Niech to szlag. Niels będzie potrafił pokochać moją mamę. Być może już wcześniej ją uwielbiał, dopóki nie wpieprzyłem się w to z butami. Przypadkiem, jasne, zadziałał alkohol, ale... Cóż, tak. Musiałem myśleć o tym, aby było jak najlepiej dla niej. Nie dla siebie. Zawsze taki byłem, kurwa mać.
Wolno przytaknąłem, patrząc na Nielsa. Uśmiechnąłem się niemrawo. I zniknąłem z tej sali balowej, gratulując w pośpiechu, przelotnie mojej matce. Było mi słabo. Chciało mi się wymiotować.
I chyba nie było sensu dłużej się oszukiwać, dlaczego to tak wyglądało. Kurwa mać. Chyba się zakochałem.

Baby your love's got the best of me
Your love's got the best of me
Baby your love's got the best of me
Baby you're making a fool of me
You got me sprung and I don't care who sees
Cause baby you got me, you got me, oh you got me, you got me

Tak powstała kolejna część piosenki. Byliśmy już spakowani, a ja - niewyspany. Nie potrafiłem zasnąć, przewracałem się z boku na bok i w efekcie tak właśnie powstał dalszy ciąg zaczętej piosenki.
- Skarbie, co tobie?
- Mhm? - podniosłem nieprzytomnie głowę, nie orientując się o co tak naprawdę chodzi. Ziewnąłem przy okazji. - W porządku. Nie spałem najlepiej.
- Widać. Wszystko okej? - Mama podeszła do mnie i położyła mi dłoń na czole.
Niels i ona od dziś nosili piękne obrączki z czegoś, co wyglądało jak srebro. Wyglądały naprawdę zjawiskowo - jej posiadał jeszcze mały diament. Zadbała o wszystko, niech to szlag. Trudno mi było na to patrzeć. W zasadzie coś stawało mi w gardle, jakaś gula, która nie pozwalała mi nawet mówić. Nie patrzyłem na Nielsa. Nie potrafiłem.
Czekała nas droga powrotna, równie długa, co w tę stronę. Tym razem to ja miałem prowadzić jako pierwszy, a później zmienić mnie miał Niels lub mama. Usiadłem więc za kierownicą, odpalając sobie przy okazji papierosa.
- Seth, nie pal mi w... - Matka zaczęła marudzić.
- Oj przestań, tylko jeden - mruknąłem, strzepując popiół za okno. Było zimno jak skurwysyn, ale miałem to gdzieś. Nim się wszyscy zapakowali do środka, zdążyłem już wypalić papierosa.
W końcu mogliśmy ruszać. Chciało mi się rzygać, bo matka usiadła na tylne siedzenie i ciągle tuliła się i mizdrzyła do Nielsa. Kurwa mać.
Hoping you'll save me right now
Your kiss got me hoping you'll save me right now (your love)
Looking so crazy in love
Got me looking, got me looking so crazy in love
Got me looking so crazy right now
Your love's got me looking so crazy right now
Got me looking so crazy right now
Your touch got me looking so crazy right now


Pan Vincent - 2016-01-06, 01:27

Kiedy Katja usiadła na siedzeniu obok niego, jedynym co przychodziło mu do głowy była chęć puszczenia soczystego pawia.
To było okropne - mieć przed oczami miłość swojego życia, ale nie móc jej dotknąć, ponieważ obok siedziała osoba, której miłością życia byłeś ty i...
Zaraz, co? Jak on o nim pomyślał?
Kurwa mać.
Rzucił się bezmyślnie na fotelu, wyrywając tym Katję z drzemki. Spojrzała na niego nieprzytomnie i uśmiechnęła się promiennie, wtulając buzię w jego ramię.
Po raz setny zerknął w lusterko, w którym odbijały się podkrążone oczy Setha. Setha, który jeszcze wczoraj mógł należeć do niego, ale od dzisiaj już nigdy... Już...
Przymknął powieki, czując jak robi mu się nagle dziwnie ciężko w okolicy gardła.
Kurwa, dlaczego to musiało być takie trudne? Przecież... To był tylko seks, mógł sobie znaleźć na boku innego faceta i...
Ta, brzmiało świetnie. Kurewsko idealnie.
Ona się nie liczy, Seth, miał ochotę powiedzieć głośno, ale dusił to w sobie, zadowalając się zaciśnięciem sobie dłoni na udzie tak mocno, że paznokcie niemal przebijały się przez materiał spodni. Zaciśnięte wargi nie wypowiedziały ani jednego słowa.

- A ty gdzie się wybierasz?
- Do domu. - Odpowiedział zaskoczony, dźwigając na ramię swoją torbę podróżną.
- Kochanie... - Katja obrzuciła go spojrzeniem w tylu "ty głuptasku" i pogłaskała go po policzku.
Zawsze kiedy tak robiła miał jej ochotę zrobić krzywdę, ale wstrzymywał się dzielnie, wiedząc, że nie chciała go w ten sposób upokorzyć. To nie była...
Nieważne.
- Ale... Nie, to... Niczego jeszcze nie ustalaliśmy, kotku. Muszę zapłacić rachunki, podlać kwiaty i... - POZBYĆ SIĘ DO KOŃCA KILOGRAMA KOKAINY?! - nakarmić rybki. Wiesz.
- Nie możesz zostać jeszcze na tę noc? Proszę?
- Nie mogę, wiesz, ja... - Przerwał mu odgłos dzwoniącego telefonu, który natychmiast odebrał.
Gorąca akcja na dzień dobry, na czwartej. Idziesz z Willsonem.
- W porządku, panie Bennet. - Powiedział spokojnie do słuchawki, kiedy David już się rozłączył.
- Naprawdę muszę iść. - Dodał i uśmiechnął się smutno. - Do zobaczenia.


Draco - 2016-01-06, 01:34

Gdy w końcu dojechaliśmy, ledwo siedziałem.
- Ale skarbie, no przecież...
- Mamo, przestań. Wyskoczyłaś z zaręczynami. Więc teraz poczekaj, aż uporządkuje sobie życie, okej? Podwieźć cię?
Gdy Niels zgodził się, wziąłem z szafki w domu klucze do swojego samochodu i zostawiając bagaże u progu pognałem do swojej bryki. Wyprowadziłem ją z garażu, poczekałem, aż Niels z swoimi pakunkami wsiądzie do środka i ruszyłem żwirową drogą w miejsce, gdzie tam sobie on chciał.
No to skończyło się rumakowanie. Chociaż przez kilka chwil wydawało mi się, że będzie w porządku. Teraz też musi być dobrze, tylko trochę w innym sensie, niż miałem to na myśli jakiś czas temu. Niestety.
Westchnąłem ciężko, czując na sobie jego spojrzenie.
- No co, Niels? - mruknąłem, wyciągając fajkę z paczki i podpalając ją sobie od zapalniczki samochodowej. Zaciągnąłem się dymem, aż zrobiło się odrobinę siwo. Przypomniało mi się, że musi nam być zimno, odpaliłem więc klimatyzację, żeby powietrze się trochę rozgrzało. Nie powinienem wobec tego w ogóle palić tego papierosa, ale nie potrafiłem inaczej i...
- Gdzie mam cię podrzucić?


Pan Vincent - 2016-01-06, 01:54

Podwieźć.
Ten biedny, głupi dzieciak chciał go podwieźć .
Cholera jasna, lepiej wymyślić chyba nie mógł. Przecież... Nie powinni zostawać teraz sam na sam, prawda? Nie powinni. Tak więc Niels nie powinien się zgodzić. Nie powinien prowokować sytuacji, w których coś mogłoby go pokusić do obejmowania, dotykania, wzdychania, całowania, podziwiania, kochania i potrzebowania tego wstrętnego bachora.
I właśnie dlatego popatrzył na niego jak idiota i skinął głową a potem jak szalony pognał do jego samochodu, ładując torbę na tylne siedzenie.
I patrzył tak na niego, kiedy Seth wyraźnie wściekły i smutny wycofał z garażu a potem odpalił sobie papierosa, zapominając o cholernej klimatyzacji, włączeniu długich świateł, czy też uważaniu na drogę.
A wtedy poczuł, że ma ochotę jebać to wszystko i tak po prostu zatrzymać ten cholerny wóz na środku pustej drogi, przytulić go i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, bo przecież musiało być, komuś tak cudownemu jak temu dzieciakowi po prostu musiało wyjść z kimś lepszym od Nielsa. Zasługiwał na kogoś lepszego od Nielsa.
Na kogoś, kto byłby szczery i... Kurwa, kto dałby mu prawdziwe szczęście, a nie taką marną namiastkę... Kogoś, kto nie byłby od samego początku zakłamanym, marnym i...
- Zatrzymaj się. - Poprosił nagle, chwytając go za dłoń, którą trzymał luźno na kierownicy.
Ku jego najszczerszemu zdziwieniu Seth uczynił to, o co został poproszony i zatrzymali się na uboczu, w środku cholernej zimy, z minami, które definitywnie nie różniły się od tych, które robił przysłowiowy srający kot.
- Bardzo nie chcę... Tego. - Wychrypiał z trudem, znowu czując idiotyczną gulę żalu, smutku, czy co to tam było. - Bardzo chciałem... Ale ja nie mogłem...
Urwał, kręcąc głową. Wyciągnął własne papierosy i odpalił jednego z nich, czując, że zaraz znowu się chyba porzyga albo zacznie się śmiać jak pojebany.
- Nie rozumiem tego. - Wypuścił dym przez nos, rzucając się wściekle na oparcie fotela. - Co się dzieje kiedy ty... My... Ja wiem, że mógłbym... - Prychnął, ponownie zaciągając się tak mocno, że aż zabolały go płuca. - Po prostu nie umiałem jej wtedy powiedzieć prawdy. A teraz jest już za późno. Więc ty... Ja nie będę już...
Nie wytrzymał. Pochylił się po prostu nagle do przodu i zupełnie bez udziału swojej woli wpił mu się w wargi, wyciskając na nich żarliwy, gorący ale przede wszystkim rozpaczliwy pocałunek.
Przelewał mu ten smutek i poczucie bezsilności w każdym ruchu warg i języka, w sposobie w jaki przesuwał swoją wielką dłonią po jego boku i policzku.
I chociaż ciążyło na nim okropne przeczucie, że własnie popełniał okropny błąd i znowu był ostatnim skurwielem świata, to Seth robił z nim coś takiego, że wpadał w dziwny trans, szaleństwo, które odbierało mu całkowicie zdolność logicznego myślenia.
I mógł z tym walczyć, pewnie. Zamierzał.
Ale na jak długo... ?


Draco - 2016-01-06, 02:12

- Zatrzymaj się - usłyszałem.
Zaciągnąłem się papierosem tak, że aż dym zaczął mi drapać w gardle i zrobiłem to, o co poprosił. Zjechałem na pobocze. Śnieg sypał jak popieprzony, ale nikt nie zwrócił na to uwagi. Zauważyłem za to, że włączyłem długie światła, zamiast normalne - kierowcy z naprzeciwka musieli mi być bardzo wdzięczni. Zmieniłem je więc.
Słuchałem go, chociaż na niego nie patrzyłem. I gdy chciałem już przerwać to bełkotanie i powiedzieć, co zdecydowałem, to nie pozwolił mi na to. Przyciągnął mnie do pocałunku, nachylił się nade mną i wcisnął mnie niemalże na szybę.
Jęknąłem cicho, zaciskając palce na kierownicy z papierosem, druga natomiast była wolna i to ona zacisnęła się na kurtce mężczyzny.
Wiedziałem, że to mocno nie w porządku. Nie powinniśmy... Nie wtedy, kiedy moja matka sama się oświadczyła, ona, tradycjonalistka pieprzona. Niech to szlag. Ale próbowałem uprawiać seks z innymi, dotykać się i nigdy nie był to ten rodzaj... zachwycenia? Nigdy nie czułem czegoś podobnego, tej pasji, namiętności, rozkoszy, tego wszystkiego. To było nietypowe, chyba. Czułem coś takiego może raz w życiu, wcześniej i to wiązało się z zakochaniem. Strasznie się tego bałem.
- Moja matka będzie chciała, żebyś z nami mieszkał, Niels - uśmiechnąłem się smętnie. - Ułożył sobie z nią życie, kochał ją i szanował. Wyprowadzę się. Nie od razu, ale za tydzień albo dwa. Znajdę mieszkanie, będzie w porządku - westchnąłem.
Zdecydowanie nie byłem zadowolony, ale nie miałem nic do gadania. Sięgnąłem ostatni raz do jego ust, by za chwilę odsunąć go od siebie i poklepać go po torsie.
- Będzie okej. To dobra kobieta. No, to gdzie cię podwieźć? - Siliłem się na luz, który tak trudno mi teraz przychodził.


Pan Vincent - 2016-01-06, 02:31

- D-do domu. - Wyrzucił drżąco, idąc w jego ślady. Sztuczny uśmiech wyglądał jak smętne pękniecie na jego szpetnej gębie, ale... przynajmniej próbował, prawda?
To było chyba najważniejsze. Próbowanie.
Tylko to im właściwie zostało.
- To znaczy... Huh, może jeszcze raz pod tę włoską restaurację. - Zmienił zdanie, woląc nie podawać mu swojego adresu. - Umówiłem się z kumplem. - Dodał jakby to miało wyjaśnić całą sytuację.
Tak, wiedział już, że Seth musiał coś podejrzewać, w końcu przyznał mu się, że oszukiwał Katję co do swojego zawodu.
- Nie jesteś przedsiębiorcą. - Usłyszał i uniósł wzrok na twarz Setha, spodziewając się na niej miny egzekutora, ale pozostawała ona bez wyrazu ; może była tylko wciąż trochę zaspana.
- Nie jestem. - Zgodził się szczerze, posyłając mu krzywy uśmiech. Wpakował sobie do ust połowę tosta i zapił sokiem pomarańczowym by ten przeszedł mu przez przełyk.
Nie kontynuował tematu, jadł po prostu swoje pyszne śniadanie, wsłuchując się w świergot ptaków, które nadawały za oknem jak szalone.

Kurwa, kiedy to było? Jak dawno temu?
- Cześć, Seth. - Pożegnał się z nim sztywno, dźwigając swoją torbę z tylnego siedzenia. Wysiadając nawet się na niego nie obejrzał. Szedł tak w kierunku najbiedniejszej dzielnicy, wykonując po drodze telefon do wspólnika.
- Nareszcie. Gdzie ty, kurwa byłeś?
- Nie twój biznes, szmato. Za pięć minut stój tyłem do wschodniej, będę cię osłaniał.

- Nie chcę tego nawet słuchać! - Katja odłożyła z hukiem swój kubek, rozlewając przy tym orzechową kawę. - To jakiś totalny absurd, dopiero co zdążyłam się nacieszyć waszym towarzystwem pod ręką i...
- Katja. - Niels przerwał jej łagodnie, biorąc smukłą dłoń kobiety w swoje własne. - On ma już dwadzieścia jeden lat, to dobry czas żeby się usamodzielnił.
- Nie skończył jeszcze studiów. - Poskarżyła się żałośnie, wydymając wargi. - Sethie, proszę cię, kochanie. Pomieszkaj z nami do końca studiów. To nic takiego, szybko zleci, zobaczysz... Hej, co ty tu masz? - Zapytała nagle, przesuwając palcem po skaleczeniu widniejącym na jego nadgarstku. - Niels, coś ty sobie zrobił? To wygląda tak jakby ktoś chciał cię rozpłatać.
Rzucił okiem na okazałe rozcięcie, wymuszając na sobie krzywy uśmiech.
- Przy pakowaniu pudeł dałem niezłego ciała. To nic takiego.
- Nic takiego? Powinni ci to szyć, będzie paskudna blizna. Zobaczysz.
- Nie, wydaje ci się tylko. - Machnął dłonią, sięgając po ścierkę żeby zetrzeć plamę ze stołu. - Raz dwa i wszystko będzie zagojone.
- Wracając do tematu. Sethie, synku... Zostaniesz z nami jeszcze trochę?


Draco - 2016-01-06, 02:43

- Mamo, proszę cię. Jestem już za stary na mieszkanie z mamą. Poza tym...
- Przestań, nie przeszkadzało ci to dotychczas, poza tym nie jesteś za stary no!
- Poza tym... - Udałem, że w ogóle mi nie przerwała. - nie będzie dla mnie wygodne mieszkanie z wami.
- Czemu? - Matka oburzyła się.
- To dla mnie obcy facet, mamo. Nie chcę tak. Wolę po prostu poczekać i poznać go jakoś i... No kurczę, dlaczego mam się tłumaczyć z moich decyzji? - mruknąłem, gasząc szluga w popielniczce. - Poza tym, to będzie dopiero za dwa tygodnie, muszę znaleźć mieszkanie.
Spoglądałem na zranioną rękę. Zmarszczyłem brwi. Wyglądało dziwnie, jakby... nóż? Albo jakieś szkło, bardzo równe rozdarcie.
Prawie wszystkie rzeczy Nielsa były już u nas w domu i czułem się tu powoli niewygodnie. Już dwa razy przyłapałem ich na tym, że się gdzieś obściskiwali, matka gadała mi non stop o jakiś jej powalonych planach na ślub, mówiła o pięknej sukni i... Kurwa, chciało mi się wymiotować od tej słodyczy. To nie dla mnie, tak bardzo nie dla mnie.
Wypiłem szklankę soku. Był piątek, więc dzisiaj znikałem z domu po południu.

- Mam nadzieję, że miło spędzicie z nami czas. Nowa piosenka, "Crazy in love". Jeśli chcecie, czujcie ją bardzo dokładnie.
You got me looking, so crazy my baby
I'm not myself lately I'm foolish, I don't do this
I've been playing myself, baby I don't care
Baby your love's got the best of me
Your love's got the best of me
Baby your love's got the best of me
Baby you're making a fool of me
You got me sprung and I don't care who sees
Cause baby you got me, you got me, oh you got me, you got me

I look and stare so deep in your eyes
I touch on you more and more every time
When you leave I'm begging you not to go
Call your name two or three times in a row
Such a funny thing for me to try to explain
How I'm feeling and my pride is the one to blame
And I still don't understand
Just how your love could do what no one else can

Uśmiechnąłem się smętnie do Nielsa, który siedział tutaj, oczywiście. I patrzył na nas, obserwował. Odgarnąłem blond włosy z twarzy i cóż, śpiewałem dalej, schodząc ze sceny i idąc w stronę Nielsa.
Got me looking so crazy right now
Your love's got me looking so crazy right now
Got me looking so crazy right now
Your touch got me looking so crazy right now (your love)

Doszedłem do niego, dotknąłem jego policzka i odwróciłem się, idąc z powrotem.
Hoping you'll save me right now
Your kiss got me hoping you'll save me right now (your love)
Looking so crazy in love
Got me looking, got me looking so crazy in love
Got me looking so crazy right now
Your love's got me looking so crazy right now
Got me looking so crazy right now
Your touch got me looking so crazy right now


https://www.youtube.com/watch?v=BfM_PJDk0r8


Pan Vincent - 2016-01-06, 03:10


Oczywiście, że MUSIAŁ przyjść na ten cholerny koncert. Chyba by się zabił gdyby z jakichś powodów nie mógł tego zrobić. Koncerty zespołu Plan Three stały się - chcąc nie chcąc - częścią jego życia.
Poza tym... To była jedyna okazja kiedy mógł go widywać dłużej niż parę sekund, kiedy znikał za kolejnymi drzwiami, odcinając się najbardziej jak tylko mógł.
I tym razem Niels nie miał do niego pretensji. Doskonale rozumiał to zachowanie, sam je nawet podzielał, wyciągając Katję na coraz częstsze randki - on też nie chciał czynić sprawy trudniejszej.
Ale koncertu odpuścić sobie nie mógł. Nie. I. Już.
Z głośników popłynęła muzyka, o którą nigdy by nie posądził zespołu blondyna.
Znienawidzony klawiszowiec Dave niemalże pieścił instrument, wydobywając z niego zmysłową, niską i mocno erotyczną muzykę...
Seth ustawił się bokiem do mikrofonu - na jego wargach pojawił się krzywy uśmiech, w którym gorycz była tak wyraźna, że nie było wątpliwości o czym... a może O KIM śpiewał.
You got me looking, so crazy my baby
I'm not myself lately I'm foolish, I don't do this

Masz rację, pomyślał, siedząc nieruchomo na swoim miejscu. Nie spuszczał wzroku z drobnego ciała, z jego zamglonego spojrzenia przesiąkniętego żalem ale i...
Baby your love's got the best of me
Your love's got the best of me
Baby your love's got the best of me
Baby you're making a fool of me
You got me sprung and I don't care who sees

Ale i pożądaniem. Głodem tak ogromnym i niepomiernym, że aż zadrżał, wiedziony tym gorącym uczuciem, potrzebą zbliżenia się do niego, dotknięcia jego ciała...
Piosenka trwała, a on czuł jak z każdym kolejnym słowem trafiała coraz głębiej w jego duszę, odwzorowując wszystko to, co między nimi było - nim a Sethem.
Uśmiechnął się do niego. Uśmiechnął się, to mu się wcale nie przywidziało.
A potem... Potem podszedł do niego i choć był przy tym pełen dziwnej rezerwy, to Niels doskonale widział jak hamulce blondyna powoli puszczały... Tama zaczynała przeciekać.
Got me looking so crazy right now
Your love's got me looking so crazy right now
Got me looking so crazy right now
Your touch got me looking so crazy right now (your love)

Śpiewał, patrząc mu prosto w oczy. Chłodna dłoń (on zawsze miał takie zimne dłonie, to było niesamowite...) dotknęła jego szorstkiego policzka, zatrzymując się na nim przez chwilę.
W ostatnim momencie powstrzymał się od tego by tak po prostu się w nią nie wtulić, ale dobrze wiedział, ze to by przysporzyło im tylko więcej kłopotów.
I tak już w tej chwili wszystkie nastolatki spoglądały tęsknie w ich stronę (no dobrze, niektóre wyglądały tak jakby miały ochotę go zabić), co znaczyło, że gest Setha był na tyle wymowny, że nie dało się go pomylić z czymkolwiek innym.
Kochali się. Pragnęli. Kurwa.
Odwrócił się i powoli ponownie wkroczył na scenę, rozsiewając wszędzie swój tajemniczy urok, racząc ich uszy magnetyzującą barwą głosu - męskiego, ale subtelnego, pełnego dziwacznego romantyzmu.
Niels patrzył na niego, tęskniąc za pocałunkami i uczuciem miękkich włosów w swojej dłoni. Za wilgocią jego ust i ciasnotą tyłka...
- Hej. - Usłyszał nagle gdzieś z boku, dostrzegając wykrzywioną prześmiewczo gówniarę. Nie zwrócił na nią szczególnej uwagi, wracając do przyglądania się blondynowi.
- Czy pan ciota nie miałby czegoś do posypania? - Zapytała przeciągle i tak drażniąco, że nie mógł na nią drugi raz nie spojrzeć.
Więc spojrzał.
A wtedy jego oczy urosły do rozmiaru spodków od filiżanek.
Ponieważ tą dziewczyną była dokładnie ta, która zaatakowała go kilka dni temu w pieprzonym górskim kurorcie.Wiele, wiele mil stąd.


Draco - 2016-01-06, 03:28

Nie wiem, czy mógłbym powiedzieć, że pomiędzy nami było uczucie, które nazwać można miłością. Być może, chociaż nie miałem pewności. Nie dało się jednak ukryć faktu, że naprawdę coś było. Nie miało to zresztą większego znaczenia, bo przecież Niels był zaręczony z moją mamą. Cała reszta była już nieistotna.
Uśmiechnąłem się smętnie, lecąc piosenka po piosence. Niekiedy wariując, innym razem tańcząc pomiędzy stolikami, czasem skacząc, a innym razem klaszcząc i machając dłońmi, przez co cała reszta też to robiła. Koncert naładował mnie bardzo pozytywnymi emocjami i było mi przyjemnie. Chociaż przez ten krótki okres czasu nie musiałem myśleć o matce, o Nielsie i o całym gównie. To było niezwykle odprężające.
Gdy skończyliśmy koncert, Dave przysunął się do mnie bliżej i objął mnie w pasie. Brak było jakiegoś skrępowania. Jednocześnie wiedziałem, że to z Nielsem jest bardzo nieaktualne, nawet sporadyczny seks odpadał, wobec czego czas było znaleźć sobie inny obiekt zainteresowania (i zrobić to bardzo umyślnie, byleby zamroczyło mój umysł). Dave był łatwo dostępny i odrobinę już sprawdzony.
- Pójdziesz ze mną na randkę, Sethie? - usłyszałem mrukliwe pytanie.
Uśmiechnąłem się nieco wymuszenie, poklepując go lekko po ramieniu.
- Jasne, ale nie dzisiaj. Może jutro?
Spoglądałem na Nielsa, który zajęty był jakąś konwersacją z dziewczyną. Wyglądała bardzo krzykliwie i tanio. Dosłownie. Ubrania bardzo kiepskiej jakości, bardzo źle wyglądające, bardzo mocny makijaż i zniszczone, ciemne włosy. Podszedłem bliżej i uśmiechnąłem się trochę sztucznie.
- Cześć. Jak się masz?


Pan Vincent - 2016-01-06, 03:41

- Co ty robisz, Jorgen? - Spytała go po duńsku, unosząc brwi w paskudnej parodii zdziwienia. - Naprawdę jesteś pedałem? Wiedziałam, że Kajto ma rację. Ty obleśny cwelu. - Odpaliła papierosa, dmuchając u dymem w twarz.
Kąciki ust zadrgały mu wyraźnie, a wyraz spojrzenia uległ całkowitej zmianie, ale siedział spokojnie, starając się nie robić zadymy w miejscu, gdzie absolutnie nie powinien tego robić.
- Lepiej stąd idź, Rilla. Jesteś całkowicie zalana. Ochrona wypierdoli cię tu na kopach jeśli dam im znać.
- Grozisz mi ochroną, cwelu? - Warknęła, chwytając go za kołnierz koszuli. Zacisnął łapę na jej dłoni i odciągnął ją od siebie, podnosząc się z miejsca.
- Nie zmuszaj mnie żebym sam cię stąd wyjebał. - Tak dziwnie było mu znowu mówić w swoim ojczystym języku. Wszystko to byłoby takie dobre, gdyby nie treść przekazu. - Spierdalaj stąd i nie pokazuj się więcej jeśli chcesz mieć nadal tak samo szpetną mordę.
- Proszę, proszę. Jakie piękne słowa. Widzę, że nabrałeś trochę elokwencji. Twój tatuś byłby pewnie kurewsko dumny, co? Jego synek ciota, ładnie ubrany i pachnący, obściskujący się z jakimś pedałem. - Zaszydziła i nagłym ruchem zgasiła mu papierosa na ramieniu.
Stęknął zduszenie i zbliżył się żeby uderzyć ją w twarz, kiedy usłyszał znajome:
- Cześć. Jak się masz?
Zerknął na Setha z prawdziwym strachem, czując, że jego życie właśnie zaczyna się na nowo sypać. To był pierdolony koniec jego szczęścia, koniec wszystkiego.
- Hej. - Rilla uśmiechnęła się do niego równie nieszczerze i odpaliła sobie następnego papierosa, przesuwając językiem po zbyt mocno wymalowanych wargach. - Zajebiście się mam. A ty?
I nie czekając na odpowiedź objęła go ramieniem, uwieszając się na blondynie jakby byli dobrymi przyjaciółmi.
- Wiesz, że ten twój pedał sprzedaje tu prochy? - Zaćwierkała słodko, ukazując w uśmiechu zniszczone zęby. - Zcwelił się za kasę uzależnionych dziewczynek, takich jak ja.
- Zamknij się. - Warknął, łapiąc ją za ramię. Ochrona szła już w ich stronę.
- Nie zamknę się, cwelu! Gdyby ktokolwiek cię tu zobaczył, już oni by ci dali nauczkę za lizanie fiutów! Ty obleśny zboku, nie uciekniesz przed nami! Dopadniemy cię, kurwo, a wtedy poczujesz w dupie jak bardzo za tobą tęskniliśmy! - Barczyści mężczyźni zdołali ją jakoś oddzielić od Setha, ciągnąc w stronę wyjścia. - Jeszcze tu wrócę! I zobaczysz, poczujesz nóż prosto w swojej pedalskiej dupie! Prosto w...
Reszty nie usłyszał, bo drzwi od restauracji zostały zamknięte.
Poczuł jak nogi uginają się pod nim i opadł po prostu na krzesło, odpalając sobie papierosa.
Nie.
Nie, nie, nie, nie. Wiedzieli o nim. Wiedzieli gdzie był.
Czyli już było za późno. Znajdą go tu. I zabiją.
Koniec. Koniec.


Draco - 2016-01-06, 04:00

Z pozoru wydawało się, jakby to wszystko było niezłym żartem. W sensie, cała ta sytuacja. Zmarszczyłem brwi, słuchając tego, co ta dziewczyna mówi. I może wszystko byłoby naprawdę uznane przeze mnie jako żart, gdyby nie reakcja Nielsa - zarówno wtedy, gdy mówiła to wszystko, jak i później, gdy już jej nie było.
Partner mojej matki wyglądał bowiem jak absolutny przegrany, niestety. Jakby jego życie się skończyło. Zmarszczyłem brwi, milcząc i obserwując dalej. Niels nie zachowywał się, jakby to był żart. Wręcz przeciwnie, sprawiał wrażenie śmiertelnie poważnego. I to niepokoiło mnie chyba jeszcze bardziej, niestety.
Oni. Grożenie śmiercią. Dragi. Hm.
Nie powiedziałem jednak nic. Nie byłoby to mądre. Ale miałem nowe informacje dla detektywa. I to było interesujące.

- Cześć, Max. Mam dla ciebie kilka ciekawych informacji odnośnie Nielsa. Wpadła dzisiaj jakaś panienka na koncert i powiedziała sporo ciekawych rzeczy.
- Skąd wiesz, że to prawda, Seth? - usłyszałem mrukliwy głos. On już taki miał, dosyć nietypowy, ale przyjemny dla ucha. Bardzo przyjemny.
- Miał minę, jakby właśnie świat mu się zawalił. To było raczej oczywiste.
- W porządku, słucham.
- No więc...

Max:


Pan Vincent - 2016-01-06, 04:30

Max Brown uśmiechnął się lekko i poruszył sugestywnie brwiami, wypalając do słuchawki:
- W porządku, panie Reha. To wnosi naprawdę wiele do naszej sprawy. - Odparł i poczekał grzecznie na jego pożegnanie, po czym rozłączył się i powrócił do swoich notatek.
Max miał trzydzieści sześć lat i aparycję godną modela z okładek czasopism modowych. W swoim zawodzie działał już ładnych parę lat, znany z wykrywania zdrad i drobnych przekrętów politycznych. Za jego usługi trzeba było naprawdę słono płacić.
A jednak, młody i piękny chłopiec, który wynajął go sobie jakiś czas temu wręcz rzygał gotówką, dzięki czemu Brown mógł zrezygnować z reszty zleceń i oddać się całkowicie zadaniu prześwietlenia pana Pettersena.
Na razie wiedział jednak niewiele. Nie mógł działać niezgodnie z prawem, aczkolwiek zdążył już poinformować paru swoich kumpli o wzmożonej uwadze, czułości na dość... charakterystyczny profil jegomościa. No, kto jak kto, ale ten cały Niels nie należał do zbyt pięknych osób.
Uśmiechnął się do zdjęcia Duńczyka, przyczepiając je pinezką do korkowej tablicy.
Nie było takiej tajemnicy, której nie dałoby się odkryć.
Wystarczyło tylko trochę poczekać.

Wrócił do domu na piechotę, pomimo srogiego mrozu i śniegu uniemożliwiającego jakąkolwiek widoczność.
Wiedział, że mógł przez to nabawić się zapalenia płuc, ale szedł tak przez półtorej godziny, rozmyślając o tym co się właśnie wydarzyło.
Ta kurwa go wydała, wygadała przed Sethem wszystko to, co starał się przed nim ukryć. Tak pieczołowicie, starannie, tak...
Rozjebała jego życie, które runęło jak pieprzony domek z kart. I nie było już nadziei na jego odbudowanie, to po prostu było niemożliwe.
Tak, pewnie, że mógł próbować, ale... To wszystko wydawało się chwytaniem brzytwy. Tonął, tonął, tonął. A brzytwa była ostra jak skurwysyn.
Otworzył drzwi specjalnym kodem i od razu skierował kroki do kuchni, chcąc wyciągnąć z lodówki butelkę piwa, ale...
W kuchni był już Seth. Wyglądało na to, że własnie przestał rozmawiać przez telefon.
Chrząknął i odgarnął z twarzy mokre włosy, posyłając mu niemrawy uśmiech.
- Słuchaj. - Odezwał się nieco drżąco, przestępując z nogi na nogę żeby trochę się rozgrzać. - To, co się dzisiaj stało... Nie zdążyłem cię przeprosić.
Zamilkł, ściągając z ramion płaszcz pokryty topniejącym już śniegiem. Zerknął na blondyna spode łba i otworzył lodówkę, wyciągając z niej na oślep butelkę z alkoholem.
- Przepraszam. Nie wiedziałem, że... Ona była totalnie zalana.


Draco - 2016-01-06, 04:45

- W porządku - mruknąłem, odgarniając włosy za ucho.
Byłem właśnie w trakcie robienia obiadu, więc odłożyłem telefon na blat i postanowiłem go skończyć. Matka miała być dzisiaj ponoć bardzo późno, jeżeli w ogóle - spotykała się z Betty i wielce prawdopodobnym było, że zostanie u niej na ploty i kilka drinków.
Nie wierzyłem w te niemrawe przeprosiny, w ogóle nie kleiły się ze sobą, niestety. Jasne, ta dziewczyna była już mocno pod wpływem, ale pomimo wszystko trudno było jej nie uwierzyć biorąc pod uwagę druzgocące zachowanie Nielsa.
Uśmiechnąłem się lekko.
- Chcesz może też jeść? Robię kurczaka w marynacie z sosu sojowego i ryż z sałatką. Matki ma dzisiaj nie być, spotyka się z Betty. Ale pewnie o tym wiesz - wzruszyłem ramionami, wrzucając mięso na patelnie i przykrywając je, aby się mogło w spokoju dusić dalej.
Niels zgodził się na wspólny obiad, wobec czego zrobiłem też porcję dla niego. Dwadzieścia minut później, podczas których mężczyzna poszedł pod prysznic (chyba przemarzł) posiłek był już gotowy. Podał więc do tego piwo dla Nielsa (jego ulubione, zauważyłem, że zawsze kupuje Heinekena), a dla siebie szklankę soku grejpfrutowego.
- Smacznego - uśmiechnąłem się lekko, ale nieco smętnie.
Zacząłem kroić mięso i zjadłem kawałek. Mmm, pyszne wyszło. To miło.


Pan Vincent - 2016-01-07, 01:13

Obiad? Obiad od Setha, jedzony w jego towarzystwie?
Bez Katji?
- Jasne. - Zgodził się ochoczo, nie potrafiąc przy tym powstrzymać głupiego uśmiechu. Cholera, tęsknił za tym... Za nagłym ukłuciem w okolicy klatki piersiowej i uczucia radosnego poddenerwowania, ekscytacji związanej z oczekiwaniem na rozwój wydarzeń.
Seth był cholernie nieprzewidywalnym człowiekiem - nigdy nie można było mieć pewności czy zaraz nie obrzuci go paroma wyzwiskami, albo czy tak po prostu nie podejdzie by złapać go za mordę i uśmiechnie się w sposób, który potrafił roztopić największe lodowce.
Inna sprawa, że ten gnojek wyglądał tego wieczoru tak zajebiście, że Nielsowi ciężko było wyrzucić z głowy obraz kształtnego tyłka obciśniętego materiałem wąskich jeansów... Szczupłych ramion wystających z rękawów ukochanej koszulki... I te długie włosy, rozsypane wokół głowy w lekkim nieładzie.
Szlag by to trafił... Ledwo powstrzymał się od tego żeby nie przerwać mu krojenia tego kurczaka, czy co to tam było i wyrzucić mu nóż z ręki, nakierowując ją na swojego sztywnego fiuta.
Sapnął, opierając się czołem o zimne kafelki. Gorąca woda spływała mu falami po plecach, rozgrzewając zesztywniałe od zimna mięśnie, łagodząc napięcie, pozwalając mu się zrelaksować.
Zamruczał, zerkając na swoje nie malejące podniecenie.
Do kurwy nędzy, czy jego pała musiała za każdym razem reagować na obecność Setha w taki sposób? No, naprawdę, momentami działał jak radar.
Uśmiechnął się krzywo do swoich durnych myśli i namydlił dokładnie całe ciało, zmywając z siebie resztki dzisiejszego dnia...
...który nie należał do szczególnie przyjemnych.
Rana na grzbiecie dłoni wyglądała może na bolesną, ale nie mogła równać się z drugim rozcięciem, zdobiącym jego biodro - krwawy półksiężyc pozostawiony po wyjątkowo bolesnym cięciu dawał mu o sobie nieustannie znać wkurzającym pieczeniem ; nawet wtedy gdy się nie ruszał.
Zakręcił wodę i wyszedł z kabiny, wycierając się dokładnie. Zacisnął wargi i wylał na ranę odrobinę perfum - zapiekło tak silnie, że nie udało mu się nie jęknąć. Oparł się ciężko o drzwi i oddychał tak chwilę, zbierając z podłogi brudne ciuchy.
Czyste znalazł w sypialni. Jego i Katji. Huh, to tak dziwnie brzmiało. Nieprawdopodobnie.
Zszedł na dół i posłał blondynowi słaby uśmiech, zabierając się do jedzenia, które okazało się tak kurewsko pyszne, że aż głośno zamruczał.
- Zajebiste. - Pochwalił go z pełnymi ustami, puszczając mu przy tym oczko. Sięgnął po swoje ukochane piwo (to miłe, ze dzieciak zapamiętał, które lubił najbardziej) i upił z niego parę łyków, wydając z siebie cichy pomruk. - Co u ciebie? - Spytał z pozoru niewinnie, ale nie umiał zaprzeczyć temu, że coś w nim... się kumulowało? Nie wiedział o co chodziło, po prostu miał wrażenie, że powstaje między nimi coraz większe napięcie.
- Ostatnio prawię cię tu nie ma. - Dodał, wzruszając ramionami. - Prowadzasz się z chłopakami z zespołu?


Draco - 2016-01-07, 01:41

- Wiesz, dlaczego mnie tu nie ma - wzruszyłem ramionami. Ukroiłem kawałek mięsa, nałożyłem na widelec także sałatkę i zjadłem ze smakiem, popijając po chwili sokiem. - Cieszę się, że ci smakuje.
Przypomniałem sobie, że mam rozpuszczone włosy. Zatrzymałem się więc, odsunąłem od stołu i podszedłem do wysepki dzielącą kuchnię i jadalnie. Wziąłem stamtąd czarną, cienką gumkę i związałem włosy w prowizoryczny koczek.
- Bardziej pasowałoby określenie, że pojawiam się wszędzie tam, gdzie mam pewność, że nie będzie was razem. Jesteście mocno nieznośni z tym okazywaniem sobie czułości - uśmiechnąłem się lekko. Może nawet trochę smętnie, ale nieznacznie, bardzo na to uważałem. - Ale to dobrze. Ona zasługuje na trochę ciepła, cieszę się, że je dajesz.
Nałożyłem na widelec trochę ryżu i sałatki, konsumując to po chwili. Obiad minął raczej szybko, oboje byliśmy po długim dniu bez jedzenia, więc w końcu gorący posiłek stanowił miły akcent. Wypiłem do końca szklankę soku i posprzątałem brudne talerze. Niels także już zjadł i siedział na krześle. Wyciągał papierosa.
Wsadziłem wszystkie brudne naczynia do zmywarki i nastawiłem ją na pracę, po czym sam także sięgnąłem po fajkę. Odpaliłem ją i wydmuchałem siwy dym. Wstawiłem wodę na herbatę, chciałem zabrać kubek aromatycznego naparu do swojego (jeszcze) pokoju.
- Ty też wychodzisz coraz częściej z matką na randki. - Zauważyłem, gdy przypomniało mi się, że unikanie ich było jeszcze prostsze, gdy Niels współpracował.


Pan Vincent - 2016-01-07, 01:58

- Wiem. - Skinął krótko głową, dopijając piwo. Zmierzył chłopaka długim, świdrującym spojrzeniem, rozmyślając smętnie o ich nieciekawej sytuacji.
- Musimy się unikać. - Powiedział po długiej chwili milczenia, uśmiechając się gorzko. - Wiadomo jak to się kończy. - Zaciągnął się mocno papierosem i podniósł się nagle ze swojego miejsca, stając tuż naprzeciw blondyna.
- Chciałbym cię nie unikać. - Jego ton był śmiertelnie poważny, choć składnia i sens tego, co mówił były co najmniej absurdalne.
Wyciągnął mu spomiędzy palców kubek z parującą herbatą i choć nienawidził jej jak jasna cholera, przybliżył usta, pociągając z niej mały łyczek.
- Dobra. - Wymruczał, autentycznie zdziwiony. Odstawił kubek na blat, pochylając się przy tym przez jego szczupłe ramię. Zaciągnął się wyraźnie jego słodkim zapachem i ponownie wyprostowany, spojrzał mu w oczy.
- Nie unikajmy się dzisiaj. - Stwierdził, poprosił? Sam nie wiedział jakie w tym zdaniu tkwiły intencje. Wiedział za to, że w następnej chwili przywierał do niego kurczowo, miażdżąc pełne wargi blondyna w wyjątkowo żarłocznym pocałunku. Nie pytając o pozwolenie i nie siląc się na choćby i odrobinę delikatności wsunął swój wszędobylski jęzor głęboko, głęboko do ich wnętrza i przyduszając go lekko, popchnął drobne ciało na stół, gdzie jeszcze przed chwilą spożywali cholerny obiad. Chwycił mocniej swojego papierosa i uważając na tego, którego dzierżył Seth, posadził go na jego blacie, rozstawiając mu nogi niedbałym kopnięciem.
Stojąc między ciepłymi udami, docisnął się na tyle blisko, by stykali się ze sobą każdym dostępnym centymetrem ciała. Kurwa, kurwa, tak bardzo za tym tęsknił - za twardością jego brzucha, za płaskością klatki piersiowej, za podrygującym mu pod ustami jabłkiem Adama.
I tak dobrze było znów to wszystko poczuć, kurwa, jak dobrze.


Draco - 2016-01-07, 02:19

- Nie każda herbata musi być niedobra, Niels - parsknąłem śmiechem, ale nie na długo mógłem sobie się pośmiać, bo mężczyzna dopowiedział zaraz prośbę.
"Nie unikajmy się dzisiaj". Niels, to nie jest dobry pomysł, wiesz o tym. Trwamy już w tym kilka dni i lepiej, aby tak właśnie zostało. Jesteś zaręczony z moją matką, nie możemy robić... Ty nie możesz... Ja nie mogę...
Nie powiedziałem ani słowa, bo nie zdążyłem. Niels tak po prostu pocałował mnie nagle, agresywnie, ssał moje usta, język... Kurwa, jakie to było fantastyczne. Jęknąłem drżąco, obejmując go za szyję, uważając, aby papieros był dostatecznie daleko od włosów Nielsa.
Usiadłem na stole tak, jak mężczyzna sobie tego życzył. Dalej nie mogłem nic powiedzieć, moja stalowa wola zresztą topniała z każdą chwilą bardziej, kruszyła się nieubłaganie. Bądźmy szczerzy, pragnąłem go. Nie wiem dlaczego, ale tak właśnie było - mogłem doszukiwać się przyczyn, ale nie wiem, czy chciałem to robić. Im bardziej się w to wgłębiam, tym było niebezpieczniej dla mnie samego. Jeszcze będę chciał rozwalić przyszłe małżeństwo mojej matki. Chociaż w sumie to co teraz robimy to już kolejny gwóźdź do trumny tego ich związku.
Objąłem go mocniej, przesuwając palcami po torsie. Opuściłem fajkę na ziemię, nie wiedziałem, gdzie jest, nie interesowało mnie to zresztą.
Jęknąłem mu w usta, ciągle się całowaliśmy, ciągle chcieliśmy być bliżej, mocniej, bardziej, och tak, kurwa, tak.
Wygiąłem się rozkosznie, gdy zaczął ssać moją szyję, gdy zaczął sunąć po niej rozchylonymi wargami i miękkim, wilgotnym językiem. Odchyliłem się. Nie przeszkadzały mu blond włosy, bo przecież wcześniej spiąłem je gumką w prowizoryczny kok. Jak znalazł, teraz Niels mógł bez przeszkód pieścić mnie i kurwa, to było fantastyczne.
- Dobrze. Nie unikajmy się dzisiaj.


Pan Vincent - 2016-01-08, 02:31

Ech, i jak miał tego nie kochać, kiedy to co razem robili było tak kurewsko dobre?
Nie potrafił tego wyjaśnić, ale było w Sethcie coś takiego, że ich ciała do siebie pasowały, że jeden dobrze wiedział co powinien zrobić drugiemu, żeby w jedną chwilę doprowadzić go do szaleństwa.
Zamruczał otwarcie w ich mokre pocałunki, przerywając tylko po to by ostatni raz zaciągnąć się papierosem. Wrzucił peta do butelki po piwie i uśmiechnął się krzywo, pochylając się nisko by wdmuchnąć mu dym do płuc, zupełnie tak jak robili to w Wigilię Bożego Narodzenia.
Siwe wstęgi przetoczyły się przy kącikach pełnych warg chłopca, tworząc tym samym niezwykle zmysłowy obrazek. Bez zastanowienia wyciągnął język i przesunął nim po jednej z nich, zassał się na niej, warcząc gdy poczuł dłoń na klatce piersiowej.
Uwielbiał to, uwielbiał kiedy Seth go TAK dotykał.
Rozpłaszczył jego drobne ciało na blacie stołu, podwijając mu koszulkę jednym, gwałtownym i przepełnionym potrzebą ruchem.
Chciał go już dotykać, gryźć, całować, macać, pieprzyć - chciał go pożreć, posiadać na każdy możliwy sposób.
Przywarł do jednego z różowych sutków i zassał się na nim z cichym westchnieniem, pobudzając go prędkimi pociągnięciami języka. Och, jak on kochał kiedy -sekunda po sekundzie- guziczek robił się coraz twardszy i twardszy, pęczniał, mokry od śliny i drżący od pieszczot.
I w taki o to sposób jego samokontrola (jak zwykle) poszła się jebać, bo zwyciężyła nad nią prymitywna potrzeba, pożądanie, niemalże zwierzęca żądza.
Podciągnął w górę jedno ze smukłych ud i przycisnął się do niego mocniej, walcząc przez chwilę z uprzężą skórzanego paska. Uderzył się o jeden z ćwieków i zaklął szpetnie, spoglądając z irytacją na to narzędzie diabła.
Czemu ten głupi dzieciak szpikował się tak kolcami? Zabić się można było.
- Cicho. - Warknął, dostrzegając jego wredny uśmieszek. Blondyn jednak dalej wyraźnie cieszył się z jego niezdarności, postanowił więc uciszyć go inaczej.
Położył się na nim, przyciskając go teraz całym zwalistym cielskiem - zdążył tylko usłyszeć zduszony okrzyk i... Ponownie gwałcił wnętrze jego ust swoim wszędobylskim językiem, nie pozwalając mu przesunąć głowy choćby i o jebany centymetr.
Dokładnie tak... Takiego chciał go teraz widzieć najbardziej. Uległego, pokonanego, wijącego się pod jego ciężarem z rozkoszy i bezsilności...
Kurwa, co za chore myśli pojawiały mu się teraz w głowie. Nie miał pojęcia, że podniecały go takie rzeczy, nie miał zielonego pojęcia...


Draco - 2016-01-08, 03:48

Uśmiechnąłem się lekko, gdy Niels dotykał mojego sutka. To było takie przyjemne, kurwa mać...
- Mmm - mruknąłem z przyjemności, wyginając się przed nim.
Leżałem już na tym stole, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Przygryzłem wargę, wplatając szczupłe palce we włosy mężczyzny.
- Your love's got the best of me... - zamruczałem tekst własnej piosenki, uśmiechając się lekko.
A później zaśmiałem się, bo Niels ukuł się małym kolcem paska. Później nie miało to już znaczenia, byłem przyciskany do tego cholernego stołu bardziej, niż mogłem się kiedykolwiek spodziewać. Nie miałem możliwości żadnego ruchu, nawet inny kąt głowy zupełnie odpadał. Ale nie przeszkadzało mi to ani trochę, wręcz przeciwnie. Zadrżałem, jęcząc mu cicho w usta.
- Lubisz mnie więzić i dotykać, prawda? Drżącego mnie, uległego, podnieconego? Ale lubisz też, jak wodzę cię za nos. Jak się tobą bawię. Jak sprawiam, że drżysz - uśmiechnąłem się lekko, gdy tylko Niels odsunął na chwilę usta od moich.
Za chwilę wrócił do nich, uciszył mnie bardzo skutecznie. Rozebrał w chwilę, dosłownie. Koszulka wylądowała gdzieś za mną, spodnie w kilku sprawnych ruchach zamiast na moich biodrach, zawisły na krześle. Bokserki zostały odrzucone gdzieś daleko i tak, leżałem przed nim zupełnie nagi, drżący przez kontakt z szkłem.
Westchnąłem, prężąc się przed nim. Sięgnąłem jego twarzy i ucałowałem czule jego wargi. Słodkie, piękne wargi, których pragnąłem, naturalnie. Oblizałem usta, mrużąc powieki.
Przesunąłem dłońmi, gdy tylko Niels je trochę uwolnił, po jego torsie, raz dwa pozbywając się górnego, niepotrzebnego odzienia. Złapałem go za tyłek i ścisnąłem jego słodkie, jędrne pośladki. Były cudowne, uwielbiałem ich dotykać.
Jęknąłem, gdy Niels nie chciał złapać mojego fiuta. Nie. Drażnił się ze mną. Grał w moją grę. Mmm...


Pan Vincent - 2016-01-08, 06:28

Ściągał z niego ciuchy jak popierdolony, odsłaniając obsesyjnie kolejne fragmenty idealnego ciała, którego nie widział tak długo, że w swoim łbie mierzył to już wiekami, cholernymi latami świetlnymi.
- Lubię. - Wychrypiał pomiędzy pocałunkami, klepiąc go w tyłek. Kochał ten charakterystyczny odgłos, ubóstwiał go.
Momentalnie zauważył jak Seth wypręża swoje wąskie bioderka, jak wygina swoje wygimnastykowane ciało niczym struna, prosząc o choć jeden dotyk w tym najbardziej pobudzonym, potrzebującym miejscu.
O, nie - nic z tego - tym razem nie zamierzał dać temu gówniarzowi tego, na czym tak bardzo mu zależało. Wręcz przeciwnie; zamierzał mu dawać wszystko, tylko nie to.
Dotykał więc jego cudownej szyi, o gładkiej i słodko pachnącej skórze, dotykał drżących ramion i pełnych warg - pieścił je dłonią, językiem,policzkiem szorstkim od kilkudniowego zarostu...
- Leż. - Nakazał mu, czując jak gnojek próbował mu się bezczelnie podłożyć tak by ocierał mu się udem o fiuta. Automatycznie zerknął w to miejsce, uśmiechając się bezczelnie na widok mocno zaróżowionej, pobudzonej erekcji.
Ach, komuś tu się kurewsko śpieszyło do jakiegokolwiek kontaktu... To było niemalże urocze.
- Leż. - Powtórzył, sprzedając mu kolejnego klapsa. Co za bezczelny bachor, w ogóle się go nie słuchał, zaślepiony prymitywną potrzebą. Co jeszcze musiał mu zrobić żeby zaczął się go słuchać?
- Powiedziałem "leż"! - Warknął, ściskając go za jedno ze smukłych ud. Na twarz wstąpił mu już lekki rumieniec spowodowany poddenerwowaniem i podnieceniem na raz (jego fiut od dobrych paru minut próbował przebić się przez materiał spodni, niemalże rozpieprzając rozporek ale to nie był ten moment, jeszcze nie...), a kąciki ust wykrzywiał groźny grymas. - Ty mały, bezczelny bachorze, zaraz cię nauczę szacunku. - Dodał stanowczo, podciągając mu nogi o wiele, wiele wyżej. Właściwie wyginał go teraz w taki sposób, że jego krocze i tyłeczek były wyeksponowane jak na jakąś cholerną wystawę.
Spojrzał mu głęboko w oczy i zsunął się ze stołu, stając mu na powrót między udami. Coś w jego spojrzeniu zdradzało, że był z siebie baaardzo zadowolony, a to - w przypadku Setha - nie mogło wróżyć niczego dobrego.
- Ostrzegam cię. - Powiedział poważnie, nie mogąc oderwać spojrzenia od jego wypiętego tyłeczka. Jeden z pośladków wciąż nosił na sobie ślad po uderzeniu... Kusił do zrobienia tego znowu i znowu i zno... Chrząknął, kręcąc lekko głową. - Rusz się choćby i o centymetr a, kurwa, przestanę. Zobaczysz. - Pogroził mu palcem i pochylił się nisko by...
Wsunąć mu język w tyłek. Dosłownie.


Draco - 2016-01-08, 06:50

- Ach! - jęknąłem rozkosznie, gdy język Nielsa, mokry i zwinny dotknął mojego wejścia.
Dotychczas zrobił coś podobnego tylko raz. Wówczas czuło się jego niedoświadczenie, ale bądźmy szczerzy - w dalszym ciągu sprawiało mi to przyjemność. Zresztą, bylibyśmy wtedy tak bardzo pijani... Wszystko smakowało dobrze. Wszystko było dobre. Kto by pomyślał, ze właśnie w ten sposób będę wspominał tą porażkę pod wieloma względami. Chociażby kontroli, czy asertywności.
Właśnie, przy Nielsie w tych intymnych sytuacjach nie umiałem być tak asertywny, jak bym chciał. Powinienem mu odmówić, odepchnąć go, iść do siebie z herbatą i po prostu zacząć się pakować. A ja dalej...
Uśmiechnąłem się do Nielsa, chociaż tego nie widział. Nurkował pomiędzy moimi nogami.
Drgnąłem z rozkoszy, nie umiałem nie ruszać się, gdy robił takie rzeczy. Jego język utonął w mojej dziurce. To wrażenie było tak strasznie dziwne. Rozpychanie mnie, lekki dyskomfort, ale najbardziej intensywnym uczuciem była jednak ta mokrość, ta zwinność. Kurwa, jakie to było dobre. Jakie cudowne. Jezu, tak...
- Nie umiem się nie ruszać, jak robisz mi takie rzeczy, Niels... Jesteś w tym tak dobry, kurwa, tak... Tak... Mmmm... - wyjęczałem, starając sie naprawdę nie ruszyć.
Przygryzłem dolną wargę, oddychałem ciężko. Palce zaciskały się na moich udach.


Pan Vincent - 2016-01-08, 07:25

No i, kurwa, proszę. Poruszył się. Oczywiście, że się poruszył.
Jego dłoń wystartowała już do góry żeby rozbić się na jednym z kształtnych pośladków, kiedy nagle usłyszał:
- Nie umiem się nie ruszać, jak robisz mi takie rzeczy, Niels... - Docisnął język mocniej na znak swojego wkurwienia. -Jesteś w tym tak dobry, kurwa, tak... Tak... Mmmm... - I jeszcze mocniej. Tak, masz, gówniarzu. Masz to na co zasłużyłeś. Będziesz się teraz płaszczył i wił się pode mną jak mała kurewka, wypinając tyłeczek mocniej i mocniej, nie przejmując się tym jak bardzo go eksponujesz, jaką zdzirę z siebie robisz.
Dla mnie możesz, potrafisz. Ba, ty nawet chcesz.

Uśmiechnął się krzywo, przenosząc swoją wielką dłoń na jego płaski, napięty brzuch - pogładził go czule, rozcierając po rozgrzanej skórze maleńkie kropelki potu.
Wcisnął język głębiej, rozszerzając ciasny tunel mięśni tak jak tylko potrafił. Już po chwili mógł zagłębić niemalże jego połowę, wywołując tym wyjątkowo obłudne i bezwstydne jęki blondyna.
- Ależ ty się drzesz. - Wyprostował się powoli, oblizując usta z jego smaku. Przechylił głowę, obserwując jego piękną, rozpaloną i wykrzywioną w uwielbieniu twarz. Otarł usta z resztek śliny, wykonując przy tym charakterystyczny ruch szczękami. - Mała zdzira. - Rzucił z wyzwaniem, odpinając guzik spodni. Pozwolił by opadły mu gdzieś w okolicy stóp i przeszedł nad nimi, ponownie kładąc się na drobnym ciele chłopaka. Nie przerywając kontaktu wzrokowego chwycił garść jego pięknych jasnych włosów i podciągnął mu głowę do góry, wpijając mu się w wargi.
Całował go dziko, agresywnie, nie myśląc o tym na co powinien sobie pozwolić, a czego zdecydowanie unikać. Lizał się z nim w najprymitywniejszej formie, ssał mu wargi i pozwalać zasysać swoje, dając mu odczuć swój własny smak.
Chwycił za jeden z wiotkich nadgarstków i pociągnął go brutalnie w dół, nakierowując smukłą dłoń na swojego prężącego się przez materiał bokserek kutasa.
Nie musiał mu przecież tłumaczyć co powinien robić, dobrze wiedział, że zdolny dzieciak potrafił się obsługiwać z kutasami jak mało kto.
- Mmmmh. - Zamruczał w pocałunek, czując wędrówkę jego paluszków wzdłuż sztywnego trzonu.
Kurwa, kurwa, kurwa, tak bardzo już go potrzebował. Natychmiast i jak najbardziej.
I dobrze to wiedział, jeżeli ktokolwiek by im teraz przeszkodził do byłby gotów go zabić.
Bo nic poza nimi, teraz, w tej chwili, nic innego się nie liczyło.


Draco - 2016-01-08, 07:42

- Alfons - odszczeknąłem się, uśmiechając się do niego lekko. Oblizałem usta, nim Niels nie podszedł znowu do mnie tym razem w samych bokserkach i nie złapał mnie za włosy. To sprawiło, że prowizoryczny koczek się rozpadł, gumka gdzieś upadła pod stół, a blond pasma rozsypały się.
Jęknąłem w usta mężczyzny, obejmując go, drapiąc. Westchnąłem rozkosznie, drżąc od emocji, które we mnie wrzały.
Oczywiście nie mogłem zdawać sobie sprawy z tego, jak wiele zakazów i nakazów miał Niels, gdy był z moją matką. Intensywność tego, co teraz robiliśmy była jednak niesamowita. Drżałem mu w ramionach, liżąc jego usta, język, poddając się tej niesamowitej agresji i rozkoszy, która płynęła ode mnie do niego i na odwrót. To było tak absolutnie rozkoszne.
Mruknąłem gardłowo, gdy Niels pociągnął moją dłoń do jego fiuta, dając mi wyraźnie do zrozumienia czego oczekuje. Och, oczywiście, że tak.
- Mogę być zdzirą, ale właśnie to uwielbiasz. Po to wracasz za każdym razem. Jestem pieprzonym, chodzącym honorem, ale w łóżku mogę być kurwą, jestem nią. To zajebiste, prawda? - uśmiechnąłem się, odsuwając na chwilę usta od warg Nielsa. Tylko po to, by za chwilę rzucić się wręcz na nie, wessać się w nie, dopaść do języka. W tym samym czasie moja dłoń złapała fiuta Nielsa bardzo mocno, pewnie. I bez żadnego większego wstępu (cóż to było, chwilowe głaskanie) zacząłem mu naprawdę walić dłonią.
W tym samym czasie pocałunek stracił na agresji. Stał się delikatniejszy.
- Dziś będę cię ujeżdżał.


Pan Vincent - 2016-01-08, 08:09

Chciał mu coś powiedzieć, zarzucić jakąś porządną ripostą, która uciszyłaby tego bezczelnego gnojka na choćby i pięć jebanych minut, ale kiedy... Kiedy ta dłoń złapała za jego sztywną pałę, a paluszki popieściły jej skórę tylko po to by za chwilę ścisnąć tak kurewsko mocno i pewnie, tak...
Nie, nie było mowy żeby wydobył z siebie jakiekolwiek słowo - potrafił po prostu sapać, zaciskając wargi tak mocno, że stanowiły niemal niewidoczną kreskę i starał się za wszelką cenę nie puszczać tego kudłatego, najcudowniejszego i najpiękniejszego łba, byleby tylko nie stracić z nim kontaktu wzrokowego, byleby tylko jego widok mu gdzieś nie uciekł.
- O-och - wyrzucił z siebie jakby nieśmiało, wpatrując się z zaskoczeniem w jego bezczelny uśmieszek. Kurwa, jak on tak mógł... Jak on mógł tak niedbale dopierdalać mu z każdą chwilą bardziej i bardziej, jak mógł być tak kurewsko sprytny i...
- Dziś będę cię ujeżdżał. - Usłyszał i nie mógł się nie uśmiechnąć, gdy w jego głowie zaistniała cudowna wizja tego smukłego ciałka usadzonego na jego biodrach, tego tyłeczka unoszącego się i opadającego na jego pałę z prędkością światła.
Co prawda stawiało go to w trochę służalczej pozycji, ale... Jak miał mu odmówić? Jak miał odmówić tej ślicznotce możliwości ujeżdżania własnego kutasa?
- Jasne. - Przyciągnął go z powrotem do pocałunków, które nie przypominały już w żadnym stopniu tych dzikich, przepełnionych potrzebą i trochę nieporadnych pieszczot sprzed paru chwil. Teraz były one ciepłe, wilgotne i dokładne, pokazujące im jak bardzo pragnęli sprawić sobie nie tylko przyjemność w znaczeniu orgazmu, ale i w samym poświęcaniu uwagi.
Pociągnął gumkę bokserek w dół i zsunął je do kolan, pozwalając by Seth ujrzał jego kutasa w całej okazałości. Zaczerwieniony, napęczniały i wilgotny stanowił sobą wręcz idealny symbol jego pożądania, tego jak kurewsko już chciał być dotykany i pieszczony przez tego wyszczekanego gówniarza.
Nigdy wcześniej nie czuł żeby coś takiego go kręciło i zdecydowanie stronił od zbyt pewnych siebie panienek, ale w Sethcie było coś takiego... Jego pycha była taka...
- Hu...aaah. - Westchnął, ponownie znajdując się w jego zwinnej dłoni. Poruszał biodrami, pieprząc ciasny tunel, który blondyn zrobił ze swoich palców specjalnie dla niego. Przycisnął czoło do jego policzka, przymykając powieki w przypływie niepohamowanej rozkoszy...
Kurwa, jakie to było dobre.


Draco - 2016-01-08, 08:24

Sam sobie nie mógłbym uwierzyć, gdyby ktoś mi powiedział, że będziemy się kiedyś tak całować, jak teraz. Subtelniej, dokładniej, cieplej. Rozkoszniej, to na pewno.
Objąłem go jedną ręką za szyję, drugą cały czas mu obciągając. Zamruczałem do ust Nielsa, czując, jak ciepło tego pocałunku rozchodzi się po całym moim ciele.
Przymykałem powieki z zadowolenia i rozkoszy, by później je otwierać i przerywać dotyk ten warg, patrzeć mu w oczy. Uśmiechać się. Lizać jego wargi.
Nie zatrzymałem dłoni nawet wtedy, gdy wiedziałem jak to się skończy. Chciałem tego, aby doszedł. Zasługiwał na to. Przyjąłem obfity spust w swoje usta, specjalnie w ostatniej chwili wsuwając go sobie głęboko do ust. Zaskoczyła mnie tylko ilość nasienia, przez co zacząłem kaszleć. Przydusił mnie tym, ile tego było, ale to nic.
Uśmiechnąłem się pomimo wszystko, wzdychając rozkosznie. Oblizałem białe smugi z swoich ust i brody. Odrobinę wypłynęło poza moje wargi, ale to nic.
Fiut wcale mu nie opadł.
- Bierzesz jakąś viagrę, Niels? - parsknąłem śmiechem.
Przesunąłem swoją dłonią po moim ciele. Od szyi, po sutek, przez szczupły brzuch, jędrne uda... Dotarłem do tyłeczka, jeszcze mokrego od śliny Nielsa.
- Nie mam wazeliny... - mruknąłem, nieco rozczarowany.
I jak na zawołanie, Niels wyjął z kieszeni swoich spodni małą tubkę.
- Rany, jesteś przygotowany tak na wypadek "jakbym się zgodził na ruchanko"? - Rozbawiony wziąłem nawilżacz i wylałem go sobie trochę na palce.
Rozsiadłem się tak, aby mój partner mógł patrzeć. Oblizałem zaczerwienione usta i wsunąłem pierwszy palec do swojego wnętrza.


Pan Vincent - 2016-01-08, 08:42

Nie pamiętał nawet w którym momencie niemalże klęknął mu nad ustami, kierując swój członek prosto w ich wnętrze.
Był cholernie blisko i nie myślał, to stało się samo. Nie mniej jednak moment, w którym odkrył, że jego wytrysk jest chciwie spijany przez Setha, był kurewsko przyjemny...
Świadomość, że ta mała zdzira rozsmakowała się w jego spermie była po prostu niesamowita. To była jedna z tych rzeczy, które napędzały go do życia, które dawały mu satysfakcję tak wielką, że ciężko ją było określić słowami.
- J-ja pierdolę... - Wydyszał, opuszczając się do poprzedniej pozycji.
- Bierzesz jakąś viagrę, Niels? - Usłyszał i nie mógł nie zawtórować śmiechem, bo (w rzeczy samej) gdy spojrzał sobie między nogi, jego fiut... Nadal, kurwa, stał.
Zaraz jednak uśmiech spełznął mu z ust jak ręką odjął, bo Seth zaczął się tak... kurewsko zmysłowo dotykać i... Patrzył mu przy tym prosto w oczy, czym tylko dodatkowo go pobudzał...
Dyszał wściekle, czując jak jego pierś opada i podnosi się w jakimś nieziemsko prędkim tempie. Tymczasem mała rączka sunęła jeszcze niżej, docierając do penisa, którego (jakimś cudem) tak po prostu ominęła i skoncentrowała się na...
Och, tak. Kurwa, tak, tak.
- Nie mam wazeliny...
Jak szalony zsunął się ze stołu i sięgnął do porzuconych spodni, wygrzebując z nich niewielką tubkę. Wcisnął mu ją w dłoń i wzruszył ramionami na wymowny komentarz, woląc nie udzielać na niego odpowiedzi.
Ponieważ mogła ona go załamać. A właściwie to ich obu.
Stał mu tak między udami i patrzył jak pomiędzy nimi znika jeden z długich palców, znajdując się w cholernie ciasnym i (na pewno, na pewno) gorącym wnętrzu.
Och, pewnie, że chciał żeby to był jego palec, ale świadomość, że ten mały zboczeniec robił to DLA NIEGO, na jego oczach, była...
- Wsuń go głębiej. - Poprosił, wbijając błyszczące spojrzenie w znikający poza pierścieniem mięśni paluszek. - Jeszcze.
Ułożył mu dłonie po bokach, opierając sobie ich czoła o siebie. Zerknął na dół i patrzył tak jak Seth się dla niego rozciąga, jak pieprzy się jednym, a później dwoma i trzema palcami, pojękując przy tym jak rasowa dziwka. Miał cudowny głos. Stworzony do pieprzenia.
- Dobrze... - Pochwalił go, ujmując w dłoń jego wiotki nadgarstek. Poruszył nim mało delikatnie, przyśpieszając tempo rozciągania.
Ale po chwili miał już to całe rozciąganie głęboko gdzieś, naprawdę. Liczyło się tylko to, że tak po prostu pociągnął go na podłogę, natarł swojego fiuta wazeliną i nadział zgrabny tyłeczek jednym, wprawnym (zaskakująco wprawnym) ruchem.
Patrzył jak jego oczy rosną do rozmiarów talerzy, jak usta wykrzywia okrzyk bólu, zaskoczenia i przyjemności, jak małe palce zaciskają mu się na włosach zdobiących klatkę piersiową.
Nie dał mu się przyzwyczaić, nie miał na to, kurwa, czasu - poruszał biodrami, zdobywając kolejne centymetry tego tyłka, zaciskając mu swoje wielkie łapy na ramionach.
- Na co czekasz, cwaniaczku? - Wydął wargi w prześmiewczym uśmiechu. - Miałeś mnie ujeżdżać.


Draco - 2016-01-08, 10:12

Ból, rozkosz i dezorientacja zawładnęły mną, gdy tylko nagle Niels zmienił naszą pozycję, ściągnął mnie z tego stołu na podłogę i nadział na siebie, dosłownie nadział. Nie byłem jeszcze na to gotowy, więc moje zaskoczenie - ogromne. Było też jakoś dziwnie inaczej, niż wcześniej, ale nie wiedziałem o co chodzi - jakbym czuł coś takiego czystego, prawdziwego. Bez niczego poza tym. Nie umiałem tego określić, ani zrozumieć o co chodzi konkretnie. Nie było to zresztą istotne, inne uczucia skutecznie zagłuszyło to - chociażby ten ból.
Nie byłem gotowy jeszcze na jego fiuta, nie do końca, więc skrzywiłem się z tego dyskomfortu. Zacisnąłem zupełnie bezmyślnie palce na delikatnych włosach, które porastały na klatce piersiowej.
Oblizałem usta, drżąc. Pierwsze kilka pchnięć sprawiało, że mój oddech zamierał, wręcz nikł, by później się ponowić.
Co za chuj, kurwa mać. Ujeżdżać go, kiedy ja... Kurwa.
Zagryzłem wargę, robiąc to. Mrużyłem oczy, zatapiając w sobie tego kutasa i wyciągając go z siebie. I później znów, topił się i wysuwał. Coraz szybciej. Kilka ruchów później wiedziałem już, że mogę robić to szybciej, ale nie robiłem. Drażniłem się z nim, będąc nieznośnie powolnym i dokładnym. Głęboko we mnie i całkowicie wyjąć. Hmhmh, i kto tu jest teraz cwany, Niels?
Gdy już mężczyzna miał zamiar na mnie nakrzyczeć albo zrobić cokolwiek chciał, przyspieszyłem. Tempo się zwiększało i rozkosz też. Jeb, jeb, jeb, pośladki jak szalone obijały się o siebie, tworząc głuchy dźwięk.


Pan Vincent - 2016-01-09, 03:11

- Haaaah... Mhhh... - Pojękiwał, wyprężając się tak by jego fiut zagłębiał się jak najbardziej w ciasną dziurkę, prosto do miejsca, które sprawiało, że ten mały bezczelny gówniarz jęczał jeszcze głośniej i bardziej, otumaniając go do tego stopnia, że nie liczyło się już nic poza tym dźwiękiem.
No, może oprócz jego twarzy. Ta buźka potrafiła się tak ładnie wykrzywiać pod wpływem przyjemności, tak ładnie...
Hej, co on, kurwa, robił? Dlaczego nie pozwalał mu się jebać, co to miało być?!
Obserwował jak jego fiut wsuwa się niemal do końca tylko po to by wolno, nieznośnie wolno wysunąć się z ciasnoty ponownie i to tak, że w środku zostawała tylko końcówka!
To nie było sprawiedliwe, on nie miał tutaj czasu na pieprzone głaskanie, on miał czas na pierdolenie! Dzikie, zwierzęce i mocne, bez tańczenia, bez znęcania się nad jego biednym fiutem, do kurwy nędzy!
Seth! - Chciał wykrzyknąć ale zamiast tego z jego ust wyrwała się plątanina nieskładnych jęków, ponieważ blondyn postanowił w tym samym momencie przyśpieszyć i to do takiego tempa, że ostre uderzenia pośladków zmieniły się nieprzerwany trzask, podniecający jak jasna cholera.
Mokre chlupanie połączone z tymi klaśnięciami, ich ciężkie, zduszone jęki, śliski pot, śliskie uda i sliskie dłonie - słodkie i ruchliwe języki, to wszystko było takie...
Przyciągnął do siebie jego głowę, wymuszając na nim (ta zdzira próbowała się wyrywać, wolała pozostać wyprostowana, ale on miał to gdzieś bo chciał się z nim, kurwa, całować!) długi i cholernie intymny pocałunek, w który oboje przyjmowali swoje westchnienia i jęki, aż nagle...
- A-ach! - Jęknął krótko, wyprężając się mocno na podłodze. Uderzył kolanem w nogę od krzesła, przewracając je z głośnym hukiem. Wzruszył ramionami i uśmiechnął się nieprzytomnie, obejmując drobne ciało chłopaka, gdy ten runął na niego wraz z potokiem spermy, która osiadła mu na brzuchu i klacie.
Może to było trochę popierdolone, ale Niels kochał jego spusty, kochał być brudny od spermy tego gówniarza. To było coś jak trofeum. A może i coś lepszego.
Pogłaskał go po głowie, uspokajając powoli swój ciężki oddech. Ucałował go delikatnie, wygrzebując z kieszeni spodni paczkę papierosów. Złapał jednak za coś jeszcze.
O, kurwa. Prezerwatywa. Jebał go bez gumy.
O, kurwa.


Draco - 2016-01-09, 03:36

Wyjęczałem tę rozkosz prosto w jego usta, mrużąc powieki z rozkoszy i wyginając się w przyjemności. Nie byłem w stanie utrzymać się dłużej o własnych siłach, przez co opadłem na tors Nielsa, oddychając ciężko. Zacisnąłem powieki, przytulając się do niego. Chciałem odsapnąć, powoli. Fiut Nielsa wysunął się ze mnie i tym razem znów odczuwałem to dziwne uczucie, jakby coś we mnie było i wypływało... A chwilę później usłyszałem ciche "Kurwa". Uniosłem powieki i spojrzałem dokładnie na dłoń mężczyzny, która to dzierżyła sfatygowaną paczkę papierosów, a także kondoma w szeleszczącym, nienaruszonym opakowaniu.
- Pieprzyliśmy się bez gumy? - mruknąłem, marszcząc brwi. Usiadłem na biodrach Nielsa i nagle nie potrzebowałem więcej nawet odpowiedzi na to pytanie. Czułem to okropne, wywołujące dyskomfort kapanie.
- Kurwa. - Potwierdziłem poprzednią reakcję Nielsa, krzywiąc się. Niedobrze. Jeżeli on był chory, to właśnie sprzedał mi jakąś infekcję albo nawet gorzej. Przecież nie wiem, czy nie jest chory na HIV-a albo coś podobnego.
W zasadzie, już raz pękła nam guma. I wtedy też istniała taka możliwość.
- Fuj, jak można zapomnieć o tak ważnej rzeczy? - parsknąłem śmiechem, lekko go szturchając. Przekomarzałem się.
Mleko się rozlało, w zasadzie nie było co histeryzować. Zrobię badania i okaże się.
Położyłem się znów na klatce piersiowej Nielsa, ziewnąłem i przytuliłem się. Mężczyzna zapalił papierosa. Wyżebrałem od niego dwa buchy, którymi się zresztą znów z nim dzieliłem. Rozleniwiony i nagi leżałem na jego ciele, nie przejmując się jeszcze konsekwencjami, ani niczym takim.


Pan Vincent - 2016-01-09, 04:02

- Przepraszam. - Wymruczał absolutnie szczerze i czule, gładząc jego nagie, spocone plecy. Podłoga nie należała do wyjątkowo wygodnych, ale była podgrzewana, więc nie mógł zbytnio narzekać.
No, a już szczególnie, biorąc pod uwagę to, że od drugiej strony przygniatał go najsłodszy ciężar świata.
- Jakoś... Nie myślałem. - Przyznał, przyjmując od niego porcję dymu. Kurwa, uwielbiał to wspólne palenie, nie wiedział dlaczego, ale cholernie go podniecało. - Ja nie jestem... - Sam również wdmuchnął mu swój dym, uśmiechając się krzywo, gdy wyczuł drobną rączkę głaszczącą włosy na klacie. - Nie choruję. Na nic. A przynajmniej nic o tym nie wiem.
Przechylił głowę tak by móc zerknąć na jego zaczerwienione pośladki - ech, one wiecznie tak pięknie odstawały, kusząc go swoim kształtem i jędrnością, tym jakie były małe i okrągłe.
- Masz boski tyłek. - Powiedział tak po prostu, nie odrywając od niego spojrzenia. Dogasił papierosa o podłogę w miejscu, gdzie widniał już wypalony ślad (to pewnie po tym należącym do Setha, kurwa - Kat będzie wściekła) i westchnął przeciągle, wpatrując się w sufit. - Naprawdę gorący. Nigdy wcześniej, ja...
Urwał, odwracając wzrok. Nie, nie wiedział jak to ująć. Nie wiedział jak mu powiedzieć o tym, co go tak gnębiło.
Dlaczego nie mogli się ze sobą po prostu pieprzyć? Katja pozostawałaby nieświadoma i szczęśliwa a oni świadomi i szczęśliwi i...
Tak, wiedział, że to nie takie proste. Ale i tak tego żałował.
W tym samym momencie zadzwonił telefon blondyna. Dla żartów sięgnął po niego jako pierwszy, zerkając na wyświetlacz.
Zmrużył groźnie powieki, krzywiąc wargi w wyrazie zadowolenia.
- Co to za Max, co? - Spytał, sprzedając mu lekkiego klapsa. Nie wiedział dlaczego, ale już w tej chwili czuł, że nie lubił tego kolesia.
W ogóle nie lubił każdego kolesia, który ośmielał się przebywać w towarzystwie jego...
To jest Setha. Kurwa.


Draco - 2016-01-09, 04:20

Spojrzałem na miejsce, w którym ewidentnie upadł i wypalił się mój szlug. Zresztą, zostało po nim truchło w postaci filtra. Był tu ślad i miałem tylko nadzieję, że się odmyje to gówno. W innym przypadku będzie naprawdę smutno.
Słysząc dźwięk telefonu zignorowałem to zupełnie, ale słysząc pytanie Nielsa od razu podniosłem głowę. Kurwa. Nie spodziewałem się, że pan Brown zadzwoni wtedy, gdy będę z osobą, o której mieliśmy rozmawiać. Niech to szlag.
- Facet Andrei, kumpeli Alexa. Urządzamy jej przyjęcie niespodziankę - skłamałem sprawnie, podnosząc się do siadu i odbierając telefon.
- Cześć, Max. I jak tam, wszystko gotowe na szaloną imprezkę?
Nastała chwila ciszy.
- Rozumiem, że nie może pan rozmawiać swobodnie, panie Reha.
- Tak, balony będą świetne. Wszyscy je lubią. Tylko pamiętaj o tych z helem.
- W porządku. Udało mi się ustalić adres zamieszkania pana Pettersena. Obecny. Z tego co wiem, nie chwalił się wam tym, prawda?
- W istocie, nie, ona nie lubi śmietanowego tortu. Dobrze pamiętasz! Poczekaj, pójdę po jakiś mazak i kartkę, będę mógł zrobić listę zakupów. Zaraz wrócę, Niels - uśmiechnąłem się do mężczyzny i posłałem mu buziaka.
Nie ubierając się podskoczyłem do swojego pokoju na górę. Sperma leciała mi po udach, ale na razie nie mogłem nic z tym zrobić, niech to szlag.
- Okej, jestem gotów.
- Windlsey's 25 8/85. To bardzo mała kawalerka i w zasadzie rzadko tam bywa. Odnoszę jednak wrażenie, że pan Pettersen bawi się w bardzo ciemne sprawki. Nie znam szczegółów, to tylko moje przypuszczenia, póki co. Zadzwonię do pana, gdy zdobędę więcej informacji.
- Jasne, dziękuję za telefon. Do widzenia.
Uśmiechnąłem się lekko na widok adresu. No, to zawsze jakiś krok do przodu. Coś, czego nie chciał nikomu powiedzieć. Nikt też o to nie pytał. Wróciłem do Nielsa na dół. Mężczyzna już stał na nogach, ale dalej był nagi. Wskoczyłem mu w ramiona, tak po prostu, i ucałowałem jego usta.
Nie mógł zacząć czegoś podejrzewać, a poza tym, została jeszcze chwila, mogliśmy jeszcze przez kilka minut być głupi. Ostatni raz. Coś jak pożegnanie.


Pan Vincent - 2016-01-09, 04:41

Może był przeczulony, ale nie podobał mu się sposób w jaki Seth rozmawiał z tym całym facetem kumpeli. Niby wszystko całkowicie normalnie, miło, jakieś balony, ciasto czy tam, tort, ale...
Ten Max miał strasznie niski głos. I męski. A co jeśli to był jakiś facet, z którym Seth spotykał się za jego plecami?
Warknął cicho, zbierając z podłogi swoje bokserki i spodnie. Ledwo udało mu się nałożyć bieliznę, a blondyn był z powrotem przy nim, uśmiechając się łagodnie.
I chociaż oboje dobrze wiedzieli, że to wszystko było ich kolejnym błędem i kurewskim policzkiem wymierzonym w bogu ducha winną Katję, chociaż sumienia przeżerało im obrzydzenie do siebie i tego co robili, potrafili spędzić ze sobą naprawdę przyjemny wieczór.
Piekli razem frytki (strasznie zgłodniał po tym porządnym jebanku), wylali herbatę i potłukli przy tym kubek, spalili razem paczkę papierosów. Niels pozował niemalże nago do głupich zdjęć, pokazywał chłopakowi jak robić "wyrzutnię winogron", wypili trzy piwa i grali w rzutki, nie zawsze trafiając nimi do celu.
Ale i tak świetnie się przy tym bawili.
Do momentu kiedy pani domu nie postanowiła wrócić odrobinę wcześniej niż sądzili.
- Szybko. - Nałożył mu koszulkę, pomagając z zapięciem rozporka. Szlug zwisał mu z kącika ust, brudząc popiołem dopiero co wytartą podłogę. - Przepraszam. - Mruknął, kiedy w międzyczasie Seth próbował to zetrzeć skarpetką. - Kurwa.
Poprawił zapięcie koszuli i odgarnął z twarzy poczochrane kosmyki włosów. Rzucił się na kanapę z butelką piwa, przyjmując na siłę znudzony wyraz twarzy.. Posłał ostatnie spojrzenie na kształtny tyłeczek i...
Westchnął głęboko, uświadamiając sobie, że być może minie wiele czasu nim znowu się w nim zatopi. A szkoda. Był świetny.


Draco - 2016-01-09, 05:07

- Cześć, wróciłam! O, jesteście tutaj! - Nieco zdezorientowana kobieta zauważyła, że siedziałem obok Nielsa na kanapie. Zdążyłem tam spocząć dosłownie sekundę temu. W ostatniej chwili. - Czyżbyście się pogodzili?
- A byliśmy pokłóceni? - spytałem, unosząc brew w wyrazie zaskoczenia.
- Nie odzywaliście się do siebie, więc sądziłam, że owszem... Tak czy inaczej, zrobiłam po drodze zakupy i kupiłam w pizzerii wasze ulubione pizze, chłopcy. Mam też colę i piwo. Pomyślałam, że będzie miło i zrekompensuje wam trochę moją nieobecność.
Kobieta uśmiechnęła się promiennie, a mnie zrobiło się bardzo głupio. Mama pomyślała o nas, a my robiliśmy takie świństwa pod jej nieobecność. Pieprzyliśmy się. Niech to szlag, kurwa!
Musiałem się stąd wynieść jak najszybciej. Nie mogło się to powtórzyć. Nie mogło.

Kilka dni później przed naszym domem stał wielki samochód, do którego wrzucano moje osobiste rzeczy, takie jak pamiątki, ubrania, czy komputer. Wszystko popakowane.
- Kochanie, ale nie zabieraj wszystkiego, to przecież twój dom, twoje dziedzictwo, dziedziczysz go, skarbie - powtarzała moja mama.
- Dobrze, dobrze. Zostawiam połowę ubrań i połowę wszystkiego, w porządku? Będę tu przecież, wyprowadzam się do centrum, mamo, a nie do Chin. Spokojnie - uśmiechnąłem się do niej, przytulając jej drobną posturę.
Obok stał Niels, ale jego nie dotknąłem. Uśmiechnąłem się tylko lekko i pożegnałem się.
Cholernie bałem się tego mieszkania samemu, ale w zasadzie nie było innego wyjścia. To jedyne, rozsądne rozwiązanie. Serio.

Mieszkanie Setha:


Sypialnia gościnna:


Pan Vincent - 2016-01-09, 05:31

I w taki oto sposób jego mały, słodki chłopiec wyfrunął z gniazda, z którego (tak nawiasem mówiąc) wykurzył go on sam. Huh, to brzmiało jakby opowiadał o swoim dziecku, nie o kochanku.
Kurwa, to było takie okropne, że robili to Katji, że Seth robił to własnej matce i Niels robił to tak równej babce, a przy okazji i jemu, bo przecież zmuszał tego dzieciaka do zdradzania własnej...
Ech, no to było skomplikowane. Ale co na to mogli poradzić, tak było i już. Tak wyglądało życie. Przecież nie chcieli tego, nie planowali wszystkiego od początku. To stało się samo, coś ich popchnęło ku sobie i... Wyszło.
Poza tym, to było tylko pieprzenie. Ciągnęło ich do siebie seksualnie i, kurwa, nie było w tym nic dziwnego - zgrywali się w seksie lepiej niż w jakiejkolwiek innej dziedzinie życia.
I z kimkolwiek.
- Kochanie. - Katja rzuciła mu zmartwione spojrzenie. - Co się z tobą dzieje? Dlaczego nie jesz?
Pokręcił głową, upijając łyk kawy.
- Nie wiem. - Odparł niechętnie, przecierając dłonią spocone czoło. - Chyba mi po prostu za gorąco. Nie podkręcałaś ogrzewania?
- Nie. - Kobieta wpatrywała się w niego uparcie, wzbudzając tym samym jego poirytowanie.
Miał ochotę jej powiedzieć żeby przestała, ale powstrzymywał się, wiedząc że niepotrzebnie by ją tym tylko zranił.
Już wystarczająco robił jej gówno z życia.
- Zostaniesz na trochę sam, w porządku? Umówiłam się z Sethem na obiad i...
- Dlaczego beze mnie? - Spytał trochę agresywniej niż zamierzał. Jeszcze raz obdarzyła go wyjątkowo zdziwionym spojrzeniem, sięgając po filiżankę z herbatą.
- Będziemy omawiać szczegóły ślubu. Sam mówiłeś, że to cię nie interesuje, kotku. Dlaczego od razu się denerwujesz?
- Nie, ja... - Chrząknął, siląc się na uśmiech. - Przepraszam, to te cholerne gorąco. Położę się już, ok? - Dodał, wstając od stołu. - Do zobaczenia wieczorem, ślicznotko.
Nie czekając na odpowiedź powlókł się do sypialni, włączając sobie telewizor.
Nie wiedział o co chodzi, ale czuł się dziwnie wykluczony. To nie było sprawiedliwe, że on nie mógł się z nim zobaczyć a Katja tak.
I chuj z tym, że to był jej syn nie jego. On też miał do niego prawa. Chodził na jego pieprzone koncerty. Nosił wianek i...
I go pieprzył.
Miał do niego większe prawa niż ktokolwiek inny.

- Naprawdę ładnie się tutaj urządziłeś. - Posłała synowi szczery uśmiech, rozglądając się dokładnie po każdym zakątku pomieszczenia. - Robiłeś tu już jakieś imprezy? Czynsz jest wysoki? Wiesz jak się nastawia pralkę? Może powinnam ci wynająć służbę, co? Nie wyobrażam sobie mojego chłopca, który sam sobie pierze koszule, to okropne!

Rzucił słuchawką o ścianę i jeszcze raz zerknął w wyświetlacz laptopa.
Kurwa mać, ta suka o wszystkim doniosła. To był już czwarty mail tego typu. Miał przesrane.
A już się łudził, że zapomnieli, już miał nadzieję, że dadzą mu spokój...
- Taki chuj. - Warknął, uśmiechając się gorzko. Podniósł się z łóżka i odpalił papierosa, zbierając z podłogi szczątki urządzenia. Pokręcił głową i wrócił do laptopa, kasując zawartość "miłej wiadomości". Dłonie drżały mu od gniewu i... strachu.
Giv mig fem minutter, og jeg vil finde ud af resten. Du vil forstå, hvor meget jeg har savnet dig. Lille rotte gik for at skjule den største kanariske men klog kat vil fange enhver gnaver.
Forbered en gave til mig, dejligt at se dig igen.
Far *

Przesunął dłonią po wilgotnych kosmyków, czując jak zbiera mu się na wymioty. Wszystko, wszystko na świecie byłoby lepsze od strachu przed własnym ojcem.
Każde, najgorsze gówno nie mogło się równać z czymś... takim.

*Daj mi pięć minut i dowiem się reszty. Zrozumiesz jak bardzo za tobą tęskniłem. Mały szczurek poszedł się schować do największych kanałów ale mądry kot złapie każdego gryzonia.
Przygotuj dla mnie prezent, miło będzie Cię znów zobaczyć.
Tata.


Draco - 2016-01-09, 05:43

- Mamo, nie mam pięciu lat, spokojnie - parsknąłem śmiechem. - Pamiętasz, były czasy, kiedy nie mieliśmy pieniędzy. Dawaliśmy sobie radę. Bez służby też sobie poradzę. - Poklepałem kobietę po ramieniu, całując ją w policzek.
Jedliśmy obiad w kuchni. Z boku był też mały stoliczek, prócz wysepki i tam właśnie przycupnęliśmy z jedzeniem. Wszystko jeszcze wyglądało jak z rozkładówki jakiegoś czasopisma, mało w tym było mnie, tak naprawdę, ale z czasem nabierze to charakteru. Przynajmniej w to właśnie wierzyłem.
- Mam wyrzuty sumienia, kochanie - usłyszałem od mamy pomiędzy jednym, a drugim kęsem makaronów.
- Dlaczego?
- Może zbyt szybko wyskoczyłam z tym ślubem, jak myślisz? Wydaję mi się, że on się trochę dusi w tym... To... Nie umiem tego wyjaśnić, ale po prostu odczuwam niepewność.
Przełknąłem ciężko ślinę. To pewnie byłby dobry moment, aby powiedzieć jej o zdradach. Jedyny. Jeżeli popchnę ją do dalszych czynów, to w zasadzie wszystko będzie pozamiatane tak bardzo, jak tylko bardzo jest to możliwe.
- Ja...
- Powiedz szczerze, Sethie - poprosiła.
Skrzywiłem się.
- Myślę, że powinnaś rozmawiać o tym z nim, a nie ze mną, mamuś. Wiesz o tym, że ja powiem, co powiem. Dla mnie to za szybko. Nie potrafię wyobrazić sobie ciebie z kimkolwiek innym, niż ojciec. Ale wiem też, że on nie żyje. I nie chcę bronić ci szczęścia. Jeśli uważasz, że to odpowiedni człowiek, nic nie mogę na to poradzić.
- A ty jak uważasz, skarbie? To odpowiedni człowiek?
- Nie - odpowiedziałem w końcu po chwili ciszy, wzdychając ciężko. - Nie. Nie znamy go, mamuś. Nie wiemy o nim zbyt wiele, nie znamy przeszłości i przyszłości. Ale mówiłem ci już o tym, pamiętasz? Dlatego myślę, że i tak ta rozmowa nie ma sensu, zrobisz, co będziesz chciała. Jak zawsze.
Dokończyliśmy obiad w towarzystwie niewymagających tematów. Tak było bezpieczniej.


Pan Vincent - 2016-01-09, 07:47

- Nie poznaję go ostatnio. - Szepnęła do Betty, dolewając jej herbaty. Siedziały w kuchni, umawiając się już wcześniej na lunch spędzony w domu pani Reha.
Musiały bowiem przedyskutować ważną sprawę, jaką była dziwna zmiana w zachowaniu jej partnera. Katja coraz bardziej niepokoiła się nocnymi rozmowami i poddenerwowaniem narzeczonego. Zaczynała podejrzewać straszne rzeczy i tylko dobry Bóg wiedział jak blisko znajdowała się w takich momentach prawdy.
- Ale co się dzieje? - Kobieta chwyciła za dłoń przyjaciółki, ściskając ją lekko. - Jest dla ciebie niemiły? Kat, on cię chyba nie bi...
- Nie. - Przerwała jej, wykrzywiając usta w uśmiechu pełnym politowania. - Po prostu... Gada z kimś przez telefon, a, że robi to po duńsku to za cholerę nie mam pojęcia o czym. Słyszę, że się denerwuje, czasem zdarza mu się wypalić przy takiej rozmowie pięć papierosów. Nie chce się kochać, mówi mi, że jest zmęczony. Dwa tygodnie temu wszystko niby wróciło do normy, znowu w łóżku odpływałam na całego, a teraz... Znowu jest ten zastój. I nie wiem jak to ruszyć. Coraz bardziej zaczynam się przychylać do słów Setha.
- Jakich słów? - Ruda brew podjechała w górę czoła gdy Betty przybliżyła się do niej tak bardzo, że prawie zwaliła ją z krzesła.
- Powiedział mi, że za mało go znam. Za mało o nim wiem.
- No, coś w tym jest. Ale może go po prostu zapytaj, co?
- Pytam. Ale średnio chce rozmawiać na ten te... Cześć, kochanie. - Zmieniła całkowicie ton, uśmiechając się na widok zaspanego mężczyzny. Co prawda fakt, że chodził przy gościu w samej bieliźnie był co najmniej... nieodpowiedzialny, ale i tak kochała go takiego, jakim był. Rozluźnionego, nieokrzesanego, trochę pozbawionego manier i skrupułów...
- Niels, kto ci tak rozorał ten bok? - Betty, autentycznie zszokowana wskazała palcem na czerwone rozcięcie zdobiące biodro mężczyzny.
- Wypadek. - Odparł ochryple, upijając sok prosto z kartonu. - Długa historia. A kto ci odwalił taką świetną fryzurę?
Katja drgnęła, przygryzając wargę. Betty śmiała się perliście i brzmiała na całkowicie przekonaną, ale... Pani Reha poczuła się przerażona.
Ponieważ zdała sobie sprawę jak łatwo jej narzeczony potrafił zmanipulować jej przyjaciółką by zmienili temat. Jak niedbale...

- No to proś. - Grubas uśmiechnął się nieładnie, wsuwając mu ostrze noża pod skórę. Niels szarpnął się i syknął, ale nawet przez chwilę nie przestał się groźnie wykrzywiać.
Dwójka typów, którzy podjęli się wdzięcznego zajęcia krępowania mu kończyn potrząsnęła nim mocno, sprawiając, że łeb zakołysał mu się na boki.
- Dobra, nie musisz prosić. Sam w sumie chętnie cię rozpłatam.
Nóż wsunął się głębiej, ból spłynął tępą falą w okolice potylicy; czarno-czerwone plamy zatańczyły mu pod powiekami, burząc obraz paskudnej gęby Joseego.
- P-pierdol się. - Wybełkotał, czując jak ciężka pięść rozbija się w okolicy jego żeber. A później doszedł do tego ciężki but. I łokieć.
Odpłynął.
- Pukniemy ci tę blondyneczkę, zobaczy co to znaczy mieć prawdziwego faceta. Wyjebiemy ją w dupę twoim odciętym kutasem. Co ty na to? - Zamrugał, starając się odzyskać ostrość obrazu. Wszystko bolało go niemiłosiernie, w głowie przesypywało się potłuczone szkło.
- Hej, Jos. - Odezwał się nagle jeden z goryli. - Podobno ta blondyneczka ma kutasa. Pewnie by mu się to podobało.
Obleśny śmiech rozległ się gdzieś nad jego głową. Szkło przesypało się, rozbijając z impetem o ścianki czaszki.
Jęknął i spróbował się podnieść, ale but skutecznie mu to uniemożliwił. Pieprzony but na jego twarzy.
Miał przesrane. Umrze tu.
- Jebiesz tego dzieciaka w dupę? Serio? Jesteś żałosny. Totalne gówno.
- Pierdol się, Jos. - Powtórzył ostatni raz i wykonał nieoczekiwany obrót. Mocne kopnięcie wybiło skurwielowi broń, którą jakimś cudem udało mu się złapać. To było coś lepszego niż magia.
To była adrenalina. Wkurwienie tak wielkie, że ledwie mógł oddychać.
Nikt nie miał prawa grozić Sethowi. Żadna. Pieprzona. Kurwa.

-...ewno wszystko jest w porządku? Ktoś powinien cię opatrzyć. Wiesz, Jim jest pod wrażeniem tego, co zrobiłeś. Nikomu nie udało się nigdy zajeba...
- Puść mnie. - Warknął, podnosząc się do siadu. - Śpieszę się.
- Co ty, kurwa? Zostań tutaj, nie dasz rady nig... No Niels! - David wydarł się do zamykających się drzwi. - Co ty!

Nacisnął na dzwonek domofonu o wiele mocniej niż zamierzał, ale to wszystko przez cholerne drżenie rąk - nie umiał nad nimi zapanować. Obciągnął w dół materiał koszuli i zaklął, dostrzegając na rękawie krwawą palmę.
Trudno, powie mu, że go napadli, cokolwiek. Byleby tylko go poczuć, przytulić, zobaczyć go żywego i wiedzieć, że wszystko było z nim dobrze.
- Seth. - Odezwał się do domofonu, gdy tylko usłyszał charakterystyczny szum. - Słuchaj, ja... Wpuść mnie, proszę.
Odezwał się metaliczny szczęk zamka, pociągnął więc mocno za drzwi. Wjechał windą na szesnaste piętro i wygramolił się z niej ciężko, docierając do drzwi okraszonych mosiężną trzydziestką.
Przytrzymał się framugi, wpatrując z oczekiwaniem w przekręcającą się klamkę i...
Wpił się w jego wargi, popychając go od razu do środka mieszkania. Nie dbał o to czy ktoś ich zobaczy, nie dbał o to co sobie o tym pomyślał sam Seth, liczyło się tylko to, że żył, że był tu ciepły i smaczny z ruchliwym językiem i małymi ciepłymi dłoniami.


Draco - 2016-01-09, 08:08

Było już bardzo późno i spałem. Nie spodziewałem się nikogo, toteż zdziwił mnie dźwięk domofonu. Z początku sądziłem, że to tylko mój sen, ale gdy ten powtórzył się kilkakrotnie stwierdziłem, że chyba jednak to nie była mara, a rzeczywistość. Ziewnąłem i podniosłem się z łóżka niezwykle niechętnie. Byłem boso i tylko w koszulce, nawet bez bielizny.
- Słucham? - mruknąłem do słuchawki.
Nie spodziewałem się tam Nielsa, zaskoczyło mnie to.
- Seth. Słuchaj, ja... Wpuść mnie, proszę.
Nacisnąłem przycisk otwierania drzwi. Nie spodziewałem się go. Kto by się spodziewał? Czy nie powinien być w domu z moją matką?
Poszedłem w tym czasie, w którym Niels wjeżdżał windą do sypialni i nałożyłem bieliznę oraz spodnie od pidżamy. A wtedy otworzyłem mu drzwi i nie zdążyłem nawet nic powiedzieć, po prostu zostałem staranowany i pocałowany, wzięty w objęcia i tyle.
Zamruczałem zaskoczony. Usłyszałem tylko jak drzwi trzaskają zamknięte przez nogę Nielsa albo coś takiego, nie miałem pojęcia co to konkretnie było.
Ten pocałunek trwał chwilę, nim Niels pozwolił mi w ogóle odsunąć się i zaczerpnąć tchu. Spojrzałem wtedy na mężczyznę. Wyglądał na roztrzęsionego.
- Co się stało? Krwawisz - zauważyłem, gdy rękaw był cały zakrwawiony.
Podciągnąłem koszulkę, odnajdując ciętą ranę. Bardzo mocną i intensywną. Kurwa mać.
- W co ty się wpakowałeś, Niels? - mruknąłem, popychając go na kanapę. - Leż. - Rozkazałem i poszedłem do łazienki. Zmoczyłem mały ręcznik i przyniosłem go z powrotem. Uklęknąłem przed nim i zacząłem delikatnie obmywać tę ranę.
Nie pytałem skąd i jak. Ale to był kolejny dowód, że Niels faktycznie nie zarabiał w sposób legalny. To już któryś raz z rzędu przydarzał mu się jakiś "wypadek", to nie mógł przypadek. Nie był przypadek.


Pan Vincent - 2016-01-09, 08:22

Pozwolił mu się zaprowadzić na kanapę niczym małe dziecko, tak samo jak pozwolił mu zadać sobie te wszystkie pytania, patrzeć na siebie i dziwić się.
Pozwolił ocierać ranę małym ręczniczkiem - patrzył przez ten czas na jego piękną buzię, na długie włosy i na oczy rozszerzone wyraźnym zmartwieniem, strachem.
Nie umiał tylko jednak wytrzymać, gdy jego palce zderzyły się z ciałem (jak zwykle) atakując je tym niezwykłym prądem, elektryzującym uczuciem, które przychodziło za każdym razem gdy mógł... Gdy mogli...
Odepchnął dłoń z ręcznikiem i przyciągnął go sobie na kolana, wtulając się w niego absurdalnie mocno i ściśle, zupełnie tak jak gdyby nie widzieli się wiele lat i teraz, po tak długim czasie rozstania mieli wreszcie okazję się dotknąć, zobaczyć, poczuć...
Ale nie różniło się to wiele od tego co tak naprawdę czuł. Kiedy Jos wraz ze swoimi gorylami próbowali go pozbawić życia w jednym z ciemnych magazynów, tam poczuł... Coś dziwnego. W momencie kiedy pomyślał, ze mógłby już nigdy więcej nie zobaczyć tego wstrętnego gówniarza, poczuł taki...
Okropny żal. Straszną pustkę. Dojmujący smutek. Przerażającą tęsknotę, duszącą potrzebę.
To nie były dobrze mu znane uczucia, właściwie z większością z nich miał do czynienia pierwszy raz w życiu. A jednak... Wtedy uderzyły w niego całą swą mocą, uświadamiając mu jak bardzo...
Ucałował go ostrożnie w czubek głowy, odpalając sobie papierosa. Zakołysał delikatnie drobnym ciałem Setha, wzdychając przy tym ciężko.
- Jestem idiotą. - Wychrypiał, zaciągając się mocno dymem. - Strasznym idiotą. - Dodał stanowczo, przytulając go do siebie jeszcze mocniej.
Nie wiedział co jeszcze mógłby powiedzieć. Słowa były tu chyba zbędne, one i tak niczego by nie zmieniły.
Siedział więc w taki sposób, czując jak powoli schodzi z niego adrenalina i zastępuje ją duszący, ciężki ból. To nie było miłe uczucie.


Draco - 2016-01-09, 08:38

Wraz z tym, im dłużej dotykałem nawet przy przytulaniu jego ciała, tym więcej odnajdywałem ran. Gorących siniaków, wydawało mi się nawet, że ma połamane żebra, a pomimo tego siedział tu, mały sukinsyn, i przytulał mnie jak popierdolony. Coś się musiało stać, bo Niels sprawiał wrażenie wkurwionego, spanikowanego i...
- Cieszę się, że jesteś idiotą, o cokolwiek chodzi, ale... - Cmoknąłem go lekko w tors. - Musimy jechać do szpitala. I nie ma nie - dodałem, widząc, że Niels chce dyskutować. - Wyglądasz strasznie, jakby ktoś cię chciał zabić. Daj sobie pomóc - poprosiłem, głaszcząc go po policzku.
Z jakiegoś powodu bałem się, że może mi tu umrzeć albo zasłabnąć. Nie dlatego, że to partner matki, ale dlatego, że... Nie umiałem tego wyjaśnić.
Podniosłem się, gdy na chwilę mnie wypuścił z objęć i poszedłem do sypialni. Nie zamknąłem za sobą drzwi, więc Niels widział, jak wyciągam z szafy ubrania, przebieram się i wychodzę stamtąd. Wziąłem klucze z stolika, dokumenty i uśmiechnąłem się do mężczyzny.
- Chodź. Pojedziesz do szpitala, zaszyją ci to wszystko i przyjedziemy do mnie, w porządku? Jeśli nie chcesz, nie musisz wracać dziś do domu. Tylko napisz do matki albo zadzwoń, niech się nie martwi. A potem powiesz mi, co przeskrobałeś.
Niels nie chciał wcale współpracować, ale miałem to gdzieś, zaciągnąłem go do podziemnego parkingu, wpakowałem na miejsce kierowcy i pojechaliśmy. Chyba zadziałał bardziej szok, że ktoś się nim zajął. Sprawiał wrażenie, jakby był z tego powodu bardzo zszokowany.
Prawie dwie godziny później wracaliśmy już do domu. Było bardzo późno, w zasadzie chyba prawie świtało. Gdy weszliśmy do mojego mieszkania, rzuciłem zmęczony klucze na stół i zdjąłem kurtkę, nawet nie odwieszając jej na miejsce.
- Kładź się do łóżka. Jest już późno. I powiedz mi, co nabroiłeś.


Pan Vincent - 2016-01-09, 21:55

- Zbadamy panu te żebra i będzie już po wszystkim. - Pielęgniarka uśmiechnęła się miło, poprawiając mu opatrunek na boku. Nie wydał z siebie najmniejszego dźwięku, ale miał ochotę uderzyć łbem o ścianę. Ten ból był kurewsko okropny, wkurwiający.
Seth był przy nim przez ten cały czas. Był tuż obok, pytał, sprawdzał, dotykał jego dłoni i twarzy, zupełnie tak jakby stanowili ze sobą stare dobre małżeństwo.
On, dwudziestolatek podejmujący się czegoś takiego, dwudziestolatek szepczący mu do ucha to, czego nie słyszał nawet jako dziecka... Znający go lepiej niż on sam siebie znał.
Chodź. Pojedziesz do szpitala, zaszyją ci to wszystko i przyjedziemy do mnie, w porządku? Jeśli nie chcesz, nie musisz wracać dziś do domu.
Nie musiał dzisiaj wracać do domu. Mógł zostać razem z nim. Skąd... Jak on mógł wiedzieć, to aż tak było widać? Może naprawdę przypominał natrętnego kundla, może miał wszystko wypisane na swoim paskudnym ryju?
Co za dno, co za porażka, Niels. Kim ty się, kurwa, stajesz?

Siedzieli w samochodzie a on usilnie starał się mu powiedzieć całą prawdę, wszystko tak jak leci. Powiedzieć mu ją i przestać się wreszcie męczyć, przestać oszukiwać tę osobę, na której najbardziej mu zależało. To nie miało żadnego sensu, on i tak dowiedziałby się wszystkiego prędzej czy później, to się zawsze kończyło w taki sposób.
W radiu leciał jakiś wesoły utwór, a za oknem panował już jasny dzień - wszystko zdawało się więc cieszyć i pobudzać, zachęcać do otworzenia mordy i...
Ale on nie mógł. Nie potrafił tego zrobić. Zamiast tego gapił się tępo przez okno i starał się jakoś zacząć, wymyślić chociaż od czego mógłby.... Gdzie był początek?
Dzień jego narodzin? A może to był ten cholerny dzień kiedy tatuś dał mu na szóste urodziny jego pierwszy sprężynowiec? Dzień kiedy dostał swój pierwszy towar do rozwiezienia, czy ten kiedy pierwszy raz go sobie pociągnął?
Gdzie znajdował się pieprzony początek?!

- Nie ma zbyt wiele do opowiadania. - Uśmiechnął się niewinnie, wyciągając dłoń by pogłaskać go po włosach. Ściągnął z siebie wszystkie ciuchy i rzucił je w kąt, kładąc się nago do łóżka. Szczerze mówiąc wolał chyba sypialnię, która znajdowała się w jego rodzinnym domu. Ta... Wydawała mu się na razie obca i zbyt jasna.
Ale może to było tylko głupie wrażenie.
- Napadli mnie, bo trochę sobie wypiłem. Chciałem się wyżyć no i... Wyszło. - Wzruszył ramionami, odpalając sobie papierosa. - Przepraszam, że... - Urwał, zaciągając się mocno. - To dlatego, że nie chciałem niepokoić... Dzięki, że mi pomogłeś. To dla mnie dużo znaczy.
Zakończył niepewnie, spoglądając na niego spod przymrużonych powiek. Kurwa, nie chciał go już okłamywać, naprawdę miał tego dość.
Ale dobrze wiedział, że jeśli wygada mu prawdę, to... To wszystko się skończy. A -chcąc nie chcąc- polubił nowe życie, które sprezentował mu los. Polubił bycie szanowanym, polubił dotykanie się z innym facetem, polubił drogie restauracje i grubo wypchany portfel.
Gdyby tylko mógł w jakiś sposób wymazać całe swoje poprzednie życie... Jakie to byłoby proste.


Draco - 2016-01-09, 22:12

Spojrzałem na niego trochę z politowaniem, przebierając się w pidżamę. Ziewnąłem. Dobrze, że dziś był piątek, miałem wykład koło czternastej. Przeciągnąłem się, gdy stałem już w koszulce i bokserkach.
- Niels, proszę cię. Możesz oszukiwać moją matkę, ona daje się bardzo łatwo. Ale ja się nie daję - uśmiechnąłem się do niego z pobłażaniem, kładąc się do łóżka. Dalej dziwnie mi było tu spać, nieswojo. Ale tak już było przy nowym miejscu, prawda?
- Kręcisz od początku. Bardzo, bardzo mocno - mruknąłem, opatulając się kołdrą.
Ziewnąłem znów. Zamrugałem zaspanymi oczyma i spojrzałem na mężczyznę.
- Nic nie szkodzi. Szkoda tylko, że nie chcesz nic powiedzieć. Moja matka cię kocha, wiesz o tym? W cokolwiek się nie wpakowałeś, pomogłaby ci. Tak działa miłość, Niels - mruknąłem, moszcząc się.
Kilka chwil później oboje spaliśmy.

Zbudził mnie telefon. Zamruczałem niechętnie pod nosem, nie zamierzając pierwotnie w ogóle odbierać, ale ten dźwięk był coraz bardziej intensywny i intensywny, doprowadzał mnie do szału. Podniosłem się więc na łokciach, analizując w myślach, czemu ktoś mnie obejmuje i odebrałem telefon. Dzwoniła mama.
- Skarbie, pomóż mi. Niels nie wrócił od wczoraj, nie daje znaków życia, nie wiem co się dzieje...
Kurwa mać. Obróciłem się i zobaczyłem śpiącego w najlepsze partnera mojej matki.
- Spokojnie, przyszedł do mnie. Przeskrobał sobie trochę, chyba poszedł na piwo z kumplami i trochę go obili. Miał do ciebie napisać, nie zrobił tego?
- Co? Nie, niczego nie dostałam. To ja się martwię, a on jest u ciebie?! - Słychać było, że kobietę trafiał szlag.
- No... Tak. W zasadzie, tak. Sądziłem, że się do ciebie odezwie, powinien. Przykro mi, że się martwiłaś i...
- Zaraz będę u ciebie.
- Co? Nie, mamo...
- Piętnaście minut!
Niech to szlag.
- Niels, budź się. Moja matka tu zaraz będzie.
Jakieś pierdolone deja vu, co?


Pan Vincent - 2016-01-10, 02:20

To był pierwszy raz kiedy mógł obok niego leżeć, tak po prostu dotrzymywać mu towarzystwa w łóżku, czuć obok siebie jego ciepło i cudownie miękkie włosy pod palcami i było to zaskakująco...
Dobre.
Przysunął się bliżej drobnego ciała i objął je kurczowo, zaciągając się jego słodkim zapachem.
- Kłamię. - Powiedział po długiej chwili milczenia, całując jedno z kruchych ramion. - Nawet nie umiem powiedzieć jak bardzo.
Wziął głęboki wdech i zaczął drżąco :
- Tak naprawdę wcale nie nazywam się Pettersen. Ba, ja nawet nie mam na imię Niels. Może kiedyś powiem ci jak naprawdę się nazywam, ale na razie to nie jest bezpieczne. A przedsiębiorca ze mnie tak jak z ciebie dziewczyna. - Zamilkł, gładząc go po plecach. Cholera, nie komentował tego, musiał być bardzo zły... - Tak naprawdę zawodowo jestem... Gnojem.
Urwał, patrząc mu na twarz.
Och, kurwa. On spał...
- Szlag by cię trafił, gówniarzu. - Przewrócił oczami, uśmiechając się krzywo. - Szlag by cię trafił.

No, pięknie.
Nie dość, że ostatnio same z nim były problemy, że znikał a kiedy wreszcie się pojawiał to milczał, że nagle osiągnął libido siedemdziesięciolatka, pił więcej niż zwykle i spędzał długie godziny pod prysznicem, to jeszcze nie raczył jej w ogóle, kurwa, poinformować o tym, że nie zamierza wrócić na noc do domu, w którym - OCZYWIŚCIE - czekała na niego do szóstej rano!
A nawet i potem nie poszła spać, nie. Chwyciła za butelkę wina i piła ją prosto z gwinta, a gdy w pierwszej ujrzała dno postanowiła chwycić za drugą.
Drugiej nie opróżniła jednak do końca, nie dałaby rady.
Wiedziała, że wsiadanie za kierownicę w jej stanie groziło utratą prawa jazdy i wypadkiem, ale miała to gdzieś. Bogowie, minęły lata odkąd ostatnio była taka wściekła, tego nie dawało się nawet opisać słowami!
- Cześć. - Przywitała krótko syna, chwiejąc się lekko w progu. Obrzuciła syna przekrwionym spojrzeniem i przepchnęła się obok niego, docierając do tego...
- Skurwielu! - Wykrzyknęła, uderzając go w twarz. Głowa odskoczyła mu o dobre parę cali, ale nie wydał z siebie nawet najmniejszego dźwięku.
Seth za to wyglądał tak jakby miał zamiar się udusić. No tak - pierwszy raz widział jak jego mama kogoś uderza.
- Martwiłam się o ciebie przez całą noc! - Dodała wściekle, czując jak łzy spływają jej po policzkach. Starła je gwałtownym ruchem i nie dbając o to, że mężczyzna rzeczywiście był pokryty siatkami zadrapań, siniaków i rozcięć, uniosła dłoń po raz drugi.
Pochwycił ją jednak zwinnie, nie pozwalając by ta zderzyła się z drugim policzkiem.
- Wydzwaniałam do ciebie a ty miałeś mnie gdzieś! Nie rozumiesz jak bardzo się o ciebie martwiłam? Ja spać nie mogłam, chciałam zadzwonić po policję! Co byś wtedy zrobił, co? Albo jakby pojechała cię szuka...
- Katja, proszę cię, uspo...
- Teraz JA! MÓWIĘ! - Ryknęła mu prosto w twarz, na której dostrzegła bardzo dziwny wyraz. Coś jakby delikatne drganie szczęk, przymrużenie powiek? To była złość?
Dziwnie to wyglądało.
Poczuła na ramieniu drobną dłoń Setha i odetchnęła głęboko.
- Przepraszam, ja... Po protu bardzo się...
- Wiem. - Niels już przy niej był, ogarniając ją silnym ramieniem. - Przepraszam, Kat. Bardzo, bardzo cię przepraszam.

Rzucił Sethowi znaczące spojrzenie i zaprowadzili ją wspólnie na kanapę.
Katja była totalnie zalana.
Niels nigdy nie widział jej w takim stanie. Musiała być naprawdę nieźle wkurzona.
A on zapomniał jej napisać choćby i głupiego smsa.
- Spokojnie, kotku - mruczał, głaszcząc ją po włosach - wszystko będzie dobrze.
- Nie wiem co się dzieje, Niels. - Jęknęła, wtulając mu się w szyję. - Ostatnio zachowujesz się jakbyś był totalnie...
- Ja wiem. - Przyznał, mając ochotę czmychnąć gdzieś poza zasięg jej wzroku i słów. Musiał jednak dzielnie wytrwać do końca, bo przecież sobie na to zasłużył.
Nie oznaczało to jednak, że chciał żeby Seth wysłuchiwał teraz o jego problemach. Nie bardzo też odpowiadał mu fakt, że właśnie otrzymał w jego obecności w mordę, ale...
Trudno. Wytrzyma to.
Wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i odpalił sobie jednego, zaciągając się dymem do granic możliwości - płuca zabolały go w otwartym proteście, ale nie przejmował się tym zbytnio, pozbywając się stresu tak jak mógł i potrafił w tym momencie.
- Może napijemy się herbaty, co? - Katja uśmiechnęła się przepraszająco, ścierając z policzków zdradzieckie łzy.


Draco - 2016-01-10, 04:00

Wstałem natychmiast z łóżka i przebrałem się w jakieś w miarę normalne ubranie. Postanowiłem zacząć śniadanie, biorąc pod uwagę fakt, że matka zaraz tu będzie, słysząc jej roztrzęsiony głos... Przyda jej się porządna dawka energii. Martwiłem się o nią. Gdy usłyszałem domofon, a później pukanie do drzwi otworzyłem jej natychmiast w obu przypadkach.
- Cześć - przywitała się. Wyglądała strasznie.
Była zalana w trzy dupy, ledwo stała na nogach. Kurwa mać, czy ona w tym stanie przyjechała tutaj samochodem? Miałem nadzieję, że wybrała taksówkę.
Byłem mocno zszokowany, widząc, że moja matka zaatakowała Nielsa i to nie tylko słownie, ale przede wszystkim uderzyła go. To naprawdę było dziwne, bo dotychczas nie robiła tego. Nigdy. Przenigdy. Co się właśnie wydarzyło?
Krzyczała na niego, była agresywna i przede wszystkim bardzo podminowana i... po prostu smutna. Bardzo smutna. Było mi jej tak żal...
- Mamo, nie przyjechałaś tutaj samochodem, prawda? - mruknąłem, gdy kobieta trochę się uspokoiła. Podałem jej chusteczki higieniczne i włączyłem elektryczny czajnik z przygotowaną tam wcześniej wodą. Podałem też śniadanie. Gdy znów wyjrzałem do salonu, matka siedziała przytulona z Nielsem.
- ... ja po prostu nie rozumiem, Niels. Ukrywasz coś przed nami, przede mną. Widzę to... A ja cię kocham, chciałabym, żebyśmy mogli po prostu żyć szczęśliwie... Jest coś,w co się wplątałeś, czy co? Nie rozumiem... - Jej głos był płaczliwy.
Martwiłem się.
- Hej - mruknąłem. Zauważyłem, jak oboje drgnęli i spojrzeli na mnie, zmartwieni, czy słyszałem ich rozmowę. - Zrobiłem śniadanie. Zainteresowani?


Pan Vincent - 2016-01-10, 04:28

- Jasne. - Niels uśmiechnął się sztucznie, starając się brzmieć na tyle autentycznie na ile mógł w obecnej sytuacji. - Jestem głodny jak wilk.
Chwycił Katję za jej chłodną dłoń i poprowadził ją do stołu, przyglądając jej się ukradkiem gdy tylko nadarzała się ku temu okazja. W którymś momencie przyłapał Setha na robieniu dokładnie tego samego. Nie musiał go pytać żeby wiedzieć o czym dzieciak tak rozmyślał...
Katja była biedna. Męczyła się. Wręcz zadręczała... A on siedział tu i jadł śniadanie, po tym jak nie potrafił do niej choćby zadzwonić i powiedzieć, że nie uda mu się wrócić do domu.
Gdyby tylko wiedziała dlaczego wolał zostać tutaj, gdyby tylko...
- Muszę wam coś powiedzieć. - Zacisnął drżącą dłoń na kubku z kawą i spuścił na nią wzrok, wiedząc, że nie byłby teraz w stanie spojrzeć ani jemu ani jej na twarz. A już na pewno nie w oczy. Właściwie nie był pewien czy dobrze robił, czy to naprawdę było słuszne... Wiedział tylko, że dłużej nie wytrzyma oszukując tak ciągle dwójkę ludzi, którzy naprawdę się o niego troszczyli i dawali mu wszystko to, czego nie miał przez całe życie.
Oni powinni znać chociaż część prawdy... Cokolwiek.
- Nie jestem przedsiębiorcą. - Zaczął wolno, wsuwając sobie do ust kolejnego papierosa. - Mój zawód polega na... Ech, ja jestem...
- Przestępcą. - Zakończyła za niego Katja, ściskając lekko jego dłoń.
Brwi podjechały mu w górę czoła, tworząc na nim głębokie zmarszczki.
- Podejrzewaliśmy to z Sethem od samego początku, skarbie. - Dodała, gładząc go długimi palcami. - Powiedz mi tylko... Jak głęboko w tym siedzisz? Długo już tak...?
- Mhm. - Wypuścił dym przez nos, wzdychając ciężko.
- I nie ma szans żebyś z tego wyszedł?
- Nie teraz. - Odpowiedział krótko, spoglądając na Setha. Co o tym wszystkim myślał, czy... Był zły? A może smutny? Może już go nie chciał?
Kurwa, to było totalnie posrane, to w jakiej sytuacji się teraz znalazł. Gdyby ktoś powiedział mu te dziesięć lat temu, że zakocha się w facecie ale będzie pieprzył jego matkę, że...
ŻE, KURWA, CO ZROBIŁ? CO ON WŁAŚNIE POMYŚLAŁ?!


Draco - 2016-01-10, 04:58

Nie spodziewałem się tego, że Niels cokolwiek powie. Sądziłem, że do wszystkiego będę musiał dojść sam, tymczasem uszczknął odrobinkę tajemnicy. Nie powiedział nic więcej, chociaż pytałem - czy działa w gangu, jakim, czym się zajmuje. Stwierdził, że niczym przyjemnym, ale faktycznie, nie jest to zajęcie legalne.
Westchnąłem. Wiedziałem, że Niels na mnie patrzy, ale nie zareagowałem w żaden sposób, szczególnie, że właśnie rozdzwonił mi się telefon.
- Moment - mruknąłem, wstając i idąc po telefon. Leżał w salonie. Wyszedłem z nim do sypialni, okazało się, że to Max. Nie są to rzeczy, których powinien słuchać Niels.
- Tak?
- Dzień dobry, panie Reha. Dzwonię z nowymi informacjami.
- Dzień dobry, słucham.
- Pan Petterson działa obecnie w gangu Crips w mieście Nowym Jorku. Z tego co udało mi się dowiedzieć, ostatnio awansował rangą. Dalej zajmuje się raczej brudną robotą, ale jest już na całkiem niezłej stopie finansowej. Zmienił też miejsce zamieszkania na państwa rezydencję, nie sprzedał jednak kawalerki. Dalej pojawia się w niej od czasu do czasu, podejrzewam, że trzyma tam towar. Gdy znajdę więcej informacji, zadzwonię lub spotkamy się.
Uśmiechnąłem się lekko. Czyli w tym jednym mówił prawdę.
- Dziękuję za informację. Do usłyszenia.
Rozłączyłem się i wróciłem do matki i Nielsa.
- Już jestem, wybaczcie. Uczelnia.
- Coś się stało? - Moja matka spojrzała na mnie tymi swoimi przekrwionymi oczyma. Wyglądała tak biednie.
- Nie, po prostu poinformowali mnie, że dziś mam wykład jeszcze jeden, nic ciekawego - uśmiechnąłem się lekko.
Usiadłem razem z nimi i dokończyłem śniadanie. Z początku chciałem powiedzieć Nielsowi, że wiem gdzie pracuje, ale... To mogłoby spłoszyć go. Nie chciałem tego. Było to zbyt ryzykowne.


Pan Vincent - 2016-01-10, 05:32

I znowu dzwonił do niego ten facet. Tak, to musiał być on.
Może Niels na takiego nie wyglądał, ale był całkiem inteligentny i dobrze wiedział, że jeśli z jakiegoś powodu Seth nie mógł zamienić paru słów przez telefon w ich towarzystwie, a robił to na osobności, to coś było na rzeczy. Niby nie powinien od razu go oskarżać i snuć podejrzeń, ale wszystko wskazywało na to, że ma rację i... No, kurwa, dałby sobie łeb uciąć, że to był ten sam imbecyl.
A słowa "po prostu poinformowali mnie, że dziś mam wykład jeszcze jeden, nic ciekawego" jakoś nie poprawiły mu humoru.
Oszukiwał go! I to tak bezczelnie, kurwa...
Ale nie mógł mu na razie niczego powiedzieć, bo zdradziłby się, że wie, a na to było chyba za wcześnie. Kurwa mać, z tym małym gówniarzem były same kłopoty.
Jeśli jakiś fiut miał czelność go podrywać, to... To źle się to dla niego skończy. Nie będzie już miał fiuta, to było pewne.
- Kochanie... Prześpię się u ciebie, zgoda? Jestem bardzo zmęczona. Dobranoc, chłopcy. - Wymruczała Katja, kierując się powolutku do pokoju gościnnego. Była bardzo blada, jej oczy były podkrążone, a włosy w okropnym nieładzie. Niels wyszedł z założenia, ze sen był najlepszą opcją, na jaką mogła sobie teraz pozwolić.
- Śpij dobrze, ślicznotko. - Mruknął za nią, kierując swój wzrok na Setha. Podniósł się z krzesła, gdy za Katją tylko zamknęły się drzwi. Ogarnął go ramionami i ucałował w skroń. Poruszał wargami, ale nie wydostawało się z nich żadne słowo.
Nie wiedział jak...
- Kto do ciebie dzwonił, Seth? - Spytał ponuro, posyłając mu gorzki uśmiech. - Znowu pytali o przyjęcie niespodziankę? - Dodał sarkastycznie, kładąc mu dłoń na policzku.


Draco - 2016-01-10, 06:03

Zmrużyłem oczy, gdy matka poszła do innego pokoju, aby tam zasnąć. Nie było w tym nic dziwnego, ale reakcja Nielsa już do nich należała. Zaskoczyła mnie ta niemalże agresja zawarta w tym tonie. O co mu chodziło?
Zmrużyłem powieki, spoglądając na niego z niezadowoleniem.
- Czy ty jesteś zazdrosny, Niels? - Zapadła chwila ciszy. Odsunąłem się od niego, uwalniając z uścisku ramion.
W każdym momencie matka mogła tu wejść, a ten debil był po prostu cholernie nieostrożny.
- Nie interesuje się tym, kto dzwoni do ciebie, a matka mówiła, że non stop rozmawiasz przez telefon po duńsku. Więc proszę nie interesuj się moimi konwersacjami, ponieważ nie dotyczą cię one.

Niels wydawał się obrażony, ale nie wnikałem w szczegóły jego zachowania. Sprawiał wrażenie po prostu zazdrosnego, przy czym nie powinien być w ogóle. Nic nas nie łączyło, wierzyłem w to głęboko. Topiłem się w papierach z szkoły. Notatek było tak dużo, a sesja tuż tuż, nie wiedziałem za co wziąć się w pierwszej kolejności. To było naprawdę straszne, ponieważ studiowałem coś, co mnie w zasadzie nie interesowało w takim stopniu, abym mógł poświęcić się temu zajęciu w stu procentach. A musiałem, ku mojemu rozczarowaniu i niezadowoleniu. Niech to szlag.
I to użalanie się zostało przerwane przez domofon. Myślałem, że to moja matka albo któryś z znajomych, nie wychodziłem od kilku dni z domu, jeśli nie musiałem, siedząc po uszy w materiałach, które musiałem przyswoić na pamięć. Nie słuchałem więc kto to i czego chce, nacisnąłem przycisk akceptacji, właźcie i nie denerwujcie mnie, załatwcie swoje sprawy i won.
Otwierając drzwi nie spodziewałem się Nielsa, a to był on, znowu. Nie wyglądał na pobitego, więc nie to było przyczyną. Więc co?
Och, jebało od niego alkoholem na kilometr.
- Jesteś pod wpływem, Niels, co ty tu robisz?

Sypialnia gościnna:


Pan Vincent - 2016-01-10, 06:29

- Trzymaj się, Niels! - Tonny chwyta go za nadgarstki, pomagając się wdrapać na dach budynku.
Dyszy ciężko, a w gardle ma tak sucho, że nie może przestać kaszleć.
- W porządku? - Ciemnowłosy mężczyzna klepie go w ramię, posyłając przy tym sympatyczny uśmiech. Odwdzięcza mu się tym samym, odpalając sobie papierosa.
- Jasne. - Odpowiada zgodnie ze swoim zwyczajem, uśmiechając się zwycięsko. Głośne łupnięcie oznajmia mu, że wszystko poszło zgodnie z planem - T9 rozjebało brykę jednego z ważniejszych członków wrogiego ganku Węży.
Przybijają sobie piątkę, zupełnie jakby nie wyszli jeszcze z podstawówki.
- Przywitaj się z kolejnym awansem, Pettersen. - Tonny śmieje się głośno, ścierając z twarzy krople potu. - Chef będzie cię, kurwa, na rękach niedługo nosił!

- I dlatego nie potrafisz mi nawet powiedzieć gdzie byłeś? - Katja odkłada na suszarkę ostatni talerz i spogląda na niego z wściekłością wypisaną na pięknej twarzy.
Wzrusza ramionami, dopijając resztki coli.
- To nie tak. - Stara się jej po raz kolejny wyjaśnić, chociaż dobrze wie, że będzie to miała gdzieś.
Zawsze ma.
- Nie mogę ci podawać dokładnych adresów, bo ktoś mógłby to wykorzystać przeciwko tobie i miałabyś wtedy ogromne kłop...
- Niels, kurwa. Ja już nie chcę. Tego. Słuchać! - Przerywa mu, rzucając w niego mokrą szmatą.
Spogląda na nią ze szczerym zdziwieniem i żalem.
Kobieta zmieniła się nie do poznania, jest teraz kłębkiem nerwów i naprawdę już sobie nie radzą, mimo, ze oboje nie przestają się starać.
- Nie rób tak. - Prosi ją jak małe dziecko i wyciąga ramiona aby mogła się w nie wtulić.
- Przepraszam. - Jęczy, przymykając powieki. - Nie chcę żebyś tak robił. Nie możesz tak pracować, Niels. Ja jestem prawnikiem, pomagam zamykać takich jak ty...
- Już niedługo. - Odpowiada, wzdychając ciężko. - Już niedługo wszystko będzie dobrze, ślicznotko. Wszystko sobie wyjaśnię i...
- Zapłacę każdą sumę! - Krzyczy, ujmując jego twarz w dłonie. - Rozumiesz mnie?! Zapłacę każde pieniądze bylebyś tylko obiecał mi, że już nigdy do tego nie wrócisz! Ile potrzebujesz? Sto tysięcy, dwieście? Pół miliona?! Dam ci te pieniądze, podaj tylko numer konta, wszystko prze...
- Hej! Kotku, uspokój się! - Obejmuje ją mocno, dostrzegając w jej oczach czysty obłęd.
Przecież nie powie jej, ze potrzebuje czterech milionów. Nie, tak nie można...
- Już niedługo wszystko będzie dobrze. - Powtarza, głaszcząc ją po głowie.
Jego serce waży tonę.

- Jak to "nie mogę" ? - Reporterka obrzuca go pogardliwym spojrzeniem, próbując wyrwać swój aparat z zaciśniętych dłoni Nielsa. - Przecież to tylko im pomoże w zdobywaniu sławy.
- Plan Three nie życzy sobie na razie żadnych kurewskich zdjęć. - Warczy groźnie, zbliżając się do niej na tyle by zrozumiała, że może ją zmiażdżyć jednym wyciągnięciem dłoni.
- Grozisz mi? - Próbuje się roześmiać, ale musi się go jednak obawiać, bo nie próbuje już odebrać aparatu. - Kim jesteś? Ich ochroniarzem?
Niels wykrzywia wargi w pogardliwym uśmiechu i obejmuje ją ramieniem w parodii przyjacielskiego gestu, odprowadzając aż do samych drzwi.
- Słuchaj, czemu ją wygoniłeś? - Alex wygląda na zszokowanego, ale dzielnie pociąga sobie z kufla, opierając się na Nielsie wygodnie. - Czego chciała?
- Wywiadu. - Odpowiada szczerze, również nie szczędząc sobie piwa.
- Dlaczego jej na to nie pozwoliłeś?
- Matka Setha na razie nie może się o niczym dowiedzieć.
- Serio? - Chłopak jęczy otwarcie, przewracając oczami. - Jakoś by ją namówił.
- Jeszcze nie. - Naciska, spoglądając mu w oczy. - Dajmy im trochę czasu.
- W porządku. - Milczy, przyglądając mu się niepewnie. - Niels?
- No?
- Co jest pomiędzy tobą a Sethem? Bo widzisz, wygląda to trochę dziwnie. Pieprzysz jego mamę, ok, ale pieprzysz też je... No co się tak gapisz? To mój przyjaciel, coś o tym wie... Gdzie idziesz? Kurwa, Niels! Nie bądź taki! Chciałem tylko wiedzieć!


No i, kurwa, na samo wspomnienie tej rozmowy robiło mu się słabo.
Co było pomiędzy nim a Sethem? Przecież on sam tego nie wiedział.
Pieprzenie. Dobry, zajebiście dobry, wyuzdany i gorący seks. Pieszczoty, jakich nie zaznał nigdy wcześniej. Gorące, namiętne i takie...
Pasowali do siebie. Mieli wspólne poczucie humoru, lubili tę samą muzykę, wygłupy, dużo pić i dużo spać, jeść kurczaki z KFC i bawić się na koncertach, oni...
- Hej. - Barman obrzucił go lekko przerażonym spojrzeniem. - Zamykamy... Ok?
- Jasne. - Podniósł się ze stołka i rzucił dwudziestakiem, zmierzając w stronę wyjścia.
No, trochę go nosiło - był już mocno pijany. Próbował trzymać pion, ale po dużej ilości piwa zawsze kończyło się to tak samo.
Nie wiedział w jaki sposób zawędrował pod drzwi tego gówniarza. Wiedział tylko, że stał właśnie przed jego drobną osobą i próbował znaleźć słowa na to, co od kilku dni go tak strasznie rozsadzało. To już się stawało nie do wytrzymania, po prostu musiał to z siebie wyrzucić.
- Słuchaj Seth. - Odezwał się zadziwiająco klarownie, kiedy przechodząc do salonu oparł się nonszalancko o kanapę i zlustrował dzieciaka rozbierającym spojrzeniem. - Jestem pijany.
Przyznał mu rację, kiwając przy tym gorliwie głową. Widział jego zdziwioną minę i lekko rozbawiony uśmiech, a także niepokój, który blondyn starał się przed nim za wszelką cenę ukryć.
- Ale to wszystko dlatego, że jest coś jeszcze co muszę ci powiedzieć. - Wymruczał, zbliżając się do niego wolno. Serce waliło mu jak oszalałe a myśli podsuwały tysiące, miliony zakończeń, z których jedno było tylko gorsze od drugiego.
Ujął jego podbródek w nieco drżącą dłoń, uśmiechając się przy tym krzywo.
Teraz albo nigdy - nakazał sobie, wzdychając ciężko.
- Kocham cię. - Powiedział szybko i nie dając mu szansy na jakąkolwiek reakcję, wpił się w jego wargi.


Draco - 2016-01-10, 07:00

Spoglądałem na niego z zdezorientowaniem, pocierając dłoń o dłoń. Nie wadziła mi ta wizyta, ale było już bardzo późno, moja mama na pewno się o niego martwiła, a ja ciągle miałem pieprzne miliony do końca, jeśli chodziło o naukę. Nie było końca, a przynajmniej nie widziałem go absolutnie. Wkurwiało mnie to, oczywiście, że tak.
- Jeśli masz coś do powiedzenia, to może mama też tu powinna być, w końcu ona z tobą je... co...? - wymamrotałem, ale nie zdążyłem ani upewnić się, ani dopytać. Pocałunek zamknął mnie skutecznie na tę chwilę. I szok także podziałał swoje.
Nie wiem kiedy uderzyłem plecami w ścianę, kiedy w ogóle ona się do nas przybliżyła i co w zasadzie się właśnie stało. Pewne było tylko to, że Niels tu był i coś do mnie mówił wcześniej, a teraz całował.
- Ty co? - spytałem, gdy Niels odsunął się na chwilę od moich warg.
Spojrzał na mnie, zupełnie zalany. Kurwa mać. Znów chciał się pocałować, ale odsunąłem się.
- Nie będę cię takiego całował, jebiesz wódą na kilometr, Niels. Idź się umyj i wyszczotkuj zęby, do cholery - mruknąłem, wyganiając go do łazienki.
Gdy usłyszałem szum wody, zajrzałem do środka. Mężczyzna szybko się zorientował, że stoję i go obserwuję.
- Czemu powiedziałeś, że mnie kochasz? Jesteś z moją mamą. Jej mówiłeś takie słowa.
To wyznanie sprawiało mi niemałą przyjemność, cieszyło mnie z jakiegoś powodu, ale jednocześnie sprawiało, że czułem się zdezorientowany i nie potrafiłem w zasadzie mocniej tego zdefiniować. Po prostu się... bałem. Panicznie nawet.


Pan Vincent - 2016-01-10, 07:15



Nie no, świetnie, kurwa. On tu wali wyznanie, które go niemalże pożarło, stara się być w miarę konkretny i - na litość boską - ROBI to chociaż boi się jak skurwysyn i najchętniej zapadłby się pod ziemię, a Seth każe mu IŚĆ SIĘ MYĆ i UMYĆ KUREWSKIE ZĘBY?
Świetnie!
Przez moment stał tak, wyraźnie zdezorientowany, ale posłusznie udał się do łazienki, już po drodze pozbywając się ubrań.
Stał pod natryskiem gorącej wody, zmywając z siebie pot i tak-bardzo-przeszkadzający-królewnie zapach alkoholu, gdy poczuł, że jest obserwowany.
- Czemu powiedziałeś, że mnie kochasz? Jesteś z moją mamą. Jej mówiłeś takie słowa.
Usłyszał i zdębiał wyraźnie, stojąc tak przez chwilę w absolutnym bezruchu.
- Musimy o tym rozmawiać tutaj? - Spytał wreszcie, zmywając z ramion resztki piany. - Nie chcę być niegrzeczny, ale i tak cię ledwo słyszę. - Odwrócił się do niego tyłkiem, ucinając dalszą dyskusję.
Wiedział, że było to trochę niegrzeczne, ale... Kurwa, słowa należące do Setha wcale nie były lepsze. Bo... Przecież nie powiedział mu "kocham cię" żeby usłyszeć "dlaczego mi to mówisz".
Oparł czoło o chłodne kafelki i westchnął drżąco, zastanawiając się nad tym co powinien teraz zrobić. Przecież to był jakiś totalny absurd...
W ogóle nie powinien tu przychodzić, powinien dać sobie z nim spokój i to raz na zawsze.
Dlaczego nie umiał tego zrobić? To byłoby naprawdę, kurwa, piękne. I proste.
Mieliby wreszcie spokój - on, Seth i Katja. Może nawet byliby szczęśliwi. Kto wie.
Podczas kąpieli zdążył już trochę wytrzeźwieć, więc zebrał z podłogi swoje ciuchy i niemal gotowy do wyjścia zaszedł do sypialni chłopaka, dostrzegając porozrzucaną po łóżku tonę notatek.
Ach, pewnie miał sesję. Niels znał jego ból, sam niejednokrotnie zarywał noce żeby sprostać wymaganiom ojca i zdać cholerną architekturę.
- Pomyślałem sobie, że masz sporo roboty. - Powiedział nagle, uśmiechając się krzywo. W kąciku ust tkwił mu odpalony papieros, a w dłoni miętosił swoją kurtkę. - Pójdę już. - Dodał całkowicie spokojnie, nie zamierzał go bowiem obciążać wyrzutami sumienia.
To on sam przyszedł tu prawić mu głupie wyznania, które w ogóle nie powinny mieć miejsca.
Dzieciak powinien mieć spokój żeby uczyć się do egzaminów. A on, z kolei, powinien sobie dać na wstrzymanie jeśli chodziło o ich "romans". To nie miało żadnej przyszłości.
Żadnej.


Draco - 2016-01-10, 07:31

- Nigdzie nie idziesz - mruknąłem, podnosząc się i miętosząc w międzyczasie rękaw mojej bluzy. Westchnąłem ciężko, widząc jego krzywą minę.
Szlag. Nie brzmiało to może najlepiej, ale...
- Po prostu ja... Chciałbym wiedzieć skąd te wnioski, bo ja też coś czuję, ale nie jestem w stanie tego ubrać w słowa, nie znamy się prawie i ukrywasz tyle rzeczy, boję się tak po prostu i nie wiem co mam zrobić w tej sprawie i... - Nabrałem powietrza. Mówiłem to wszystko na jednym wdechu i nie wiedziałem co zrobić dalej, prawdę mówiąc. W sensie... Jakoś tak... Kurczę. Patrzyłem to na niego, to na swoje dłonie, na jego tors. Nie potrafiłem skupić spojrzenia w jednym miejscu, ewidentnie z powodu skrępowania.
Podszedłem do Nielsa niepewnie i przytuliłem się do niego.
- Po prostu chciałbym wiedzieć skąd te wnioski, bo ja... nie wiem... nie wiem, czy to jest miłość. Nie umiem tego nazwać, wiem tylko, że mi na tobie zależy, ale jest jeszcze matka i ona kocha cię bardzo mocno, chociaż tak mało o tobie wie, to takie głupie. Nasz seks jest najlepszy na świecie, ale na tym nie da się budować tak mocnych emocji... I ja... Ja nie wiem... Ech...
Oblizałem nerwowo usta, odgarniając sobie blond włosy z twarzy i wzdychając ciężko.


Pan Vincent - 2016-01-10, 07:44

Spodziewał się, że zaraz usłyszy zwykłe, może odrobinę smutne "cześć" i będzie musiał się zwijać na autobus, ale zamiast tego usłyszał...
Ekhm, trochę zawiły i niezrozumiały potok słów, o który nie posądzałby tego dzieciaka nawet w najśmielszych marzeniach.
Mówił i mówił, zapominając nawet o pobraniu oddechu - małe nerwowe dłonie szarpały rękaw bluzy, gładziły długie, jasne włosy - mówił, dopóki nie zorientował się, że przecież musiał w końcu odetchnąć ale nawet i wtedy wydawało się, że nie miał dość.
Skąd takie wnioski?
Niels przygryzł wargę, obejmując mocniej drobne, młode ciało. Zaciągnął się jego słodkim zapachem i spróbował coś powiedzieć, ale nie bardzo wiedział... co.
- Ja... - Chrząknął, uśmiechając się z zakłopotaniem. - Ja też uważam, że seks jest najlepszy na świecie. - Zaśmiał się chrapliwie, ujmując jego podbródek w swoją dużą dłoń.
Popatrzył mu w oczy, odnajdując tam wszystko to, co Seth starał mu się wyjaśnić ; strach, niepewność, smutek, ale i pożądanie, ciepło a może i nawet...
Miał stąd wyjść. Postanowił już sobie, ze stąd wyjdzie, a on ciągle tu, kurwa, stał. I pozwalał gnojkowi się obejmować. Boże, on sam go obejmował.
I co teraz?
- Tak jest i tyle. - Odpowiedział niezręcznie na to kurewsko trudne pytanie (nie znalazłby lepszej odpowiedzi, kto z resztą pyta o takie rzeczy!) i pochylił się by pocałować go lekko.
Oderwał się jako pierwszy, otwierając usta by dodać:
- Kocham cię bo cię kocham.
I był przekonany, ze nie musiał już niczego więcej dodawać.


Draco - 2016-01-10, 07:53

Westchnąłem cicho, przyjmując jego pocałunek. I słowa, które nie wyjaśniały nic, ale były kwintesencją tego, czego w ogóle mógłbym chcieć. To wyznanie nie sprawiało jednak, że coś stało się łatwiejsze albo milsze, wręcz przeciwnie. Przyniosło ze sobą tylko więcej zdezorientowania i niepewności. Strachu. Tego także.
Super, wyznali sobie coś i tak dalej, ale jednak to nie zmieniło w żaden sposób ich sytuacji. Niels był zaręczony z moją matką, a ona planowała już zamążpójście za kilka miesięcy, maksymalnie rok. To nie sprawiało, że było mi lżej lub mogłem myśleć o tym wszystkim "Będzie co ma być".
- Niels, ale moja mama chce za ciebie wyjść... - szepnąłem cicho, patrząc mu w oczy.
Objąłem go ramionami, całując go też, delikatnie, ciepło. Przymknąłem powieki z rozkoszy, wzdychając prosto w jego usta. Tym razem nie było we mnie takiej namiętności, jak zwykle. Och, występowała ona, oczywiście, ale nie w tym samym wydźwięku, co zwykle. Szmata odeszła trochę w odstawkę, teraz po prostu chciałem czułości, oczekiwałem jej.
Takiego zapewnienia.
- Co my zrobimy, skoro my się... A ona ciebie... - zamamrotałem, ale nim uzyskałem odpowiedź kolejny pocałunek zawładnął moimi wargami. Uśmiechnąłem się w jego usta, czując wolno kumulujące się ciepło i rozkosz.
Objąłem go jeszcze mocniej. Czułem jego dłonie na swoim tyłku, ale nie przeszkadzało mi to.


Pan Vincent - 2016-01-10, 08:27


- Mm, nie. - Przerwał mu, przenosząc pocałunki na szyję. Jak zwykle był gotów po paru sekundach, twardy i rozgrzany jak pieprzony pogrzebacz (nie wiedział czy to było trafne porównanie, ale.. Ta, no właśnie). Chciał już po prostu znaleźć się w jego dłoni, ustach, tyłku, gdziekolwiek byleby tylko było ciasno i ciepło - jak zwykle kiedy ten wstrętny bachor się nim zajmował.
Pocałował czule jeden z obojczyków, zataczając językiem małe kółka na jasnej, gładkiej skórze. Czuł jak drobne ciało prężyło się pod nim i sztywniało tylko po to by zaraz rozluźnić się tak bardzo, ze niemal mu się "wylewał" z uścisku.
- Seth... - Wymruczał mu do ucha, kąsając zaczepnie jego płatek. Tak bardzo zdążył się stęsknić za tym smakiem, za jego jękami i za tym jak do siebie pasowali, kurwa...
Miał wrażenie, że ich ostatni seks odbył się całe wieki, lata temu.
Potarmosił jeden z odstających pośladków, ale nie był przy tym zachłanny - w tej chwili bardziej pieścił niż zdobywał, bo jakoś tak podświadomie wyczuwał, że Seth właśnie tego pragnął.
Westchnął głośno, sięgając pod materiał jego obszernej bluzy. Przesunął palcami po chłodnej, napiętej skórze, czując się tak jakby dotykał jej pierwszy raz ; była tak zadziwiająco gładka, miękka, zupełnie jak u kobiety albo małego dziecka... To zawsze go zaskakiwało.
Po chwili bluza leżała gdzieś pod ich nogami, a Niels uparcie wylizywał mu sutki, pieszcząc je do momentu, gdy jęki blondyna nie stawały się cieńsze, bardziej niepowstrzymywane.
Uwielbiał te małe, odstające guziczki - kąsać, lizać, pobudzać i smakować ich bez końca.
Ściągnął z siebie dopiero co nałożoną koszulkę i chwycił dłoń chłopaka, przykładając ją sobie do klatki piersiowej. Zaprosił go do badania ciepła i twardości jego piersi, kontrastującego miło z miękkością włosków, które musiały go pewnie łaskotać i...
Nad czym on myślał?
- Kocham cię. - Powtórzył trzeci raz tego dnia i ucałował jego dolną wargę, ciesząc się jej smakiem i jędrnością. Powrócił do gładzenia cudownego tyłeczka i aż jęknął, gdy niespodziewanie poczuł język blondyna tuż pod swoim uchem. Och, kurwa... Jakie to było...
- O-och. - Szarpnął lekko biodrami ( z nieznanych przyczyn jego szyja była mocno połączona z pałą, kiedy jedno było pieszczone, drugie też szalało) i sapnął ciężko, chwytając się na oślep najbliższej rzeczy, którą był... Chyba wieszak albo framuga, nie ważne, kurwa, co.
- O-oaach... - Powtórzył, czując mały i natrętny języczek sunący po jabłku Adama. O kurwa, kurwa, kurwa... Cudowne!
- Jeszcze! - Wyjęczał, przysuwając go sobie znacznie bliżej, tak blisko,że niemal miażdżył o siebie to wątłe ciałko.


Draco - 2016-01-10, 12:58

Prawdę mówiąc nie spodziewałem się tak intensywnej reakcji. Nie spotkałem się z taką chyba nigdy, przynajmniej sobie nie przypominam. Wydawało mi się, że już wcześniej go tutaj dotykałem, ale nie reagował w ten sposób - być może to tylko przypuszczenia.
Wilgotnym językiem przesunąłem po jego grdyce, która poruszyła się pod moimi ustami. Uśmiechnąłem się na jego reakcję, znów była niezwykle żwawa. Podobało mi się to.
Oblizałem usta zaintrygowany i znów liznąłem jego szyję, i kolejny raz, by w końcu zassać się na skórze tuż pod uchem i zrobić tam malinkę, jedną, drugą. Jeśli matka to zobaczy, z pewnością się wkurwi na Nielsa, ale w tej chwili w ogóle o tym nie myślałem.
Byłem po prostu rozbawiony i podniecony tym, co obserwowałem. A świadkiem byłem absolutnego szaleństwa, jeśli chodzi o reakcję Nielsa na tak drobną, zdawałoby się, pieszczotę. Tak nieznaczącą.
Zszedłem odrobinę niżej i w okolicach Jabłka Adama zrobiłem kolejne kilka malinek. Tylko czerwonych, nie fioletowych, więc powinny raczej szybko zejść. A Niels prosił o jeszcze, więc znów ssałem skórę, gryzłem ją, lizałem i mruczałem przy tym, zaskoczony tym niezwykłym podnieceniem, tym, jak on na to reagował. Cieszyłem się, oczywiście, że tak. Bardzo lubiłem tego rodzaju pieszczoty i nie ukrywałem, że odpowiadał mi ich rodzaj. Objąłem Nielsa rękoma w pasie, głaszcząc jego plecy, biodra, tors, miętosząc w palcach sutki i ciesząc się z tego, że te bardzo szybko stanęły na baczność. To było przyjemne, obserwować to. Bardzo przyjemne. Uśmiechnąłem się, zadowolony.
Ścisnąłem go za pośladki, nie przerywając pieszczot szyi. Powoli brakowało mi faktury do zdobienia malinkami skóry. To, co robił było bardzo nierozsądne, ale w tej chwili zupełnie go to nie obchodziło.


Pan Vincent - 2016-01-11, 02:52

Nie potrafił powstrzymać soczystych jęków, które naprawdę wręcz wyrywały mu się spomiędzy zaciśniętych warg. Chciał zająć się już jego fiutem, chciał przed nim nawet klęknąć i obciągnąć mu z tej służalczej pozycji, ale zamiast tego stał tak, odchylając mocno głowę i oddając się pieszczotom blondyna tak jakby przeżywał je po raz pierwszy w życiu.
Nie zwrócił przez to uwagi na fakt, że jego szyja skrupulatnie pokrywała się coraz ściślejsza siatką kurewsko czerwonych śladów, idealnych odcisków wyszczekanych ust młodego kochanka.
- Kurwa, Seth... - Wyjęczał, chwytając go oburącz za śliczną buźkę. Dyszał ciężko przez rozchylone wargi, starając się odzyskać kontrolę nad drżącymi mięśniami. - Kurwa. - Powtórzył głupio i przycisnął go ponownie do ściany, rzucając się do dzikich i pełnych nietłumionej pasji pocałunków. Ssał i przygryzał jego lekko opuchnięte wargi, zmuszał język do morderczych przepychanek, uśmiechając się krzywo, gdy dzieciak nie pozwalał mu ich wygrać (był uparty jak mało kto i mimo zniewieściałego wyglądu wiecznie chciał mu zaznaczać swoją siłę). Jednak przez cały ten czas jego dłonie zsuwały się po szczupłych plecach niżej i niżej, aż w końcu dotarły do okrągłych pośladków, które zaczął wymownie ugniatać, szarpać, rozchylać.
- G-gdzie ty... - Chrząknął, spoglądając mu nieprzytomnie w oczy. - Możemy... Do łóżka? - Dokończył wreszcie, siłując się przy tym z luźnym pasem domowych spodni blondyna. Obsunął mu je brutalnie poniżej kolan i chwycił za prężące się pod materiałem bielizny przyrodzenie, masując je żarliwie. Ugniatał jądra, skubał czubek i (przede wszystkim) obsuwał skórkę w dół, ciesząc się coraz bardziej powiększającą wilgotną plamą.
- Ktoś tu się zmoczył na mój widok. - Uśmiechnął się ironicznie, trącając go zaczepnie łokciem.
Kurwa, uwielbiał go tak drażnić i prowokować. Chyba tak samo jak Seth lubił to robić z nim... To było nawet zabawne.


Draco - 2016-01-11, 03:37

Jęknąłem mu w usta. Odczuwałem tak wielką przyjemność, że trudno było mi to ogarnąć nawet umysłem.
- Tak - mruknąłem na jego pytanie, ciągnąc go powoli w stronę sypialni. No tak, to ich całowanie się sprawiło, że gdzieś z okolic salonu znaleźli się właśnie tutaj, tuż przed drzwiami do pomieszczenia, w którym było łóżko.
Otworzyłem drzwi, jęcząc cicho mężczyźnie w ucho, gdy dotykał mojego fiuta przez materiał bielizny. To było strasznie cudowne, ale i niekomfortowe przy okazji, bo uczucie wilgotnego materiału przy skórze było wątpliwą przyjemnością. Na szczęście feeria emocji sprawiała, że nie było to dla mnie wielce istotne.
Uśmiechnąłem się z zadowoleniem, prężąc się nieco i wciągając Nielsa w kolejny pocałunek. Objąłem dłonią policzek mężczyzny, ciesząc się fakturą lekko niedogolonego policzka. To było przyjemne.
Drżałem w jego ramionach. W końcu uderzyłem łydkami o łóżko, Niels popchnął mnie, więc runąłem na nie z jękiem zaskoczenia. Chwilę później spodnie, które były gdzieś w okolicy kostek zostały rzucone na dywan, ten sam los spotkał moją bieliznę i w taki sposób właśnie leżałem przed nim zupełnie nago, z rozsypanymi blond włosami wokół głowy, spoglądając na niego z jakąś taką czułością.
Oblizałem usta, uśmiechnąłem się lekko do niego i wyciągnąłem dłoń w jego kierunku.
- Chodź tu... - poprosiłem.


Pan Vincent - 2016-01-11, 06:40

Nie, to wcale nie była przesada - ten chłopak naprawdę wyglądał w takich chwilach jak anioł zesłany mu tu z samego czubka pieprzonego nieba. O ile takowy w ogóle istniał.
I o ile w ogóle istniało niebo...
Po co rozmyślał w tym momencie o tego typu sprawach? Kurwa mać.
- Chodź tu... - Spojrzał na wyciągniętą w swoim kierunku dłoń, na piękne długie włosy rozsypane po pościeli niczym aureola. Na przymknięte powieki, spod których błyszczały wyraźnie jego błękitne oczy. No anioł, kurwa, jak z obrazka.
Powoli rozprawił się z rozporkiem i nogawkami, wreszcie uwalniając się z niewygodnych ( i w tej chwili porządnie przyciasnych) spodni. Jego fiut prężył się wyraźnie w bokserkach, ale tych nie zamierzał na razie się pozbywać.
Musiał się najpierw zająć czymś innym. A raczej kimś.
Zamiast (tak jak się tego pewnie spodziewał Seth) wejść na łóżko, on klęknął u dołu pomiędzy smukłymi udami i nie czekając na pozwolenie wsunął sobie sterczący członek do ust, a potem i do gardła, choć przez chwilę o mały włos się przez to udusił.
Dzieciak nie posiadał wybitnie wielkiego fiuta, Niels był skłonny przychylić się nawet do całkowicie odmiennej opinii, ale i tak mógł swobodnie dosięgnąć czubkiem jego przełyku, a do tego zdecydowanie nie był przyzwyczajony.
Po tylu latach lizania cipek samo obciąganie było trochę... No, szalone. Odjechane.
Przede wszystkim - kutasy smakowały całkowicie inaczej. Podczas gdy kobiece sfery intymne były słodkie lub kwaśne, z tymi męskimi było zupełnie inaczej - słoność mieszała się tu z goryczą, pozostałych smaków było już niewiele. Nie zmieniało to jednak faktu, że dla Nielsa kutas Setha smakował jak... Napój bogów, kurwa - najlepiej. Chciało się go ssać i ssać byleby tylko otrzymać więcej kropli i tych wyuzdanych jęków.
Pogładził swoją wielką łapą jeden z maltretowanych wcześniej sutków i mimo kutasa w ustach, uśmiechnął się lekko, dociskając głowę do sztywnego organu. Kaszlnął, oczy zaszły mu łzami.
Wysunął go i odetchnął głęboko, czując jak świat zachodzi mu mgłą.
Po chwili było już po wszystkim, znów mógł normalnie oddychać i... obciągać.


Draco - 2016-01-11, 07:39

Nie spodziewałem się tego, że Niels zdecyduje się wziąć mojego fiuta w usta. Jasne, już kiedyś coś próbował z tym robić, ale ewidentnie było to takie chwilowe i tylko na próbę. Nie namawiałem go na nic więcej, a i sam Niels był mocno spłoszony nowymi doznaniami. Ewidentnie nigdy wcześniej nie próbował pieprzyć się z facetami, byłem więc jego pierwszym przedstawicielem płci męskiej i to było całkiem miłe uczucie. Ale też niepokojące, mógł się przecież znudzić albo próbować pieprzyć z innymi.
Wygiąłem się na łóżku, jęcząc. Złapałem jedną dłonią pościel ponad mną, palce drugiej zatopiły się w bujnej czuprynie Nielsa - nie po to, aby kontrolować go, ale dlatego, że potrzebowałem mieć coś w dłoni, wyrazić jakoś swoją przyjemność.
Nie chciałem narzucać mu tempa, ani ruchów, ponieważ mogłoby to być dla niego zbyt dużo, tak po prostu. Niech sam decyduje co chce zrobić.
Spodziewałem się jakiś bardzo subtelnych ruchów, tymczasem Niels dopychał sobie fiuta do gardła i przyduszał się nim. Kurwa, jakie to było przyjemne!
- A-ach... - jęknąłem. Dreszcze przeszły moje ciało raz i drugi, nie mogłem ich powstrzymać.
Zupełnie instynktownie rozchyliłem nogi bardziej, robiąc niemal pół szpagat, dając mu jak najwięcej miejsca.
Zagryzłem dolną wargę z rozkoszy. Kurwa, jakie to było dobre...
- Jesteś w tym tak dobry, och tak... Tak, Niels... mhhm... - stęknąłem, rozkoszując się tym.
Niels nie pozwolił mi jednak dojść. Uśmiechnął się tylko do mnie i wyciągnął wazelinę z kieszeni. Oblizałem usta, wiedząc co to oznacza.
- Mmm, nie mogę się doczekać. Chcę twoje paluszki, twojego drąga. Jest cudowny, wiesz?
Podniosłem się i stanąłem "na pieska", wypinając do Nielsa tyłeczek.
- Mhmmhm... - zamruczałem w poduszkę, gdy Niels wsunął w końcu palce do mojego wnętrza, odchylając wcześniej pośladki.
Zacisnąłem palce. Chyba naprawdę go kochałem.


Pan Vincent - 2016-01-11, 08:07

No proszę, czyli naprawdę mu się to podobało. Przecież wyraźnie powiedział "jesteś w tym dobry". Kurwa, kiedy ta mała wyuzdana dziwka jęczała mu takie komplementy, ciężko było nie starać się bardziej...
Musiał jednak przestać, ponieważ w jednym momencie szczupłe ciało napięło się jak struna i stało się jasne, że dzieciak chciał dojść...
A na to na razie nie zamierzał mu pozwalać. Nie, miał z goła inne plany.
- Grzeczny chłopiec. - Pochwalił go żartobliwie, pochylając się po wazelinę żeby...
- Mmm, nie mogę się doczekać. Chcę twoje paluszki, twojego drąga. Jest cudowny, wiesz? -...żeby usłyszeć najbardziej wulgarną i podniecającą gadkę na całym świecie. Te słowa (dosłownie) sprawiły, że jego kutas zadrżał wyraźnie, domagając się natychmiastowego uwolnienia z bielizny.
Tym razem posłusznie ściągnął resztki odzienia i nasmarował palce przezroczystą mazią, przymierzając się do włożenia je prosto w cudownie ciasny tyłeczek, kiedy jego cudowny kochanek postanowił go zaskoczyć raz jeszcze.
W ułamku sekundy udźwignął swoje gibkie ciało i wypiął się tak jak nie wypinała się dla niego żadna kurwa, dziewczyna ani w ogóle nikt inny w uniwersum.
Normalnie wpatrywałby się pewnie w ten obrazek przez długie minuty tkwiąc w bezruchu z półotwartymi ustami, ale to nie były normalne okoliczności i teraz liczyło się już tylko to żeby przygotować tę małą, pulsującą dziurkę na swojego drąga.
Wsunął więc palec, posuwając nim blondyna w mało delikatny (za to niezwykle zapalczywy) sposób. Wsłuchiwał się w cudowne wibrujące jęki, które niekiedy przechodziły w piski a wręcz kwilenie kojarzące się z prośbą, błaganiem o jeszcze...
Dołączył do pierwszego palca od razu dwa następne i zaśmiał się sucho, słysząc jak Seth gwałtownie wciąga powietrze i drętwieje, posyłając mu groźne spojrzenie.
- Nie wytrzymam długo. - Odparł przepraszającym tonem i zaczął go po prostu jebać. Na szczęście nie miał do czynienia ze słabiutką dziewuszką tylko ze swoim wulgarnym, wyuzdanym i (nade wszystko) wytrzymałym chłopcem, toteż włożenie czwartego palca stało się niemalże umowną kwestią.
- Wystarczy. - Wychrypiał, wyciągając je ze śliskiego wnętrza z apetycznym, mlaszczącym odgłosem.
Wychylił się do swoich spodni i wyciągnął z nich opakowanie prezerwatyw, natychmiast pomagając sobie zębami w "wyswobodzeniu" jednej sztuki.
Nałożył ją pośpiesznie na fiuta (nie kupi więcej pieprzonych Diurexów, rolowały się jak szalone) i przytknął cieknącą główkę wprost do pulsującego wejścia...
- Nadziej się na mnie. - Nakazał mu drżąco. Zarzucił sobie rękę na kark, przytrzymując drugą nasadę przyrodzenia. - Pokaż mi jak go chcesz.


Draco - 2016-01-11, 08:29

Niels był tak kurewsko niecierpliwy, ale gdy patrzyłem na stan jego pały - nie było się co dziwić. Był napęczniały od potrzeby, cieknący. Ponad wszelką wątpliwość wspaniały.
Wytrzymywałem więc to mało komfortowe przygotowanie - dobrze, że było jakiekolwiek, ponieważ faktycznie ruchy Nielsa zdradzały jak bardzo był on niecierpliwy. I jak bardzo chciał mnie. To było podniecające. Podobało mi się.
Westchnąłem, gdy Niels w końcu wsunął... Co? Nie? Jednak nie?
- Nadziej się na mnie. - Usłyszałem.
Obróciłem się, spoglądając na twarz Nielsa. Miał przymknięte powieki i ewidentnie wyczekiwał. - Pokaż mi jak go chcesz.
Oblizałem usta. Poruszyłem lekko biodrami, chcąc wyczuć bardziej, gdzie dokładnie jest fiut, a gdy zauważyłem, że tuż za mną - pchnąłem biodrami do tyłu, nadziewając się na niego niemalże do samego końca. Nie wyczułem dobrze impetu mojego ruchu i przez to otworzyłem usta z mieszanki rozkoszy i bólu. Z ust wydobyło się ciche kwilenie, przerwane w połowie.
Wygiąłem się, łapiąc powietrze. Ale nie miałem na to wiele czasu, ponieważ Niels zaczął mnie pieprzyć. Mocno i od razu. Zmuszał mnie do tego, abym nadziewał się na niego za każdym razem. Robiłem to więc, z początku kwiląc z bólu. Kurwa mać...
Zaciskałem palce na pościeli, nim nie usłyszałem pewnych słów...
- Odwróć się.
Westchnąłem więc, przewracając się na plecy. Niels podniósł mi nogi, zaplatając stopy na szyi. Spojrzał na mnie zaskoczony, gdy nie wydałem z siebie żadnego dźwięku bólu, ale zaraz wsunął się we mnie mocno.
- ACHGH! - Krzyknąłem, czując go tak głęboko jak nigdy dotychczas.
O. Kurwa. To. Było. Dobre.


Pan Vincent - 2016-01-11, 08:47

Trzask, trzask, trzask - jądra zderzały się z cudownie jędrnym tyłeczkiem, sprawiając, że niemalże każdy centymetr jego pały drżał od rozkoszy. Śliskie, ciasne ścianki napierały na niego regularnie a on mógł im się tylko poddawać, nie szczędząc sobie przy tym jęków.
Tylko Seth potrafił go doprowadzić do takiego stanu, tylko on.
- Dobrze. - Pochwalił chłopca, uśmiechając się krzywo. Z reguły uparty, wredny i niemożliwie bezczelny gad, nadziewał mu się teraz na fiuta tak jakby zależało od tego jego życie.
To chyba właśnie to kręciło go w tym małym skurwielu najbardziej, ta zmienność charakteru, której Niels doświadczał za każdym razem kiedy się z nim pieprzył.
Pchnięcia stały się nieco wolniejsze ale za to dokładniejsze - chciał teraz wbijać się głębiej, jeszcze, kurwa, głębiej, tak głęboko jak nie ośmieliłby się z nikim in...
Ale to nie była chyba do tego najlepsza pozycja. Musiał wykombinować coś, co umożliwiałoby mu wzięcie tej dupeczki do końca, do samego...
- Odwróć się. - Wychrypiał nagle, czując jak serce przyśpiesza mu od ekscytacji pomysłem.
Kiedy blondyn ułożył się już na plecach, chwycił w dłonie jego szczupłe kostki, zaciągając sobie długie nóżki aż na ramiona. Przeplótł je sobie nawet przez szyję, a ten diabeł nie wyjęczał przy tym NAWET SŁOWA skargi! Cholera, jakim cudem był tak wygimnastykowany?
Dobra, nie było sensu teraz się nad tym zastanawiać, należało działać i to prędko.
Wsunął się w niego (bez uprzedzenia, warto było to zrobić dla jego jęku!) i od razu zaczął go ostro pieprzyć, odkrywając, że jego pomysł był najlepszy, kurwa, na świecie!
- Ah...hah... A-ach! - Wyciągnął go jeszcze bardziej, sprawiając, że jego kutas wszedł do samych jąder. O. BOŻE. TAK.
Pochylił się niżej, opierając ciężar ciała na przedramionach - jego twarz zaczerwieniła się wyraźnie od wysiłku i nabiegła żyłami, ale nie przejmował się tym teraz.
Jedyne co się liczyło, to cholerne uczucie stymulacji na CAŁEJ długości fiuta. Cudowne. Niepowtarzalne. Idealne. Dobra, kurwa, wystarczy.
- Ooooch! - Warknął przeciągle, wychodzą cz niego nagle. Chciał przesunąć sprawnie drobne ciało tak by skończyć mu w ustach, ale...
Ta głupia guma (pierdolone DUREXY!) znowu się dziwnie zrolowała i zamiast zejść w oka mgnieniu to schodziła pieprzone GODZINY i...
No... nie zdążył.
I w taki oto sposób Seth skończył z jego spermą (a było jej naprawdę wiele) na swojej pięknej twarzy - zdobiła ona jego usta, policzki, czoło i włosy, okleja szyję i ramiona, a nawet i część brzucha.
Uff, na szczęście udało mu się ominąć oczy.
Przecież ten szarlatan chyba by go zabił.


Draco - 2016-01-11, 09:02

Kurwa, jak głęboko on był. Tak bardzo, że to niemal niemożliwe do opisania. Zachwyciłem się tym, ale i zaskoczyło mnie to niezmiernie. Fiut, ku mojemu zaskoczeniu, mieścił się cały, ale sprawiał też ból. Dobry ból. Ból, który mi się podobał.
Łapałem w palce swoje włosy, czy pościel - cokolwiek, co tylko byłem w stanie, by jakoś dać upust swoim emocjom.
Aż w końcu jęknąłem z rozkoszą i doszedłem, brudząc tym siebie i własną pościel. I gdyby tego było mało, Niels... On też na mnie skończył. Jęknąłem, czując kapiące na mnie potoki spermy. Były na mojej twarzy, szyi, ramionach, torsie... Kurwa... Ile on tego z siebie...
- Och... - wymamrotałem, próbując złapać oddech. W dalszym ciągu drżałem.
Spojrzałem na Nielsa, a ten patrzył na mnie, jakbym był kimś co najmniej wspaniałym. Westchnąłem cicho, przeciągając się i uśmiechając do mężczyzny. Oblizałem spermę z górnej wargi, czułem, że tam jest. Cały czas patrzyłem przy tym mu w oczy.
- Muszę się teraz umyć - mruknąłem, podnosząc się na dalej drżących rękach na łóżku, by dopiero po chwili podnieść się i pójść do łazienki.
Włączyłem prysznic i westchnąłem, moje nogi dalej się nieco trzęsły. I zaskoczyło mnie, gdy ktoś objął mnie od tyłu i pocałował mnie w policzek. Zmrużyłem powieki, ciesząc się tym ciepłem i odwróciłem głowę w kierunku Nielsa, całując go w usta. A potem zobaczyłem tę katastrofę, którą zgotowałem mu na szyi.
- O kurwa, Niels, twoja szyja... O nie, co ja zrobiłem...? - wymamrotałem, dotykając sińców. Tak, to były pieprzone sińce. I nie jeden albo dwa. Cała szyja była nimi usłana, jakby go ktoś dusił, do chuja pana. O nie.


Pan Vincent - 2016-01-11, 09:19

Ku jego największej radości, Seth wcale nie był zły za ten wypadek z prezerwatywą. Wręcz przeciwnie, ten bezczelny gnojek oblizał z niej dokładnie swoje wargi, sprawiając, że Niels poczuł się zakochany bardziej niż kiedykolwiek przedtem.
Mały różowy języczek zbierający jego spermę tak jakby była najsmaczniejszym smakołykiem tego świata?
O, tak.
Gdy smukłe ciałko wydostało się z plątaniny ich kończyn, Niels ułożył się na moment na plecach, dysząc ciężko po przebytym posiłku. No, takie zmęczenie to on lubił, nie ma co.
Stłumił ziewnięcie i zerknął na swędzący brzuch - włoski posklejane od potu i (nieswojego) nasienia wręcz błagały o umycie.
Poszedł więc w ślady kochanka i zaszedł go od tyłu, obejmując czule cudownie wąski pas. Zaśmiał się lekko, dostrzegając jego zaskoczoną minę.
No kogo on tu się spodziewał, świętego Miko...
- O kurwa, Niels - nie mógł mieć pojęcia jak bardzo teraz przypominał mężczyźnie swoją matkę. Ten sam ton, ten sam sposób ułożenia warg przy płynnym przechodzeniu ze szpetnego przekleństwa do jego imienia - twoja szyja... O nie, co ja zrobiłem...?
O co mu chodziło?
Odruchowo zerknął w dół, ale mógł zobaczyć tylko swoją klatkę piersiową, więc wychylił się zza kabiny tak by uchwycić swoje odbicie w lustrze i...
Zdębiał, czując jak cały świat osuwa mu się w jednej chwili spod stóp.
- O kurwa, Seth. - Oparł czoło o kafelki, uderzając w nie parę razy głową. - Nie wiem...
Załamał ręce, namydlając ramiona i brzuch. Jakkolwiek przejebane by nie miał w tym momencie, to wypadałoby się jednak nie kleić. Jak on wytłumaczy Katji, że...
- Zaczekaj chwilę.
Jak szalony popędził w stronę spodni, w których tkwił bezpiecznie telefon i wycierając ręce o prześcieradła (dosłownie ociekał wodą, rozsiewając jej kropelki gdzie popadnie) napisał do Katji krótkiego sms-a o popijawie u znajomego, na którą niestety nie mógł ją wziąć.
Zostanie u niego na noc i... I wróci wieczorem następnego dnia! Tak.
Powrócił do łazienki, wciąż z nie za wesołą miną i westchnął ciężko, główkując nad tym JAK miał się niby wytłumaczyć z tak wielkich malinek.
Ech, gdyby tylko nie podniecił się tak tym głupim całowaniem... Zupełnie jak dzieciak, jak bezmyślny gnój!
- Może golf? - Zapytał, wzruszając ramionami. - Nie ma na to jakichś kremów? Wiesz, tych... E... Super łagodzących na wylewy? Podskórne czy jakoś tak, nie wiem jak to idzie po angielsku. U mnie takie były i po trzech dniach siniak znikał.


Draco - 2016-01-11, 09:35

- Nawet jeśli takie są, to dalej trzy dni. Jak ty to niby ukryjesz? - mruknąłem, krzywiąc się.
Kurczę, że też nie pomyślałem o tym wcześniej. Jak mogłem się tak zapomnieć i myśleć, że on jest tylko mój? Przecież nie jest, nigdy nie był i zapewne nie będzie. Ta, emocje bez przyszłości, takie są najlepsze.
Westchnąłem ciężko, kończąc się myć.
- Pojedziemy do apteki i zapytamy. Nic innego przecież i tak nam nie zostało - mruknąłem, wycierając się ręcznikiem.
Kilka chwil później ubraliśmy się i wyszliśmy z mieszkania. Idąc do samochodu dostałem telefon od matki.
- Tak, słucham, mamo.
- Cześć, kochanie. Masz dzisiaj wolny wieczór?
- Nie bardzo, wiesz, ta sesja... - mruknąłem, wyłączając alarm w samochodzie i wsiadając do niego. - Jadę właśnie na zakupy spożywcze i znów będę się uczył.
- Może ci pomóc, kochanie? Wiesz, że jestem dobra.
- Nie, przestań. Masz pewnie inne zajęcia.
- No właśnie nie bardzo. - Usłyszałem westchnienie. - Niels pojechał gdzieś na jakąś imprezę z kumplami i nie zabrał mnie ze sobą, Betty też coś tam robi, nie wiem co dokładnie, a nie mogę już patrzeć na pracę.
- Na razie nie mogę, mamuś. Ale zadzwonię do ciebie później, okej? - uśmiechnąłem się lekko, odpalając samochód.
- Jasne. Trzymaj się, skarbie.
Rozłączyłem się i wyjechałem z garażu.
Okej, trzeba było podjechać do jakiejś apteki.


Pan Vincent - 2016-01-15, 10:46

- Nie wiem, ale zdecydowanie wolałbym się na razie poło.... - Westchnął ciężko, dostrzegając, że chłopak w ogóle go nie słuchał. Zdążył już wpaść w szał działania : postanowił, że pojadą do apteki i tak miało być bez względu na "chcę, nie chcę" Nielsa.
Pochylił się więc po spodnie i nałożył je niechętnie na nagi tyłek, dołączając do tego t-shirt i swoją nieodłączną skórzaną kurtkę. Jego włosy tkwiły w totalnym (i wciąż mokrym) nieładzie, ale naprawdę nie miał siły się tym przejmować. Właśnie przeżył jedno z najlepszych jebanek w swoim życiu i jedynym na co miał ochotę był sen.
Oparł policzek o chłodną szybę i dał się porwać cichemu, kojącemu pomrukowi silnika, gdy Sethowi (jak zwykle ktoś do niego dzwonił, no przecież on zabiję tę kurwę) rozdarł się telefon.
Warknął otwarcie i wbił wrogie spojrzenie w wyświetlacz iphona, dostrzegając na nim... imię swojej narzeczonej.
No tak, ona miała przecież prawo dociekać co u jej syna.
Uśmiechnął się gorzko, nagle całkowicie rozbudzony. Samochód toczy się powoli przez podziemny parking, a Seth starał się jakoś wybrnąć z co najmniej kłopotliwego w tej chwili spotkania.
Jasne, że było mu jej szkoda, w końcu.. Ona za nimi tęskniła, pewnie martwiła się o to, że spędza i z jednym i z drugim za mało czasu, że życie ucieka jej sprzed nosa, a oni tu...
Nie, dość. Nie mógł sobie robić teraz wyrzutów sumienia. Nie po raz kolejny. Nie, kiedy Seth wciąż tu był i CHCIAŁ być, bo nigdy nie wiadomo było kiedy przestanie chcieć.
Szanował Katję mimo tego wszystkiego co jej robił. Mimo kradzieży, życia na jej rachunek i zdradzania z jej własnym synem. Ta kobieta była warta szacunku, ciepła i opieki, ale...
Ale nie była Sethem. I to właśnie sprawiało, że nie było mowy o czymś równie... intensywnym? Ciepłym? Prawdziwym?
Bóg jeden wiedział. Liczyło się jednak to, że była i wszyscy we trójkę wytrzymywali tę chorą sytuację. Jasne, Katja nie wiedziała o ich potajemnym związku, ale musiała to w jakiś sposób odczuwać, Niels był tego pewien. No i Seth... Ostatnio trzymał się kurewsko dzielnie.
O sobie nie chciał wspominać, bo to on był... Główną przyczyną tego problemu. Tak to sobie przynajmniej tłumaczył.
- A co powiesz na trzy dni noszenia tego... golfu? - Zapytał sennie, zakładając okulary słoneczne. Czuł lekki światłowstręt i ból głowy. Kac?
Możliwe. Po tylu godzinach chlania...
- Skapnie się? - Spytał bełkotliwie, posyłając mu przy tym lekkiego kuksańca w bok. - Wolałbym żeby się nie skapnęła. Może wymyślę jakiś wyjazd? Nie wiem, kurwa.
Zwiesił smętnie głowę, przesuwając dłonią po twarzy.
Nie miał na razie lepszych pomysłów, ale i tak miał świadomość jak bardzo były głupie. Jedynym ratunkiem była bystra głowa Setha lub niezwykle szybko działająca maść.
A takich (z reguły) nie produkowano.


Draco - 2016-01-15, 11:36

- Tak, i będziesz w nim też spał, kąpał się, a w ogóle, to najlepiej jeszcze jak będzie chciała go odchylić to krzycz na nią. Niels, proszę cię... Ale wyjazd to akurat nie jest wcale zły pomysł - mruknąłem, włączając kierunkowskaz i zjeżdżając na parking przy aptece. - Kupimy ci tę maść, która leczy to jak najszybciej. Pojedziesz do domu, jak ona będzie w pracy, spakujesz kilka najważniejszych rzeczy i zadzwonisz do niej. Powiesz, że masz jakąś ważną sprawę, lecisz do Danii na kilka dni lub coś takiego.
Uśmiechnąłem się do mężczyzny, gasząc silnik i rozpinając pasy.
- Nałóż kaptur, bo się przeziębisz. W każdym razie, mogę załatwić ci lot na Hawaje na kilka... Nie, czekaj, tam jest teraz zimno. To Floryda. Tam jest teraz całkiem nieźle. Na kilka dni. Dopóki ci to nie zejdzie. W porządku? Czekaj, sam tam skoczę w chwilkę i zaraz wracam - uśmiechnąłem się lekko i otworzyłem drzwi. Wysiadłem z pojazdu, a za chwilę zamknąłem samochód pilocikiem.
Gdy wróciłem, Niels nie spał, o dziwo, a spodziewałem się, że takim go właśnie zastanę.
- Zorientowałeś się, czy ma dziś do pracy? Powinna być już w kancelarii, tak szczerze mówiąc. Lunch się skończył.
Rzuciłem opakowanie dwóch maści na uda mężczyzny i odpaliłem samochód.
- Jedziemy do domu. Tam się spakujesz, koniecznie do niej zadzwoń. Czekając na ciebie sprawdzę loty w telefonie. Podwiozę cię. W ogóle, mama wspominała, że masz samochód, jakoś go nie widziałem ani razu - parsknąłem śmiechem, wyjeżdżając z parkingu.
Włączyłem radio, przyciszyłem je i włączyłem się do ruchu drogowego.


Pan Vincent - 2016-01-16, 14:12

- Wyobrażasz sobie jak każde z nas jedzie oddzielnie swoim samochodem? - Spytał, odczytując z trudem (spać, spać, spać) malutkie literki z instrukcją obsługi i działaniem leku.
- Schodzi w... - Zmrużył powieki, podsuwając sobie opakowanie jeszcze bliżej pod nos. - No tak. Trzy jebane dni. - Westchnął, wyobrażając sobie swój podły tyłek usadzony na niemożliwie drogim leżaku, gdzieś na brzegu plaży, przy rozchichotanych półnagich panienkach... Może nawet popijałby idiotycznego kolorowego... Nie, i tak wolał piwo. Schłodzone.
- Wiesz, z tym wyjazdem może i... - I upijając łyk cudownie schłodzonego piwa wyciągnął by swoją ogromną dłoń żeby oprzeć ją na smukłym, niemalże białym udzie, które należałoby do...
- Jedź ze mną, Seth. - Powiedział nagle, całkowicie rozbudzony. - Naprawdę. - Dodał, łapiąc go za dłoń, którą właśnie zmieniał biegi. Pomógł mu przerzucić na dwójkę (sam też nie lubił automatycznej, był wręcz rozanielony faktem, że blondyn specjalnie przestawił dźwignię na mechaniczną) i pochylił się by ucałować go w zagłębienie szyi. - Powiedz matce, że jedziecie się zrelaksować przed sesją. Czekaj, nic nie mów! - Pogroził mu palcem, kontynuując. - Ja to widzę tak, że DAM CI SIĘ UCZYĆ i w ogóle. Odpoczniemy od życia, trochę się... Zrelaksujemy?
Posłał mu wiele mówiący uśmiech, który zniknął z jego twarzy kiedy padło na nie rażące światło słoneczne.
- Kurwa. - Jęknął, odwracając się bokiem. - Zajedziemy chociaż do KFC? Zjadłbym coś.


Draco - 2016-01-16, 14:42

- No nie wiem, Niels, nie będzie to zbyt podejrzane...? Nagle oboje znikamy, bo tak? - mruknąłem, ziewając ukradkiem.
Spojrzałem tylko przez krótką chwilę na dłoń Nielsa, która spoczywała na mojej i zmieniała ze mną biegi. To było dosyć dziwne, ale i w jakiś sposób niezwykle intymne. Nie umiałem tego wyjaśnić.
Cóż, pomysł z wakacjami nie był wcale zły. Wręcz kusił, kusił jak cholera, ale nie wiem, czy to był odpowiedni moment... Szykowałem się do sesji i trochę nierozsądne było pójść teraz na "urlop". To było bardzo nierozsądne, ale z drugiej strony faktycznie mnie kusiło.
- Ale ja mam naprawdę trudne sesje, siedziałbym ciągle w książkach, a przecież bym się na tym nie skupił w takich warunka... KFC? W porządku. - Zmieniłem temat, uśmiechając się lekko.
Pojechaliśmy więc po jedzenie. Zamówiliśmy na wynos, więc mogliśmy już jechać do mieszkania mojej mamy.
- Weź, nakręciłeś mnie na ten wyjazd i co teraz? - mruknąłem, wjeżdżając na posesję. Niels już skonsumował połowę swojej porcji, moja leżała dalej na tylnym siedzeniu.
Niels uśmiechnął się do mnie, jakby był zadowolony z efektu, jaki uzyskał. No, uzyskał. Teraz szukałem powodów, dla których miałbym pojechać na Florydę i byłoby to absolutnie konieczne. Przyjemnie byłoby się trochę zrelaksować przed tak stresującymi egzaminami.
Oblizałem usta, gdy Niels wyszedł z samochodu i skierował swoje kroki do drzwi wyjściowych. Nie widziałem nigdzie samochodu mojej matki, więc musiało jej faktycznie nie być.
Sięgnąłem po swój posiłek. Otworzyłem sałatkę, wlałem do niej sos i zamknąłem wieczko plastikowego opakowania, chcąc wymieszać ze sobą składniki.
Po chwili dzierżąc plastikowy widelczyk konsumowałem swój posiłek, chrupiąc. Cudowny zapach sosu vinegrette rozpłynął się we wnętrzu samochodu. Cały czas działało ogrzewanie. Ciągle leżały niezłe zaspy śniegu.


Pan Vincent - 2016-01-17, 11:29

- E, tam. Ja mam tajne posiedzenie w środku jądra Ziemi, ty masz wyjazd z kumplami żeby się wspólnie pouczyć i tyle. Spoko opcja? - Puścił mu oczko, łapiąc go za dłoń tak by widelec z sałatką zawędrował do jego ust. - Smaczne to, ale wolę mięso. - Mruknął z pełną gębą, dopijając ostatni łyk Pepsi. Stłumił beknięcie (co nie udało mu się tak znowu do końca) i zgniótł opakowanie w kartonową bryłę. - Kocham KFC. - Westchnął, układając dłonie na brzuchu.
Zerknął na chłopaka z miną wyrażającą czyste uwielbienie i pochylił się tak by złożyć mu głowę na kolanach.
Kurwa, nażarł się jak świnia i teraz sen uderzył w niego jeszcze silniej. Wiedział, że mógłby tak po prostu usnąć, zadowolony z życia, z pełnym brzuchem i mięśniami obolałymi od ostrego, satysfakcjonującego seksu...
Ale wiedział również, że żeby namówić tego gnoja do wspólnego wyjazdu, musiał się jeszcze troszkę namęczyć.
Oczyma wyobraźni już widział rozpadające się pod nimi leżaki, Setha wygiętego w chińskie osiem, kiedy będzie znów pod nim jęczał w ten proszący sposób...
Imprezy gdzie nikt nie miałby pojęcia o ich życiu, gdzie mogliby się bez krępacji lizać i obściskiwać i wiedzieć, że nikt nie miałby niczego do gadania, a jeśliby tylko spróbował to tak b oberwał w ryj, że już nigdy by się po tym nie pozbierał.
Zamrugał, czując, że chyba znowu prawie usnął. Chłopak w dalszym ciągu jadł sałatkę.
O, kurwa, a gdyby tak...
- Hej, moglibyśmy tam... Robić naprawdę wiele rzeczy. - Wymruczał, przesuwając mu policzkiem po udzie. Wygiął głowę tak by znajdowała się ona dokładnie na kroczu blondyna i ucałował go przez materiał spodni, szukając tak ustami główki. - Nie uważasz, że to dobry plan?


Draco - 2016-01-17, 13:07

Podskoczyłem, czując usta na... Nie, on tego nie robił. A jednak...
Kilka kropel sosu winegrette spadło przez to na policzek Nielsa, a ja spojrzałem w dół, na mężczyznę.
- Nie rób tak, weź. - Zbeształem go, kończąc swoją sałatkę.
Niels już się spakował, a jego torba leżała w bagażniku. Skoro miałbym z nim jechać, przydałoby się, żebym zadbał też o swoje odzienie na czas wyjazdu.
Pojechaliśmy więc do mnie. Wyrzuciłem tam śmieci w postaci pustych opakowaniach po posiłku z KFC (też bardzo lubiłem, ale nic nie powiedziałem) i spakowałem się.
- Tylko zadzwoń do mamy, Niels, to ważne. Nie chcę kolejnej awantury, bo zapominasz powiadomić swoją narzeczoną. - O tak, mocny nacisk na to słowo.
Odpaliłem papierosa, pakując się i sprawdzając jednocześnie loty na Florydę. Akurat mieliśmy szczęście, bo były dwa miejsca w pierwszej klasie na najbliższy lot, cały samolot był już zapchany. Kupiłem je więc, ciesząc się, że za trzy godziny będziemy mieli wylot. To brzmi całkiem fajnie. Wycieczka na Florydę, kurczę. Zajebiście!
- Dobra, jestem gotowy - stwierdziłem po dwudziestu minutach, gdzie Niels przysypiał na mojej kanapie. - Wstawaj, śpiący książę. Musimy zdążyć na odprawę, a to na drugim końcu miasta. No już, już. Podnosimy się. Wzywaj taksówkę.
Dwadzieścia minut później byliśmy już w taksówce. Ja sprawdzałem internet w telefonie, Niels przysypiał oparty o moje ramię. Czasem był słodki.


Pan Vincent - 2016-01-17, 22:02

No i już - Seth był kupiony i nie tak dużo czasu później pakował się w swojej sypialni a Niels (napisawszy chwilę wcześniej smsa z wyjaśnieniami dla swojej NARZECZONEJ) usypiał na kanapie, wyobrażając sobie jak powoli... zatapiał się w ciepły... piasek...
- ...piący książę. - Otworzył oczy, spoglądając nieprzytomnie na Setha. Kurwa, to było niesprawiedliwe, że ten dwudziestoletni gnojek mógł nie spać i nie tracić na tym niczego, ani wyglądu ani trzeźwości myślenia, rześkości ciała.
- Hm? - Wymamrotał, zdając sobie sprawę, że zapomniał go słuchać. - A, tak. Taksówka.
Wystukał numer na telefonie i przewiesił głowę przez oparcie kanapy, mrucząc "nie chce mi się żyć".
- Słucham? - Odezwał się w słuchawce miły, kobiecy głos. - W czym mogę pomóc?
- W dojeździe. - Oparł sobie czoło na otwartej dłoni i spróbował jeszcze raz otworzyć odrobinę szerzej oczy.
- Adres miejsca docelowego? Albo pana? Pana nazwisko?
- Zaraz, zaraz. - Machnął dłonią, wykrzywiając usta w wyrazie niezadowolenia. - Nie tak wiele na raz. O, heh. Zrymowało mi się. Dobra, przepraszam. - Zreflektował się, nie wierząc we własną głupotę. Adres to...

Obudziło go wyjątkowo głośne i wkurwiające chrapanie. Uniósł głowę z czegoś ciepłego chociaż twardawego (ładnie pachniało) i spróbował otworzyć oczy, chociaż był przecież tak bardzo, bardzo, bardzo zmęczony i chciało mu się...
O, kurwa. To było jego chrapanie.
- Przepraszam. - Jęknął, przytulając się mocniej do jego cudownego ciała. - Po prostu nie wytrzymuję tyle bez snu...
- Zaraz będziemy na miejscu. - Odezwał się taksówkarz, mierząc ich dość... niechętnym spojrzeniem. Nielsowi wyjątkowo nie spodobało się to spojrzenie. Miał ochotę sięgnąć swoją łapą do jego wstrętnego gardła i zacisnąć ją tak mocno, że skurwiel zacząłby się dławić własną śli...
Poczuł obok siebie drgnięcie i zrozumiał, że odrobinę za mocno "pieścił" udo Setha. Kurwa, nie panował nad sobą w takich okolicznościach... Nienawidził kiedy jakaś kurwa ośmielała się krzywo patrzeć na jego chłopca...
Bez zastanowienia pochylił się i złożył na jego ustach długi, wymagający pocałunek. Wydawał z siebie przy tym niemalże wyuzdane pomruki i mimo, że Seth nie czuł się chyba komfortowo, przycisnął go odrobinę aby postawić na swoim.
No nie umiał sobie darować, no.


Draco - 2016-01-17, 23:51

Czując ten pocałunek byłem mocno zdezorientowany i było mi mocno niekomfortowo. Nieprzyjemnie. To znaczy, jasne, pocałunek był naprawdę wspaniały.
Tylko że miejsce nie było w porządku. Bardzo nie w porządku. Facet może i spoglądał z przekąsem, ale nic nie powiedział, więc odstawianie tej dziecinnej szopki było po prostu raczej żałosne.
- Niels, uspokój się - zbeształem go, gdy w końcu udało mi się odsunąć jego twarz od swojej. Spojrzałem na niego z zmarszczonymi brwiami. - Nie odstawiaj szopki.
Na szczęście poziom mojego zażenowania mógł opaść w momencie, gdy wysiedliśmy z taksówki, czyli dosłownie kilka minut temu. Ale Niels wkurwił mnie swoim zachowaniem i trudno było mi to ukryć.
Nie powinien tak robić, nie jest w końcu piętnastolatkiem, a tak się właśnie zachował.
Na odprawę zdążyliśmy idealnie. Kupiliśmy jeszcze na lotnisku poduszki do lotu, jakieś gazety, aby nie nudziła nas ta podróż. Nie będzie ona trwała długo, jasne, to tylko trzy godziny, ale jednak nie mogłem tam używać swojego telefonu, jak zwykle.
Na lotnisku złapała mnie też matka. Telefonicznie.
- No cześć, mamuś.
- Hej, a co tak u ciebie głośno?
- Hm, nie mówiłem ci? - spojrzałem na Nielsa, który właśnie przeglądał jakąś wystawę. - Wyjeżdżam z kumplami na Florydę na trzy dni. Zrelaksować się przed tą nieszczęsną sesją.
- Nic mi nie mówiłeś. Czyli nie będzie cię teraz? Ciebie też? - Matka jęknęła, ewidentnie rozczarowana.
- Jak to mnie też?
- Niels napisał do mnie, że ma jakąś ważną sprawę w Danii i musi wyjechać na kilka dni, nie wie kiedy wróci i będzie dawał mi znać. To strasznie nie w porządku.
Westchnąłem.
- Masz rację, mamo. To nie w porządku - spojrzałem na Nielsa, który się do mnie uśmiechnął, a ja jakoś nie umiałem tego odwzajemnić.
Byliśmy dla niej tacy okrutni...


Pan Vincent - 2016-01-18, 00:29

- Hmm. - Mruknął obrażony, odwracając głowę w drugą stronę. Na szczęście już po chwili byli na miejscu i mogli zająć się wgapianiem w idiotyczne witryny (tyle zegarków i flakonów drogich perfum nie można było zobaczyć w innym miejscu). Och, poprawka: on mógł się zająć wgapianiem w idiotyczne witryny a Seth mógł się zająć rozmową z kimś, kto chyba znacznie pogarszał mu humor a więc nie był absolutnie mile... E, słyszany?
Posłał mu pokrzepiający uśmiech, ale chłopak najwyraźniej nie był w nastroju do tego samego.
Westchnął więc ciężko i powędrował do toalety żeby mieć pewność, że nie będzie musiał się podnosić ze swojego miejsca i prześpi spokojnie całą podróż.
Głowa już go bolała od zmęczenia.
Godzinę później siedzieli obok siebie w pierwszej klasie (na tych fotelach można się było normalnie kłaść i były tak wygodne i odlotowe, że nie dało się tego określić słowami!) i Seth popijał sobie soczek a Niels wyraźnie przymierzał się do regeneracyjnej drzemki.
- Przepraszam. - Powiedział wreszcie, spoglądając mu nieco nieprzytomnie w oczy. - Po prostu nie lubię kiedy jakiś chuj się na ciebie... - stłumił ziewnięcie - krzywo patrzy. Dobranoc.

- Więc nie wiem już co z nim robić. Czasami jest... - Urwała, wpychając sobie w buzię następną garść popcornu. - Jest jeszcze gorzej! Wraca taki rozmarzony i... Dobrze wiem jak wygląda ktoś kto zdradza! Oglądałam dużo filmów i... Boże, jak to żałośnie brzmi! Kurwa mać, pachnie inaczej. Jakoś tak słodko i... Ale nie znam takich perfum. A szukałam na każdym damskim w każdej perfumerii. Boję się, że jest tak bogata, że ma własny zapach czy coś...
- Uspokój się, Katja. - Głos Betty brzmiał na lekko stłumiony, zupełnie jakby dobiegał zza ściany albo spod wody. - Kontynuuj.
- Z Sethem też nie jest najlepiej, najczęściej do nas nie przyjeżdża, dzwonimy coraz rzadziej i wydaje mi się być trochę spięty, ale to pewnie...
- ...przez sesję. - Dokończyła za nią. - No, mów dalej.
- Jednak to z Nielsem... To się po prostu sypie, wiem o tym. Pamiętam jak patrzył na mnie na początku, jak się uśmiechał, obejmował... Teraz to jest jego przykry obowiązek, on się zachowuje jak mój mąż mimo, że nim jeszcze nie jest. Znudził się mną, zmęczył. Nie zabiega o mnie, nie szuka mojego spojrzenia. To umiera.
Urwała, odpalając sobie papierosa. Z paczki, którą ten kretyn zostawił w domu. Siedziała tak ubrana w JEGO koszulę, po JEGO stronie łóżka, paląc JEGO papierosy.
- Może i jestem przewrażliwiona i żałosna. Ok, niech tak będzie. Ale niech mnie teraz piorun jebnie, jeśli się mylę.
- Dobrze wiesz, że nie jebnie. - Betty zaśmiała się sucho i coś zaszeleściło cicho. Katja podejrzewała, że mogło to być opakowanie z ciastkami ale nie chciało jej się o to pytać.
W ogóle niczego już się jej nie chciało.
- Położę się już, Bets. Dzięki za rozmowę.
- Do usług, Kat. Ach i... To fajny facet, ale sama mówiłaś, ze ma problemy. Postaraj się to zrozumieć.



CIĄG DALSZY