Hi, Gorgeous. 1/6


Yaoi - Hi, Gorgeous.

Pan Vincent - 2015-12-13, 14:48
Temat postu: Hi, Gorgeous.



Niels Pettersen, urodzony 13.12.1976 roku
Kraj pochodzenia : Dania
Stan cywilny : Kawaler
Dzieci : Nie posiada
Hobby : Motoryzacja, alkohol, dziwki, papierosy, broń palna, cluby go-go.
Powód przeprowadzki do stanów : Poważne kłopoty z prawem i jeszcze poważniejszy dług u Duńskiej grupy przestępczej, w której brał czynny udział.
Cele do osiągnięcia :
Główny : Zebranie sumy 4 milionów dolarów.
Poboczne : Znalezienie dachu nad głową. Znalezienie pracy. (skreślone) Znalezienie kobiety.
Bardzo bogatej i naiwnej kobiety, z której da się wyciągnąć pieniądze.

- To nie tak, że jest bardzo wymagający. - Mruknęła Katja, zmieniając bieg na dwójkę (na cholernym zabudowanym!). Mijali przeszklone wieżowce, służące za miejsce pracy większości bardziej wpływowych przedsiębiorców. Kancelaria pani Reha znajdowała się zaledwie pięć minut drogi od umówionego miejsca, ale i tak uparła się by jechać tam samochodem.
Niels powstrzymał się od przewrócenia oczami i pokiwał głową, wpatrując się bezmyślnie przez okno. Miał ochotę wrócić do łóżka (z którego został przez nią wyciągnięty) i darować sobie ten idiotyczny obiad.
Naprawdę nie widział sensu w poznawaniu dzieciaka Katji - byli ze sobą ( a raczej bzykał ją) dopiero od dwóch tygodni, kto normalny rzucałby się od razu na poznawanie z rodziną?
- On po prostu lubi wiedzieć co się u mnie dzieje. - Rzuciła, skręcając w ulicę, która nie dość, że była jednokierunkowa, to jeszcze na dodatek cała zastawiona przez jakieś idiotyczne skrzynki.
- Kotku, nie powinnaś tu skręcać. - Chrząknął, odpalając sobie papierosa. Pilnował by nie ubrudzić przy strzepywaniu popiołu swojej bajecznie drogiej koszuli, ale było to z grubsza utrudnione przy tym jak prowadziła ta kobieta.
Właściwie ją lubił, ale... Wyznawał zasadę "nie ma fiuta, nie ma kierownicy" i nic nie mogło tego zmienić. No przecież jak ona kierowała tym pieprzonym wozem, na litość boską!
- Przejadę szybko... nikt nie zauważy. - Zachichotała, parkując wreszcie pod restauracją.
Niels strzepnął popiół z okolicy krocza (nie drgnęła mu przy tym nawet powieka) i nabrał głębokiego wdechu, wypuszczając powietrze wraz z dymem.
Cholera, no jeszcze tylko tego brakowało żeby udawał swoją bezgraniczną miłość przy jakimś bachorze.
Miał tylko nadzieję, że dzieciak będzie na tyle zadufany w sobie żeby w ogóle nie zwracać na niego uwagi - te bogate bufony często oznaczały się osobliwym egoizmem i narcystyczną potrzebą zwracania na siebie wszystkich spojrzeń - a to oznaczało, że spojrzenia odwracały się od niego. A przecież o to, kurwa, chodziło.
- Gotowy? - Spytała go żartobliwie, unosząc głowę by ucałować delikatnie jego niedogolony policzek. - Ał, drapiesz. - Zaśmiała się, sprzedając mu kuksańca.
- Przepraszam. - Wymruczał, przyjmując na twarz mistrzowski wyraz uwielbienia. - Śpieszyłem się do ciebie i nie zdążyłem...
- Nieważne. Jak dla mnie...wyglądasz w tej chwili tak dobrze, że... - Ujęła go ukradkiem za krocze, uśmiechając się zmysłowo.
- Katja, to jest miejsce publiczne.
- Dobrze, wiesz, że mam to gdzie...
- Jakaś dziewczyna na nas patrzy. - Syknął, nie umiejąc powstrzymać krzywego uśmieszku.
Ależ ładna, to na pewno musiała być modelka. Te długie, lśniące włosy, pełne usta, stworzone chyba do...
- Och, Niels. Kurwa, to jest mój syn.


Draco - 2015-12-13, 15:12



Mojej matce odjebało. Tak doszczętnie. Od czasu, kiedy ojciec kopnął w kalendarz (pieprzone wypadki drogowe, screw you!), moja rodzicielka próbowała się odnaleźć w wielkim świecie romansu. Oczywiście, przez długi czas miała żałobę... Tak długi, że zastanawiałem się, czy przypadkiem nie zostanie siostrą zakonną. Aż w końcu, bam! Rozkwitła jak pączek, zaczęła się stroić jeszcze bardziej, dbać o siebie, pieniądze z konta wypływały jak szalone (byłem spadkobiercą, takie rzeczy, jak blokada konta od kiedy osiągnąłem pełnoletność nie miały już racji bytu), coraz drogie prezenty. Dobrze, ustalmy jedno - odbiło jej. Pieprzyła coś o dozgonnej miłości, o tym, jaki to on szarmancki nie jest, jaki cudowny i jakieś inne głupoty, po minucie wyłączałem się zupełnie, inaczej bym tego nie zdzierżył. Kocham moją mamę, żeby nie było, że nie, ale...To trudne do wyjaśnienia. Po prostu nie umiem sobie wyobrazić jej z kimś innym, niż moim ojcem, ale on... On nie żyje. Już od roku.
Mama koniecznie chciała mnie poznać z swoją nową miłością (rzyg tęczy). Nie uśmiechało mi się to w ogóle, co więcej, po prostu się tego bałem. Według mnie nie powinienem się w to angażować, nie teraz, do cholery, ona go zna dwa tygodnie albo i mniej! Ale uparła się. Jedyne, czego nauczyłem się o kobietach, to to, że nie należy się przeciwstawiać, jeśli się na coś uprą. To nie ma sensu, po co marnować energię?
Tak więc zamiast pójść gdzieś z znajomymi na dwugodzinnym okienku, zostałem wyciągnięty z uczelni na obiad. Na miasto. Tyle dobrego, że nie było to jakoś specjalnie daleko, nie musiałem stać w korkach, ale w dalszym ciągu - ech.
Byłem szybszy, niż moja mama i jej partner. Stałem już przed restauracją, kopiąc czarnymi, markowymi vansami kamyczek po drodze. Włosy były rozpuszczone, przez co fruwały na wietrze w każdą stronę i zaczynało mnie to irytować. Mogłem zostać w aucie... Gdy zdecydowałem się je związać, podniosłem głowę i spotkałem się oko w oko z samochodem mojej matki. I mężczyzną, który stamtąd na mnie patrzył i uśmiechał się w taki erotyczny sposób. Odrobinę erotyczny, ale biorąc pod uwagę fakt, jak moja matka się zachowywała (udało mi się utrzymać maskę bez wyrazu), nic dziwnego. A później oczy się rozszerzyły, jakby w zaskoczeniu, czoło nieco zmarszczyło.
Związałem włosy i podszedłem bliżej. Matka wysiadła z samochodu.
- Cześć, skarbie - uśmiechnęła się do mnie i musnęła mnie w usta. Była nieco ode mnie niższa, ale zazwyczaj nosiła szpilki, więc... Nawet moja matka górowała nade mną, szlag. I na co mi 176 cm, jak i tak nawet moja rodzicielka nałoży wyższe szpile i pozamiatane?
I z samochodu wyszedł ten... facet. Był wielki jak pierdolona góra. Wyglądał przy nas, jakby przyszedł z dziećmi. Jezu.
Dziwnie na mnie patrzył. Zmarszczyłem brwi, ale nie bałem się jego spojrzenia, ani niczego takiego. O stary, mnie nie przestraszysz.
- A to Niels, skarbie. Poznaj go. Niels, to mój syn. Seth.
- Dzień dobry - odpowiedziałem i podałem mu dłoń. Zupełnie bez problemu ścisnąłem ją całkiem mocno (postarałem się, nie będą mi mówić, że nie mam siły w dłoniach!).
- To co, wchodzimy? Zrobiłam nam rezerwację.
Wspaniale. Właśnie tego chciałem w to niezbyt deszczowe popołudnie.
Weszliśmy do środka. Była to dosyć prestiżowa, luksusowa restauracja włoska. Moja matka miała hopla na punkcie tej kuchni. Podeszliśmy do kontuaru. Kilka chwil później zostaliśmy poprowadzeni do naszego stolika. Każdy z nas usiadł, wszyscy mieliśmy na siebie doskonały widok.


Pan Vincent - 2015-12-13, 18:07

- Cześć. - Odparł, wciąż nie mogąc wyjść ze zdziwienia, że ta ładna dziewczyna okazała się chłopakiem. W sensie, że ten chłopak nie był dziewczyną. Że na pewno nie był modelką i...
Kurwa mać, ale te usta... Oczy... Rzęsy długie jak stąd do Chin, nogi do samego nieba, delikatne dłonie, długie palce i, kurwa, te...
Seth. Ona miała na imię Seth. Miał. On.
Nawet nie zauważył "mocnego" uścisku Setha. Dla Nielsa takie podawanie dłoni było normalne, ale nienormalny był już fakt, że musiał sobie podawać rękę z kolesiem o wyglądzie anielicy.
Usiedli na przeciwko siebie, on i ten cały Seth. Katja spojrzała po nich dziwnie, wyraźnie czymś zaskoczona. Po chwili zajęła miejsce obok... nikogo. Zajęła po prostu bok stołu.
Rozejrzał się po sali, ale nie dostrzegł na niej w sumie niczego ciekawego. Ot, paru ludzi, głównie pary, wystrój typowo śródziemnomorski - Kat zabierała go w takie miejsca już wiele razy.
Pani Reha zawsze stawiała, ale tego dnia przyniósł ze sobą portfel z ostatnią setką - nie chciał żeby gówniarz się domyślił jak bardzo Petterson wykorzystywał jego matkę, jak na niej pasożytował.
- No to co zamawiamy? - Spytała, spoglądając mu na ręce. - Nie, Niels, tu nie wolno palić. - Uśmiechnęła się pobłażliwie, klepiąc go po grzbiecie dłoni. - Spójrz. - Zwróciła twarz w kierunku wielkiej tabliczki z przekreślonym papierosem na czerwonym tle.
- W porządku. - Mruknął, chowając paczkę z powrotem.
W tym samym momencie podszedł do nich wyjątkowo młody i wyjątkowo rozochocony.
- Witam państwa w Occhio Mare, czy mogę przyjąć zamówienia? - Wymruczał sztucznie przesłodzonym głosem, pochylając się w kierunku... Setha z bardzo figlarną miną. - Co państwo sobie życzą?
- On nie jest dziewczyną. - Warknął nagle Neils, krzywiąc się przy tym groźnie. Przełknął ślinę, prostując się zaraz z całkowicie neutralną miną.
Zorientował się, że popełnił właśnie kurewsko niewybaczalny nietakt.


Draco - 2015-12-13, 18:20

Ten koleś non stop się na mnie gapił. Co jest nie tak, ubrudziłem się? Na wszelki wypadek przetarłem usta, może matka zostawiła mi tam ślady szminki, cholera go wie.
Dopiero gdy minęła krótka chwila, podczas której moja matka stała sobie, patrząc to na mnie, to na niego wyraźnie zaskoczona... Dopiero gdy usiadła zrozumiałem, o co jej chodziło. Żaden z nas nie odsunął jej krzesła. Kurwa mać. Ale dostanę zjebkę za to w domu...
Przyszedł kelner, mizdrzył się jak zwykle, nic nowego (raz się całowaliśmy i już się kurwa uparł, że chce być ze mną po kres życia)...
- On nie jest dziewczyną. - Usłyszałem warknięcie. Uniosłem brwi do góry i jak nie parsknąłem śmiechem.
Szczególnie, że kelner też spojrzał na Nielsa jak na idiotę.
- Wiem o tym - odparł zupełnie naturalnie obsługujący nas student i spojrzał na resztę towarzystwa. Próbowałem nie roześmiać się bardziej. To byłoby nietaktowne i sprawiłoby przykrość mamie, ale kurczę, tak trudno było się powstrzymywać.
- Ja poproszę ravioli. Wiesz, jakie lubię.
- Poproszę tagiatelle z mascarpone i szpinakiem. A ty, kochanie? - moja matka zwróciła wzrok ku swojemu partnerowi.
Gdy w końcu zamówili swoje dania, przyszedł ten niezręczny czas, gdy powinna odbyć się jakaś konwersacja. Na którą nie miałem ochoty.
- No, to jak się poznaliście, Niels? - spytałem możliwie najnaturalniej, udając, że faktycznie mnie to obchodzi. Słyszałem przecież od mamy już kilka razy tę historię, ale cóż tam. Niech i on się produkuje.


Pan Vincent - 2015-12-13, 19:49

Pochylił głowę i mruknął coś w rodzaju przeprosin ale nie powstrzymał się by zaraz znów jej niepoderwać i zmierzyć kelnera iście wkurwionym spojrzeniem.
- To samo. - Burknął tylko, chociaż miał ochotę na pizzę. No, ale te potrawy, które zamówiła Katja i jej syn, były chyba... Bardziej wyszukane.
Tylko ciekawe co to było to cholerne tagiatelle.
I w ogóle, chwila, kurwa, moment - ale czemu ten kelner wiedział jakie Seth lubił ravioli?
To wyglądało jakby się ze sobą...
Dobra - mniejsza. Nie przed jedzeniem. To nie była, z resztą, jego sprawa.
Bo w sumie trochę ten Seth wyglądał na pedzia. Taki zadbany, wymuskany, z dziwnym spodniami i butami wyglądającymi jak... tenisówki, czy jakoś tak.
Jego siostrzenica uwielbiała takie kapcie, Neils się na tym nie znał. Z resztą, kogo obchodziły jakieś buty.
- No, to jak się poznaliście, Niels? -Usłyszał i drgnął lekko, zastanawiając się nad tym pytaniem.
Jak oni się właściwie poznali?
- A... - Zawiesił głos, nie bardzo wiedząc co powiedzieć. Sięgnął po serwetkę, mnąc nerwowo jeden z jej rogów. - No, my się poznaliśmy na...
Och, kurwa. No tak, upojna noc rozpoczęta w ekskluzywnym clubie DeNight, a zakończona...

- To jest... Jak ty właściwie masz na imię, przystojniaku?
- Niels. - Mruczy, dosiadając się na skórzaną kanapę między jedną ślicznotką a drugą.
- No proszę, europejski akcent. - Brunetka spogląda na niego, przygryzając figlarnie ucho okularów. - Masz piękne imię, Niels. Ja jestem Tina, a to Betty i Katja.
Przygląda się po kolei każdej z pań, pozostawiając spojrzenie na tej ostatniej. Blondynka (to jest: Katja) wydaje się być najbogatsza; poznaje to po materiale jej sukienki, po zapachu jej perfum, sposobie w jakim się porusza.
Wygląda jak pieprzone milion dolarów i tyle też zapewne skrywa jej niejedna karta kredytowa.
- Hej, to mój ulubiony kawałek! - Wykrzykuje ruda (jej imię to coś na "b", chyba...) i spogląda sugestywnie w jego stronę, ale on odwraca wzrok i znowu patrzy tylko i wyłącznie na Katję.
Odpala sobie papierosa i zaciąga się nim mocno, opierając łokieć na kolanie odzianym w czarny materiał, którego nazwy nie pamięta.
I nie wie czemu w ogóle o tym myśli kiedy na nią patrzy. Nie żeby nie myślał o innych rzeczach, szczególnie o tych dwóch, które tak ładnie wyeksponowała białą sukieneczką.
- Zatańczysz? - Pyta, posyłając jej tajemniczy uśmiech.
Nie odpowiada, ale Niels widzi to w jej oczach - ona chce z nim zatańczyć.
Idą więc na parkiet, wiją się na nim jakby mieli po dwadzieścia lat. Katja pali jego papierosy, on pije drinki za jej pieniądze.
Tej nocy kończą w hotelowym pokoju, w którym noc kosztuje ponad trzysta dolarów.
Ta noc trwa do samego świtu, a potem całość powtarza się przez ponad dwa tygodnie.


- Poznaliśmy się na takiej...
- Na domówce u Betty. - Zakończyła za niego Katja, wpatrując się w niego z dziwną miną. - Opowiadałam ci przecież, kochanie.
Nie odzywał się, zamiast tego upił łyk wina. Nie robił tego w elegancki sposób, nie wydawał się być też szczególnie zadowolony z faktu, że pije wino warte prawie sto dolarów za butelkę.
Niels nie znosił smaku wina.
Ale chciał zrobić na Sethcie dobre wrażenie. W końcu chodziło tu o niezłą kasę.


Draco - 2015-12-13, 20:05

- Chciałem, żeby twoja miłość życia mi o tym opowiedziała. Dlaczego mu przeszkadzasz, mamo? - uśmiechnąłem się przeuroczo, ale gdyby ktoś znał mnie bardziej (siema, mamo!) z pewnością wyłapałby tą drobną, wredną iskierką. Albo nie potrafił mówić, w co wątpię, bo jednak moja matka lubiła konwersacje... Albo było aż tak gorąco. Znałem niektóre szczegóły, ale na szczęście - nie wszystkie. Gdy matka opowiedziała mi o tym wydarzeniu, jak poszła do łóżka z kolesiem spotkanym na imprezie, musiałem zbierać szczękę z podłogi i w pierwszym odruchu po prostu jej nie uwierzyłem.
To po prostu nie jest moja matka, nie tak się zachowywała dotychczas. Ale śmierć taty zmieniła nas wszystkich, najwidoczniej. Inaczej nie umiałem tego wytłumaczyć.
- To nie jest miłość mojego ży... Och, Seth, czy nie możesz być przez chwilę mniej ironiczny, do diabła ciężkiego?
Widać było, że moja mamusia się odrobinę zezłościła. Uniosłem brwi, ale nie powiedziałem absolutnie nic. Czekaliśmy na posiłek w ciszy. W końcu przyniesiono go i dobrze, zdążyłem wypić niemal całą lampkę wina, a przecież prowadziłem samochód.
Pyszne ravioli z szpinakiem i ricottą stanęło przed moim nosem. Uśmiechnąłem się i podziękowałem, zabierając się za jedzenie. Rozmowa nie bardzo się kleiła, a ten facet co jakiś czas spoglądał na mnie bardzo dziwnie, nie potrafiłem tego zdefiniować.
- Seth, co masz za kolejny wykład? - usłyszałem pytanie matki.
Podniosłem głowę, upiłem łyk wina i spojrzałem na nią, uśmiechając się lekko.
- Prawo pracy. Niestety.
- Och, bardzo je lubię.
- Ty tak - mruknąłem cicho.
Rozmowy na temat moich studiów i kancelarii były zawsze tematem tabu, tak trochę. Mama bardzo chciała, żebym poszedł w jej ślady i przejął później kancelarię, a ja... Ja nie uważałem, aby to była moja droga życiowa. Niestety.

Matka Setha:


Pan Vincent - 2015-12-13, 21:49

Nawinął na widelec kolejny kawałek makaronu (teraz już wiedział, że pieprzone tagiatelle było po prostu zwykłymi kluskami) i wpakował go sobie do ust, mając pewność, że w ten sposób uniknie konieczności odzywania się.
Niestety, Katja to chyba przyuważyła, bo zaraz wypaliła z dość dziwnym pytaniem.
- A ty co studiowałeś, Niels?
Przełknął i napił się obrzydliwego wina, krzywiąc usta w niemal niewymuszonym uśmiechu.
- Architekturę. - Odparł zwięźle, zezując na Setha. Nie wiedział czy dobrze odebrał jego minę, ale chyba był tym lekko rozbawiony.
Nie dziwił się ; sam do tej pory nie wierzył, że udało mu się przejść cholerne pięć lat, grzebiąc się w papierach, planach i rysunkach.
- To cudownie. Zamierzasz coś projektować? Może polecę cię swojej znajomej, ostatnio mówiła mi, że szuka kogoś do...
- Nie sądzę. - Tym razem uśmiech nabrał kwaśnej nuty. - Po dyplomie od razu zapomniałem o wszystkim związanych z architekturą. To nie była moja bajka, rodzice po prostu chcieli...
- Ach! - Wykrzyknęła, wyraźnie poirytowane. - Oni po prostu chcieli dać ci dobrą przyszłość.
- Zapewniłem ją sobie sam. Niekoniecznie podobało mi się to, że z góry określili kim ma...
- Dlaczego? - Po raz kolejny mu przerwała i tym razem nie umiał powstrzymać brwi, które po prostu samoistnie podjechały w górę czoła.
Co ona odstawiała, czemu nagle stała się taka arogancka?
Ach, może chodziło o to, że robiła dokładnie to samo swojemu dziecku? Nie wiedziała pewnie, że nie wyniknie z tego nic dobrego, on i tak pójdzie swoją drogą.
Każdy tak robił, prędzej czy później.
- Kochanie, a może opowiesz nam o tym chłopaku, co? - Zmyślnie zmieniła temat, chwytając Nielsa za dłoń. Gładziła palcem jej grzbiet, zataczając małe kółeczka. - Jesteście razem?
Zakrztusił się winem, naprawdę to zrobił. Ale, kurwa, nie mógł inaczej, kiedy ona tak po prostu wyleciała z tym... że jej syn z drugim facetem i...
- Przepraszam. - Wychrypiał, przytykając sobie serwetkę do ust. Otarł ja z alkoholu i posłał Katji skruszony uśmiech. - Źle przełknąłem.


Draco - 2015-12-13, 22:03

Architektura? Tego się naprawdę nie spodziewałem. Nie wyglądał mi na kogoś podobnego, kto planowałby jak postawić jakiś budenk, żeby się nie zawalił. Brzmiało to conajmniej groteskowo w stosunku do tego człowieka, ale to było oczywiście tylko wrażenie, które odniosłem i mogło być ono zupełnie nietrafione.
Zaraz jednak się potwierdziło, prawdę powiedziawszy mężczyzna ukończył studia, ale to by było na tyle. Zrobił dokładnie to, co ja zamierzałem uczynić, o ile nie wścieknę się i nie przerwę tego wcześniej. Ciągle miałem poczucie traconego czasu, tego, że nie uczę się czegoś, co chciałbym robić. Męczy mnie to coraz bardziej.
Reakcja matki także nie zdziwiła mnie, w ogóle. W końcu jak mogłaby zareagować inaczej, skoro moje studia prawnicze to tak naprawdę jej pomysł? Wiem, że chce dla mnie jak najlepiej, zdaję sobie z tego sprawę, ale problem był w tym, że wymagała słuchania jej, sama nie rewanżując się tym samym. Nie słuchała. A ja postanowiłem nie wchodzić z nią w otwartą wojnę i robić to, co chcę robić, ale drogą okrężną, trochę za jej plecami. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
Kiedy matka spytała o chłopaka, w pierwszej chwili w ogóle nie zrozumiałem. Uniosłem brew do góry i spoglądałem na nią krótką chwilę. Zaraz później żywiołowa reakcja Nielsa rozbawiła mnie skutecznie i znów parsknąłem śmiechem.
- Twój partner za chwilę udusi się z szoku. Uściślijmy to sobie, Niels. Niels, prawda? - spojrzałem odważnie w oczy mężczyzny i uśmiechnąłem się delikatnie, tylko połową swoich ust. Niezamierzenie wyglądało to całkiem seksownie. - Jestem chłopakiem, tak, mam fiuta. Co więcej, jestem biseksualny, a ten kelner nazywa się Jack i po prostu studiujemy na jednym roku, więc nie, mamo, nie jest moim chłopakiem, partnerem, miłością życiową. Czy wszelkie problemy zostały rozwiązane, zarówno dotyczące mojej płci, mojej orientacji i ogólnie mnie? Wspaniale, cieszy mnie to niezmiernie. Skończmy więc ten posiłek, pożegnajmy się i rozejdźmy każdy w swoją stronę, udając, że to fatalne spotkanie nie miało miejsca. Znudziło mi się ciągłe duszenie się twojego towarzysza, mamo.
Kobieta zmarszczyła brwi i ewidentnie niemal mordowała mnie wzrokiem, co oznaczało, że poważną pogawędkę urządzi mi w domu, ale zachowała tyle taktu, aby nie wspominać już nic więcej.

Bryka Setha, prezent od mamy na urodziny:


Pan Vincent - 2015-12-14, 00:40



Ostatkiem sił powstrzymał się od wywrócenia wszystkiego do góry nogami i złapania tej wyszczekanej panienki za fraki.
Nikt nigdy nie mówił o nim w taki sposób - pogardliwy, uszczypliwy i niezwykle... szczery.
Niels nie należał do ludzi, którzy doceniali szczerość, jeśli jej chciał to wyciągał ją z klienta w taki albo inny sposób, jeśli jej nie chciał to wolał otrzymywać słodkie kłamstwa.
Cóż, nie można mu się było dziwić - przez tyle lat trząsł ponad czterdziestką ludzi, którzy na jego widok niemal robili pod siebie - zewsząd otrzymywał szacunek godny pieprzonego króla Danii.
Niestety, gdyby próbował nauczyć szacunku tego wyszczekanego gogusia, mogłoby się to naprawdę kiepsko zakończyć. Zadowolił więc się tylko pogardliwym spojrzeniem, uśmiechając się przy tym wymownie, zaczepnie. Z wyzwaniem.
- Nie musiałeś tego tak wulgarnie argumentować, Se..
- Nie. - Mruknął, przerywając jej po raz pierwszy od początku tej feralnej rozmowy. - Twój syn ma rację, Katja. Zachowałem się paskudnie. - Pochylił głowę, imitując przeprosiny. Przed oczami miał portfel, wypchany po brzegi studolarówkami. - Przepraszam, Seth. Zakrztusiłem się, bo źle przełknąłem, to wszystko, chociaż mogło to inaczej wyglądać. Tam skąd pochodzę, śluby homoseksualistów są czymś normalnym. - Kontynuował, poszerzając odrobinę swój uśmiech.
Wciąż miał w uszach jego śmieszną, gówniarską wiązankę. Łatwo było gnojkowi wleźć na odcisk, musiał bardziej na to uważać.
- Może na przeprosiny dacie sobie postawić deser? - Zaproponował, przeliczając w myślach czy mu na to wystarczy. Wystarczy, świetnie.
- To bardzo dobry pomysł, kochanie. - Katja posłała mu ciepły uśmiech, zwracając spojrzenie w kierunku syna. - Co ty na to, Sethie? Zrobisz to dla swojej okropnej matki?


Draco - 2015-12-14, 00:49



Widziałem tę grę mięśni szczęki, które świadczyły o tym, że ten koleś wcale nie był taki opanowany, jakiego grał. Oj nie, zabolały moje słowa, zatrząsnęły nim porządnie, tylko z jakiegoś powodu było zero spodziewanej reakcji. W zamian dostałem przeprosiny i jakieś marne tłumaczenie. Kurwa, kto by w to uwierzył? No kto?
Może robiłem się za bardzo podejrzliwy, sam nie wiedziałem. Ale byłem ostrożny, moja matka zdążyła dwa miesiące temu przyprowadzić cwaniaka, który doił jej szmal jak krowę z mleka. Nie ukrywam, bałem się, że to kolejny cwaniak tego typu. Może po prostu się myliłem? Miałem taką nadzieję.
Zagryzłem wargi i nie odpowiedziałem już nic. Zjedliśmy więc ten deser, ale nie odzywałem się ani przez chwilę. Wiedziałem, że jeżeli cokolwiek w tym momencie powiem, znów będę uszczypliwy. Obserwowałem. Bardzo dużo, ale coś umykało. Albo po prostu byłem przeczulony. Pod koniec spotkania stwierdziłem, że naprawdę jestem przeczulony. Koleś nie zachował się w żaden podejrzany sposób przez resztę obiadu, co więcej, starał się być nawet miły. Albo chociaż neutralny.
Pożegnaliśmy się, bo musiałem wracać na zajęcia, a matka do kancelarii. Nie usłyszałem ani słowa o pracy Nielsa, zapomniałem o to zapytać. Cóż, zapytam matki...

- Mamo, a czym zajmuje się ten twój Niels?
Był już późny wieczór, oboje byliśmy w domu. Willa z kilkoma sypialniami i ogromnym salonem otwartym na ogród, jasnym i przestronnym. Siedzieliśmy jednak w kuchni, jedliśmy kolację. Mama świetnie gotowała, ale rzadko to robiła, a szkoda. Czasem tęskniłem do czasów, kiedy nie mieliśmy tyle pieniędzy, ale chociaż ciepły obiad stał zawsze na stole, zrobiony przez mamę, a nie catering.


Pan Vincent - 2015-12-14, 01:17

Katja odsunęła od siebie francuski egzemplarz Vogue'a i zmarszczyła brwi, zastanawiając się nad odpowiedzią. Właściwie to nie tak do końca wiedziała czym mógł zajmować się Niels.
- Podejrzewam, że to coś związanego z biznesem, kochanie. - Odparła cicho, próbując sobie przypomnieć jakąkolwiek sytuację kiedy rozmawiali o pracy.
Mogła sobie przypomnieć mnóstwo dobrego seksu (najlepszego w jej całym życiu, ten człowiek był jak maszyna, jak ogień, jak cholerny bóg! Nigdy nie miał dość, do tego te mięśnie, sprzęt, to jak potrafił się poruszać...) i wspaniałych rozmów, romantycznych wieczorów i szalonych imprez, ale...
Aaaa, moment! Przecież raz wspominał jej coś o tym, ze jest przedsi...
- Zajmuje się finansami. - Odparła z całym przekonaniem, wracając do czytania gazety. - Dlaczego pytasz?

Niels opłukał głowę i zarzucił energicznie głowa, posyłając włosy do tyłu - nienawidził kiedy woda skapywała mu na oczy i nos, to było kurewsko klaustrofobiczne uczucie.
Przepasał biodra ręcznikiem i w drodze do kuchni (był już cholernie głodny) zajrzał do telefonu, dostrzegając w nim parę nieodebranych połączeń.
No tak, Katja.
Oddzwonił, rozsiadając się na kanapie, po chwili w drugiej dłoni trzymał zapalonego papierosa. Odczekał parę sygnałów, zaciągając się mocno papierosem.
- Cześć, piękna. - Wymruczał, układając się wygodniej na poduszkach. - To tak ważna sprawa, że musiałaś do mnie zadzwonić pięć razy?

- Och, przepraszam. - Katja zerknęła na syna, rumieniąc się wściekle. Głęboki głos Nielsa zdawał się nabierać jeszcze bardziej erotycznej nuty przez telefon i uwielbiała go słuchać. - Nie zauważyłam, że to aż tyle.
- Z czym do mnie dzwonisz? - Usłyszała pytanie i przygryzła dolną wargę, zastanawiając się co na nie odpowiedzieć, ponieważ nie miała żadnego poważnego powodu.
Co teraz? Znowu wyjdzie na idiotkę przez to swoje wydzwanianie i Niels się nią w końcu znudzi, albo przestraszy się tego, ze chciała z nim spędzać za dużo czasu...
CO TERAZ?
Jeszcze raz spojrzała na swojego syna, jakby liczyła, że ten podpowie jej jakieś sensowne rozwiązanie. Dupa blada, milczał, patrząc na nia jak na idiotkę.
Bezczelny, no.
- Ja... Chciałam się ciebie zapytać, bo jakoś tak nie było okazji... Gdzie pracujesz?

Miał ochotę rzucić tym telefonem przez balkon, ale musiał się powstrzymać, bo Katja mogłaby jeszcze zacząć coś podejrzewać i zaczęłaby się cała lawina, a na to nie miał ochoty.
- Jestem przedsiębiorcą. - Rzucił luźno, siląc się na miły ton. - Rozmawialiśmy o tym kiedyś u Betty, pamiętasz? - Zmienił ton głosu na bardziej... intymny? Nie wiedział jak to nazwać. - A zaraz po tym pytaniu zabrałem cię na górę do łazienki, pamiętasz? Poszliśmy pod prysznic i...

- Ach, tak, pamiętam! - Krzyknęła trochę histerycznie, przykrywając twarz gazetą.
Nie. Nie miała teraz ochoty patrzeć na swojego syna.
- Czemu tak krzyczysz? - Niels zaśmiał się do słuchawki, wyraźnie zdziwiony jej zachowaniem. - Mówiłaś, że całkiem cię kręci seks przez tele...
- Oddzwonię za chwilkę, dobrze? - Pisnęła i rozłączyła się, podnosząc tyłek z kanapy.
- Dlaczego nie poszedłeś? - Wydukała, nie patrząc na syna. - Mały szpiegu. - Dodała oskarżycielsko, śmiejąc się nerwowo.
Zawsze żartowali sobie z Sethem z takich sytuacji, ale na ogół nie dotyczyły one ani jej ani jego, a teraz...
Cholera, usłyszał jak uprawiała z nim seks pod prysznicem i to na imprezie u koleżanki. I jeszcze...
Och, nieważne, przecież była dorosła. Jej syn na pewno to rozumiał...
Prawda?


Draco - 2015-12-14, 01:30



Uniosłem brwi, będąc świadkiem czegoś tak groteskowego... Nigdy w życiu nie byłem postawiony w takiej sytuacji i nie wiedziałem, jak mam się zachować. A gdy moja matka histerycznie zapytała mnie, dlaczego nie poszedłem, spojrzałem na nią, jak na kompletną wariatkę.
- Może dlatego, że jem kolację? Seks na urodzinach koleżanki widocznie wyprał cały twój mózg.
- Co? Jak możesz...?
- Mhm. Powiedz mi coś moralizatorskiego. Tylko na to czekam. A potem porozmawiajmy o twoim seksie na urodzinach. Okej?
Ach. Od razu zero wyrzutów. Spojrzała tylko na mnie złowieszczo i wyszła z pomieszczenia. No cóż, najwidoczniej dziś jem kolację sam.
Przedsiębiorca, hm? Wyjąłem telefon i z ciekawości włączyłem internet i cóż, szukałem. Przedsiębiorca Niels. Nie znałem nazwiska, ale spróbowałem i bez tego. Znalazłem kilku. Ale żaden nie miał zdjęcia tego Nielsa. Żaden, a przecież każdy przedsiębiorca był zobligowany do posiadania jakichś społecznościówek, aby być wizytówką firmy. Coś kręcił. Ale to nie moja sprawa, nie ma co się mieszać.
Nie ukrywam, że rewelacjami, które były mi przedstawione byłem mocno zniesmaczony, ale... Cóż. Była dorosła. I nie była przecież aseksualna. Nic dziwnego, że uprawiała seks. Ale u koleżanki...? Fu.

Przez dłuższy czas była cisza, jeśli chodzi o Nielsa. Zdaje się, że matka się z nim pokłóciła. Nie wnikałem w to i tym razem, nie chcąc się mieszać w nie swoje sprawy.
Jak zwykle, pojechałem w weekend do małej restauracyjki, bardzo taniej, z pizzą. To była moja mała tajemnica. Ja... Cóż, śpiewałem. Może to dziwne, może niepoprawne, ale miałem zespół rockowy i... No cóż, to była ta rzecz, którą chciałbym robić w przyszłości. Nie w głowie było mi prowadzenie kancelarii. Lubiłem prawo karne, ale to trochę za mało, aby poświęcić na to wiele lat nauki, a później pracować w takim charakterze.
- No cześć, Sethie. To co, zaczynamy, panie spóźnialski?
- Przepraszam, korki. Jasne - uśmiechnąłem się, wyciągając butelkę z wodą.
Czasem graliśmy do kotleta. To było bardzo fajne, energetyzujące. Ludziom się podobało i dawało nam jakieś perspektywy na przyszłość. Tak było dzisiaj, w La Vita Rita, pizzeri, która to miała jedne z najlepszych pizz w mieście. Czemu w ogóle się na to godziłem? Moja matka nie jadała w takich miejscach, to proste.
Nie wpadłem na to, że jednak ktoś może tu być, kogo matka zna. Szlag.

https://www.youtube.com/watch?v=vlWaNsi8Ucw


Pan Vincent - 2015-12-14, 01:51



- Jesteś po studiach, mogliby płacić ci więcej, Niels. Te rysunki są niesamowite, ktoś mógłby się nimi zainteresować.
- Katjo, prosiłem cię, daj mi spokój. Jest mi dobrze tak jak jest i stokrotnie bardziej odpowiada mi inwestowanie. - Odpowiedział, znużony i wkurwiony rozmową. Podniósł się z łóżka i zaczął się ubierać, szukając na podłodze poszczególnych części swojej odzieży.
- Dałbyś dobry przykład Sethowi, że to obowiązki są ważne a nie fanaberie. - Wymruczała, nie krępując się w żaden sposób swoją nagością. Jasne, Niels też się nią nie krępował, ale nie lubił kiedy kobieta, kłócąc się z nim, chciała argumentować swoim ciałem.
To nie było w porządku.
- Fanaberie? - Powtórzył wolno a coś w jego głosie zgrzytnęło nieprzyjemnie. - Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego co właśnie powiedziałaś? - Warknął, nie przejmując się skarpetkami ; nałożył buty na gołe stopy,szukając ostatnich ważnych rzeczy : telefonu i portfela.
- Co takiego? Powiedziałam tylko, że...
- Twoją pieprzona fanaberią jest to żeby Seth został prawnikiem. - Dokończył za nią, krzywiąc się wyraźnie. Palce u dłoni zadrgały mu lekko ale zatuszował to poprawianiem rękawa.
- Chcę tylko jego dobra, a jako jego matka wiem co..
- Daruj sobie. - Trzasnął za sobą drzwiami, odpalajac papierosa, mimo, że w hotelu panował surowy zakaz ("zapalenie papierosa równa się włączeniu alarmom przeciwpożarowym"). Miał to gdzieś, był tak wkurwiony, że ledwo widział na oczy.
Pieprzona egoistka, aż żal mu się zrobiło tego Setha.
Chociaż podejrzewał, że wcale nie potrzebnie.


W brzuchu burczało mu jak cholera, a pieniędzy mógł się nie spodziewać przez trzy następne dni - ostatnie pięć dolców niemal szczypało w dłoń, kiedy wchodził do kiepsko urządzonej pizzeri.
W środku grała jakaś kapela, trzaskali całkiem dobry kawałek rockowy - Niels ich nie znał, mimo, że uważał się za fana mocniejszej muzyki.
To i tak nie było teraz ważne, musiał coś natychmiast zje...
Zaraz, zaraz. Ten blondyn, który właśnie wył jak opętany do mikrofonu... Czy to nie był przypadkiem Seth?
Uśmiechnął sie szeroko, przepychając się brutalnie przez niewielki tłum nastolatków (i chłopcy i dziewczęta spoglądali tęsknie na jego niedoszłego pasierba, wydając się zakochani i onieśmieleni, co nie dość, że z jakiegoś powodu go wkurwiało to jeszcze bawiło).
Stanął przed samym piosenkarzem i pokręcił z wolna głową, zaczynając skakać niczym jego największy fan.
A potem spojrzał mu w oczy i... Uśmiechnął się. Ale wcale nie wrednie. Raczej radośnie, trochę jak mały chłopiec przyłapany na gorącym uczynku.
Ej, Seth - krzyczało jego spojrzenie i uśmiech - mamy razem niezłą tajemnicę!


Draco - 2015-12-14, 02:11

Kawałek sobie leciał, ludzie się cieszyli, zespół dobrze się bawił i ogólnie było wszystko w porządku. Aż do momentu, w którym ta wielka góra przyszła sobie do Mahometa. Wtedy przestało być w porządku.
Przede wszystkim widziałem sobie, jak zapewne dwa razy starszy ode mnie facet skakał mi przed sceną, później się jeszcze bezczelnie uśmiechał i... Kurwa mać, przecież jak on wygada coś mojej matce, będę skończony.
Zrobiło mi się zimno, po prostu strasznie zimno i niemal wszystko skurczyło mi się w brzuchu z obawy, że to by było na tyle, jeśli chodzi o moje radosne spełnianie się w jakimś stopniu.
Skrzywiłem się, nieszczęśliwy, ale przecież nie mogłem przerwać w połowie piosenki. Dotrwałem więc do końca, a gdy nastała krótka przerwa, zszedłem ze sceny, wsadzając pospiesznie mikrofon na stójkę i pociągnąłem Nielsa na bok.
- Ani słowa mojej matce, okej?
Widać było, że ta sytuacja cholernie mi się nie podobała. Jeśli ten koleś się wygada, moja matka wyrwie mi nogi z dupy i nigdy w życiu nie wypuści z auli, na której miałem wykłady. No po prostu nigdy tego nie zrobi.
Nie musiałem mówić, co się stanie, gdyby moja rodzicielka się dowiedziała. Oboje to wiedzieliśmy i oboje też, wydawało się, doskonale zdawaliśmy sobie z naszej wspólnej wiedzy sprawę.


Pan Vincent - 2015-12-14, 02:22

- Cześć, Seth. - Niels przywitał się z chłopakiem zupełnie niewinnym tonem, przechylając głowę tak by mógł mu spojrzeć w oczy ze swojej perspektywy.
Prawie dwa metry wzrostu sprawiały, że ciągle musiał się do kogoś schylać, ale absolutnie tego nie żałował. Lubił czuć, że nad kimś góruje na wszelkie możliwe sposoby.
- Dobry koncert. Od dawna tu gracie? - Zapytał tak, jakby w ogóle nie słyszał jego pytania. W ten sposób chciał mu dać do zrozumienia, że niczego nie powie, bo nie miał też w tym (na razie) żadnego celu. Po co miał o czymś mówić Katji, po co miał udupiać tego gnojka.
To nawet lepiej, że Seth miał swoją tajemnicę, że był sobie tym rockmanem. Nie dość, że miał piekielnie dobry głos, to przeciwstawiał się jakiś sposób swojej szajbniętej mamuśce, starał się sobie znaleźć wyjście awaryjne, jakiś punkt zaczepienia.
- Zaprosisz swojego fana number one na piwo? - Wychrypiał, spoglądając na niego nieco uszczypliwie. - Zapomniałem portfela. - Pół skłamał, bo chociaż rzeczywiście nie wziął ze sobą tego cholernego portfela, to przecież nie miał w nim pieniędzy.
Ale Niels był mistrzem kłamstwa, no i - kurwa mać - z całą pewnością zasługiwał na cholerne piwo i kawałek pizzy ; jego żołądek trawił już sam siebie.


Draco - 2015-12-14, 02:34


Zmarszczyłem brwi, ale wyjąłem portfel. Niech mu, będzie, dwadzieścia dolarów mnie nie zbawi.
- Masz - mruknąłem, podając mu banknot. Jeden z niewielu, jakie miałem w nim zachowane. Na ogół posługiwałem się kartą płatniczą, był to zwyczajnie wygodniejszy sposób.
- Seth! - usłyszałem głos Alexa, basisty. Spojrzałem na kolegę i przytaknąłem.
- Nie wygadaj się - poprosiłem raz jeszcze i poszedłem w kierunku sceny.
Widziałem stąd doskonale tego mężczyznę i to mnie stresowało, nie mogę powiedzieć, że nie. Ale starałem się wyciszyć, uspokoić i po prostu skupić ma dźwięku. Zrobić to, co zawsze działało, gdy byłem wzburzony.
Uśmiechnąłem się lekko, przymykając powieki.
Dźwięk gitar rozbrzmiał, doszła perkusja, bas... A mały lokal rozbrzmiał moim głosem, który gdy śpiewałem był nieco głębszy, niż zazwyczaj. To strasznie dziwne, ale lubiłem to robić, śpiewać. Relaksowało mnie to, zabierało w podróż, której dotąd nie znałem.
Wszystkie kawałki, które graliśmy były nasze autorskie. W zasadzie, pisane przeze mnie i Alexa. Strasznie przyjemnie było dzielić się jakąś częścią siebie w ten sposób.

Gdy skończyliśmy koncert, uśmiechnąłem się lekko do publiczności, która klaskała i chyba było naprawdę dobrze. Podszedłem do kasy i chciałem po prostu zamówić pizzę dla siebie i kolegów. Dosiedliśmy się do Nielsa, chociaż osobiście tego nie chciałem. Znajomi nalegali, więc eh...
- Skąd go znasz, Seth? - spytał Alex, mrużąc podejrzliwie powieki.
- Nie, nie jest moim kochankiem. Jest kochankiem mojej matki.
- Uuu, ciężka kwestia. Wygadasz się? - mężczyzna spojrzał na Nielsa. Tak, Alex wyglądał jak mężczyzna. Całkiem przystojny, w tatuażach i z kolczykiem kółeczkiem w z prawej strony dolnej wargi.
Pizza przyszła, domówiłem też piwo dla Nielsa. Jeśli w ten sposób go trochę przekupię, niech będzie.

https://www.youtube.com/watch?v=6MaatcLqjY0


Pan Vincent - 2015-12-14, 03:00

Uśmiechał się łobuzersko i bił gorące brawa po każdym zaśpiewanym przez Setha kawałku - dzieciak był naprawdę dobry w tym co robił - brzmiał jak trzeba, wkładał w słowa kurewsko szczere emocje i ruszał się jak cholerna kotka. Słowem : miał w sobie wszystko to, czego potrzebował każdy dobry rockman.
Żałował, że nie miał już swoich kontaktów z Danii - znał tam paru gości, którzy wznieśli by tego małego blondasa na sam szczyt. Te wszystkie wytwórnie i producenci...
Ech, to wszystko będzie całkowite dopóki nie będzie miał cholernych czterech milionów.
A do tego potrzebował swojej małej tajemnicy i Katji.
- To tajemnica. - Rzucił odważnie do kolesia, którego nazywali Alexem i pociągnął zdrowo z kufla. W obieg poszedł skręt, którego gówniarzeria nie potrafiła nawet porządnie go zawinąć.
- Daj to. - Wyrwał "robociznę" wyjątkowo chudemu perkusiście i pokazał jak zawijać w trzech ruchach, co wywołało wśród muzyków ogólny napad wesołości.
- Ok, lubię go. - Alex dolał sobie soku do cholernie mocnego drinka. - Co to za tajemnica Seth, weź powiedz. - Dodał, obejmując blondyna ramieniem. - Chyba, że chcesz pogadać o czymś innym. - Wymruczał, pochylając się nad nim. - Dasz buzi?


Draco - 2015-12-14, 03:10

Przewróciłem oczami, gdy zostałem przytulony przez Alexa i wziąłem kawałek pizzy. Polałem ją sosem pomidorowym i ugryzłem kawałek. Rany, jak ja dawno nie jadłem pizzy...
Uśmiechnąłem się, czując bardzo dobre, cienkie i chrupiące ciasto, zdecydowanie świeże dodatki. Mniam. Robili dobrą i tanią pizzę.
Gdy podano mi skręta, przełknąłem pospiesznie kawałek pizzy, upiłem łyka soku (prowadziłem) i przyjąłem skręta na jednego, małego bucha. Po czym oddałem go dla Alexa, który zajął się po raz kolejny tym samym.
- Hej - usłyszeliśmy gdzieś obok głos jakiejś młodej dziewczyny. Uniosłem głowę z ustami pełnymi pizzą. - Jesteś Seth, prawda? Dałbyś nam swój autograf?
Zarumieniłem się nieco, ale odchrząknąłem i przełknąłem jedzenie. Podniosłem się, tym samym strzepując rękę kumpla z siebie.
- Jasne. Gdzie podpisać? Macie mazak?
- Tak, proszę. O tutaj. - I nagle śliczna dziewczyna podniosła swoją koszulkę do góry, ukazując szczupły brzuch i obfite piersi.
Alex już zaczął gwizdać, a ja po prostu złożyłem tam podpis z nazwą zespołu i swoim imieniem - "Plan Three Seth ♥ ". Uśmiechnąłem się, gdy ta roześmiała się radośnie, podziękowała, życzyła smacznego i poszła sobie, radośnie chichocząc z koleżanką.
Wróciliśmy do jedzenia.
- Pokłóciłeś się z matką, czy co? Normalnie raczej nie wypuściłaby cię w sobotni wieczór z łóżka. No co tak patrzysz, Alex? Głupi nie jestem, wiem co robi przecież, no. Wolałbym nie wiedzieć, no ale...
Ugryzłem kawałek pizzy i przeżuwałem, spoglądając na Nielsa.


Pan Vincent - 2015-12-14, 03:20

Cytata laleczka sprawiała wrażenie całkiem niezłej w obciąganiu, ale stanowczo za młodej dla Nielsa i jego prawie czterdziestu lat, więc niechętnie odwrócił wzrok od jej znikającego tyłka i zastanowił się nad pytaniem gówniarza.
- Trochę się poprztykaliśmy. - Przyznał Niels, zaciągając się kosmicznie mocno skrętem. Wypuścił dym nosem i natychmiast odpalił sobie papierosa. Tuż obok stał czwarty prawie opustoszały kufel piwa, które smakowało mu chyba jak nigdy dotąd.
- O ciebie i o całe to prawo, które tak w ciebie wciska. - Roześmiał się sucho, wzruszając ramionami. Parę osób przy stole zachichotało znacząco w sposób, który mówił jasno "ta, kobiety".
- Chciała mi wcisnąć robotę dla architekta. - Dodał, kończąc temat. Dopił piwo i machnął na barmana po następne.
- Słuchaj, a... - Wypuścił dym z płuc, puszczając oczko perkusiście, który uparcie próbował powtórzyć jego sztuczkę z zawijaniem zielonego. - Co ja miałem... A, panie "mam fiuta". Nadal się gniewasz? Czy już trochę zeszło?


Draco - 2015-12-14, 03:29

- O, niech zgadnę. Żebyś był dla mnie przykładem, prawda? - uniosłem brew, a gdy mężczyzna potwierdził, westchnąłem ciężko. - Od kiedy pamiętam pieprzy mi o tym, żeby być prawnikiem. Że jej ojciec był, dziadek, ona jest i ja też mam być. Tak, już lecę - mruknąłem cicho, krzywiąc się.
Ugryzłem kolejny kawałek pizzy i parsknąłem zaraz śmiechem, krztusząc się potwornie, przy okazji.
- Właśnie, opowiem wam genialny żart. Matka zaprosiła mnie na ten nieszczęsny obiad z jej królisiem, czyli tutaj siedzącym Nielsem. Wszystko fajnie, siadamy do stołu w restauracji, przychodzi kelner, kojarzycie Jacka, prawda? Ten studenciak pedałek z mojego roku. W każdym razie, on nas obsługuje i się do mnie mizdrzy, na co Niels "On nie jest dziewczyną!". Siłą woli powstrzymywałem się od płakania tam ze śmiechu, miałeś taką zabawną minę jakby ktoś ci przywalił właśnie w twarz - parsknąłem śmiechem na samo wspomnienie.
Całe towarzystwo zaczęło rechotać, oczywiście, że tak. To była norma, porównywanie mnie do kobiety. Wszyscy do tego przywykli i większość to też przerobiła.
- Nie gniewałem się. Po prostu jesteś wkurwiający i tyle. A przynajmniej wtedy strzeliłeś tyle "wpadek", że to aż było po prostu zabawne. I wiem, że nie lubisz wina. Krzywiłeś się za każdym razem. Ja też go nie znoszę, ale matka je uwielbia, więc niekiedy z grzeczności wypiję lampkę. Mamy w piwnicy kilka półek win. Na co, nie mam pojęcia. Ale kiedyś lubiła pić wino z ojcem, on był koneserem.
Uśmiechnąłem się nieco nostalgicznie, kończąc swoje trzy kawałki pizzy. Były bardzo dobre. Znów skręt przywędrował do mnie, więc wziąłem jednego małego bucha i podałem dalej. Nie mogłem zaciągnąć się jakoś bardziej, bo nie wsiądę do samochodu, a zostawiać go w tej okolicy na noc to trochę zabójstwo sprzętu.


Pan Vincent - 2015-12-14, 03:47

- Masz rację, to wino było paskudne. - Zaśmiał się bezwstydnie, poruszając przy tym dziwnie szczękami. Nie wyglądał zbytnio na mężczyznę stworzonego do radości, a mimo wszystko zdawał się nią tryskać na każdym kroku. - Nienawidzę jego smaku, ale tak jak ty chciałem się jej po prostu tanio podlizać. - Rzucił, przyjmując końcówkę skręta, którego dopalił w ciągu paru sekund, strzelając niedopałkiem w jakieś rozchichotane panienki.
Pisnęły cienko i odrzuciły w nich kostkami lodu, wydając z siebie kolejną serię nieokreślonych dźwięków, które nie dało ię podpisać ani pod śmiech ani pod pisk.
- Masz tu rwanie. - Zauważył luźno Niels, opierając się ramieniem o okiennicę. - Przeleciałeś już jakąś groupies? - I znowu ten suchy, dziwaczny śmiech.
- Mnie jeszcze nie przeleciał. - Totalnie pijany i zrobiony Alex oparł dłonie o stół, próbując je przenieść na ciało Setha. - A ja bym wypieprzył ślicznotkę. On jest wiesz...
- On nie jest dziewczyną. - Podsunął perkusista, śmiejąc się głośno. Zaraz też dołączyła do niego reszta, w tym sam Niels.
- Hej, Seth... A twoja mama - Mruknąl nagle, udając zainteresowanego. - Jak znosi naszą sprzeczkę?


Draco - 2015-12-14, 10:25

- Jestem wokalistą. Poza tym, bardzo lecą na Alexa, ja to ten śpiewający - uśmiechnąłem się lekko i potraktowałem delikatnie z kuksańca już zupełnie pijanego kolegę. Trzeba będzie zadbać o jego bezpieczny transport, a to było zwyczajnie niezbyt atrakcyjne, istniała bowiem szansa, że kolega zwymiotuje w wnętrzu mojego samochodu, tego wolałbym uniknąć.
Upiłem kolejny łyk soku, nim zostałem zapytany o matkę. Uniosłem brwi, wzruszyłem ramionami.
- Kupi kolejną torebkę LV albo Dolce i tyle. A potem je sprzeda, bo uzna, że są jej niepotrzebne lub odda koleżankom na prezent. Norma.
Biorąc pod uwagę fakt, jak Alex zaczynał się słaniać gdzieś tu po kątach, to był niewerbalny znak, że czas się zmywać.
- Dobra, wezmę go ze sobą. Trzymaj się, Niels. Alex, tylko nie rzygaj mi, błagam cię - mruknąłem do kolegi, wynosząc go z pizzeri i wsadzając do samochodu.
Odwiozłem go do domu zadziwiająco bezboleśnie, a sam wróciłem do domu. Mamy jeszcze nie było. Może ten jej koleś wrócił do niej. Miałem nadzieję, że się jej nie wygada.


Pan Vincent - 2015-12-14, 16:27

- Trzymaj się Seth. - Odpowiedział, gapiąc się smętnie w kufel.
Skąd on miał jej, kurwa, wziąć tę torebkę od tych... dziwnych literek (od czego to był skrót?!). Przecież ona kosztowała tyle co niezłe auto, a Niels nie chciał sprzedawać swojego auta - jego cudne mitsubishi było ostatnim, co mu zostało po bogatym życiu maniakalnego przestępcy.
No, może oprócz koszul i paru dobrych par butów, ale tego po prostu nie dało się dobrze sprzedać.
Używane buty, jak je kupowałem to kosiły ponad trzy kafle! No co ty, stary, nie chcesz? Obniżę Ci o tysiąc! Dawaj, ta rysa się nie liczy.
Tak, kurwa. Na pewno.
Pozostawało mu chyba tylko do niej zadzwonić. Ale co miał jej powiedzieć, że jest mu przykro?
Nie było mu, kurwa przykro - w żadnym wypadku. Ba, wiedział, że to on miał rację, a ta głupia pipa po prostu nie miała pojęcia o życiu.
Ale miała gruby portfel. I fajne cycki. I te usta, takie duże, ładne usta, w które tak uwielbiał...

- Ja też, ja też... - Szeptała, pozwalając mu na ściągnięcie z siebie szlafroka z czystego jedwabiu. Materiał nie wydał najmniejszego dźwięku przy upadaniu na podłogę, Niels nawet nie wiedział czy nie wylądował mu u stóp i zaraz się na nim nie poślizgnie.
No, ale to się teraz nie liczyło. Liczyły się te półotwarte wargi, które co chwila ssał i przygryzał, liczyły się ładne, niewielkie piersi, które właśnie udało mu się uwolnić spod kusej koszuli nocnej.
- Sypialnia jest... na lewo... - Wydyszała, pomagając mu z odpięciem spodni. - Rany, Niels, czuć od ciebie trawkę... Co ty robiłeś? - Zachichotała i pewnie chciała śmiać się dalej, ale skutecznie jej to utrudnił, wsuwając jej dłoń pod majtki (czemu nosiła majtki do snu?!).
- Tęskniłem za tobą. - Odparł tylko i poprowadził ją na oślep do drzwi...
Kiedy nagle zapaliło się cholerne światło. Niels odwrócił się powoli (bardzo, bardzo powoli) za siebie, chociaż nie musiał zgadywać kto właśnie stał na środku salonu z miną potrąconego jelenia.
- Seth?! - Wykrzyknęła Katja, sztywniejąc mu w ramionach. Objął ją tak by zasłonić swoje ciało i podciągnął spodnie, powstrzymując się ostatkiem sił od wybuchu śmiechem. - Co ty tu robisz, kochanie?


Draco - 2015-12-14, 16:40

Odwiozłem tego pijaczynę Alexa, a potem zajechałem jeszcze do spożywczaka. Trochę mi to zajęło, ale gdy już wracałem do domu, zauważyłem, że w garażu jest też samochód matki. Wobec czego na pewno była w mieszkaniu. Wziąłem zakupy, włączyłem alarm w samochodzie, zamknąłem garaż i poszedłem do domu.
Przekręciłem zamek w drzwiach kluczem, wyjąłem go i wszedłem do środka. Wszedłem do holu, a stamtąd do kuchni. Rzuciłem zakupy na blat i nagle zamarłem. Bo słyszałem jakieś dźwięki, szepty... Matka z kimś była? Hm, ale z kim, o tej porze?
Zdjąłem szalik w drodze do salonu, z którego słychać było te głosy i zapaliłem światło włącznikiem tuż przy wejściu. Zamarłem, widząc pośladki Nielsa. Nie żartuję, pośladki Nielsa. Cycki mojej matki, zaskoczenie na jej twarzy.
- Mieszkam chyba, no nie? - uniosłem brew do góry, zdejmując kurtkę. Na szczęście nasze mieszkanie było duże, więc nawet jeśli teraz będą bzykać się (a będą), w swoim pokoju nic nie usłyszę. Harmonia mojego "ja", zachwiana obecnie przez widok, który dalej miałem przed oczzami się odbuduje i wszystko będzie w porządku. Ohyda, widziałem właśnie nagą matkę i jej faceta, fuj.
- Nie przeszkadzajcie sobie - mruknąłem, gasząc światło i wychodząc z salonu. Słychać było jeszcze moje "Fuj, nie robi się takich rzeczy dzieciom".
Wróciłem do kuchni, gdzie wypakowałem zakupy. Wziąłem kupioną na wynos sałatkę z KFC i kubełek i poszedłem na górę, do siebie. Tak na wszelki wypadek włączyłem też cicho muzykę, żeby nie słyszeć za dużo.


Pan Vincent - 2015-12-14, 17:59

To było takie dziwne - całować się z nią, jęczeć i śmiać się jednocześnie.
Potknął się o własne spodnie i z ledwością udało mu się zamortyzować upadek tak, by był bezpieczny dla Katji - dla niego niewątpliwie zakończyło się to właśnie wielkim wylewem na tyłku.
Ale na razie średnio go to obchodziło, liczyły się tylko delikatne dłonie i usta blond piękności, która wreszcie pozbyła się tych okropnych majtek i chyba zabierała się też za koszulę...
- Mmmh. - Wymruczał, spoglądając na nią z dołu, gdy wiła mu się na biodrach.
Cholera, potrafiła być kurewsko zmysłowa, jak na kobietę w tym wieku. Niels nie poznał przed nią równie gorącej czterdziestki.
Ani równie napalonej, jeśli miał być szczery.

- ...źnię się do pracy i wtedy naprawdę będziesz miał przesra... Och! - Wykrzyknęła, rzucając w niego poduszką.
Wyczołgał się z pod kołdry i uśmiechnął się krzywo, strzelając do niej z jej własnych majtek. A potem wymownie oblizał usta, obserwując z zadowoleniem jej rumieniec.
- Prysznic. - Wychrypiał tylko i wyszedł z pokoju, kierując się do łazienki, ogromnej jak dom, w którym się wychowywał. Puścił strumień ciepłej wody i odetchnął głęboko, gdy ta poczęła zmywać z niego pot i... Wszystko inne.
Chciał odpalić sobie papierosa, ale zapomniał o zabraniu paczki z sypialni, zadowolił się więc zwykłym umyciem zębów. Palcem.
- Niels! - Usłyszał natarczywe pukanie więc rozchylił zaspane powieki i mruknął "taa", sięgając po pierwszy lepszy żel do mycia.
- Chciałam się ciebie tylko zapytać czy może nie wpadłbyś do nas dzisiaj na... NIE TO! - Wrzasnęła, przyprawiając go o palpitacje serca. Zamarł z żelem w ręce :!: w połowie drogi do otwartej dłoni i popatrzył na nią dziwnie, mrugając przy tym w zabawny sposób.
- To jest moje serum, kosztowało majątek. - Zaśmiała się z ulgą, wyrywając mu butelkę z dłoni. Szybko schowała ją w jakiejś szafce i zerknęła na półkę z kosmetykami, kręcąc z wolna głową.
- Nic tu nie ma, zaczekaj. - Wybiegła z pomieszczenia, krzycząc "SETH! SETHIE, MASZ MOŻE POŻYCZYĆ KREM DO MY...
Drzwi samoistnie się za nią zamknęły, tłumiąc wrzaski. Niels pokręcił głową, nastawiając plecy w kierunku ciepłej wody.
O co tyle krzyku, co to niby było serum i do czego służyło kobiecie?
Wzruszył ramionami, mrucząc cicho gdy po przekręceniu kurka strumień nabrał na intensywności i zaczął mu niemalże masować plecy.
Och, dobra, jeszcze trochę go... Zwiększyć i...
- Kurwa mać! - Wykrzyknął, próbując się odsunąć od strumieniu, który nagle zaczął mu jak opętany tryskać... Prosto w twarz.
- Jak to... się.... - Warczał, sięgając na oślep do cholernego kranu. - Wyłącza! - Wykrzyknął tryumfalnie, szczerząc zęby. - No...Ach, kurwa! - Jasne, przestało mu lecieć w twarz, ale teraz trysnęło mu w co innego i to kurewsko mocno.
- Cholerne jebaństwo! - Wyszedł spod kabiny, wpadając prosto na Katję, która wpatrywała się w niego z otwartymi ustami i oczami wychodzącymi z orbit.
- Przepraszam. - Chrząknął, przyjmując od niej żel. - Pokłóciłem się trochę z kranem. - Zaśmiał się sztucznie, w myślach przewracając oczami.
Świetny początek dnia.


Draco - 2015-12-14, 18:14

- WEŹ JAKIKOLWIEK, CO ZA RÓŻNICA!
- Kochanie, to ogromna różnica - mruknęła matka, wychodząc już z mojej łazienki, ale nie słyszałem jej i dobrze.
Zakopałem się w pościeli, ale szybko jednak z tego zrezygnowałem, bo chciało mi się pić. A nic nie miałem w pokoju.
Ziewnąłem więc i zszedłem na dół, do kuchni. Byłem tylko w bokserkach i koszulce na ramiączkach. Ziewałem i przypadkiem w kogoś wpadłem.
- O. Przepraszam - mruknąłem sennie, widząc przed sobą rozbawioną twarz Nielsa. - Nie śmiej się. - Znów wymruczałem odpowiedź, ziewając i idąc powoli w stronę kuchni.
Aż w końcu do niej dobrnąłem, przywitałem się z lodówką i wyjąłem mineralną, pijąc z gwinta. Mmm, picie. Picie dobre.
- Jezu, ja się spóźnię! Seth! Odwieziesz Nielsa? Proszę, samochód mu się zepsuł, kochanie, ja nie mogę, mam spotkanie za pięć minut, niech to szlag! Pa, kocham was!
Spojrzałem nieprzytomnie na wychodzącą z domu matkę, była jak burza, równie szybka i chaotyczna. Uniosłem brwi, spoglądając na zdezorientowanego mężczyznę, stojącego w kuchni. Przeciągnąłem się.
- Siadaj, zrobię śniadanie i cię odwiozę. Może być jajecznica?


Pan Vincent - 2015-12-14, 18:41

- Jasne. - Odparł, bardzo mile zaskoczony i usiadł przy stole, podziwiając jak długonoga piękność, posiadająca fiuta (nie umiał już mówić o nim normalnie) przemyka przy lodówce do łazienki i z łazienki znów do lodówki.
- Pięknie wyglądasz, królewno. - Wymruczał, odpalając sobie papierosa. - Jak na balangę zeszłej nocy masz całkiem świeżą buźkę. - Dodał, rozglądając się za popielniczką.
- Dzięki. - Skinął głową, strzepując popiół do... Czegoś dziwnego. Taki niby wazon miał niby robić za popielniczkę? Z czego to, kurwa, było?
Bogacze byli popierdoleni.
Czekał grzecznie aż mistrz kuchni dokończy jego jajecznicę, która - szczerze mówiąc - pachniała świetnie, tak pysznie, że nawet zburczało mu w brzuchu.
- Nie wiedziałem, że takie rozpieszczone bachory potrafią gotować. - Zażartował, wypuszczając dym przez nos. - Zajmujesz się czymś jeszcze? Wiesz... A... Oprócz muzyki i prawa. Malujesz coś, albo tańczysz? - Paplał, obserwując z zachwytem jak na patelnie wędrują kawałki jakiegoś mięsa.
- O, kurwa, ty naprawdę wiesz co jest dobre! - Wymruczał, mając go ochotę ucałować w ten wykrzywiony wyższością pysk. Tyle jadał teraz w restauracjach, że domowa jajecznica wydawała mu się rarytasem z górnej półki.
No, dzieciak sobie przypunktował, nie ma co.


Draco - 2015-12-14, 18:53



- Nie piłem za dużo, jeśli dobrze pamiętasz. Prowadziłem. Ale nie chcę wiedzieć, w jakiej kondycji jest Alex - mruknąłem. Uniosłem brwi ze zdziwienia, gdy usłyszałem to "królewno". Okej, to brzmiało bardzo dziwnie i trudno byłoby mi nie zwrócić na to uwagi, ale starałem się być możliwie jak najbardziej taktowny... Na tyle, na ile mogłem być, stojąc w bokserkach i podkoszulce w kuchni przed obcym mężczyzną.
Podałem mu popielniczkę, a sam wziąłem jednego szluga z paczki leżącej na stole, która zresztą należała do mnie. Chyba nie wziąłem jej na górę wczorajszego wieczora i musiałem w pokoju zacząć kolejną paczkę, ech.
Odpaliłem papierosa i zaciągnąłem się, strzepując popiół po kilku chwilach do zlewu. Dodałem trochę pikantnej kiełbaski chorizzo.
- No już, nie zachwycaj się. Gotować potrafi każdy, nawet moja matka. Tylko ostatnimi czasy jej się po prostu nie chce, łatwiej jest pójść do restauracji. Tęsknie za jej pasztecikami z mięsem albo zapiekaną papryką - westchnąłem. Byłem szczery. Naprawdę tęskniłem, ale wiedziałem, że te czasy raczej już nie wrócą.
Jesteśmy w nowym świecie, a tu nie gotuje się obiadów samemu.
- Piszę teksty piosenek i lubię psychologię.
Przerzuciłem jajecznicę na talerz, wrzuciłem chleb do tostera i chwilę później je także podałem dla mężczyzny. Do tego trochę masła, serek kanapkowy i kilka pomidorów.
- Proszę, smacznego. Kawy?
Zrobiłem dwie, jedną rozpuszczalną, a drugą sypaną. Swoją doprawiłem mlekiem i cukrem.
Sam zrobiłem sobie tosty i usiadłem kilka minut później obok niego, gryząc tosta z pomidorem, szynką z kurczaka i serem.
- Nie jesteś przedsiębiorcą.


Pan Vincent - 2015-12-14, 19:35

Jasne, że chciał kawy.
Musiał się obudzić, bo niedługo miał spotkanie z jedynym starym kumplem jaki mu pozostał - Davidem. David pomagał mu się wszczepić w czarny rynek, zapoznając go z odpowiednimi ludźmi i miejscami. Do tej pory spotkali się ze sobą tylko trzy razy, ale i tak Niels był z nich zadowolony.
Zaczynało się powoli i zawsze z miejsca psa, którym można się było posługiwać do najgorszej roboty, takiej której albo nie chcieli, albo nie umieli wykonać.
Ale on potrafił i chciał. Musiał zdobyć sobie nowych znajomych chociażby po to żeby nie zajęli się nim ci starzy, tak po prostu wyglądało życie.
- Nie jesteś przedsiębiorcą. - Usłyszał i uniósł wzrok na twarz Setha, spodziewając się na niej miny egzekutora, ale pozostawała ona bez wyrazu ; może była tylko wciąż trochę zaspana.
- Nie jestem. - Zgodził się szczerze, posyłając mu krzywy uśmiech. Wpakował sobie do ust połowę tosta i zapił sokiem pomarańczowym by ten przeszedł mu przez przełyk.
Nie kontynuował tematu, jadł po prostu swoje pyszne śniadanie, wsłuchując się w świergot ptaków, które nadawały za oknem jak szalone.
Otarł z twarzy resztek żarcia i stłumił beknięcie, częstując się od niego kolejnym papierosem.
- Kiedy będziesz gotowy do drogi? - Spytał uprzejmie, zerkając na zegarek. Nie chciał być niemiły, ale zaczynało mu się trochę śpieszyć.


Draco - 2015-12-14, 19:43



Uniosłem brew, gdy Niels potwierdził moje przypuszczenia. A więc okłamał moją matkę. Dlaczego? Z czegoś musiał się utrzymywać, przecież nie sposób było nie mieć absolutnie żadnego zajęcia. Chyba, że rodzice sponsorowali naszą egzystencję, ale wątpię, że Niels jest z tych. Nie wygląda mi.
Wygląda za to na bardzo tajemniczego człowieka, który chował wiele rzeczy. Ukrywał. Chciałem go spytać, dlaczego ją okłamał, ale mogłem spłoszyć go, a tego nie chciałem. Trzeba było dowiedzieć się tego ostrożnie.
Moja matka nie powinna być tak ufna w stosunku do ledwo poznanego mężczyzny, którego w dodatku poznała przez łóżko, jak mogłem wywnioskować z jej histerycznej i nerwowej konwersacji przez telefon jakiś czas temu.
Złe przeczucia.
- Dwie minuty, idę się ubrać - mruknąłem, gdy już skończyłem śniadanie. Zostawiłem brudne naczynia w zmywarce i poszedłem na górę.
Wróciłem pięć minut później w związanych włosach, umytymi zębami, ubrany w wąskie, czarne jeansy i swetrem opadającym z jednego ramienia. Na to kurtka, klucze do ręki i portfel z dokumentami.
Ubraliśmy się i wyszliśmy. Otworzyłem garaż, wsiedliśmy do mojego małego, sportowego cudeńka.
- Gdzie cię podwieźć?


Pan Vincent - 2015-12-14, 21:05

- Do centrum. - Odparł zwięźle, pakując się na miejsce pasażera. Nie chciał podawać dzieciakowi dokładnego adresu, bo równie dobrze mógł mu po prostu powiedzieć "jedziemy do takiej zapadłej dziury, gdzie jest sporo złych typów, którzy mogą ci wpierdolić kosę tylko dlatego, że masz ładną buzię". Nie, wolał już nie robić mu większego zawodu.
No i nawiasowo - musiał wymyślić kim jest, jeśli nie przedsiębiorcą.
Ale kim w takim razie miał być? Dziennikarzem? Nie umiał się nawet poprawnie wypowiedzieć, a co dopiero, kurwa, napisać. I to coś sensownego.
Jasne.
- Dzięki, Seth. Do zobaczenia. - Mruknął zwięźle, wysiadając niemalże w tym samym miejscu, w którym stał samochód blondyna kiedy się poznawali.
Otrzepał spodnie, które nosiły na sobie ślady ich wczorajszego użytkowania (papierosy, wódka, nawilżać truskawkowy) i rozejrzał się wokół, wzdychając ciężko.
Rzucił zniechęcone spojrzenie w kierunku durnej włoskiej restauracji ("on nie jest dziewczyną" zadudniło mu ciężko w głowie) i odczekał chwilę aż Seth odjedzie, by ruszyć biegiem w kierunku portu - ich stałego miejsca spotkań.
Ledwo udało mu się dotrzeć na czas, o sukcesie decydowały pieprzone sekundy.
Dlaczego musiał być taki punktualny?
Ponieważ każdego dnia było tylko pięć minut, jedyne pięć minut, podczas których trwała wymiana patroli policyjnych. I tylko i wyłącznie wtedy można było załatwiać swoje sprawy, takie jak... Jak na przykład ta, którą on miał teraz do załatwienia.
- Chodź. - Mruknął David, podając mu grabę. - Minuta później i chuj by z tego wyszło.


Draco - 2015-12-14, 21:18


Odjechałem z piskiem opon, machając dłonią w pożegnaniu. Jasne, lekki lans. Każdy facet lubił takie sprzęty.
Gdy matka wróciła, spytałem jej, jak nazywa się jej luby. Ale kobieta totalnie zdębiała i najwidoczniej nie miała bladego pojęcia. Tym razem jednak nie wykonała przy mnie telefonu. Była zajęta pracą.
Zapowiedziała, że Niels przyjedzie do nas na kolację. Nie podobała mi się ta opcja.
- Mamo, nie sądzisz, że trochę przesadzasz?
- O co chodzi?
- Znasz tego człowieka jakieś dwa tygodnie i wasza znajomość rozpoczęła się przez łóżko. Nie sądzisz, że on po prostu jest dla twoich pieniędzy?
Katja spojrzała na mnie jak na skończonego debila.
- Nie wiedział na początku, że jesteśmy na dobrej stopie finansowej.
- Proszę cię, mamo. Wyglądasz jak pieprzone milion dolców, zawsze. Nienaganna fryzura, doskonały makijaż, dopasowany strój z drogiego materiału, piękna biżuteria. Nawet jeśli to facet, z pewnością zauważył pewne rzeczy.
Pokłóciliśmy się.
Na kolacji, gdy Niels faktycznie przyszedł, była napięta atmosfera. Gęsta, pomiędzy mną, a rodzicielką - niestety, ale doskonale wyczuwalna.
Jedliśmy kolację, składającą się z japońskiej kuchni, zup, pieczonych ryb, tempury i dużej ilości sosu sojowego. Nie wiem, czy Niels w takiej kuchni gustował (odnosiłem wrażenie coraz częściej, że świat, w którym byłem ja i moja mama to nie był świat, który pasowałby temu mężczyźnie; nie odnajdywał się).
Powoli maczałem każdą rzecz w sosie sojowym. Ja i matka doskonale operowaliśmy pałeczkami, ale Niels jadł widelcem.
Milczałem. Chciałem po prostu jak najszybciej zjeść i pójść do siebie, atmosfera pomiędzy mną, a matką była mocno napięta i męczyła mnie.


Pan Vincent - 2015-12-14, 21:52



- Cześć, piękna. - Rzucił od progu, całując ją czule w usta. Wyciągnął w jej stronę torebkę z prezentem (świeżo skradzionym podczas jednej z akcji) i bukietem kwiatów, dziwiąc się wyraźnie, gdy ta zamiast spojrzeć na niego, spojrzała pretensjonalnie na bogu ducha winnego Setha.
- Proszę, wejdź. - Zagruchała, uśmiechając się ładnie. - Mamy typowo japońską kolację, odpowiada ci to?
- Jasne. - Odparł krótko, wieszając na kołku skórzaną kurtkę.
Coś było nie tak między Katją a jej synem i właściwie nie trudno było się domyślić czym to było.
A raczej kim, prawda, Niels?
Uśmiechnął się gorzko i zajął miejsce pomiędzy nimi (oboje natychmiast zajęli szczyty stołu, nawet na siebie nie patrząc), od razu upijając łyk soku.
Jedli w całkowitej ciszy, którą Katja starała się przerwać jakimiś durnymi pytaniami, ale oboje odpowiadali jednym słowem, a Seth nawet i wcale, kiwając lub kręcąc głową.
- Co dzisiaj porabiałeś? - Katja dołożyła mu na talerz parę fajnych kostek (to jest sushi) i polał je odrobiną sosu, uznając, że takie żarcie było całkiem smaczne. A nawet kurewsko smaczne - dziwił się, że wcześniej nie dał się nikomu na to namówić.
- Pracowałem. - Odparł pewnie, nawet nie zerkając w kierunku chłopaka. Nie bał się, że mały go wyda, z jakiegoś powodu był o to całkowicie spokojny. - A ty? - Wymruczał szybko, chcąc zmienić temat. - Cały dzień w pracy?
- Żebyś wiedział. - Jęknęła, wzdychając teatralnie. - Ja się kiedyś zabiję przez te rozwody. Strasznie z nimi dużo roboty. Na miejscu tych ludzi po prostu nie brałabym ślubu. Śluby są, moim skromnym zdaniem, absolutnie niepotrzebne.
- Mhh. - Przyznał Niels, krzywiąc się wewnętrznie, ponieważ to nieco utrudniało mu plany.
Jeśli nie chciała wziąć ślubu, oznaczało to, że nie chciała się też dzielić swoim kontem, a Niels strasznie miał na nie ochotę.
No, ale niczego nie można było od razu przekreślać, w końcu mogła jeszcze zmienić zdanie.


Draco - 2015-12-14, 22:07


Nie słuchałem nawet tego, o czym rozmawiają. Klikałem co chwilę na tablecie, uśmiechając się pod nosem albo mrużąc oczy.
- Seth, mógłbyś przy kolacji nie gapić się w ten tablet?
Drgnąłem, gdy usłyszałem ostry głos mojej matki. Podniosłem głowę i byłem ewidentnie zaskoczony jej czepialstwem. Nigdy nie zwracała na to uwagi, ba, niekiedy sama tak robiła i wszystko było w porządku. O co więc chodziło tym razem?
- A od kiedy ci to przeszkadza?
- Od kiedy mamy gościa - syknęła, ewidentnie zirytowana.
Przewróciłem oczami, ale zablokowałem wyświetlacz tabletu i skupiłem się na szybkiej konsumpcji. A gdy w końcu udało mi się zjeść, wstałem cicho i po prostu odniosłem sztuczce do zmywarki. Wziąłem szklankę i karton soku, a także tablet i poszedłem do siebie. A raczej chciałem pójść do siebie.
- Seth, a ty gdzie?
- No, idę do siebie?
- No nie przesadzaj, zostań. Chcę, żebyście się poznali.
Spojrzałem na nią i potrząsnąłem głową.
- Nie, dzięki.
Spojrzałem na mężczyznę i uśmiechnąłem się lekko. Nie chodziło o niego - nie podobał mi się, ale bez przesady, chciałem go poznać, żeby wyciągnąć co nie co z niego. Niestety, nie mogłem tego zrobić dzisiaj. Atmosfera pomiędzy mną, a matką była gęsta i nieprzyjemna, nie było powodów, dla których powinniśmy to potęgować.
- Może innym razem. Bawcie się dobrze - mruknąłem i pobiegłem po schodach na górę.


Pan Vincent - 2015-12-15, 00:45

- Nie, po prostu naprawdę mam nawał pracy. - Tłumaczył jej, próbując ściągnąć sobie jej głowę z kolan. - I tak nie zostałbym na noc.
- Jeszcze raz za niego przepraszam. - Katja ucałowała go w policzek, zostawiając na nim ślad bladoróżowej szminki. A potem zrobiła to jeszcze raz. I jeszcze.
- Nie masz za co przepraszać, skarbie. - Dopił colę i odstawił pustą puszkę na stół. W TV leciał jakiś durny serial o projektantkach mody albo modelkach, Niels ich nigdy nie odróżniał.
Wziął ją z zaskoczenia na ręce i uśmiechnął się na dźwięk perlistego śmiechu. Katja całkiem ładnie się śmiała, mimo, że jak na jego gust robiła to trochę za często.
- Muszę iść. - Powiedział, całując ją w czoło. - Muszę.
- Aaach, tam. - Udała zdenerwowaną i pozwoliła mu się odłożyć na sofę. - Przykro mi.
- Wiem, skarbie. Mi też jest przykro. - Stłumił ziewnięcie, udając się powoli w stronę korytarza. Odwiesił swoją kurtkę i przejrzał się krytycznie w lustrze.
Ok, wyglądał całkiem groźnie, było dobrze.
- Niels? Czy ty się napinasz przed lustrem?
- Tak. - Drgnął, zerkając w jej stronę z głupim uśmiechem. - Przepraszam, sprawdzałem jak wyglądałem w nowej kurtce.
- Jakmasznanazwisko?
- Co? - Zmarszczył brwi, nie bardzo rozumiejąc co ona własnie powiedziała. - Możesz powtó...
- Zapytałam jak masz na nazwisko. Bo nie wiem jak masz, wiem tylko jak masz na imię i to mnie trochę martwi bo w ogóle nic o tobie nie wiem i to jest trochę dziwne, bo przecież ze sobą sypiamy, a ludzie, którzy sypiają ze sobą więcej niż ra...
Zamknął jej ustami pocałunkiem, przyciskając jej drobne ciało do ściany.
- Przekaż mu, że na nazwisko mam Petterson. - Mruknął, widocznie rozbawiony.
Pomachał zaskoczonej Katji w progu i wyszedł w mrok nocy, podzwaniając zapięciami kurtki.
Która tak naprawdę wcale nie była nowa, ale kto by tam o to dbał.


Draco - 2015-12-15, 00:55


Tydzień minął w miarę sprawnie. Nudziły mnie zajęcia, ale uczęszczałem na nie, w trakcie pisząc kolejną piosenkę.
Mieliśmy sobie poćwiczyć, ale matka wymyśliła sobie kolejny obiad i niestety, ale próba nie wyszła. Udało nam się spotkać dopiero na koncercie.
Rozstawiliśmy się, jak co tydzień i zaczęliśmy grać.
- Dzień dobry wieczór, zespól Plan Three z tej strony. Dziś będziemy umilać wam posiłek, mam nadzieję, że mieliście dobry tydzień. Na szczęście, to już weekend, prawda? - uśmiechnąłem się do publiczności.
Chłopaki zaczynali już powoli grać wstęp do piosenki. Miałem jeszcze jakąś krótką chwilkę na pogadankę.
- Nie będzie za ostro, ale rockowo na pewno. Jeśli chcecie, nućcie i śpiewajcie ile tylko możecie.
I poleciało. Pierwsze słowa, pierwsze dźwięki. Ująłem mikrofon obiema dłońmi i spoglądałem na ludzi, śpiewając. Robiąc to, co potrafię najlepiej.
Nie spodziewałem się tu Nielsa po raz kolejny, a jednak wszedł do środka i spojrzał na scenę. Uśmiechnął się, widząc nas na niej po raz kolejny i nie wyglądał na takiego, który miał ochotę wyjść stąd. Nie wiem o co mu chodziło, ale to było dziwne.


Pan Vincent - 2015-12-15, 01:13

Tydzień minął jak z bicza strzelił.
"Pracą" zajmował się bardzo rzadko, ale kiedy już mu się to udawało, wracał do domu z taką kasą, że mógł sobie w końcu pozwolił na sprezentowanie Katji torebki od pana z literkami (nie cierpiał tej nazwy - wciąż ani nie umiał jej wymówić ani zapamiętać). Wręczył jej ją na ostatnim obiedzie, dostając miliony podziękowań i ciepłych słów w zamian.
Pamiętał jak ich spojrzenia - jego i Setha - zetknęły się wtedy na moment i nie mógł się od tego powstrzymać : puścił mu oczko. Uśmiech, którym został przez niego obdarzony do tej pory siedział mu w pamięci.
Niels w życiu nie widział takiego uśmiechu i ciężko mu było mu go opisać. Z resztą, nigdy nie zaprzątał sobie głowy zbytnim opisywaniem, był po prostu przekonany, że nikt nie potrafił się chyba tak ładnie uśmiechać. Seth miał do tego talent.
Nie planował sobie pojawienia się na jego koncercie, ale jakoś się stało - w piątkowy wieczór znów znalazł się w pachnącej bazylią i czosnkiem restauracji, kierując spojrzenie na niewielką scenę.
Pomachał wesoło chłopakom i posłał Sethowi krzywy uśmieszek, pakując się do tego samego stolika, przy którym siedział ostatnim razem.
Na początku tylko słuchał piosenek a potem, gdy kawałki zrobiły się naprawdę świetne i pełne młodzieżowego szaleństwa, staranował tłumy nastolatek, przedostając się do pierwszego rzędu.
Wyglądał na ich tle tak absurdalnie, że Alex zaraz zaczął się śmiać, szturchając Setha ramieniem.
Niels nie odczuwał wstydu z tego, że stał tu w tym cholernym pierwszym rzędzie i słuchał piosenek, bijąc brawa najgłośniej z całego tłumu, wręcz przeciwnie - zaczynał odczuwać coś w rodzaju dumy, że znał tych chłopaków, że jeden z nich był synem jego panienki.
Seth miał kurewsko świetny głos i teksty piosenek, był niesamowicie zdolny - właściwie Niels był zdziwiony, że chłopak nie startował w jakimś talentshow czy coś takiego, przecież przyjęliby ich tam z otwartymi ramionami.
- Łuuuu! - Wydarł się, kolejny raz nagradzając kawałek brawami. Z kącika ust zwisał mu papieros, a w ręce nieodłącznie tkwił kufel piwa, którym oblewał obrażone panienki.
Jednak nawet rozlane piwo nie sprawiało, że odechciewało im się posyłać blondynowi maślane spojrzenia, wręcz przeciwnie - wpatrywały się w jego śliczną bużkę jak zahipnotyzowane i to tylko bardziej go bawiło.
Dobra robota, piękny, pomyślał, udając się z powrotem do stolika, kiedy jego komórka zawibrowała wściekle.
Jest akcja na trzeciej, duża kasa.
Jęknął, opadając na oparcie krzesła. No raczej, ze zależało mu na tej kasie, ale chciał sobie trochę pogawędzić z tymi gówniarzami, napić się z nimi, może zjarać dobrego skręta...
I tak nie miał jak się teraz pożegnać, przecież nie wejdzie na scenę żeby powiedzieć im, ze musi się zmyć.
Tak więc zmył się całkowicie bez słowa, puszczając się biegiem w kierunku tajemniczej trzeciej, chociaż zrobił to z ciężkim sercem.
I żołądkiem - mieli tak genialną pizze, że zjadł sam całą.


Draco - 2015-12-15, 01:27


Gdy zostałem szturchnięty i przez Alexa, zwróciłem ku niemu twarz, ciągle śpiewając. Widząc roześmianego kolegę, spojrzałem na tłum i faktycznie, groteskowo wyglądał tam Niels, który bił brawo, tupał do muzyki i w ogóle zachowywał się jak fan numer jeden. To było całkiem sympatyczne. Uśmiechnąłem się i było to słychać, że prawie że śmieję się, ale nie mogłem przecież chichotać, miałem tu robotę do wykonania.
Szturchnąłem więc Alexa w odwecie, ot tak, jako zabawę.
Zdziwiło mnie jednak, że gdy skończyliśmy grać, Nielsa już nigdzie nie było. Zniknął zupełnie, nawet nie zauważyłem kiedy. Poprzednio siedział do końca, może... po prostu byliśmy dziś gorsi, sam nie wiem. Chociaż zebraliśmy najwięcej oklasków od dawna. Uśmiechnięci zeszliśmy z sceny.
Tradycyjnie, zjedliśmy trochę i wypiliśmy (ja, jak zwykle, mniej).
Wróciłem do domu później, niż zwykle. Było cicho i chyba pusto. Matka albo spała, albo była gdzieś z Nielsem, trudno było mi to stwierdzić.
Zdjąłem kurtkę, buty i wszedłem do kuchni po sok.
- No jesteś w końcu, mój misia... Och. Seth. Co ty tu robisz?
- Rany, mamo, czemu ciągle zadajesz to samo pytanie? Mieszkam tu.
- Widziałeś Nielsa?
- Ja... Tak, był w pizzerii, którą odwiedzałem z kumplami, ale zmył się szybko. Nie wiem, co mu tam wypadło.
Kobieta wydawała się rozczarowana. Może się umówili?


Pan Vincent - 2015-12-15, 01:50

- Ach... Kurwa, nie mogę! - Wrzasnął chwytając się za bok. Jedyną opcją zamortyzowania upadku było obciążenie nim kolana, więc instynktownie właśnie tak zrobił.
Ciszę nocną przeciął okrzyk tak głośny i zbolały, że w niektórych oknach pozapalały się światła.
Ludzie wyglądali z zaciekawieniem na ulicę, niektórzy krzyczeli coś o godzinach snu dla normalnych ludzi, drudzy narzekali na wysyp narkomanów, a Niels...
Niels kuśtykał w stronę przystanku autobusowego, chociaż dobrze wiedział, że to i tak mu nic nie da - zdechnie tu umierając z wykrwawienia i z bólu tego cholernego kolana.
Wyciągnął z kieszeni telefon i wybrał numer Davida. Jeden raz... Drugi... Trzeci...
- Kurwa, nie... - Wyjęczał, upadając (tym razem na tyłek, o jezu, jak dobrze). - Kurwa! - Wydarł się po raz kolejny i ledwo udało mu się uniknąć spadającej doniczki. A raczej rzuconej.
- Zdechnę tu. - Mruknął do siebie i zemdlał.

Katja siedziała w salonie i smarkała w chusteczki (po cztery w jednej dłoni) i za wszelką cenę starała się nie podchodzić do lodówki.
Ale to było bardzo trudne, bo lody krzyczały, że chciałby ją pocieszyć i...
I były pistacjowe.
- Od wczoraj zero znaków życia. - Wychlipała, przecierając znów oczy. Mówiła do otwartego laptopa, a przynajmniej takie miała wrażenie, bo mimo, że teoretycznie rozmawiała z Betty, to jakoś jej tam nie było widać!
- Jesteś tam, pipo? - Wysmarkała się i sięgnęła po kubek z herbatą, upijając z niej potężnego łyka. Posłodziła ją czterema kostkami cukru, tak. A co jej zależy.
Nie miała dla kogo zachowywać dobrej figury!
- Jestem, Kat. - Przyjaciółka spojrzała na nią ze współczuciem. - Ti przeszukuje wszystkie szpitale, na pewno go znajdzie.
- Gówno nie znajdzie, on po prostu się mną znudził! - Wykrzyknęła, celując w nią oskarżycielsko palcem. - A był taki... - Zerknęła na swojego znikądpojawiającegosię syna.
- A ty co tu... Nie miałeś wykładów, kotku?
Och, no tak, przecież dzisiaj była niedziela.


Draco - 2015-12-15, 02:19


Moja matka rozpaczała, albowiem jej ukochany nie odzywał się od wczorajszego wieczoru. W zasadzie od momentu, kiedy to ja widziałem go po raz ostatni i to było dosyć niepokojące. Próbowałem sobie przypomnieć coś jak mimikę twarzy mężczyzny albo dlaczego wyszedł, ale nawet nie zauważyłem tego momentu, nie mogłem więc pomóc. Pytałem się kumpli z zespołu, ale oni także nie zwrócili uwagi.
A matka rozpaczała dalej. Zamiast wziąć się w garść i po prostu żyć dalej, złego diabli nie biorą przecież, to nie, ona wpadała w histerię o byle głupotę. Kobiety, zupełnie ich nie rozumiałem.
- W weekendy zwykłem nie mieć, mamo - mruknąłem, przewracając oczami. - Dalej nic?
Cisza i ciche zawodzenie potwierdziło moje retoryczne pytanie. No tak. Westchnąłem ciężko i przysiadłem się do matki, przygarniając ją do siebie i przytulając. Lekko gładziłem jej plecy. Aż do momentu, w którym moja matka otrzymała telefon. Od razu zerwała się jak poparzona.
- Znalazłam go. Jest w szpitalu na Road Street.
- Jadę tam.
Zmarszczyłem brwi. Moja matka była tak roztrzęsiona, że to nie był najlepszy pomysł. Westchnąłem ciężko.
- Zawiozę cię. Spokojnie, twoim samochodem, do mojego wszyscy się nie pomieścimy. Jesteś za bardzo roztrzęsiona, ręce ci latają.
Podniosłem się i wraz z pospieszającą mnie matką, pojechaliśmy do tego nieszczęsnego szpitala. Moja matka ściemniła, że jest narzeczoną i weszliśmy do Nielsa, który nie wyglądał jakoś potwornie. Chociaż zdziwił się nie na żarty, widząc nas. Nie ma co się dziwić.
- Tu jesteś! Czemu się nawet nie odezwałeś, tyle razy dzwoniłam! Martwiłam się!


Pan Vincent - 2015-12-15, 02:40

Leżał w szpitalnym łóżku, starając się znaleźć w telewizji cokolwiek zdatnego do oglądania, ale chyba graniczyło to z cholernym cudem, bo mimo, że przewijał te cholerne kanały od ponad godziny, to na niczym nie dało się skupić dłużej niż pięć minut.
Łeb nawalał go jak szalony, o nosie w ogóle nie wspominając - kolano miało w sobie tyle miejscowe znieczulenia, że nie było mowy o czuciu czegokolwiek.
Telefon diabli wzięli - rozładował się gdy spał a nie chcieli go wypuścić do domu po parę rzeczy. Nie znał numerów na pamięć, z resztą nie wiedział do kogo miałby niby zadzwonić.
Tak więc nie dość, że super bogata laseczka przeszła mu sprzed nosa, to jeszcze tkwił tu sam jak palec, a robota uciekała w łapy jakichś innych kmiotów.
Życie potrafiło dać naprawdę nieźle w kość.
Ale właśnie wtedy postanowiło mu okazać łaskę.
- Katja? - Wymruczał autentycznie zdziwiony, wyciągając do niej swoje muskularne ramiona.
Wpadła w nie z prędkością rozpędzonego tira, niemal łamiąc mu przy tym żebra.
- Bardzo się o ciebie martwiłam! - Wykrzyknęła, ani przez chwilę sie od niego nie odrywając. - Myślałam, że postanowiłeś mnie tak bez słowa porzucić, albo, że wyjechałeś i...
- Już dobrze, piękna. Wszystko jest w porządku. Nie miałem po prostu jak zadzwonić a ciężko tu o pożyczenie ładowarki. - Wzruszył ramionami, uśmiechając się do Setha, który chyba nie był zbyt zadowolony z jego widoku.
"Przepraszam za koncert" powiedziały bezgłośnie jego usta i puścił mu oczko, ponownie zwracając uwagę na Katję.
- Dobrze się czujesz? - Zapytał, gładząc ją po plecach. Podał jej chusteczkę, którą wytarła załzawione policzki. Jej oczy były całe błyszczące i zaczerwienione, musiała już płakać od jakiegoś czasu. Nielsowi zrobiło się jej szkoda : w końcu nie zasłużyła sobie niczym na takie nerwy i stres.
- Przepraszam. - Szepnął, całując ją lekko. - Nie martw się już.


Draco - 2015-12-15, 02:51

Był w miarę cały. Nie wyglądał na "wszystko ze mną w porządku, to tylko rutynowa kolonoskopia", ale też nie na umierającego. Tyle dobrego. I mama się cieszyła.
Uśmiechnąłem się lekko i pokazałem palcem siebie i drzwi. Czułem się niezręcznie podczas okazywania sobie takich emocji, to nie było wtedy miejsce dla mnie. Czułem się, po prostu, niewygodnie.
Minęło już jakiś czas od śmierci ojca, a dalej nie potrafiłem wyobrazić sobie mojej matki z kimś innym, widzieć ją więc w uścisku kogoś obcego to było bardzo nieprzyjemne uczucie.
Okazało się, że Niels nie wróci za szybko do normalnego życia, bowiem ma stłuczone kolano, coś w nim pęknięte i wymagało to zaleczenia.
Moja matka jednak nie odstępowała go na krok, wzięła nawet wolne dwa dni w kancelarii - czyli maksymalną ilość, zagrażając tym samym swoją pracę. Oznaczało to ni mniej, ni więcej, że przez resztę tygodnia będzie niemalże nieuchwytna przez nawał pracy, jaki na siebie zrzuciła. No cóż.
Ja nie mieszałem się do ich relacji, ani nie czułem się w obowiązku odwiedzać mężczyznę. Był dla mnie w miarę miły, ale powód był oczywisty - chciał się podlizać. Nie byłem mu nic winny.

Ziewnąłem, siedząc w salonie i leniwie przełączając co chwilę kanał w telewizji. Ponoć dziś mieli wypuścić Nielsa. Matka poinformowała mnie, że spotkają się tutaj, ale chyba jej praca przedłużyła się, bo gdy dzwonek zadzwonił, mamy nie było.
Wstałem więc i otworzyłem drzwi. Niels zdziwił się moim widokiem.
- Nie ma jej, jest jeszcze w pracy. Wejdź - mruknąłem, idąc z powrotem do salonu.
Ewidentnie nie miałem najlepszego humoru.


Pan Vincent - 2015-12-15, 03:05

- Coś się stało? - Rzucił od progu, wieszając kurtkę na klamce drzwi do garderoby. Długość z korytarza do salonu przeszedł niemal bez kulenia, starając się przy tym nie krzywić z bólu.
Niestety, nie zawsze wychodziło.
Wreszcie rzucił się ciężko na kanapę i zerknął w kierunku telewizora, z którego dobiegały odgłosy starego kawałka Green Day'a.
- Hej, blondie. - Powtórzył głośno, wpatrując się w nieszczęśliwą minę dzieciaka. - Powiedz mi. Mnie możesz powiedzieć, chyba zauważyłeś już, że nie wygadam. - Uśmiechnął się pokrzepiająco, przetrzepując kieszenie w poszukiwaniu papierosów.
Odpalił sobie jednego, mrużąc oko gdy kurewsko mocno się nim zaciągał. Wypuścił dym nos i ustami, odgarniając sobie włosy z twarzy.
Gdzieś w oddali rozdarł się wściekle kot, a potem jeszcze głośniej jakiś facet, wyklinając "nieskończenie skurwiałe śierściuchy". Niels roześmiał się cicho, strzepując popiół do butelce po dietetycznej coli, która stała obok niego na stole.
- Masz problem z dziewczynami, czy nie mogłeś sobie rano ułożyć włosów?


Draco - 2015-12-15, 03:14


- Brała wolne, to teraz ma dużo pracy. Ach, pytasz o mnie - mruknąłem, reflektując sie.
Potarmosiłem swoje miękkie włosy i nie odezwałem się, wzruszając ramionami.
- Czasem po prostu nie ma się humoru.
Co fakt, to fakt, nie było konkretnego powodu mojego ewidentnie złego samopoczucia. Może po prostu się nie wyspałem i potrzebowałem snu, kto wie. Trudno stwierdzić.
Ziewnąłem po raz kolejny i położyłem się na kanapie.
Gdy moja matka przyszła, a było to jakieś pół godziny później, ja spałem sobie słodko na kanapie, skulony w kłębek.
- Długo czekasz? - spytała kobieta, ewidentnie nieco zmęczona, ale pogodna. W końcu widziała swojego ukochanego, to najważniejsze.
Zwróciła na mnie uwagę dopiero wtedy, gdy mruknąłem przez sen. Uśmiechnęła się, rozczulona.
- Dajmy mu spać. Chodź ze mną.
Poszli do sypialni. Spałem aż do rana.


Pan Vincent - 2015-12-15, 03:33

- Bez powodu to raczej mają panienki. - Mruknął, wzruszając ramionami.
Zapatrzył się na młode tyłki, których było pełno w dzisiejszych teledyskach. Niektóre całkiem niczego sobie, trzeba było przyznać.
Chciało mu się żreć, ale zdecydowanie nie chciało mu się wstawać.
- Może zrobiłbyś tatuśkowi jajeczni... Ej, młody. Śpisz? - Żachnął się, kręcąc z wolna głową.
- Takie z tobą widocznie interesy. Sobie śpij. - Burknął, przykrywając go kocem.
Przyjrzał mu się krytycznie, wzdychając pod nosem.
On naprawdę wyglądał jak piękna dziewczyna. Te długie włosy, duże usta i drobna postura... Czemu on nie był dziewczyną? Mogliby się wtedy bzykać i Niels woziłby się, że ma taką małą, zgrabną i młodziutką narzeczoną i tak łatwo byłoby ją wcisnąć w każde miejsce, haha!
- Popierdolone to. - Chrząknął, mrugając wielokrotnie. - Na mózg mi się rzuca. - Wyjaśnił śpiącemu chłopakowi, śmiejąc się do siebie.
Teledyskowa Beyonce przemknęła przez kadr, klaszcząc przy tym swoimi pośladkami.
Powoli zaczynało mu się nudzić.

- Można się już z tobą kochać? - Spytała cicho, przesuwając mu palcami po udzie. Na ustach błąkał się jej zamyślony uśmiech a policzki okraszał lekki rumieniec ; jak zawsze kiedy miała ochotę na seks.
- Lepiej sama sprawdź. - Zaśmiał się chrapliwie, dogaszając papierosa w popielniczce, która stała na szafce nocnej po jego stronie. Ta, po jego.
Życie potrafiło być jednak piękne.

- Co myślisz o tym żebyśmy zaprosili Nielsa na święta? - Katja popatrzyła poważnie na syna, odgarniając mu za ucho pasmo pięknych, miękkich włosów.
Stali razem w kuchni, robiąc śniadanie, Niels był jeszcze pod prysznicem.
- Och i pomyślałam, że może wybralibyśmy się dzisiaj do teatru, mają bardzo fajną sztu...
- Kotku, odpada. Dzisiaj jest piątek. - Mężczyzna wzruszył ramionami, ubierając po drodze podkoszulek. Wreszcie usiadł przy kuchennym stole i otarł z twarzy ściekające mu z włosów krople wody. Wyglądał przy tym nieziemsko przystojnie i seksownie.
Katja uwielbiała go najbardziej pod słońcem.
- Ja wiem, że dziś jest piątek, ale chciałam żebyśmy spędzili go wreszcie razem. To niesprawiedliwe, że oboje mi wiecznie znikacie i zostawiacie mnie samą. - Pożaliła się, nakładając wszystkim jedzenie na talerze. - Nie moglibyście choć raz zrobić wyjątku?
- Jeśli się nie pojawię na noc w piątek to mnie wyleją. - Powiedział z całym przekonaniem, upijając spory łyk kawy. - A Seth obiecał, że pomoże mi w ramach praktyki z jedną kwestią prawną. Mówiłem ci przecież, że to dla nas ważny dzień.
- Mówiłeś? Czekaj, kiedy, nie pamię...
- Bo tak mnie własnie słuchasz. - Odpowiedział z niby wyrzutem, posyłając jej czuły uśmiech.
Katja pokręciła głową i dosiadła się do stołu.
No, skoro to miało ich ze sobą bardziej zintegrować to nie powinna im tego chyba zabraniać...


Draco - 2015-12-15, 09:12

Oczywiście, że nie bylo żadnej wspólnej sprawy. Mialem po prostu koncert w pizzerii. Nie spodziewałem się, że Niels ochroni mi tyłek, ale zrobił to z jakiegoś powodu.
Matka poruszyła jednak kwestię, która bardzo mi się nie podobała. Święta to zawsze był bardzo rodzinny czas, jeździliśmy do babci, spędzaliśmy tam czas. Nie zawsze było to fajne wydarzenie, ale fakt faktem nie było tam miejsca na obcego. Niels był obcym. Musiałem o tym porozmawiać z matką, ale za godzinę miałem próbę z zespołem. Nie mogłem więc sobie pozwolić na jakieś konwersacje, zresztą matka zaraz zbierała się do pracy.
Zjedliśmy śniadanie (nie pamiętam kiedy ostatnio razem matka zrobiła je własnoręcznie), a później szybko rozeszliśmy się każde w swoją stronę.
Wieczorem znów na koncercie był Niels. Akurat bawiliśmy się świetnie, a ja ośmieliłem się wyjść poza scenę z Alexem. Śpiewałem wśród tych ludzi, tuptając razem z nimi do muzyki, kręcąc niekiedy tyłkiem, a przede wszystkim dobrze się bawiąc. Jakas fanka zrobila mi wianek z różowych róż na głowę i chodziłem sobie w nim teraz, kilka razy przytrzymujac go juz - inaczej by spadl. Ale gdy zauważyłem Nielsa, wpadł mi do glowy pomysl. Zdjąłem wianek z głowy i zalozylem zaskoczonemu Nielsowi. A co.


Pan Vincent - 2015-12-15, 15:45

- Klękaj, kurwo! - Czuje uderzenie z tyłu głowy i nagle nie jest pewien co się dokładnie wydarzyło.
- Co ty do mnie, kurwa, powiedziałeś? - Warczy, łapiąc mężczyznę za fraki. Jego dłonie drżą od gniewu, twarz robi się czerwona i nabiegła żyłami. Nie wygląda wtedy atrakcyjnie, wręcz przeciwnie : jego gęba robi się ciężkim do zniesienia widokiem.
Wzrost ułatwia mu to, co chce teraz zrobić ; unosi kmiota wysoko nad ziemię, przypierając jego śmieszne ciałko do ściany i odrywa rękę by móc wymierzyć nią cios w żołąde...
- Ej, spokojnie! - Facet unosi obie dłonie do góry, osłaniając się przezornie przed niepadającym jeszcze uderzeniem. - To był tylko żart, myślałem, że wiesz... Jesteś jednym z nas.
- Nie jestem pieprzonym pedałem. - Odpowiada, upuszczając go po prostu na ziemię.
- Szkoda, to szybki sposób na złapanie awansu. Pociągnąłbyś mi trochę UACH! - Krzyczy, gdy Niels nie może się powstrzymać i kopie go jednak gdzie popadnie.
- Przepraszam. - Dyszy kiedy kończy. Opiera dłonie o zgięte kolana i spluwa parę razy na ziemię.
Prostuje się wreszcie i spogląda z góry na nieprzytomnego mężczyznę.
Jeśli go nie zabije, to wszyscy się dowiedzą, że go pobił. Jeśli go nie zabije to wszyscy będą chcieli zabić jego.


- Uuuu, Plan Three! - Wydarł się w niebogłosy, tradycyjnie już przepychając się przez tłum (hej, chyba tym razem było tu więcej dzieciaków niż poprzednio) gnojków żeby dojść do pierwszego rzędu, gdzie...
Ej, a właściwie to gdzie był Seth?
Przecież słyszał jego głos, no gdzie się krzątał ten gówniarz?
Wreszcie dojrzał go wśród tłumu, machając mu na przywitanie.
- Co masz na głowie?! - Wrzasnął, ale i tak nie było go słychać. Różowe kwiatuszku sprawiały, że chłopak wyglądał jak ta... No, driada leśna, czy rusałka. Ruchałka, hehahahe.
Właśnie zaczął śpiewać jego ulubiony kawałek, więc mimo, że Niels nie należał do najlepszych wokalistów ( a może wręcz przeciwnie...) darł się razem z nim, wymachując przy tym rękoma, aż nagle... Na jego głowę zostały nałożone te śmieszne kwiatki, niczym cholerna korona. Niels uśmiechnął się szeroko i mimo, że prezentował się w tym stroju prześmiesznie, czuł się dumny jak paw - bo wszystkie te zazdrosne panienki patrzyły się własnie na niego i myślały sobie pewnie Bóg wie co i...
Potrząsnął głową, marszcząc brwi.
Ale, że myślały o nic... Że razem?
Nie, to by było, kurwa śmieszne. Pewnie myśleli, że Niels był, na przykład, jego super wujkiem.
No i to mogło być... Całkiem ok. Ale przecież on nie był taki stary, na pewno tak nie myśleli.
A więc jednak musieli ich rozpatrywać w kategorii pedalstwa. A on tutaj stał i tańczył i miał na głowie różowe kwiatki.
Kurwa, gdyby zobaczyli go teraz dawni kumple, aaach. Trup jak nic.
Ale nagle przestało się to dla niego tak liczyć. Wsunął swojego skręta do ust Alexa i przybił sobie piątkę z Jimmem (chudym perkusistą) zachęcając dzieciaki do śpiewania refrenu.
- There is no sun, no at all! - Wydarł się najgłośniej ze wszystkich i zaśmiał się głośno, widząc jak Seth zerka z rozbawieniem w jego stronę. Domówił sobie kufel piwa (miał już z barmanem taki umówiony gest) i pokazał mu w górę oba uniesione kciuki.
- Przepraszam, pan jest menadżerem tego zespołu? - Zapytała się jakaś gorąca siedemnastka, robiąc do niego maślane oczy. - Czy mógłby pan nas umówić z nimi po koncercie? Oni są najlepsi! - Wykrzyknęła, stając sobie obok niego i robiąc... sobie z nim selfie.



Draco - 2015-12-15, 16:31

Pląsałem sobie radośnie pomiędzy stolikami z mikrofonem, zaczepiając co jakiś czas jakas dziewczynę. Okręcałem ją wokół jej własnej osi i puszczałem. Podbiegłem do Alexa, opierając sie ręką o jego ramię. Wyglądało, jakbym śpiewał prosto do niego, szczególnie, ze zwróciłem ku niemu tez oczy.
- So Tell me, my lovely, where is my midnight? Tell me, where is your soul?
Wróciłem na scenę, klaszcząc w dłonie, śpiewając znów refren. I tym razem cala sala także spiewala. To uczucie bylo absolutnie niezwykle. Nie spodziewałem się, ze dozyje do podobnie groteskowego wydarzenia, ale dożyłem i to bylo naprawdę cudowne uczucie.
Za chwile byla drobna przerwa, podczas której polem wodę i podpisywaliśmy kilka autografiow, ale wróciliśmy na scenę minutę później, by po raz kolejny zaśpiewać nową piosenkę. Bardzo melancholijna i smutna. Ot, nie wszystko musiało byc super zywiolowe.

Gdy skończyliśmy, Niels tu byl, ku mojemu zdziwieniu.
- Co się stalo, ze zawsze tu przychodzisz? - mruknalem, zdziwiony. Co zabawne, dalej miał ten wianek na glowie. To bylo zabawne. Wyglądał w nim absolutnie groteskowo.


Pan Vincent - 2015-12-15, 17:00

Niels dopił swoje piwo i pomachał Sethowi, od razu wciskając mu w dłoń kawałek pizzy.
- Gracie naprawdę fajną muzykę. - Odparł z krzywym uśmieszkiem. - Jedz. - Dodał, podnosząc go nagle na ręce, przyciągając do siebie najwyższego z zespołu basistę. Usadzili sobie Setha na ramionach, wykrzykując wspólnie :
- Najlepszy wokalista ever, wszyscy biją brawa dla Setha!
Zanieśli go tak do stołu, gdzie już na nich czekała polana kolejeczka kamikadze. A właściwie trzy kolejeczki dla każdego.
- No, tym razem się nie wymigasz, młody. - Niels podał chłopakowi kieliszek, uśmiechając się złośliwie. - Musisz się napić z nami, do domu wracasz taksówką. Poprosiłem barmana żeby ukrył ci brykę w swoim garażu.
- Ej, a nie lepiej zrobić imprezy w hotelu? - Podrzucił Alex, spoglądając błagalnie na blondyna.
Ucałował go w policzek i podał mu skręta, którym sam się przed chwilą zaciągał.
- No proszę, Seth. Proszę, proszę, proszę. Jak prawdziwa kapela rockowa! - Złożył dłonie niczym do modlitwy i uśmiechnął się do Nielsa, kręcąc przy tym głową. - Całkiem ci nieźle w tym wianku, tatuśku. - Zażartował, poważniejąc nagle gdy mężczyzna zrobił groźną minę. - Ej, żartowałe...
- Spokojnie. - Przerwał mu Niels, wtykając sobie w usta papierosa. - Ja też żartowałem. Czuję się jak pieprzona królewna, w końću dostałem kwiatuszkową koronę od naszej gwiazdy!


Draco - 2015-12-15, 19:04


- Proszę, proszę, proszę!
Alex potrafił byc mocno upierdliwy z swoim marudzeniem. Nawet mocno upierdliwy.
- No dobra, no. Ale wzywacie sobie taksówki, nie będę płacił za wszystko!
Alex zabrał się razem ze mną, a reszta towarzystwa zapakowała się do taksówki i w ten sposób dojechaliśmy do hotelu Crystals. Nie był najwyższych lotów, ale już taki, na który snoby popatrzyłyby z umiarkowanym zainteresowaniem.
- Poproszę dwa... Trzy pokoje. Blisko siebie, tylko na tę noc - uśmiechnąłem się i wyjąłem kartę płatniczą.
Nauczyłem się tej nocy, aby nie łączyć alkoholu z ziołem. I żeby nie pozwalać na to, aby rachunek na alkohol był zupełnie otwarty i niekontrolowany przez nikogo. A także tego, że Alex był wyjątkowo kiepski w tańczeniu.
- Alex, jesteś żałośnie smutny w te klocki, no już, już - parsknąłem śmiechem, obserwując jego próby pląsów. Oczywiście nie do końca udane.


Pan Vincent - 2015-12-16, 14:35

- Mmm, zaczekaj chwilę. - Machnął dłonią, odganiając Jima na bok. - Muszę go załatać bo zrobiłeś dziurę swoją krową.
- To się nazywa in...
- Pierdolę tego nazwę, wyglądasz jak jebana krowa, ok? - Warknął, sprzedając mu lekko z bara, żeby wreszcie się odsunął. Zerknął ukradkiem na całkowicie zrobionego Setha, który zwisał w zabawny sposób z fotela, nie mając chyba siły żeby choćby i wstać.
Aaach, pijane dzieciaki - z nimi to wiecznie były problemy.
- Dobra, król imprezy musi was już niestety opuścić. - Niels uśmiechnął się krzywo i tak po prostu wziął blondyna na ręce, wywołując tym ogólny napad wesołości.
W pokoju pogasiły się światła i nagle tuż przy jego głowie pojawił się Alex, który miał tak wielkie źrenice, że przypominał mu sowę.
- Tańczycie sobie? - Zapytał trochę nie przytomnie, przemykając obok nich czymś w rodzaju walca. Niels zaśmiał się gardłowo i poprawił sobie królewnę w ramionach, obracając się z nim parę razy. Nie był jakimś totalnie najgorszym tancerzem, ale sam był tak strasznie pijany, że miał już problem z poprawnie zachowaną motoryką.
- Seth. - Rzucił prześmiewczo, poruszając przy tym brwiami. - Spać ci się chce, co?


Draco - 2015-12-16, 16:07


- Spać? Skąąd... Czuje się jak młoodhyy Bóghh... Prawie - zaśmiałem się, ewidentnie rozbawiony. Czym? Wszystkim. Tym, że Niels się śmiał, tym, że Alex tańczył jakby był pojebany.
Tym, że Jim całował się właśnie z Alexem... Hm... Kiedy to się stało?
- Patrz, liżą się - zauważyłem, odchylając głowę i spoglądając na nich... do góry nogami.
W tej pozycji wyglądali prześmiesznie, jakby stali sobie na głowach i ahahahahah... To nie miało sensu.
Podniosłem głowę i spoglądałem na mężczyznę, uśmiechając się niewinnie.
- Mam problem, Niels. Chce mi się pieprzyć - przygryzłem figlarnie wargę. - Pomożesz mi z tym?
W normalnej sytuacji oczywiście, że bym tego nie zaproponował, ale w tej chwili, upojony alkoholem i zjarany trawką mój mózg wyparł zupełnie fakt, że to partner mojej rodzicielki. Cóż, jeśli faktycznie nim jest, przecież odmówi, prawda?
Dosięgnąłem do szyi mężczyzny i ugryzłem delikatnie skórę, zdając sobie sprawę z tego, że ten koleś naprawdę trzyma mnie w ramionach właśnie i sobie ze mną tańczy.
- Ładnie pachniesz.


Pan Vincent - 2015-12-16, 16:43

- Seth. - Niels napiął się wyraźnie, czując ten pocałunek na szyi. Cholera, to było popierdolone uczucie : z jednej strony przeszedł go wyraźny dreszcz, bo blondyn zrobił to zupełnie tak jak robiły to babki, z drugiej... Przecież to był syn Katji, nie można im było się tak...
- A-ach. - Sapnął, wyczuwając drobne udo, które tak po prostu przesunęło się po jego... Hej, kurwa! Kiedy on niby dostał wzwodu, przecież to było niegloo...
Zakręciło nim i musiał odstawić blondyna na ziemię, inaczej na pewno by upadł. Poprzedni skręt dał o sobie znać pełną mocą i uśmiechał się teraz jak idiota, przypierając drobne ciało chłopaka do ściany. Wyciągnął dłoń i wyszukał po omacku klamki, otwierając im drzwi na korytarz.
Pochylił się i spróbował go pocałować, ale coś w ostatnim momencie zabroniło mu tego robić. Odsunął się więc i otworzył katą magnetyczną sąsiednie pomieszczenie, pomagając Sethowi dostać się do środka.
- Patrz jakie wielkie łóżko. - Roześmiał się chrapliwie i nie myśląc o tym co robi odpiął guziki koszuli, rzucając ją sobie pod stopy. Wianek przekrzywił mu się na głowie, ale wciąż dzielnie się na niej trzymał, dodając mu iście wróżkowego wdzięku.
Włączył telewizor, z którego dobiegła ich nastrojowa muzyka (ci to wiedzieli co się podobało gościom, hehe) więc zaczął się lekko kiwać w jej rytmie. Potknął się o swoje nie do końca zdjęte spodnie i wylądował rozpłaszczony na materacu, próbując ściągnąć skarpetki i buty.
O, kurwa, kiedy ostatni raz był taki najebany i PORObiony?
Przez to zadawanie się z gówniarzami sam się poczuł jak jeden z nich hah.


Draco - 2015-12-16, 17:02


Obserwowałem rozbawiony całą tą dziwną szopkę, którą odstawiał Niels. Zaczepił się chyba cztery razy o własne gacie, aż w końcu pokonały go i mężczyzna wylądował na łóżku, a wianek spadł z głowy i upadł obok poduszki.
Rozbawiony podszedłem do łóżka, starając się zachować pion, ale to było naprawdę cholernie trudne. Doskonale wiedziałem, że nie ma siły, jutro będzie taki zgon, jakiego od dawna nie było. Wydawało mi się, że dzwonił telefon, ale ponieważ miałem fajny dzwonek, uznałem, że będzie fantastyczną melodyjką. Warriors - Imagine Dragons zawsze w moim sercu... Naprawdę byłem najebany.
Roześmiany opadłem na łóżko obok, zaczepiając się o koszulę Nielsa. Chyba. Albo o coś innego. W sumie sam nie wiedziałem.
A potem podniosłem się i rozbawiony, rozchichotany usiadłem na biodrach mężczyzny. Naprawdę to zrobiłem. I pochyliłem się nad nim, łącząc tym samym nasze usta w pocałunku. I dopiero to było pojebane. No i to, że wyczułem wzwód Nielsa, a przecież nic kurwa nie zrobiłem. Rozbawiło mnie to na tyle, że zacząłem chichotać.
- Jesteś już twardy, pojebie.
I znów go pocałowałem.


Pan Vincent - 2015-12-16, 18:38

Całował się z nim w najlepsze (nie myślał po co ani dlaczego, po prostu się z nim całował), czując jak fiut aż podrygiwał mu w bokserkach, brudząc czarny materiał wypływającą z niego mazią.
- Oach, kurwa. - Wymruczał, układając swoje wielkie łapy na lekko odstających biodrach chłopaka. Pogładził je kciukami, śmiejąc się chrapliwie gdy mały języczek potarł jego własny.
- Ty jesteś strasznie gorący. - Powiedział dosłownie i w przenośni, głaszcząc teraz jego ciepły, napięty i płaski brzuch. Gdyby nie te napięte mięśnie, tak wyczuwalne kiedy dociskało się mocniej palce, to mógłby naprawdę pomyśleć, że to laseczka...
Ale Seth był chyba czymś lepszym. Kimś lepszym.
- Hops. - Uśmiechnął się krzywo, przewracając go na plecy : teraz to jego barczysta sylwetka górowała nad chichoczącym chłopakiem, przysłaniając mu sobą cały widok.
- Masz bardzo ładne... E, wszystko. - Wzruszył ramionami, całując go ponownie i jeszcze raz. I jeszcze, kurwa, jeden. Ależ on miał pełne i smaczne wargi, ale ruchliwy język, kurwa!
- Chcę cię zobaczyć całego. - Dodał pewnym tonem, nurkując swoją wielką łapą pod gumkę spodni, gdzie czekał już na niego niewielki i raczej płaski, ale za to jaki gładki pośladek.

- Ja ich zabiję. Kurwa. - Jęknęła, rzucając kieliszkiem w stronę zastawionego stołu.
Który jeszcze chwilę temu wyglądał jak z najlepszych okładek czasopism kosztujących po sto dolarów. Gdzie niegdzie paliły się jeszcze świeczki w powietrzu unosił się zapach pieczonej kaczki.
Katja usiadła na jego blacie zrzucając przy tym parę talerzy, czy misek - to nie miało znaczenia.
Telefon zwisał jej smętnie z dłoni, wyświetlając wciąż komunikat "połaczenie nieudane".
- Całe moje życie jest nieudane. - Burknęła i poczłapała w kierunku sypialni.


Draco - 2015-12-16, 19:07


- To patrz, nikt ci nie zabrania. - Po raz kolejny rozbawiony przyciągając jego usta do siebie. Pomogłem pozbawić się spodni, a nawet bokserek i cóż, leżałem przed nim jak mnie Bóg stworzył, bo po drodze (nie wiem gdzie, przysięgam) zapodziała się też moja kurtka, koszulka. W zasadzie wszystko jakoś tak nagle zniknęło.
Dopiero chwilę później zrozumiałem, że to dlatego, iż Niels był nade mną. Zasłaniał sobą po prostu cały widok, który zresztą znacznie zeszczuplał po takiej ilości alkoholu.
- Chyba moje ubrania poszły na wycieczkę - parsknąłem śmiechem i zacząłem rozpinać mu majtki. Jasne, że tak.
Nie żartowałem z stwierdzeniem, że chce mi się ruchać. Nigdy w życiu nie byłem aż tak nawalony i już wiem, żeby nie być - najwidoczniej moje libido skacze do jakiś horrendalnych wartości.
Mruknąłem cicho, czując jego zęby na swojej szyi. Ale nie poddawałem się i w końcu bokserki były naprawdę zdjęte z tyłka, a fiut wyskoczył jak pajacyk z pudełeczka. I chuśtał się, wielki jak pierdolona góra i śliniący się...
- Nono, niezła sztuka. Chodź tu do mnie - mruknąłem zadowolony z swojego znaleziska.
Niels się położył, ale ja oblizałem tylko usta, wpatrując się ciągle w penisa. Pochyliłem się do niego, liznąłem sam czubek. Zaśmiałem się radośnie, gdy przypomniało mi się coś głupiego (chyba kucyki) i pochłonąłem czubek. Przymknąłem oczy.


Pan Vincent - 2015-12-17, 00:58

Zawtórował mu śmiechem i pozwolił by drobne ciałko uwolniło się spod niego tylko po to by te małe... krnąbrne i, och, zwinne... paluszki, zaczęły mu odpinać guziki bokserek, nie omieszkając przy tym trącać jego sztywnego i rozgrzanego do granic możliwości kutasa.
Niels szarpnął się lekko, ale wciąż nie przestawał się uśmiechać, czując jak jego ciało oblewa gorący, przesycony feromonami pot.
On naprawdę miał ochotę na tego gówniarza. Na syna swojej laski.
- Popierdolone to... - Wymruczał, obserwując jak jego kutas wylatuje spod materiału gatek niczym cholerny pocisk z armaty.
- Aech, dzięki. - Odparł nieskładnie, wszczepiając swoje ogromne łapy w hotelowe prześcieradła.
I wtedy nagle poczuł ten...
To liźnięcie. Na czubku swojej pały.
- Ja pierdolę, ty jesteś... To jest... Weź go do ust, do ust... - Poprosił cicho, zerkając z ciekawością na piękne długie włosy i duże usta, z których mały języczek zbierał właśnie smak ich pocałunków.
Niels, chyba cię popierdoliło, chyba całkowicie oszalałeś.
- Tak. - Odpowiedział swoim myślom, napinając wyraźnie brzuch, przez co jego penis drgnął zabawnie.
- Tak. - Powtórzył, gdy te cieplutkie i miękkie wargi zamknęły się na czubku, sprawiając, że nawet coś takiego jak oddychanie stało się dziwnie nieosiągalne i odległe.
Och, kurwa, jak on to... robił! Zupełnie inaczej niż każda poprzednia laseczka, którą miał.
To nie było delikatne i badawcze, przepełnione lękiem przed smakiem czy fakturą jego fiuta.
To było pewne i oczywiste i - na Boga - od razu uderzało tam gdzie lubił najbardziej.
Przez umięśniony brzuch przeszedł wyraźny dreszcz, kiedy wypchnął biodra by jeszcze raz zaatakować ten tunel ciasnych ust.
Westchnął i przesunął dłońmi po spoconej twarzy.
Kurwa, jakie to było dobre!


Draco - 2015-12-17, 01:25


Nie miałem wiedzy potrzebnej do tego, by zdefiniować, czy ten człowiek miał już kiedyś styczność z seksem jednopłciowym, czy też nie. Nie było mi to zresztą w ogóle potrzebne, na cholerę utrudniać coś tak prostego i instynktownego jak seks? Szczególnie ten seks po pijaku. To nie miało zbyt wiele finezji w sobie, ale było bezsprzecznie prawdziwe i nie mogło być udawane. Zwyczajnie podczas tak dużej dawki alkoholu człowiek nie był w stanie udawać.
Nie zaskoczył mnie więc to agresywne pchnięcie, które pokazywało mi dosadnie czego potrzebuje mój partner. A potrzebował dobrego jebania, okej? Czego innego?
Zgarnąłem więc blond włosy, które zaczęły mi się plątać i przerzuciłem je na drugi bok. Nie wyciągnąłem fiuta z swoich ust. Spojrzałem na niego spod rzęs i uśmiechnąłem się - na tyle, na ile mogłem z pełnymi wargami.
Wyciągnąłem go zaraz z wilgotnego wnętrza, by wsunąć go znów, tyle, ile tylko mieściło mi się w ustach. Niels mógł odkryć, że było to całkiem sporo. Gdy wysunąłem go znów, mój oddech był nieco paniczny - cóż, odrobinkę przydusiłem się nim, ale nie miało to dla mnie większego znaczenia. Przynajmniej nie w tej chwili.
Ale cel tej czynności był oczywisty. Orgazm. Więc nie było sensu na to, aby bawić się w pchanie całego fiuta do gardła, bo po co. Nie dawało to aż takiej rozkoszy. Największa jednak skupiała się w okolicy cewki, a więc główki. Samego czubeczka.
I to właśnie tu postanowiłem poświęcić najwięcej swojej uwagi.
Gdy już fiut był znów w moich wargach, zassałem się na czubku, co chwilę liżąc go i ponawiając picie go jak shake'a. Podniosłem na niego wzrok, ciekaw jego miny.




CIĄG DALSZY