Hi, Gorgeous. 2/6


Yaoi - Hi, Gorgeous.


Pan Vincent - 2015-12-17, 01:57

- Mhh. - Wymruczał, sięgając na oślep swoją wielką łapą do głowy tego zdolnego, pięknego chłopca. Nie, nie dlatego, że chciał kontrolować jego ruchy, wręcz przeciwnie - gówniarz ciągnął tak zajebiście, że ciężko mu było wytrzymać bez idiotycznego postękiwania - szukał po prostu w ten sposób jakiegoś kontaktu, większego zjednoczenia z tą tajemniczą istotą.
Z jednej strony tak zniewieściałą, z drugiej tak twardą i konkretną, bezkompromisową.
- Mmh. - Powtórzył, wypuczając powietrze przez nos. Pot rysował się wyraźnie na jego ciele, ozdabiając je maleńkimi kropelkami, które powiększały się jednak z każdą chwilą.
- Jesteś... - Urwał, nie wiedząc jak to właściwie nazwać.
Po głowie chodziły mu różne idiotyczne słowa, które wydały się nagle nie mieć znaczenia, utracić swą moc, którą na co dzień posługiwał się przecież z taką łatwością.
Patrzył jak Seth pochyla się ze swoim anielskim uśmiechem, by zaraz wsunąć sobie jego pałę z iście demoniczną wprawą.
Takie sprzeczności, tyle cholernych sprzeczności w tak małym ciele...
Niels przełknął ślinę, starając się zaczerpnąć głębiej tchu - włosy przykleiły mu się do mocno zaczerwienionej twarzy, a głos nabrał niezwykle ochrypłej nuty.
- Aaach. - Westchnął, wsłuchując się w apetyczne odgłosy, które wydawały te usta całujące się zapalczywie z czubkiem jego pały.
Seth, powiedział w myślach, czując ogrom szaleństwa tego imienia. Męskiego imienia, imienia należącego do...
Kogoś, kto też miał fiuta, heh.
Też go miał.
Poruszył się nieco gwałtowniej, zaciskając w garści więcej materiału. Poruszał jednostajnie biodrami, chcąc wsunąć się jeszcze głębiej, jeszcze mocniej, jeszcze...
- Aaaa-aach. - Tym razem był to już otwarty jęk, którego nie umiałby powstrzymać nawet wtedy gdyby ktoś przyłożył mu pieprzoną spluwę do skroni.
- Boże, ja... To takie... - Urwał, by ponownie jęknąć. Napiął imponująco umięśnione uda i pociągnął nosem, wykrzywiając się przy tym brzydko. - Dobre!


Draco - 2015-12-17, 02:17

Nagle przydało się to nie do końca układne życie. Chyba mu zaimponowałem.
"Jesteś...". O tak, kochany. Jestem. Jestem tutaj, teraz, dla ciebie. Piekłem, Niebem, Ogniem, Wodą. Wszystkim, czym tylko zapragniesz, wszystkim, czego kiedykolwiek będziesz potrzebował. Czy ktokolwiek będzie taki jak ja? Wolny, wyzwolony, dobry? Jestem dobry, prawda?
Słysząc jeden z ostatnich jęków moje ego było naprawdę posmarowane dostateczną warstwą spermy, abym był dumny, dumny jak jebany paw. Och, nawet chciałem być jebany, ale obawiam się, że w naszym obecnym stadium upojenia to trochę niemożliwe, a obciąganko to szczyt naszych możliwości życiowych.
Ale jakie obciąganko.
Moje dłonie o długich, szczupłych palcach przesunęły się po tych cudownie napiętych udach, dokładnie po nich. Chyba nawet je lekko zadrapałem, ale kto by się tym przejmował. Nie ja.
Zacząłem poruszać jednostajnie głową, czując pod językiem fakturę żyłek, gorąc tego organu, spazmatyczne ruchy. Coraz częściej wydzielina wydostawała się i zostawała przeze mnie wyssana co do ostatniej kropli. Aż w końcu znów, kolejne ssanie, tym razem dużo intensywniejsze. Moje policzki wklęsły się zabawnie, a dłonie wróciły do fiuta, tym razem pieszcząc jądra.


Pan Vincent - 2015-12-17, 02:44

Cholera jasna, nie wytrzymywał.
Ale kto normalny wytrzymałby coś takiego? To szaleńcze obciąganie z taką wprawą i zaangażowaniem, z całą siłą i niemalże chorą czcią, którą Seth oddawał teraz jego kutasowi.
To nie była tylko pieszczota, to naprawdę było tak jakby on... Jakby on go całował.
- Se... Ach! - Warknął, otwierając gwałtownie oczy.
O, kurwa, co za popierdolone ssanie, co za... Ta siła, męska siła, objawiała się w sposobie, w beztrosce z jaką on wpychał sobie tego mokrego i nabitego kutasa do gardła, tylko po to żeby zaraz go wysunąć go i obejrzeć jakby był jakimś pierdolonym dziełem sztuki, a przecież był tylko...
Kutasem.
Wyglądał zjawiskowo z tym demonicznym uśmiechem i oczami świecącymi od alkoholu i... Pewności siebie, takiej... Dziwnej. Kociej, pełnej gracji nie z tego świata. Te ruchy, zdawałoby się, rozciągnięte w czasie, sposób w jaki wykrzywiał kącik opuchniętych ust...
Jakim prawem to tempo nabierało tylko obrotów, przecież każdy musiał się chyba kiedyś męczyć! Nawet dziwki, którymi Niels zabawiał się nie raz w swoim przepełnionym przemocą życiu, nawet one zatrzymywały się chociaż na chwilę i prosiły o zmianę miejsc, pozycji czy o najzwyklejsze w życiu jebanie jak formę wypoczynku.
A on... Ten dumny paw zadzierał tylko swą piękną głowę, posyłając w powietrze nieskończenie długie pasma platynowych włosów, zadzierał ją i znów się uśmiechał i znów ssał i znów...
- Ah... Hah... - Jęczał, podrygując biodrami w wyjątkowo wymowny sposób. Jego jęki stały się teraz odrobinę wyższe i bardziej łamliwe, co pozwalało zrozumieć, że bardzo niewiele dzieliło go od spełnienia.
- Piękny. - Dokończył wreszcie już dawno zaczęte zdanie i wygiął się w łuk, osiągając spełnienie.
Mięśnie drżały mu niekontrolowanie, a przez rochylone usta przedostawał się płytki oddech, który urywał się gwałtownie przy każdej wystrzelonej porcji nasienia.
W końcu opadł bezwładnie na materac i podniósł rękę by pogłaskać chłopca po policzku, by go pochwalić i podziękować, by powiedzieć mu, że to było najlepsze obciąganie jakie przeżył w cały swoim życiu, ale...
Nie zdążył. Bo zasnął.
Naprawdę.


Draco - 2015-12-17, 03:07

Sperma lała się jak pojebana. Wypłynęła z moich ust, zresztą trochę jej pomogłem, kaszląc. Złapałem w końcu tak potrzebny mi oddech i zacząłem niezgrabnie masować szczękę, która bolała przy każdym ruchu. Przesadziłem, to było pewne. Ale efekt był tego wart, przynajmniej w moim mniemaniu.
Uśmiechnąłem się więc, ale nie spodziewałem się snu. Zdecydowanie nie. Ani jego, ani swojego. A i na mnie przyszedł czas bardzo szybko. Chciałem zrobić coś konstruktywnego, jak... cokolwiek, ale niestety, ogromna ilość alkoholu i zioła sprawiła, że zgasłem jak zapałka.

Ból głowy. Okropny ból głowy obudził mnie bardzo brutalnie i bardzo boleśnie.
- Omhm... - wymamrotałem, mając twarz w poduszce.
Kilka chwil zajęło mi zidentyfikowanie problemu, który brzmiał "Dlaczego tak ciężko mi się oddycha?!". Tak, to poduszka. Przewróciłem się więc na drugi bok. Nieprzytomny jak jasna cholera. I wtedy uderzyło mnie światło z niezasłoniętych okien. Natychmiast się skuliłem, przerażony tą jasnością. Miałem ochotę skoczyć z mostu, dosłownie. W głowie łupało niemiłosiernie, podrażnione i suche gardło. Kurwa, co ja robiłem, do chuja pana?
Niczego nie pamiętałem. Dosłownie niczego. Wiem tylko tyle, że pojechaliśmy do hotelu się trochę zabawić i to... to w sumie tyle. Nic więcej nie zostało w tym łbie. Ile ja musiałem wypić?!
Podniosłem się z trudem na łokciach i omiotłem nieprzytomnym spojrzeniem otoczenie. Byłem sam w sypialni. Co prawda znajdował się tu taki burdel, że ja pierdolę, ale byłem sam. Nagi (dlaczego?), ale sam. Tyle dobrego, nie przespałem się z nikim pod wpływem. Może resztki mojej godności jeszcze istnieją.
Podniosłem się niezgrabnie jak jasna cholera, łapiąc się za głowę. Jej ból był nie do wytrzymania.
Łazienka! Natychmiast dorwałem się do kibla i oddałem mocz, parcie było niemożliwe do wytrzymania.
A potem stanąłem pod prysznicem. I stałem. Na nic więcej nie miałem siły. Ani ochoty.
Ziewnąłem, zmęczony.
Napiłem się też trochę wody pod prysznicem, susza jaka panowała w moich ustach była nie do pojęcia.
Ziewnąłem znów.
Gdy wszedłem do sąsiedniego pokoju, już ubrany, sytuacja nie przedstawiała się wcale lepiej. Alex i Jim spali w łóżku, razem. Ewidentnie byli nago. Ewidentnie coś tu zaszło, ale nie chciałem wiedzieć, co konkretnie. Poza tym, ten pokój wyglądał jak pierdolone pobojowisko. Dosłownie jakby ktoś tu wprowadził dwa byki, a one rozjebały wszystko. Naprawdę wszystko. Mój pokój wyglądał przy tym wszystkim jak maleństwo. Tam po prostu było brudno i tyle. A tu...
Znalazłem swój telefon na ziemi, przy szafce. A tam...
Trzydzieści nieodebranych połączeń. Wszystkie od matki. Nielsa nigdzie nie było widać.
Zadzwoniłem do matki.
- Cześć. Co się stało? Przepraszam, trochę zabalowałem z kumplami. - Moja chrypa była nie do ogarnięcia, nigdy takiej nie miałem.
Usłyszałem tylko złowieszcze "Pogadamy w domu" i moja rodzicielka rozłączyła się. Och, nie.
Zadzwoniłem więc do recepcji, zapytać o której kończy się doba hotelowa.
- Już się skończyła, płaci pan za nową dobę. Czy możemy zamknąć pański rachunek?
- Tak, oczywiście. Ile wynosi?
- Osiemnaście tysięcy dolarów, proszę pana.
- O kurw... Ekhm. Tak. Jasne, proszę zamknąć i obciążyć moją kartę kredytową.
- Oczywiście. Czy podać śniadanie?
- Ja... Nie, dziękuję.
Rozłączyłem się i westchnąłem ciężko, opierając się rękoma o stolik. Zakręciło mi się w głowie i... pobiegłem do łazienki. Która wyglądała jeszcze gorzej, niż pokój, w którym spali chłopaki. A po tej konkluzji oddałem się cudownemu zajęciu, czyli rzyganiu. Obfitemu rzyganiu.


Pan Vincent - 2015-12-17, 03:46

Przytulił ją do siebie mocniej, chowając twarz w cudownie miękkich włosach by uniknąć światła, okrutnego i bezwzględnego światła słońca, które wstawało niezależnie od tego, czy kac rozsadzał ci czaszkę, czy nie.
A tak się, akurat, składało, że czaszka Nielsa pękała od pieprzonego kaca jak wielokrotnie składana i roztrzaskiwana filiżanka.
- Kiciu, nie udałoby ci się może zasłonić okna? - Wychrypiał, sięgając w dół by podrapać się po podbrzuszu. Rany, ale miał posklejane te włosy, czyżby znowu zapomniał wziąć prysznica po...?
Jesteś...
- O, kurwa. - Podniósł się gwałtownie, zrywając z nich przykrycie.
Tyłek, który ukazał się jego oczom, nie należał do Katji. Ani te biodra i długie nogi i stopy i...
- Kurwa, nie. - Mruknął trochę żałośniej i stanął chwiejnie na podłodze, ubierając się pośpiesznie.
Spoglądał przy tym co i rusz na pogrążonego we śnie młodzieńca, starając się za wszelką cenę pokonać przeszkodę w postaci kiepskiej motoryki i wyjść... z tego jebanego... pokoju!
- Nie! - Warknął ostatni raz, zamykając za sobą drzwi.
Nie brał prysznica, nie czesał włosów, nie umył nawet twarzy - wyszedł taki jaki się obudził.
Na twarzy tkwił mu cały czas nachmurzony grymas, podczas gdy od jego mieszkania dzieliła go niemal godzina podróży, w tym autobusem, metrem i spory kawałek piechotą.
Widział nieodebrane połączenia, doskonale je wdział, ale...
Ale jak miał, do cholery, do niej zadzwonić?! Po tym wszystkim co zrobił, co zrobili razem z jej synem, co...
Mógł udawać wiele rzeczy, ale nie brak cholernego...
Pokręcił głową, rzucając klucze na blat kuchenny. Ponownie zerknął na wyświetlacz telefonu i przygryzł dolną wargę, odkręcając wodę w zlewie.
Włoży głowę pod kran i trzymał ją tak długo, dopóki zdanie "cztery miliony" nie zaczęło mu się odbijać echem.
Musiał... Drugiej takiej okazji nie będzie. Musiał zdobyć te pieniądze.
Zerknął do kuchennej szafki, gdzie od razu rzuciła się w oczy kilogramowa torba wypchana po brzegi amfetaminą. Musiał dzisiaj sprzedać choć ćwiartkę, bo zaczynało być krucho z kasą, a należało kupić Katji jakiś drobny prezent za całą noc bez odzewu.
Kurwa mac, czy to musiało... Czy oni musieli tyle pić?
Przypomniał sobie uczucie jego włosów pod palcami. Przypomniał sobie ich miękkość i jedwabistość i dotyk warg na..
- Kurwa! - Wydarł się, uderzając z kopniaka w szafkę. - Kurwa, kurwa, KURWA MAĆ! - Uderza tak dopóki cały nie zlał się potem. Śmierdzącym, przecież nawet nie wziął prysznica.
Przecież nie był pedałem, no. Dlaczego to zrobił, dlaczego poszedł z tym dzieciakiem do łóżka?
Już lepiej jeśli zamówiłby sobie dziwkę, no...
Dlaczego to zrobił?

- Witam jaśniepana. - Katja stanęła w progu salonu i uśmiechnęła się, choć był to uśmiech tylko i wyłącznie w jej mniemaniu.
- Pomijam fakt, że wystarczyło zadzwonić. - Zaczęła, poprawiając nachodzący jej na czoło kosmyk włosów. Miała na sobie wysokie szpilki i elegancką sukienkę, była gotowa do wyjścia. - I to, że czekałam tu z własnoręcznie zrobioną kolacją, specjalnie późno w nocy, to też pominę, kochanie.
Pochyliła się i ucałowała go w policzek a potem pokręciła głową.
- Czekałam całą noc i martwiłam się, że nie żyjesz, albo że oboje nie żyjecie. - Tym razem w jej głosie jawnie zabrzmiała nuta płaczu. - Jestem twoją mamą i zawsze informowałeś mnie o wszystkim. Teraz nie wiem o tobie niczego! - Zakryła twarz dłonią, chlipiąc cicho.
- Dlaczego wszyscy faceci musza być tacy sami?


Draco - 2015-12-17, 03:57

Gdy w końcu przyjechałem do domu, było to półtorej godziny po tym, jak zadzwoniłem do matki, jak obudziłem się i gdy świat okazał się mało przystępny podczas tego naprawdę okropnego kaca. Udało mi się oddelegować wszystkich do domu, zapłacić grzywnę za zniszczenie pokoju i łazienki, przeprosić personel, zapłacić gigantyczny rachunek i dojechać czterdzieści na godzinę do domu. Gdy wszedłem do mieszkania, od razu przywitała mnie rodzicielka. I nie była zadowolona.
- Przepraszam. Chłopaki wpadli na pomysł, żeby się trochę napić, więc stwierdziłem, że to niegłupi pomysł. No i jakoś... Trochę straciliśmy kontrolę nad alkoholem - mruknąłem, rzucając kluczyki od samochodu i dokumenty na komodę.
Przytuliłem matkę, gładząc ją po plecach.
- Przepraszam, mamo. To się nie powtórzy, hm?
- Mam nadzieję. Martwiłam się. - Mama ścisnęła mnie bardzo mocno, ale nie odsunęła się. - Masz na dzisiaj plany? Chciałabym naprawdę zjeść z wami kolację.
- Nie. Dzisiaj mogę być cały twój. Ale potrzebuję czegoś na ból głowy, kac mnie męczy. Poratuj.
- Zrób sobie rosołek, kochanie. Coś lekkiego. I pij gorzką herbatę. I pójdź się zdrzemnij. Ja idę na zakupy z Betty, wrócę za kilka godzin, dobrze?
- Jasne - uśmiechnąłem się niemrawo i poszedłem do kuchni.
Rosół, gorzka herbata i kanapa. Oto, co było mi potrzebne, aby przetrwać do wieczora. I leki przeciwbólowe. O tak.


Pan Vincent - 2015-12-17, 04:23

- Napisał mi sms-a. - Powiedziała cicho, prostując się na krześle.
Betty pochyliła jej się nad ramieniem, zerkając bezczelnie w wyświetlacz iphona.
- "Witaj, piękna. Zachowałem się wczoraj jak gówniarz i zamiast do ciebie zadzwonić, zostawiłem telefon w kurtce. Przepraszam, przepraszam, przepraszam, chętnie pomogę ci odbić smutki wieczorem. Wydaje mi się, że czeka na Ciebie w sypialni mały..." - Betty nie dokończyła czytania, bo Katja schowała telefon sprzed pola jej widzenia.
- No co ty? Oddawaj to, chcę przeczytać! Kat, no daj spokój! - Sięgnęła na oślep, próbując od niej wyrwać aparat. - No, jesteśmy przyjació-ał-kami!
- Zostaw, no chcę... Ach, dobra, masz. - Katja zarumieniła się wściekle, wprawiając przyjaciółkę w napad gromkiej wesołości. - Myślałam, że napisał coś bardziej prywatnego.
- A on... Po prostu prezent, jezu. Liczyłam na pikantne treści. - Wydęła wargi. - Ech. To co, mogę do was wpaść na tę kolacyjkę? Pogapiłabym się troszkę?
- Nie, Betty. To jest taka... Ok. - Zmieniła zdanie, widząc jej minę. - Zapraszam.

Zapukał do drzwi, upewniając się, że mial w miarę normalny wyraz twarzy.
Nic z tych rzeczy, wyglądał jakby ktoś cały czas ściskał go za jaja.
No już, Niels, ogarnij się. Pogadacie z gnojkiem, wszystko sobie wyjaśnicie, on na pewno cię nie wyda, nie zrobiłby tego swojej matce. Rozluźnij się.
W drzwiach stanęła...
Ruda-Jak-Jej-Tam-Było. Niels uśmiechnął się na siłę i chciał jej podać dłoń, ale zamiast tego otrzymał siarczystego buziaka w policzek.
Starł z niego szminkę i wszedł do środka, odwieszając kurtkę na miejsce.
Katja pomknęła do niego, uskrzydlona swoim prezentem.
- I jak? - Spytała, pochylając się do niego tak by widział lepiej jej dekolt, dźwigający sznur pereł z taką gracją i powabnością, jak mógł to czynić tylko biust bogatej kobiety.
- Witaj piękna. - Ucałował ją w usta, czując jak coś w żołądku koziołkuje mu dziwnie. - Wyglądasz wspaniale. - Pochwalił ją, rozglądając się ukradkiem za Sethem.
- Wina? - Zapytała rudowłosa, spoglądając na niego z wyczekiwaniem.
- Nie, dzięki. - Odparł, nie zaszczycając jej nawet spojrzeniem.
Betty posłała Katji dziwną minę i wzruszyła ramionami, zapełniając tylko te kieliszki, które należały do nich.
- Sethie, chcesz trochę wina? - Krzyknęła, wkładając sobie ust kawałek sera. - Czerwone!


Draco - 2015-12-17, 04:30

- Nie, dzięki! - odpowiedziałem, słysząc głos matki.
Jeśli mnie o to pytała, to znaczy, że wszyscy zaproszeni na kolację i Betty... No, wszyscy już byli. Zszedłem więc na dół, a widząc Nielsa uśmiechnąłem się tylko.
- Cześć. Ty też wczoraj nieobecny byłeś? Myślałem, że szybko się zmyłeś.
- Zmył skąd? - spytała mnie podejrzliwie matka.
Zmrużyłem powieki, ale trwało to ledwie kilka sekund.
- Odwiózł nas do hotelu. Siedział chwilę, ale chyba się znudził naszymi szczeniackimi żartami i pojechał, mówił, że ma coś ważnego.
Wzruszyłem ramionami. Nie chciałem, aby mama wiedziała skąd Niels mnie kojarzy. Skąd w ogóle mógłby znać mnie i moich kumpli. To byłby zbyt łatwy trop na zespół, a to z kolei mogło mieć bardzo dużo skutków ubocznych. Nie chciałem ich.
- Dobrze, chodźmy do stołu. Wszystko jest gotowe. Wczoraj była kaczka, ale ktoś tu nawalił. - W tym momencie matka spojrzała na mnie i na Nielsa. - Wobec czego dziś będzie gęś. Mam nadzieję, że będzie wam smakowało. Siadajcie.
- Wezmę tylko sok z lodówki - mruknąłem. Dosłownie chwilę później przyniosłem dzban pełen prawdziwego, kwaskowatego soku jabłkowego i postawiłem go na środku, jak tylko nalałem sobie go do szklanki.
Zaczęliśmy jeść. I było naprawdę genialne, dokładnie takie, jak pamiętam z dzieciństwa. Ale chyba nie wszyscy mieli w miarę dobry humor. Niels na pewno go nie miał.


Pan Vincent - 2015-12-17, 04:43

W co on sobie pogrywa?
Zastanawiał się Niels, spoglądając co chwilę w stronę rozćwierkanego jak gdyby nigdy nic szczeniaka.
Skąd u niego się wziął taki dobry humor? Może niech jeszcze, kurwa, zatańczy z tego szczęścia, co?
Mały prowokant, czekał aż to on się pierwszy odezwie?
Jego kurewskie niedoczekanie.
- Kochanie? - Katja patrzyła na niego dziwnie. - Wszystko w porządku.
- Nie musisz mi bronić dupy, Seth. - Rzucił szorstko, posyłając w kierunku blondynki przepraszający uśmiech. - Chciałem się wczoraj popisać i zapiłem z gnojkami, urwał mi się film. - Mruknął, wzruszając ramionami. - Twój syn chciał mi tylko uratować męską dumę. - Zażartował, puszczając blondynowi oczko.
I co, jak teraz? Nie zabolało cię to, gówniarzu?
CZY DO CIEBIE W OGÓLE COŚ DOCIERA?
- Przepraszam na moment. - Odsunął się od stołu, idąc w kierunku łazienki.
Nie potrafił przestać drżeć od emocji, od strachu i wstydu i...
- Rety, Niels nie czuje się chyba najlepiej. - Zauważyła Betty.
- To pewnie kac. - Zgodziła się Katja, zerkając na syna. - A ty co, gagatku? Ładnie to tak mamę okłamywać? - Zaśmiała się cicho. - Cieszę się, że udało wam się wreszcie ze sobą dogadać.


Draco - 2015-12-17, 04:50

Zmarszczyłem brwi, słysząc tą dziwną wypowiedź. Naprawdę pił z nami? Pamiętam, że był tam. I pamiętam, że faktycznie, wypił kilka shotów, ale... Co się działo później, nie mam pojęcia. Niestety, naprawdę nie wiedziałem.
- W zasadzie, to nie kłamałem. Z wczorajszego wieczoru pamiętam tyle, gdzie się znajdowałem i mniej więcej z kim. Nic poza tym. Myślałem, że sobie pojechał. Jak się obudziłem, to został tylko Jim i Alex - mruknąłem, wzruszając ramionami. - Nie przesadzaj z tym dogadaniem się, mamo. Nie przesadzaj.
Ukroiłem kawałek gęsi, którą miałem na talerzu i włożyłem ją do ust.
I krótką chwilę później mężczyzna pojawił się, ale taki jakby bledszy. Naprawdę nie wyglądał w porządku. Rozumiem, mnie także przez cały dzień trzymał kac i dopiero co odpuszczał, ale żeby aż tak?
Upiłem łyk soku i uniosłem brew, wyłapując dziwne spojrzenia na mnie, zerknięcia. Co jest nie tak? O co mu chodziło, do kurwy nędzy?
Cieczkę ma, nie zaruchał ostatnio, czy co?
Nie dane mi było się dowiedzieć. Po kolacji kobiety wypiły jeszcze z dwa drinki i Betty pojechała do domu. A matka z Nielsem poszli do sypialni w wiadomych celach. Co mi pozostało? Iść do siebie. Włączyłem sobie film i leżąc w łóżku, oglądałem go sobie w najlepsze. Dopóki nie zasnąłem.


Pan Vincent - 2015-12-17, 17:45

Oparł się ciężko o umywalkę i zerknął na swoje odbicie, próbując powstrzymać drżenie warg - było to o tyle trudne, że zaczynały mu tak "tańczyć" za każdym razem kiedy był bardzo, bardzo zdenerwowany.
Nie, nie wkurwiony - wtedy jego twarz pozostawała nieruchoma, kamienna.
Po prostu... Tak rzadko się czymś przejmował, że było to dla niego... No, dziwne. Niecodzienne.
- Spokojnie. - Mruknął do siebie, oblewając sobie twarz wodą.
- ...to nie kłamałem. - Usłyszał nagle głos Setha. - Z wczorajszego wieczoru pamiętam tyle, gdzie się znajdowałem i mniej więcej z kim. Nic poza tym. - Palce zbielały mu od zaciskania ich na umywalce. - Myślałem, że sobie pojechał. Jak się obudziłem, to został tylko Jim i Alex...
O, kurwa. A jeśli on naprawdę NICZEGO nie pamiętał i... Naprawdę o niczym nie wiedział, a on zachowywał się teraz jak debil, prowokując do zwracania na siebie ich uwagi i...
Wyszedł z łazienki i wrócił do stołu ze sztucznym uśmiechem (może to sprawi, że zniknie to głupie drżenie). Wysłuchał mało ciekawych anegdot Betty, puszczając mimo uszu wyraźne aluzje apropos jego życia intymnego z Katją.
Potem przyszedł wreszcie czas na pożegnanie rudej małpy i mogli iść w spokoju do łóżka.
Nie zamienił z Sethem ani słowa.

- Jestem zmęczony, ślicznotko. - Wymamrotał, wtulając twarz w poduszkę. Starał się ignorować jej poczynania, udając, że spał, ale kiedy dłoń blondynki znalazła się w wielce wymownym miejscu, nie mógł... nie zareagować.
- Ach. - Odparła, autentycznie zdziwiona. - W porządku.
Oho, obrażony ton, wydęte wargi - przewrócenie się do niego tyłem i zgaszenie lampki.
Świetnie.
Ale jak miał się do niej... Jak miał się z nią kochać w takim momencie, kiedy pod powiekami obraz zaciśniętych na jego fiucie ust i...
Piękny.
Szarpnął się w pościeli i usiadł, odgarniając włosy z czoła.
- Po prostu kac mi nie minął. - Warknął, odpalając sobie papierosa.
- W porządku, Niels. Otwórz, proszę, okno. Nie chcę wąchać na noc tego smrodu.

W taki własnie sposób skończył na kanapie w salonie, paląc trzeciego z kolei szluga. W telewizji leciał jakiś durny show (znowu te modelki) a za oknem panowały egipskie ciemności.
Koniec końców - usnął.


Draco - 2015-12-17, 18:01

Absolutnie nie zdawałem sobie sprawy z tego, co miało miejsce na tej nieszczęsnej imprezie. Zwyczajnie nie pamiętałem ani jednej rzeczy, a gdy spytałem kumpli, oni także nie byli w stanie podać mojego bliższego położenia, jako że zajęli się czynnościami... wykluczającymi mnie, ujmijmy to w ten sposób.
Wobec czego siedziałem sobie w kuchni kolejnego dnia i robiłem sobie śniadanie w postaci tostów z szynką, serem i pomidorem. Zastanawiałem się w międzyczasie co się tak naprawdę wydarzyło, ale w mojej głowie była absolutna pustka, nie obijał się nawet cień wspomnień.
Aż w końcu przyszedł Niels, a w zasadzie chyba próbował się wymknąć po cichu z mieszkania. Pokłócił się z mamą?
- Hej, Niels! Możesz tu podejść? - wychyliłem się zza winkla, machając na niego pomidorem. Jakkolwiek groteskowo by to nie wyglądało.
Nie wyglądał wcale lepiej. Trochę, jakby zbladł na mój widok. Nie miałem pojęcia, dlaczego tak było. Zmarszczyłem tylko brwi na jego dosłownie chwilową mimikę twarzy, która zaraz znikła i rozpłynęła się, jakby nie miała miejsca. Zastąpiła ją uprzejma obojętność. Coś było nie tak.
- Słuchaj, ponoć byłeś z nami w tym hotelu. Czy mógłbyś mi powiedzieć, co w zasadzie robiłem? Nie pamiętam zupełnie niczego, a to trochę... no, niepokojące - mruknąłem nieco zażenowany tą prośbą, ale jednak było to dla mnie ważne.
Czułem się jakoś głupio, nie wiedząc co wyrabiałem. Urwał mi się film i koniec historii, a wolałbym jednak uzupełnić jej brak.


Pan Vincent - 2015-12-18, 00:04

- Niels, obudź się. - Katja zawisła nad nim, całując go w usta. - Musisz się ogolić, bo strasznie drapiesz. - Dodała, uśmiechając się czule.
- W porządku, ślicznotko. - Odparł mocno zaspanym głosem, nie otwierając jeszcze oczu.
W nocy nawiedziły go jakieś mocno popierdolone sny, ale wolał się nad nimi nie zastanawiać. Jeszcze mógłby sobie przypomnieć te obrazy i...
Podniósł się ciężko z kanapy i łapiąc za okoliczne meble, doczłapał się do łazienki.
Tym razem nie walczył z kranem, zdążył się już nauczyć jak z nim postępować.
Nie nauczył się jednak jak postępować z Sethem.
Jeśli on niczego nie pamiętał, to jego problem rozwiązał się właściwie sam...
Tylko dlaczego Niels nie mógł o tym zapomnieć?

- Co? - Zapytał głupio, spoglądając na chłopaka spod przymrużonych powiek. - Ach, to. - Odpowiedział ze sztucznym luzem, wzruszając ramionami. - To nic takiego, porobiłeś po prostu parę głupot, o których twoja mama nie powinna się nigdy dowiedzieć.
W odpowiedzi na jego zdziwioną minę parsknął wymuszonym śmiechem i sięgnął po karton z sokiem, który opróżnił w paru łapczywych łykach.
- Tak dla przykładu, tańczyłeś nago. - Burknął, zerkając na wyświetlacz telefonu.
O, kurwa. Dzwonił do niego David.
Sześć pieprzonych razy.
- Muszę lecieć. - Wydusił z trudem, czując jak serce podjeżdża mu do gardła.
A więc już wiedzieli, już zdążyli się dowiedzieć, że skurwiel nie żył.
Pytaniem pozostawało, czy wiedzieli kto za tym stał, bo jeśli... Jeśli wiedzieli, to własnie jechał na pewną śmierć. Ale jeśliby tak nie pojechał, to...
To i tak go przecież znajdą. Nie mógł przecież wiecznie uciekać.
Założył kurtkę i rzucił zaskoczonemu dzieciakowi ostatnie spojrzenie, zamykając za sobą drzwi.


Draco - 2015-12-18, 00:17

Gdy Niels spłynął tak szybko, jak się w zasadzie pojawił w życiu mojej matki (a przez to i w moim), zostawił za sobą tylko jedno, bardzo dziwne zdanie.
"To nic takiego, porobiłeś po prostu parę głupot, o których twoja mama nie powinna się nigdy dowiedzieć". Moja mama? Co wspólnego miałaby moja matka z tańczeniem nago? Co w sumie nie zdziwiłoby mnie jakoś szczególnie, raz mi się zdarzyło... Długa historia. W każdym razie, nie sądzę, aby w chwili obecnej moja matka miała cokolwiek do gadania w tego typu kwestiach.
O co więc mogło chodzić? Co takiego się wydarzyło, że ten koleś nagle spinał się przy mnie, jakiś był zupełnie nieswój. Nie znałem go, ale z pewnością nie było to naturalne zachowanie. Wcześniej był raczej w miarę wyluzowany, no... No w zasadzie nie unikał mnie. A teraz to robił. Skąd to wiem?
Każda kolacja i każdy obiad, na jaki został zaproszony Niels sprowadzał się do jego milczenia. Kurwa, nawet zaczynałem sam go zagadywać, ale nic z tego. Zdawkowe odpowiedzi, jeśli w ogóle. Na ogół milczenie, odwracanie wzroku, robienie jakichś dziwnych... Sam nie wiedziałem.
Nawet matka mnie pytała o co chodzi. Co ja mogłem jej powiedzieć, skoro po prostu nie wiedziałem?
Wszystko jednak przypieczętowało to, że w następnym tygodniu Nielsa na koncercie nie było. A do tej pory, od kiedy się dowiedział, nie przepuścił żadnego. Był nawet na kilku minutach, ale był. Matka zaczęła mi wiercić dziurę w brzuchu, że coś się dzieje i mam to rozwiązać, bo wobec niej też jest jakiś dziwny. Dlaczego ja miałem rozwiązywać ich problemy?
Ale w końcu... Moja matka była w łazience. Brała długą kąpiel, więc na pewno kilka godzin było z głowy. Stanąłem przed nim, gdy siedział sobie na kanapie i spojrzałem na niego z góry. Przygryzłem wargę, zdezorientowany. Dłonie miałem wsunięte w kieszenie spodni.
- Słuchaj, Niels. Wyjaśnij mi, proszę, o co ci kurwa chodzi, bo nie rozumiem. Moje tańczenie nago tak cię zdeprawowało, że nie chcesz ze mną nawet gadać? Mam to w dupie, serio, ale w sytuacji, kiedy na tym cierpi moja matka, bo ciągle się zastanawia o co chodzi, no to jest to już raczej niezbyt fajne. Wyjaśnij mi, co się stało. Jak mnie nie trawisz z jakiegoś powodu, to powiedz mi to w twarz, wyjaśnij to mojej matce i po sprawie, okej? Zachowujesz się jak totalny czub od ponad tygodnia.


Pan Vincent - 2015-12-18, 01:00

Akcja z Davidem powiodła się i przyniosła mu taką kasę, że był ustawiony na grubo ponad pół roku, a i udałoby się przy tym coś zaoszczędzić.
Dzięki temu miał pewność, że jakoś się tu ustawi i na czas swojej nieobecności w Danii zdobędzie szacunek w innym miejscu. A może nawet zwerbuje kilku kmiotów ze sobą?
Któż to mógł wiedzieć.
Co do... Incydentu, starał się zachować zimną krew, ale nie potrafił.
Nocami śnił mu się wypięty tyłek, który nie należał do Katji i chude ramiona, zakończone smukłymi dłońmi o długich palcach, wszczepionych w hotelowe prześcieradła.
Nie umiał nad tym zapanować, to po prostu było tak jakby... Jakby coś się w nim odblokowało.
Spojrzenie na Setha, na mężczyzn, z innej strony.
W jego kręgach, w stronach gdzie się wychowywał, a może raczej pracował, tam to wszystko było... Tak cholernie pogardzane - miękkość pedałów, ich skłonność do emocji.
A Niels nie był przecież pedałem, laseczki jarały go tak bardzo, że...
Nie umiał się dogadać z Katją, nie mógł się odważyć by zacząć. Dobrze wiedział, że musiał to zrobić, ale to było takie ciężkie, kiedy gdy go dotykała, on zaczynał ją porównywać do jej syna.
Widzieli, że coś się z nim dzieje, doskonale to widzieli.
Z każdym dniem udawało mu się powoli wracać do normy, a raczej budować je od nowa. Miał teraz twarde zasady, których trzymał się jak rzep psiego ogona.
1. Nie wolno mu było zostawać sam na sam z Sethem.
2. Nie wolno mu było odzywać się do niego więcej niż było to konieczne.
3. Nie wolno mu było chodzić na jego koncerty i pić w jego obecności zbyt wiele alkoholu.
No, to właściwie cztery. Mniejsza z tym.

Katja poszła się kąpać a on pozwalał by treści reklam przylatywały mu jednym uchem i wylatywały drugim. Właściwie trochę na tej kanapie przysypiał, gdy nagle...
- O co ci chodzi? - Burknął, odpalając sobie papierosa. - Po prostu zrozumiałem, że nie jesteśmy kumplami. - Dodał szorstko, czując, że tak naprawdę wcale nie chciał tego powiedzieć. - Miałem ostatnio przejebane w robocie, nie muszę być wiecznie uśmiechnięty. Na twoje humorki nikt tak nie reagował, jasne? - Podniósł się, spoglądając mu przy tym w oczy.
- Jeśli twojej mamie tak bardzo nie odpowiada to jaki jestem, niech powie mi to sama. Ja zawsze ją wspieram po ciężkim dniu pracy, a kiedy mi się nie udaje, jedyne czego wymagam to pieprzony spokój! Więc daruj sobie swoje gadki i przelej je na kogoś, kto będzie chciał ich słuchać. - Zakończył, wypuszczając dym przez nos.
Nie wiedział jak się stało, ale był tak wściekły, że nagle totalnie zaschło mu w gardle.


Draco - 2015-12-18, 01:15

- Co? - Wydawało mi się, że się przesłyszałem, ale gdy Niels dalej prowadził swój pojebany wywód bez powodu, poważnie mnie wkurwił. - Słuchaj mnie, frajerze. Twoje być lub nie być zależy ode mnie w tym domu, rozumiesz? Wystarczy jedno jebane słowo i wylatujesz stąd jak na skrzydłach. Więc panuj nad swoimi słowami, panie mam-kurwa-zły-dzień-więc-oleje-wszystkich. Nawet jeśli mam zły humor, nie traktuję cię jak śmiecia, chociaż mógłbym i miałbym ku temu powody. Nic złego ci nie zrobiłem, nie nakablowałem na ciebie, a mógłbym wiele razy, nie spieprzyłem niczego w waszym związku.
Byłem ewidentnie zły, a mój głos był coraz bardziej twardy, wściekły, wręcz wkurwiony. Zaciskałem dłonie w pięści.
- Ona uważa, że jest coś do dupy między nami, więc staram się to rozwiązać jak mężczyzna i po prostu dojść do tego, co to jest, bo coś jest i to ewidentnie. Więc nie zachowuj się jak rozpieszczony paniczyk, do chuja pana, tylko ze mną o tym porozmawiaj!
Nie bałem się jego spojrzenia. Ani postawy. Ani ewentualnych gróźb. Gdyby zaczął to robić, byłby skończonym idiotą. Ewidentnie to ja byłem wygranym w tej potyczce, chociażby z wymienionych przeze mnie powodów. Oficjalnie byłem panem tego domu, panem majątku, jaki pozostawił po sobie mój ojciec. Jestem jedynym spadkobiercą posiadłości, mogę więc przyjmować kogo chcę i wywalać kogo chcę.
Tolerowałem obecność tego człowieka, bo wyszedłem z założenia, że mojej matce też się coś od życia należy. Najwidoczniej ten buc nie był w stanie tego docenić.


Pan Vincent - 2015-12-18, 01:38

Gniew wrzał w nim jak w pieprzonym kotle kiedy na siłę próbował uspokoić drżące dłonie, chowając je arogancko do kieszeni.
Właściwie miał już zamiar iść po swoją kurtkę i opuścić ten złoty burdel, ale...
Ale z każdą kolejną chwilą kiedy patrzył tak na Setha, powoli zaczynało do niego dochodzić, że to on rozpętał tę burzę i nie on był winny awanturze.
Niels stał tak, a jego twarz nie wyrażała absolutnie niczego. Stał i przyglądał się chłopakowi, starając się znaleźć słowa, które mogłyby opisać to jak strasznie się teraz czuł.
Tyle, że tak naprawdę nie miał powodu do tego by tak się czuć.
To był niewinny wybryk spowodowany dużą ilością alkoholu, podobno mnóstwo facetów miało za sobą podobne doświadczenia. Podobno to było całkiem normalne, mimo, że stresujące jak jasna cholera, jak sto pieprzonych diabłów.
Westchnął cicho i podszedł do niego o krok, nadal nie spuszczając wzroku z ciskających błyskawice oczu. Kącik ust zadrgał mu lekko ale natychmiast to uspokoił, powoli oszukując samego siebie, że to wszystko było jedynie snem - głupim i tak nieznaczącym w porównaniu do prawdziwego życia, które otwierało przed nim szansę na odkupienie, na spełnienie swoich marzeń i powrót do domu.
Weź się, kurwa, w garść. Niels. Stawaj w narożniku.
Uśmiechnął się bardzo, bardzo powoli w ten swój irytujący i przyjazny sposób jednocześnie.
- Dzięki, Seth. - Powiedział nagle, kiwając przy tym głową. - To właśnie tego potrzebowałem.
Dodał i wetknął sfatygowaną paczkę papierosów do tylnej kieszeni spodni, udając się na górę, gdzie w wannie czekała już jego królowa.
- Ach. - Wychylił się ze schodów, przyłapując blondyna na wgapianiu się w schody z miną wyrażającą czysty szok. - Przepraszam, że nie było mnie na koncercie. Widziałem... nagranie. "Love me tunder" wyszło ci jak nigdy w życiu.
I widzisz, Niels? Wszystko da się jakoś obejść.
Tylko czasami ktoś musi ustawić cię prawdziwie do pionu.


Draco - 2015-12-18, 01:47

Czy ktoś to nagrał? Bo w innym wypadku sam sobie nie uwierzę, że taka sytuacja w ogóle miała miejsce. Co się kurwa wydarzyło? Ten koleś był zdrów na umyśle, czy...?
Próbowałem się jeszcze dowiedzieć o co chodzi, ale ten koleś zbywał mnie i stwierdzał, że przecież zupełnie nic. Nie miałem siły na to, aby kłócić się z nim o coś i robić jakieś dziwne... Nie obchodziło mnie to zresztą. Grunt, żeby matka przestała marudzić.

Nasze relacje nie poprawiły się właściwie w ogóle. Jasne, był na kolejnym koncercie, ale jakiś taki nie do końca obecny. Ja sam obchodziłem się teraz z nim, jak z obcym człowiekiem, który potencjalnie może mnie zranić. Mógł. Za bardzo zaufałem mu, za bardzo poczułem jakąś więź kumpelską z człowiekiem, który jebał moją matkę. Czasem miałem wrażenie, że w tym wszystkim chodziło tak naprawdę tylko o to.
Święta nadchodziły wielkimi krokami. Spadł śnieg i zrobiło się naprawdę kurwa zimno. Na szczęście miałem samochód, przecież inaczej nie dałoby się przeżyć. Był to też czas, w którym powoli zbierało się prezenty dla wszystkich obecnych na wigilijnej wieczerzy. Mieliśmy całkiem sporą rodzinę, ale większość jest na nas obrażona. A raczej na moją matkę. Z tego co wiedziałem, rodzice mojej mamy nie zgodzili się na jej ślub z moim ojcem, Steve'm. Oni są bardzo tradycyjni, a ona chciała zawsze czegoś innego. Tyle wiedziałem z opowieści. Mojego dziadka nie widziałem nigdy nawet na oczy, nie poznałem go. Babka miała przyjechać po raz drugi. Domyślnie miało nie być zbyt dużo członków rodziny od strony mamy, większość zdecydowanie była od ojca. Dla nich wszystkich trzeba było zrobić małe i duże upominki. To był ten nerwowy, upierdliwy czas. Strasznie nie lubiłem świąt. Kupowanie prezentów dla nierzadko członków rodziny, z którymi miało się coś wspólnego tylko ten raz w roku to był prawdziwy kosmos. Skąd mogę wiedzieć, co kupić babci mającej około 70 lat, do cholery? Nie wiem, czy jest za stara na koniak, czy nie. Czy robi cokolwiek. Skąd mogę wiedzieć, no? No skąd?
Matka cieszyła się na te święta jak głupia. Ona zawsze tak miała. A już fakt, że cała rodzina pozna Nielsa ekscytował ją chyba najbardziej. Mnie jakoś niespecjalnie.
Nie ufałem już temu człowiekowi ani trochę. Nie chciałem mu ufać. Był dziwny i coś tu nie grało. Nie wiedziałem tylko, co.
I właśnie stałem przed jednym z sklepów, zastanawiając się, co kupić temu bucowi. Spędziłem już trzy godziny w centrum handlowym, łażąc od sklepu do sklepu i kupując drobiazgi dla bliskich. A teraz przyszła kolej na Nielsa. Co mam mu kupić, do cholery?!


Pan Vincent - 2015-12-18, 02:26

Po pamiętnej nocy gdy Seth wydarł na niego (słusznie) swoją śliczną buźkę, Nielsowi udało się trochę uspokoić i nabrać do wszystkiego dystansu.
Znowu mógł kochać się z Katją i tylko czasem porównywać ją do innych, ale chwilę później był gotów powiedzieć, że przecież nie mógł wiedzieć jak robił to Seth, ponieważ...
Ponieważ to nigdy się nie wydarzyło.
Tak, skuteczna technika wyparcia zadziałała na tyle by mógł w nią nawet uwierzyć, choć i dla niego było to w jakiś sposób... Niezrozumiałe.
Święta były już za pasem i chociaż przygotował się psychicznie na spędzenie ich w samotności, stał teraz przed jedną ze sklepowych witryn, zastanawiając się co mógłby kupić temu członkowi rodziny, o którym wiedział naprawdę niewiele.
Chciał mu sprezentować taki zabawny, osobisty mikrofon ale nie mógłby mu tego wręczyć w obecności reszty rodziny. A szkoda, Niels wciąż nie rozumiał dlaczego liczyła się dla nich tylko ta durna kancelaria. Taki głos marnował się w durnej pizzerii...
Odkąd zdarzyło mu się opuścić jeden z koncertów Plan Three, drugi raz nie popełnił już tej samej pomyłki - stawiał się dzielnie co każdy piątek i choć nie był już taki żywiołowy co wcześniej (głównie przez dystans, jaki pojawił się między nim a Sethem) zawsze nucił z nimi każdą piosenkę i uśmiechał się gdy kolejka po autografy sięgała daleko, daleko za drzwi lokalu.
Dzieciak był zdolny i miał potencjał jakich nie można już było spotkać w tych czasach.
Może powinien mu kupić jajka żeby robił sobie z nich ten śmieszny koktajl dla śpiewaków?
Poprawił zapięcia czarnego, eleganckiego płaszcza (Katja lubiła gdy w nim chodził, choć czuł się w nim jak pe... Jak elegancik) i nagle...
Nagle dostrzegł Setha, wpatrującego się z tak samo zniechęconą miną co on, tylko wystawa obejmowała chyba zegarki.
Przyszło mu do głowy coś bardzo, bardzo głupiego i chociaż wydawało się to raczej żałosne, wyciągnął z kieszeni telefon i wybrał jego numer, uśmiechając się przy tym lekko.
Nie wiedział dlaczego jego serce ruszyło wściekłym galopem, ani dlaczego nie mógł przestać się uśmiechać.
- Seth. - Odezwał się zanim zdążył to zrobić dzieciak. - Popraw szalik bo się przeziębisz. - Wymruczał, idąc powolutku w jego kierunku.
Śmieszyło go to jak obracał głową we wszystkie strony, posyłając w górę kaskady jasnych włosów. Wyglądał przy tym jakby reklamował farbę albo szampon do włosów.
Taki z super odżywiającymi drobinkami hia... hiarulo...
Kurwa.


Draco - 2015-12-18, 02:35


Może zegarek? Mężczyźni lubili zegarki, prawda? Zegarek i cygaro. Niels dużo palił. Hm... A może jakaś ładna koszula? Nie, to pewnie kupi matka. Perfumy? Nie znałem nuty zapachowej, którą by ten człowiek preferował. Chyba jednak zegarek. Kurwa, to takie trudne.
Usłyszałem dźwięk swojego telefonu. Zmarszczyłem brwi, wyciągając go. Niels. Czego chciał?
Westchnąłem ciężko, odbierając, ale nawet nie zdążyłem się odezwać, bo on był pierwszy.
"Seth, popraw szalik, bo się przeziębisz". Uniosłem brew ku górze, spoglądając w górę. Byłem w galerii, do chuja pana, przecież tu było ciepło. W zasadzie zastanawiałem się, czy nie zdjąć kurtki.
Zacząłem się rozglądać, bo przecież gdzieś musiał mnie widzieć. I zauważyłem go, gdy był już tuż przy mnie. Rozłączyłem się więc i uniosłem brew ku górze.
- Jesteśmy w budynku, Niels. Raczej nie zmarznę - parsknąłem śmiechem, rozglądając się za matką.
Nie było jej?
- A mojej mamy nie ma z tobą?


Pan Vincent - 2015-12-18, 02:48

- Kawa z Betty. - Odrzekł kwaśno, wkładając w imię tej rudej małpy tyle wstrętu ile się dało. - Powiedz mi, jak to się dzieje, że twoja mama zadaje się z taką...
Nie dokończył, posyłając mu porozumiewawczy uśmiech.
Ściągnął z ramion płaszcz i przewiesił go sobie przez ramię, rozglądając się po wszystkich tych wiankach, bombkach i bałwankach, które ciągnęły się przez galerię jak okiem sięgnąć.
- Totalnie ich posrało z tymi świętami. - Burknął, o mało nie wypuszczając z rąk dwudziestu toreb, wypakowany po brzegi prezentami.
Większość z nich należała do Katji, a on (jak to dobry i posłuszny facet) nosił je za nią po całej galerii, nie wyrzekając przy tym ani jednego słowa skargi.
- Jak zakupy? - Spytał, marząc o papierosie i czymś tłustym do żarcia. Te kawki z mlekiem beztłuszczowym, które uwielbiały Katja i jej przyjaciółki jakoś w ogóle do niego nie przemawiały.
- Nie chciałbyś się ze mną przejść coś zjeść? - Rozejrzał się wokół, ale najwyraźniej nie znajdowali się teraz na piętrze jadalnym - Jest tu w ogóle co żreć?


Draco - 2015-12-18, 02:56

- Nie lubię świąt. Zakupy nieźle - przyznałem, wzruszając ramionami.
Nagle taki miły? Podejrzane.
- Nie, dzięki, muszę jeszcze dokupić kilka rzeczy. Poza tym, właśnie Betty się zbliża, a wolałbym...
- Och, cześć Seth!
- Cześć - mruknąłem niechętnie, dając się ucałować w policzek.
- Dołączysz do nas? Właśnie idziemy coś zjeść w cudownej greckiej restauracyjce tu na górze.
- Nie, dziękuję, ale mam jeszcze trochę zakupów do zrobienia. Na razie!
Szybko odszedłem stamtąd.
Przyszło mi do głowy jednak, co kupić. I byłem pewien, że ten prezent będzie bombowy.

Moją matkę pogrzało. Kupiła kolejny milion ozdób świątecznych i tym razem zatrudniła też Nielsa do wieszania tego wszystkiego na dom. A potem ubierania choinki, gdy ona zajmowała się gotowaniem. I tak ten okres świąteczny płynął. Wszystkie prezenty już skompletowałem i gdy rodzina przybyła do nas tłumnie, wszystko leżało pod ogromną, żywą choinką, a w całym salonie pachniało świerkiem.
Niels czuł się ewidentnie zagubiony i trzymał się blisko mojej matki, ewidentnie patrzono na niego "spod byka". Babka była niezwykle niezadowolona faktem, że Walerija, jakaś kuzynka piąta woda po kisielu niemal uwielbiała każdy aspekt Ameryki. Ekscytowała się indykiem, który pachniał na stole, intrygowały ją słodkie ziemniaczki, czy cały oświetlony dom i ogród, co nie miało miejsca w Ukrainie. Bawiło mnie to, ale mama wyraźnie nie potrafiła zareagować w sposób, który zachwyciłby jej matkę. Rodzina ze strony mojego ojca nie była szczęśliwa ze względu na obecność Nielsa, ewidentnie czuli się niezbyt miło z tego powodu. W końcu trochę podsiada mojego tatę, który zmarł coś ponad rok temu. Dawno, jasne, ale... Tak, byłem w stanie zrozumieć te uczucia. Chyba bardziej, niż ktokolwiek inny.
Ja wolałem trzymać się na uboczu i zająłem się najmłodszymi. Szczególnie, że przez ostatnie dni sypał śnieg na potęgę i teraz było go naprawdę dużo. Biegałem więc z maluchami, rzucałem się śnieżkami i lepiliśmy wspólnie bałwana. Czułem się znowu jak małe dziecko i to było absolutnie fantastyczne.
Dopóki Niels nie wyszedł zapalić i nie oberwał przypadkiem śnieżką. Alisson się uchyliła, a to spryciula.
- O, przepraszam! - krzyknąłem, machając do niego.
Byłem cały w śniegu, a czarny płaszcz był w zasadzie biały. Zresztą zaraz dzieci obrzuciły mnie śnieżkami, a ja zakrywając się i śmiejąc opadłem na biały puch.
To zrobię aniołka, a co!


Pan Vincent - 2015-12-18, 03:10

- Rusz swój zgrabny tyłek i pomóż mi, do cholery, zejść z tego dachu! - Jego krzyk jest nieco piskliwy, ale wciąż stara się być dzielny. Od upadku z ponad piętnastu metrów dzieli go jeden nieszczęśliwy ruch.
- Co? - Słyszy jej mocno stłumiony okrzyk, w którym pobrzmiewa zniecierpliwienie. - Nie wygłupiaj się i złaź, Niels.
Jęczygłośno, starając się uchwycić łba renifera, ale plastikowy... skurwiel... jest... za daleko!
- Aaaaach! - Wydziera się, puszczając rynnę.
Upadek jest tak głośny i wstrząsający, że przez chwilę po prostu leży bez ruchu, próbując nabrać na nowo ostrości widzenia. Biel powoli przeistacza się w kolory i teraz może dostrzec pochyloną nad sobą drobną sylwetkę Katji.
- Kochanie, prosiłam cię żebyś streszczał się z tymi lampkami. Ja wiem, że podoba ci się, że tyle napadało tego śniegu, no mi też przecież to się podoba. Ale każdy tu ma swoje zadanie, ok? Ktoś musi mi pomóc z kaczką.


- Ale gwiazdę zawsze wieszała moja mała gwiazda. - Katja uśmiecha się ładnie, biorąc swojego syna za rękę. - Proszę, skarbie. Czyń honory.
I nagle tak dziwnie jest mu obserwować na tej raczej zamyślonej i smutnej twarzy autentyczną i rozbrajającą radość dziecka, gdy szczupłe nogi pokonują szczeble drabiny i ozdoba ląduje w końcu na skończonym drzewku świątecznym.
Niels kiwa głową, wsuwając dłonie do kieszeni. Jest mu głupio, że czuje się tak dobrze, zupełnie jakby nagle stał się miękkim ojczulkiem.
Zewsząd pachnie jedzeniem i przyprawami, skarpety zwisają z każdego kominka, a Seth...
Nie jest już chyba taki zły.
I to jest chyba w tym wszystkim najlepsze.


- Mam tyle roboty, że zaraz umrę, a... Jestem w dupie, Niels. Zrobiłam już chyba trzysta warenyków, a zostało mi pewnie drugie tyle. Poczęstowałbyś mnie papierosem?
- Ware-co? - Zapytał cicho, marszcząc brwi. - Nie lubisz moich papierosów. - Dodał, gdy jej smukłe palce pomiętosiły chwilę filtr papierosa.
- Pierogi. - Wyjaśniła mu tak jakby to było coś oczywistego. - Zobacz, nie widzisz trzystu podejrzanych, malutkich zawiniątek z ciasta?
- Nie musisz być taka oschła. - Zauważył, oglądając jeden pieróg z bliska. - Są bardzo ładne.
- Dziękuję. - Jęknęła, przyjmując strapioną minę. - Przepraszam, po prostu jestem już zmęczona, a przecież nawet się nie zaczęło. Do tego... Tak się boję co powie o tobie rodzina Stevena... - Westchnęła, ujmując go za dłoń. - Na pewno nie będą zachwyceni, że związałam się z kimś rok po jego śmierci. Pewnie powinnam być starą i smutną wdową przez następne dziesięć lat. - Zerknęła na niego, jakby chciała się upewnić, że słuchał tego smętnego monologu.
Strzepnęła popiół z papierosa i uśmiechnęła się gorzko, odsuwając na bok torbę z mąką.
- Są jeszcze pelmeni. - Dodała, wydając mu się nagle dziwnie zamyśloną. - To takie z grzybami. Wiesz co to grzyby? Przepraszam, oczywiście, że wiesz. Widzisz, robię to wszystko ponieważ w tym roku zjedzie się moja rodzina z Ukrainy. Oni... - Urwała, sięgając bo niedawno otwartą butelkę wina. Wino zostało zakupione do podlania nim kaczki, ale Niels podejrzewał, że z momentem kiedy usta Katji zetknęły się z szyjką butelki jego przeznaczeniem stanie się jej żołądek.
Huh, no trochę to poetycko to ujął.
- Oni co? - Spytał wreszcie, gdy milczenie wyjątkowo się przeciągało.
- Obrażeni. Na mnie. Długa historia.
- Zdaje się, że masz do zrobienia trzysta pale... wery... Mniejsza z tym. - Machnął dłonią. - Wydaje mi się, że to sporo czasu.


- Pójdę zapalić. - Wymruczał, nie fatygując się nawet z zakładaniem płaszcza, mimo że na dworze panowała minusowa temperatura.
Jakoś nie mógł się wczuć w to towarzystwo bogatych, szczęśliwych ludzi, dociekliwych pytań i spojrzeń pod tytułem "kim ty jesteś, i co robi z tobą ta cudowna kobieta?". Spojrzenia z ostatniego rodzaju posyłali mu szczególnie członkowie rodziny od strony tego całego Stevena. Nie żeby coś do niego miał, facet był w końcu martwy...
A w drugim narożniku ci posrani Ukraińcy. Nie żeby miał coś do cycatych blondyneczek jak ta... Walerka, czy jak tam jej było. Ale do grubych beczek z resztką siwych włosów, jak ta cała Aneczka... Cholera, babsko było okropne.
Non stop wykluczała go z rozmowy, w której brała udział Katja ; zupełnie tak jakby rozmowy damsko-męskie stanowiły coś złego.
I chłopi też właściwie trzymali się razem. Pili mnóstwo wódki na wszystkich patrzyli spode łba. Raz udało mu się nawet usłyszeć coś w rodzaju "spaprani Amerykanije" albo coś w tym stylu...
Kij ich wiedział, mieli dziwny akcent.
Pomachał dzieciakom, posyłając im krzywy uśmiech.
Te małe bąki przewracające się w śniegu wyglądały jak stado pieprzonych mrówek - kolorowe, wirujące i drące się ile sił w płucach, musiały przyprawiać sąsiadów o zawał serca lub nerwicę.
Usłyszał dźwięk telefonu więc sięgnął do kieszeni, by go odebrać.
- No i kto do mnie... AŁ! - Warknął, spluwając śniegiem i resztką papierosa na ziemię. Rozejrzał się czujnie po armii zasrańców by wyłowić wśród nich winnego, kiedy dobiegło go radosne:
- O, przepraszam!
I nie musiał szukać żeby wiedzieć do kogo należał ten głos.
Nie był jednak zły. Zamiast tego sięgnął po trochę śniegu i uformował z niego super wielką kulę, posyłając ją prosto w robiącego aniołka blondyna.
- O, przepraszam! - Sparodiował jego głos, puszczając przy tym oczko.


Draco - 2015-12-18, 03:25

Parsknął śmiechem i śniegiem, gdy dostał tymi śnieżkami tyle, ile tylko się dało.
Po godzinie takiej zabawy miał mokrą każdą rzecz, jaką miał na sobie, nawet majtki. Musiał się więc przebrać i pomóc zrobić to samo z maluchami, które były w podobnym stanie.
Gdy zasiedli do prezentów, które miały miejsce przed kolacją wszyscy, którzy bawili się na śniegu mieli przed sobą kubek gorącej czekolady z piankami.
Tak się zabawnie złożyło, że pierwsze z brzegu były prezenty dla Nielsa. Rozdawałem je, jako pan domu. To strasznie zabawne uczucie. Uśmiechnąłem się, widząc swój pakunek. Wokół Nielsa było już kilka zawiniątek - cygara, koniaki, whisky, organizery, to wszystko można było tam znaleźć. Byłem pewien, że mój prezent jest tym najlepszym, bo składał się z kilku elementów i byłem bardzo ciekaw miny mężczyzny.
Przede wszystkim, był tam zegarek. Stalowy, wykonany naprawdę świetnie i niezbyt tani, trzeba było to przyznać. Kolejno zestaw trzech najwyższej jakości cygar. Woda toaletowa. Łaziłem za matką, żeby mi powiedziała o zapachu i wybadała temat chyba przez pół miesiąca. Ale się udało. Zapach nie był zbyt mocny, ale zdecydowanie męski. Trochę taki... intymny. Przywoływał przynajmniej właśnie dla mnie takie wrażenia. Intymności. Myślę, że moja matka będzie szalała za tym zapachem.
Ale to wcale nie był koniec, bo były tam jeszcze trzy kupony. Jeden, na kolację we dwoje w chmurach, drugi dotyczył paintballa dla kilku osób i trzeci na skok z spadochronu.
Uśmiechnąłem się, gdy Niels spojrzał na mnie chyba zmieszany.
- Wesołych świąt, Niels.

http://www.wyjatkowypreze...nner-in-the-sky
http://www.chrono24.pl/om...--id3263156.htm


Pan Vincent - 2015-12-18, 03:43

Czuł się wręcz niewłaściwie, kiedy przy jego miejscu rósł i rósł stosik prezentów, niektórych małych, innych naprawdę imponująco wielkich - trochę bał się je otwierać, podejrzewając, że jeśli zrobi to przy tych wszystkich ludziach, narazi się na ich zniesmaczenie i pogardę.
Zawsze wykrzykiwał różne dziwne rzeczy kiedy otrzymywał naprawdę udany prezent - nie umiał tego w sobie zdusić odkąd był małym dzieciakiem.
Wreszcie przyszła kolej na resztę rodziny i powstrzymując się od dłubania w paczkach, Niels podążał spojrzeniem za rozćwierkanym Sethem, śmiejąc się za każdym razem gdy chłopak zobaczył swoje imię na jakimś pudle.
W końcu każda osoba znajdująca się w wielkim salonie była zajęta otwieraniem własnych niespodzianek i Niels ukradkiem rzucił się do pudełka, które wyglądało mu na najfajniejsze.
Odkrywał po kolei wszystkie fanty, czując po każdym następnym, że jest coraz bliżej zawału, albo chorego odlotu.
Ten zegarek - Niels aż wstrzymał oddech, wpatrując się w "maleństwo" rozwinięte na swej dłoni wielkimi oczami. Przecież to musiało kosztować naprawdę grube pieniądze...
Zerknął na Katję, która pozwalała właśnie ciotce pomóc w odpakowaniu prezentu, tego od Nielsa.
Zapiął zegarek, wyrzucając ukradkowo ten stary pod stół (i tak już się przycinał) i podszedł do niej wolno, rozciągając usta w zagadkowym uśmiechu.
Kolia prezentowała się na niej idealnie - Katja wyglądała jak milion dolarów i... Właściwie, gdyby tak przeliczyć wszystko to, co się na niej znajdowało, to musiała być tyle (dosłownie) warta.
Starsze kobiety westchnęły tęsknie, spoglądając na ich szczęście. Mężczyźni odwracali wzrok i burczeli do siebie coś typu "na początku to i ja tak...".
Wtedy poczuł nagły impuls by znowu zerknąć na Setha.
Akurat w momencie kiedy zdzierał papier z pudełka z cholernym mikrofonem.
Pomyślał o tym wcześniej, pisząc tuż pod papierem wielkie i czerwone "OTWÓRZ MNIE KIEDY BĘDZIESZ JUŻ SAM", ale i tak bał się, że chłopak pominie treść i po prostu je otworzy.
Nie, na szczęście tego nie zrobił - popatrzył tylko tęsknie i odłożył je z namaszczeniem na bok, biorąc się za kolejne fanty.
Tak się akurat składało, że oprócz tego Seth otrzymał od Nielsa odtwarzacz dvd z paroma ręcznie (tak, przez niego) montowanymi materiałami z koncertów i ich wspólne zdjęcie, gdzie chłopaki wyglądali naprawdę super, a (gdzieś tam w tle) tkwił on z różowym wiankiem na głowie.
Nie wiedział co więcej powinien mu ofiarować, ale dorzucił do tego bardzo drogie skórzane rękawiczki z rockowymi ćwiekami i...
To był tylko żart. Może głupi i... Ale przecież nie podpisał od kogo, może się nie domyśli?
Tak, była to bielizna. Wściekle amarantowy wyuzdany komplecik dla transwestytów.


Draco - 2015-12-18, 03:56

O kurczę. Nie spodziewałem się tylu fajnych prezentów. Na ogół były takie meh albo ledwie przystępne. Te w tym roku prezentowały się naprawdę genialnie.
Było kilka płyt z datami na nich napisanymi i zawsze tym samym miejscem. Czyżby Niels nagrywał koncerty? To by było całkiem miłe, ale też... kurczę, intymne. Tak chyba trochę.
Skórzane rękawiczki były absolutnie genialne i strasznie mi się podobały, ale bielizna... to mnie zaskoczyło. Oczywiście, że miałem przypuszczenia co do tego, kto to dał. Nikt w mojej rodzinie gdy nie miał tak durnego pomysłu, żeby kupić coś podobnego właśnie mnie, a przecież to Niels od początku myślał, że jestem dziewczyną. To było raczej oczywiste. Niemniej jednak nie chciałem tego wyjmować jakoś bardziej z pudełka. Spaliłbym się ze wstydu, gdyby ktoś to zobaczył. Postanowiłem przyjrzeć się temu dziwnemu czemuś później, gdy będę już sam. Zresztą tak samo, jak mikrofonowi, byłem go cholernie ciekaw. Ale na te fanty trzeba było poczekać do skończenia kolacji.
Zauważyłem, że zegarek bardzo Nielsowi się spodobał. To dobrze. Uśmiechnąłem się lekko, gdy ten od razu go założył. To było... miłe.
Postanowiłem założyć skórzane rękawiczki, czując, jak bardzo są wygodne.
Wszyscy zasiedliśmy do stołu w nowej biżuterii, pachnący nowymi perfumami albo mając nowe ubranka. W zasadzie było bardzo ciepło. Miło i rodzinnie. Bezpiecznie. Przynajmniej do czasu, gdy Walerija znów nie zaczęła rozmawiać z moją matką, wypytując ją o takie rzeczy, jak przygotować świątecznego indyka i tak dalej. Nikogo raczej to nie drażniło ogólnie rzecz biorąc, ale najwidoczniej to, co dla mnie było zupełnie neutralne, dla babci stanowiło jakąś absolutną urazę. Świadczyła o tym jej reakcja.
- Prypynyty tak sebe vesty* - usłyszałem mocne fuknięcie babki, widocznie zgorszona. Wrogie spojrzenia większości rodziny mojej matki świadczyły o tym, że faktycznie było coś trochę nie w porządku. Przynajmniej dla nich.
Uniosłem spojrzenie na nią, ewidentnie zaskoczony mocnymi słowami.
- Shcho tse**? - alerija była ewidentnie zszokowana tym atakiem. Nie zrozumiała tego, nie ona jedyna zresztą.
Widziałem, że Niels był absolutnie zagubiony.
- Vy Ukrayinsʹkoyi , shcho ne amerykansʹkyy! Diyutʹ yak*** - Jad jaki się wylewał z niej był niesamowity. Niels naprawdę czuł się zagubiony.
- Właśnie opieprzają ją za to, że interesuje się amerykańską kulturą - wyjaśniłem Nielsowi i spojrzałem na babcię.
Nie mówiła ona w języku angielskim niemalże w ogóle, była chyba trochę za stara na to, aby się tego nauczyć. Nie było jej to potrzebne zresztą, nie chciała przecież utrzymywać kontaktów z moim ojcem.
-Ne perestaratysya , babusya , tse prosto tsikavistʹ**** - uśmiechnąłem się ciepło, nie chciałem, aby ta awantura płynęła w dalszym ciągu. Nie miało to sensu.
I sądziłem, że to wszystko, ale niestety okazało się, że nie do końca.
- Chomu vy podyvitʹsya, yak zhinky?***** - Złośliwy wujek spojrzał na mnie, unosząc brew ku górze.
- A teraz pytają mnie, dlaczego wyglądam jak kobieta.
Wzruszyłem ramionami. Wujek już rozumiał język angielski.
- Nie wyglądam.
- Katja, pohano vykhovuye syna , vona ne maye Ukrayina******.
- A teraz mówi mojej mamie, że nie umie mnie wychować, bo nie zachowuję się jak Ukraińczyk.
Ewidentnie nie robiło to na mnie wrażenia. I chyba dobrze.

Wszelkie tłumaczenia brane są z Google Translate, jako że mój ukraiński nie istnieje. Wobec czego za wszelkie błędy przepraszam.
*(припинити так себе вести) - Przestań tak się zachowywać
**(що це) - "O co chodzi?"
***(Ви Української , що не американський, діють як) - "Jesteś Ukrainką, nie Amerykanką, zachowuj się tak!"
****(не перестаратися , бабуся , це просто цікавість) - Nie przesadzaj, babciu, to tylko ciekawość.
*****(чому ви подивіться, як жінки) - "Dlaczego wyglądasz jak kobieta?"
******(погано виховує сина , вона не має Україна) - "Źle wychowujesz syna, nie ma w nim Ukrainy"


Pan Vincent - 2015-12-18, 18:21

Dzieciaki latały w jedną i drugą, drąc się przy tym jakby co najmniej ujrzały świętego Mikołaja - chłopcy trzymali w dłoniach swoje samoloty i żołnierzyków, dziewczynki wymieniały się ubrankami dla lalek, maluchy obśliniały grzechotki i pluszaki, wydając przy tym bliżej niezidentyfikowane odgłosy, które Nielsowi jakoś nie bardzo przypadły do gustu.
Nowiutki zegarek zajmował zaszczytne miejsce na jego lewym nadgarstku i z ledwością tylko powstrzymywał się od tego by nie spoglądać na niego częściej niż co pół minuty (mógł przecież zobaczyć na wskazówkach, że minęło tylko cholerne trzydzieści sekund). Maleństwo (od razu go tak nazwał, był zbyt piękny żeby nazywać go tylko zegarkiem) było tak wypasione i piękne, że niewiele brakowało a mógłby wziąć z nim ślub - te odlotowe wskazówki, wypasiony pasek i - kurwa mać - wszystko było w nim idealne.
Jednak facet wiedział co kupić facetowi, to była najszczersza prawda. Jasne, że cieszył się z tej koszuli i kompletu slipów od Katji, ale...
Ale prezenty od Setha przewyższały jej poziom o całe niebo.
Kolacja była przepyszna - wszystkie domowe potrawy kosztowały jakby robił je ktoś wychowany w kuchni, ktoś nigdy z niej nie wychodzący - Niels nie miał pojęcia, że jego królowa potrafiła tak dobrze gotować. To było zadziwiające - prawniczka tworząca takie specjały?
Mmm.
Zaśmiał się kiedy jedna z dziewczynek (wyjątkowo się do niego przykleiła) ukradła mu z widelca soczysty kawałek gęsiny.
Mama blondyneczki chciała na nią nakrzyczeć, ale Niels pokręcił głową, dając znak, że było to absolutnie w porządku - przecież złośnica miała już wszystkie zęby, nie obśliniła mu widelca - mógł spokojnie jeść dalej.
I wtedy nagle rozegrała się przed nim dość... osobliwa scena.
Seth wydawał się być całkowicie niewzruszony wybuchem staruchy, ale jasnowłosa kuzyneczka wyraźnie się zawstydziła, spuszczając głowę ze smutną miną.
- Że wyglądasz jak... Dlaczego nie zachowujesz się jak Ukrainiec, że niby co? Proszę cię.
Przewrócił oczami, czując nagłe uderzenie wściekłości. Nie zamierzał pozwalać na to by Setha obrażano w jego własnym domu, na ich własnych świętach.
Nie po to wieszał te cholerne lampki a Katja robiła ponad pół tysiąca cholernych pierogów.
Nie po to Seth był tak... miły.
- Moim zdaniem wyglądasz bardziej męsko od wszystkich facetów, którzy się tutaj zebrali. - Powiedział głośno, spoglądając po wszystkich zebranych takim wzrokiem, jakim nigdy nie ośmielił się spojrzeć w towarzystwie Katji i jej syna.
Wiedział jak wtedy wyglądał, jak zmieniały się jego rysy i aura, jaką sobą rozsiewał kiedy udawał idealnego partnera i kumpla.
- I z tego co wiem jesteś zarówno z Ukrainy co z AMERYKI, prawda? - Dodał buńczucznie, pochylając się na swoim siedzeniu. - Możesz chyba grać w e... baseball odbijając pierogi.
Czekał, mierząc się z babką i paroma wujami wrogim spojrzeniem, dopóki ta się wreszcie nie odezwała.
- OK. - Powiedziała tylko i wróciła do jedzenia barszczu. Ukraińskiego, oczywiście.
Nie patrzył na Setha, choć miał wielką ochotę by to uczynić. Spojrzał za to na Katję, która ukradkiem posłała mu całusa.
I to właściwie nie była taka najgorsza zapłata.

Pił koniak, pił szkocką, pił też glock (świąteczny napój skandynawski), który Katja zrobiła własnoręcznie jeszcze dwa dni temu, z myślą o jego pochodzeniu, pił wódkę, a nawet skusił się na lampkę wina, którą wcisnęła w niego ciocia Bella (w rzeczywistości miała na imię Christina, ale wszyscy tak na nią wołali, więc nie dyskutował).
Nażarł się tak, że pod koniec musiał odpiąć guzik w spodniach - jego brzuch w każdej chwili mógł eksplodować - na szczęście zauważył, że w podobny sposób zachował się niemal każdy mężczyzna, nie czuł się więc wyjątkowo skrępowany.
Później trochę osób poszło na górę kłaść dzieciaki, niektórzy poprzebierali się w dresy i świąteczne swetry - Seth dostał od swojej babci fioletowy golf z piękną głową bałwana, który nałożył dumnie na swój wątły tors.
Śmiesznie w nim wyglądał, całkiem...
- CZAS NA KARTY! - Ciocia Bella uśmiechnęła się w sposób, który mówił Nielsowi, że karty były tu chyba rodzinną tradycją.
Powiódł spojrzeniem po twarzach zgromadzonych wokół stołu dorosłych członków rodziny - niektórzy przyjęli dość kwaśną minę, inni wyłamywali sobie nerwowo ręce - słowem : coś tu było nie tak.
- W porządku, ciociu. - Katja westchnęła głęboko i zniknęła na chwilę w kuchni, wracając z drewnianym pudełkiem. Kiedy je otworzyła, ze środka aż posypały się wspomniane wcześniej karty - było ich tam chyba z dziesięć talii!
No tak, na wielką rodzinę wielka talia kart, to było całkiem logiczne.
- Pójdę zapal... - Zaproponował obronnie, ale ciotka wciskała mu już pudełko, skrzecząc :
- Będziesz rozdawał i sędziował to się nauczysz! Tu masz symbole, jesteśmy podzieleni na cztery drużyny, każda po pięć osób. Jest też piąta drużyna chycli, oni muszą łapać nasze sygnały. Jak masz dopasowany kolor to bez słów...

- Oszustwo! - Wykrzyknął, koło drugiej w nocy, kiedy grał akurat w drużynie chycli. Ciocia Bella zmierzyła go wrogim spojrzeniem i bardzo powoli wyłożyła karty na stół, wybuchając piskliwym śmiechem.
- Brawo, mój drogi! Mamy nowego mistrza gry! - Pozbierali karty do pudełka (ku wyraźnej uldze wujka Teda i młodej Gabrielle) i powiedli zmęczonymi spojrzeniami po swoich zadowolonych, nażartych i lekko wstawionych buźkach.
- Tsi svyata mozhutʹ buty bilʹsh ukrayinsʹke. * - Odezwała się babka, kierując spojrzenie na wtuloną w jego ramię Katję. Była już bardzo zaspana. - Ale ne nayhirshe. **
- Dziękuję, mamo. - Wymruczała (mimo wszystko) po angielsku, tłumiąc ziewnięcie. - Pójdę się już położyć. - Dodała, głaszcząc go po karku. Pocałował ją lekko i odprowadził spojrzeniem na samą górę schodów, dolewając sobie jeszcze trochę szkockiej.
- No to ostatniego i do łóżek. - Andrij poczochrał się po łysiejącej już głowie, poprawiając koc na córeczce, która usnęła mu na kolanach. Mała wytrzymała najdłużej z całej dzieciarni, chcąc patrzeć jak dorośli grają w karty i piją alkohol.
Takie dzieciaki na ogół zdarzały się w rodzinach i nie były niczym dziwnym, po prostu niektóre z nich bardziej ciągnęło do dorosłości od innych.
Niels potarł kąciki oczu i poczekał aż wszyscy zbiorą się od wielkiego stołu by móc z niego posprzątać resztki i pozanosić talerze do lodówki, szafki, spiżarni i tym podobne - zostało tego naprawdę od cholery i mimo, że oczy mu się same zamykały, to szkoda było tego zmarnować.
Wreszcie, gdy zegar wybił wpół do trzeciej, poczłapał ciężko po schodach, dostrzegając na korytarzu rząd zamkniętych drzwi, za którymi spało teraz koło pięćdziesięciu istot ludzkich.
Uśmiechnął się na myśl o dzieciakach, przytulających do siebie swoje prezenty i nażartych rodzicach, usypiających z szumem w głowie (oj, każdy dzisiaj trochę wypił).
Jeszcze chwila i sam sobie tak słodko uśnie.
Chciał tylko jeszcze wejść do Setha i... podziękować mu za prezent.
No i zapytać się czy mikrofon przypadł mu do gustu - w końcu nie był to byle jaki mikrofon, prawda?
Zapukał i poczekał, ściągając z siebie niewygodną marynarkę (nie znosił marynarek). Przewiesił ją sobie przez ramię, spoglądając na ubranie z wyraźną odrazą.
Marynarki. Ohyda.

*Ці свята можуть бути більш українське. - Te święta mogły być bardziej ukraińskie.
**Але не найгірше. - Ale nie były takie najgorsze.


Draco - 2015-12-18, 19:50

Ta agresywna reakcja mocno mnie zaskoczyła. Absolutnie nie przejmowałem się tymi opiniami, bo przecież nie znałem tych ludzi. Wyraźnie byli zaskoczeni, że moja matka zadbała o to, abym znał język ojczysty. I doskonale wiedziałem, że jestem z Europy, a moje korzenie są słowiańskie. Nie była to dla mnie absolutnie żadne zaskoczenie, wobec czego te słowa to były tylko słowa i nic więcej. Uśmiechnąłem się lekko, słysząc to absolutne zirytowanie i wściekłość. Może nie powinienem, bo to przecież moja babka, ale... Nie odezwałem się. Uznałem, że lepiej będzie, jeśli w ogóle się już nie odezwę - nie było sensu, aby komentować to bardziej.
To był naprawdę trudny dzień. Dużo rozmów, wrzawy, krzyczących dzieci, jeżdżących i pipczących zabawek, płaczu, śmiechu, alkoholu i jedzenia.
Nic dziwnego, że gdy w końcu wszyscy wynieśli się spać, ja także z pewną ulgą poszedłem do siebie. Ziewnąłem, zdejmując z siebie świąteczny sweter. W końcu więcej swobody.
Myślałem, czy nie pójść pod prysznic. Skłonny byłem odstąpić od tego pomysłu, ale gdy tylko powąchałem się... bleh, jednak nie obejdzie się bez tego.
Przeszedłem więc przez całe pomieszczenie, zmierzając do jednych z drzwi. Były wyjściowe, do łazienki i jeszcze jedne. Nazywałem pomieszczenie za nimi "centrum dowodzenia". Trochę to tak wyglądało, był tam sprzęt komputerowy, półki z książkami i tak dalej.
Łazienka była całkiem przestronna i czerwona - ot, taki mój pomysł. Zawsze chciałem mieć czerwoną łazienkę. Czemu nie?
Gdy wyszedłem już spod prysznica i szukałem pidżamy, usłyszałem pukanie. Przymknąłem czarną szafę, zawiązałem mocniej ręcznik na biodrach i otworzyłem drzwi.
A tam nikt inny, jak Niels. Uniosłem brew ku górze, zaskoczony jego obecnością.
- Coś się stało?
Nie wytarłem się dokładnie, więc krople wody dalej sobie toczyły się po ciele. Światło przy łóżku rozjaśniało cały pokój, nadając mu trochę tajemniczości. Czułem się trochę niezręcznie, stojąc tak przed nim tylko w ręczniku.


Pan Vincent - 2015-12-19, 23:32

- Nic. - Odparł natychmiast, wpatrując się w jego ciało nie tyle z zachwytem, co z lekkim zdziwieniem. Jak to się działo, że ten chłopak nie miał na sobie grama makijażu, był po całym dniu "jebania się" ze świętami i musiał być ostro zmęczony, a i tak wyglądał jak prosto z pieprzonej okładki magazynu modowego.
Jak on to robił?
- To znaczy... - Chrząknął, uśmiechając się krzywo. - Chciałem chwilę pogadać.
Nie patrz na niego, do kurwy nędzy.
Na co się tak gapisz, pieprzony frajerze?
Odwróć wzrok i przestań wpatrywać się w jego tors - to niewłaściwe, to nie jest w porządku, to nie jest w ogóle...

- Nie chcę ich wszystkich pobudzić. - Wymruczał bez udziału swojej woli. - Mogę wejść?
Gdy chłopak zrobił mu miejsce w progu, wszedł do środka rozglądając się po nim ciekawie.
Chwila jego konsternacji była dla niego jak katorga - z jakieś powodu zdawała się ona trwać długie godziny, prze które Niels miał ochotę zapaść się pod ziemię albo zniknąć, po prostu rozpłynąć się w powietrzu niczym cholerna mgła.
Dlaczego?
Nie umiał sobie na to odpowiedzieć, jeszcze nie w tej chwili - gdy po krótkiej chwili tak po prostu podszedł bliżej i z niepasującą do niego czułością starł z chudego ramienia parę ostygłych kropli.
- Podobał ci się prezent? - Zapytał dziwnie zduszonym, ochrypłym głosem, starając się by nie brzmiał na zdezorientowanego w tak wielkim stopniu, w jakim się czuł.
- Dziękuję ci za twoje prezenty. Są... - Piękny. - Bardzo... ech, udane.
Dlaczego ten dzieciak wciąż milczał?
Niech lepiej się odezwie, bo jeszcze dojdzie do czegoś głupiego i będzie za późno, za późno żeby to cofnąć.


Draco - 2015-12-20, 00:07

Uniosłem zaskoczony brwi, nie rozumiejąc trochę co w zasadzie do mnie mówił ten człowiek. Zdaje się, że zmęczenie było tak wielkie, iż niezbyt rozumiałem całą sytuację i nie dostrzegałem jej groteski. Być może duże ilości alkoholu dały o sobie znać po raz kolejny.
Wpuściłem Nielsa, mając nadzieję, że uwinie się on szybko, o czymkolwiek chciał porozmawiać i po prostu będę mógł pójść spać. Naprawdę, w chwili obecnej to jedyne, o czym marzyłem.
Ziewnąłem ukradkiem, zamykając za nim drzwi i przechodząc do szafy. Wyjąłem stamtąd spodnie od pidżamy w bałwanki. Drgnąłem, gdy poczułem niespodziewanie dotyk na ramieniu. Spojrzałem na mężczyznę, ewidentnie zdziwiony.
- Cieszę się, że ci przypadły do gustu. Tak, były fajne, ale... bielizna? Serio? - uśmiechnąłem się, rozbawiony. - Daj mi chwilę - poprosiłem i poszedłem ozdobę przy łóżku, która jednocześnie była też lampami. Można tam było normalnie wejść , na ogół leżały tam jakieś moje szpargały, których nie chciało mi się odnosić na miejsce - najczęściej notatki i książki, ale też gazety.
W drodze do odwiązałem ręcznik i będąc już za kryształkami zdjąłem ręcznik i rzuciłem go na ziemię.
Było można zobaczyć zniekształcone przez kryształy części mojego ciała, ale to raczej był tyłek i nagie plecy.
Kilka chwil później wyszedłem już stamtąd w spodniach od pidżamy.
Podniosłem ręcznik i wrzuciłem go za przymknięte drzwi, które okazały się prowadzić do łazienki.
Spojrzałem na Nielsa, który dalej tu stał i przyglądał mi się nieustannie.
- Coś się stało? Ubrudziłem się?


Pan Vincent - 2015-12-22, 02:28

- To nie tak, Seth. - Uśmiechnął się po swojemu, rozglądając się po pokoju w poszukiwaniach opakowania z bielizną. Gdy wreszcie je zlokalizował wykonał w jego kierunku dwa nieco chwiejne kroki i podniósł je w górę, demonstrując je blondynowi niczym magik, popisujący się swoją najlepszą sztuczką.
W jego oczach błysnęło coś figlarnego, gdy niemalże z namaszczeniem chwycił za rąbek fikuśnego biustonosza i gwałtownie podrzucił go w górę, posyłając gdzieś poza zasięg ich spojrzenia.
Później nie zmieniając swej miny chwycił za majteczki i uczynił z nimi dokładnie to samo, śmiejąc się cicho gdy w locie zafurkotały mocno wyuzdane podwiązki.
I wreszcie : zaśmiał się ponownie, gdy oczy Setha urosły do rozmiarów spodków od kawy, bowiem ujrzał wreszcie to, co wcześniej leżało okryte obleśnie różowym materiałem "prezentu".
Piękną zapalniczkę zippo, pasującą do mikrofonu - czarna, obita skórą, ćwiekowana, ostro rockowa - z jednej strony trochę obciachowa, z drugiej mroczna i z pazurem.
- Tam skąd pochodzę jest takie powiedzenie... - Zaczął, eliminując dzielącą ich odległość jednym , zadziwiająco precyzyjnym ruchem. Objął go tak jakby byli kochankami już od dawien dawna, jakby to była najzwyczajniejsza rzecz pod słońcem.
Jego umysł ustąpił miejsca instynktowi, wyłączając się tak bezproblemowo i niezapowiedzianie, że Niels nawet nie zauważył kiedy to się stało - po prostu stał tak, patrząc mu w oczy i...
- Czasami to, co prawdziwe i piękne jest ukryte pod warstwą brudu i okropieństwa. - Dokończył, schylając się by go pocałować.
By dotknąć swoimi ustami tych pięknych, dużych i soczystych warg, których całowanie było takie proste i dobre, takie naturalne.
Nie miażdżył ich, nie dominował - on po prostu oddawał im hołd, czcząc ich słodki smak, wysławiając ponad niebiosa ich miękkość i ciepło.
I nic nie wskazywało na to żeby zaraz miał przestać.


Draco - 2015-12-22, 02:39

A tego się nie spodziewałem. Zapalniczka? Uniosłem brwi, ewidentnie zaskoczony tym, co zobaczyłem. Odchrząknąłem, zdziwiony. Cóż, to by wiele wyjaśniało, w zasadzie. W sensie, całą ideę tego podarunku. Naprawdę sądziłem, że ta bielizna to jakiś głupi żart i nawiązanie do początkowego mylenia go z dziewczyną. Być może w dalszym ciągu tak było, ale nie spodziewałem się, że kryje on za sobą coś potencjalnie interesującego.
Myślałem, że Niels zbliża się, aby podać mi mój prezent, ale tak się nie stało. W zamian za to objął mnie. Zaskoczyło mnie to, no bo dlaczego miałby to robić i w ogóle... Nie zdążyłem pomyśleć o tym jakoś bardziej.
Bo moje usta nakryte zostały czyimiś. I wówczas absolutnie każda myśl rozpłynęła się. Nie wiem, czy w oparach nadmiaru alkoholu, które dzisiejszego wieczora spożyłem, nie wiem, czy powód był zgoła inny. Trudno było mi przeprowadzić głębszą weryfikację. Prawda była natomiast jedna.
Zapalniczka, którą dzierżył mężczyzna wypadła mu z dłoni, gdy tylko mruknąłem, nieco zadowolony i objąłem mężczyznę za twarz. Otuliłem dłońmi jego policzki, by później zsunąć jedną na szyję. Miałem zamknięte oczy, rozkoszowałem się tym przyjemnym pocałunkiem, nawet jeśli był on tak bardzo dziwny. Zapewne gdyby nie było trzeciej w nocy, a w moich żyłach kilku promili to nie wydarzyłoby się coś podobnego. Ale alkohol pozbawia każdego pieprzonego rozsądku.
Przysunąłem się bliżej, a pocałunek nabrał nagle jakiejś pasji, o którą żaden z nas siebie nie podejrzewał.
Nie pamiętam jak wylądowałem na łóżku, ale wiem, że zupełnie nagle nade mną zjawił się Niels. Uśmiechnął się i znów sięgnął do moich warg, po raz kolejny wciągnął mnie w pocałunek, a ja mu na to pozwalałem, zachęcałem.
Objąłem nawet nogami jego biodra, wszystko, byleby być bliżej.


Pan Vincent - 2015-12-22, 02:56

Myśli dryfowały leniwie na pograniczu świadomości, będąc jednak jeszcze tak odległymi i trudnymi do skojarzenia, że Nielsowi nie chciało się nawet po nie sięgać.
Był za to niezwykle pilnie skoncentrowany na czuciu Setha - zapachu jego włosów, smaku jego ust i jedwabistości skóry okalającej nagie ramiona.
- A-ach... - Wyrzucił z siebie nagle, czując zdecydowane szarpnięcie w okolicy rozporka. Nie przerwał jednak z tego powodu zachłannych pocałunków, którymi obrzucał długą szyję blondyna. Wręcz przeciwnie ; teraz jeszcze gorliwie "pożerał" każdy jej centymetr, dbając o to żeby nie przeoczyć ani jednego fragmentu, by posmakować wszystkiego niczym cholerne, wygłodniałe zwierzę.
Zawisł nad nim, kierując swoją dużą dłoń na szczupłe biodro, którego nie udało się zakryć luźnymi spodniami od piżamy (cholerne bałwanki, wyglądały na ciele tego małego boga dziwnie groteskowo, jakby pochodziły z innej planety) i pogładził je czule, mrucząc mu przy tym w to zagłębienie, które znajdowało się tuż za czułym na pieszczoty uchem.
Nie zauważył kiedy zaczął odpinać guziki koszuli, ale teraz wyraźnie czuł, że ma na wierzchu pół klatki piersiowej. Przyjemne powietrze uderzyło w mocno rozgrzaną skórę, przynosząc mu chwilową ulgę.
Rosło jednak napięcie w... innej partii jego ciała. Rosło i rosło, nie mieszcząc się powoli w spodniach.
Dlaczego to robisz, Niels? Co ty, kurwa, wyprawiasz?
Pokręcił głową, odganiając od siebie te idiotyczne myśli i kontynuował wędrówkę pocałunków, przenosząc je coraz niżej. Całował wystające obojczyki, nie mogąc się powstrzymać od ukradkowego przytrzymywania ich w zębach, całował szczupłą klatkę piersiową, dziwiąc się jakie to było dobre i przyjemne, jakie to było normalne, że klatka piersiowa mogła być płaska a sutki maleńkie i mocno napięte - twardniejące pod wpływem szybkich uderzeń języka i czerwieniących się od tych wolnych i dokładnych.
Przesunął się jeszcze niżej, napotykając nagle pod sercem coś...
Ten dzieciak miał wzwód. Z jego powodu. Pod sercem drgał mu żywy, sztywny fiut Setha.
Spojrzał wtedy na niego tak jakby widzieli się pierwszy raz w życiu. Przełknął ślinę i odsunął się odrobinę, patrząc z chorą fascynacją jak niezbyt duży, ale za to jaki napęczniały organ rysuje się wyraźnie pod cienkim materiałem. To wyglądało niezwykle... Apetycznie.
Nie myśląc nad tym co robił, przybliżył do niego twarz , a może nawet ją tam wtulił, zaciągając się głęboko zapachem tego wzwodu - gorącym, słodkim i dziwnie dusznym.
Jak mógł kiedykolwiek uganiać się za cipkami kiedy ten fiut pachniał... tak dobrze?


Draco - 2015-12-22, 04:00

Nie wiedziałem kiedy luźne, pidżamowe spodnie zsunęły się nieco, ukazując część nagiego uda. Można było też łatwo zauważyć, że nie włożyłem za tym parawanem z kryształów bielizny.
Drgnąłem, czując język na sutku, delikatne kąsanie zębami, a później ssanie, całkiem intensywne i mocne. Odetchnąłem drżąco, czując, jak właśnie od tego punktu gorąc promienieje gorąc, a w podbrzuszu formuje się gęsta kula podniecenia. Nie potrafiłbym inaczej opisać tego uczucia. Nie da się opisać nieopisywalne. Czułem też, jak mój członek za sprawą tego gęstego uczucia uronił już kilka łezek.
Przygryzłem zaczerwienioną od pocałunków wargę. Mokre włosy rozsypały się na poduszce, jednej z dwóch.
Ale chyba kulminacja absolutnie dziwnej feerii emocji była wtedy, gdy Niels zorientował się, co się dzieje ze mną, z moim organizmem. To było zupełnie niezależne ode mnie, a wplątywane długie palce w ciemne włosy tego mężczyzny nie sprawiały, że tych uczuć było mniej lub mój fiut zdecydowałby się jednak nie stać i uspokoić.
Fiut to fiut, żyje własnym życiem i teraz zdecydowanie był zainteresowany okazaniem mu zainteresowania. W zasadzie, nawet go wymagał. Nie ma zmiłuj.
- Ochh... - westchnąłem drżąco, gdy Niels... Czy on się przytulił do jego fiuta, naprawdę?
Oblizałem nagle suche wargi (albo tak mi się tylko wydawało) i przełknąłem ciężko powietrze - moje gardło sprawiało wrażenie absolutnie wysuszonego.
Uśmiechnąłem się zupełnie nonsensownie. Chciałem coś powiedzieć, ale słowa... Nie były tu potrzebne.
Cóż, podniecasz mnie, Niels. Kto by pomyślał hm? Tak, ja też się tego nie spodziewałem. I nie wiem z czego to wynika. Oczywiście, nie jestem ślepy, ale dotychczas byłeś tylko w kategorii faceta mojej matki - czymś absolutnie aseksualnym dla mnie. Kimś. Kimś aseksualnym.
Nie wiem co się nagle zmieniło. Nie miałem głowy do rozmyślań na ten temat.
Poruszyłem się niespokojnie, niecierpliwie.
- Chodź tu. - Zażądałem, gdy to przytulanie mojego fiuta była nazbyt długie. Kura, zajmij się mną albo ja zajmę się tobą. Lub sobą. Interesująca opcja.
Uśmiechnąłem się, zadowolony z swoich pomysłów.
Ściągnąłem do końca koszulę mężczyzny, natychmiast dopadając do piersi, gdy tylko materiał opadł na dywan. Zadrapałem skórę paznokciami, ale nie zwróciłem tego uwagi, wbijając palce w plecy mężczyzny, samemu przysuwając się do obojczyków, sutków... Byłem odrobinę chaotyczny i może nawet nazbyt zapalczywy, ale nie zamierzałem przestać albo dopuścić, aby jakikolwiek smak, czy aromat zniknął, a ja nie zapoznałbym się z nim.
- Ymh... - jęknąłem cicho, ocierając się kroczem o Nielsa.


Pan Vincent - 2015-12-28, 01:40

- Awh. - Wydusił z siebie krótko, gdy tak nagle zamienili się pozycjami (a raczej to Seth ich nimi zamienił) i znalazł się na plecach z najpiękniejszym diabłem tego świata wiercącym mu się w okolicy bioder. Sapnął głucho, dostrzegając jak zapalczywie i nieelegancko dzieciak walczył z materiałem jego koszuli - już po chwili nie było po nim śladu, za to...
Za to dłonie i usta tego szarlatana były wszędzie - na jego obojczykach, brzuchu, ramionach, plecach - i ten język pieszczący niby od niechcenia jego sztywne sutki i szyję pokrytą maleńkimi kropelkami potu...
Kobiety tak nie potrafiły. Żadna kobieta nigdy wcześniej nie próbowała brać jego sutka w usta, nie próbowała go tak przygryzać i ssać i...
- Seth. - Warknął, układając swoją wielką dłoń na jego szczupłym biodrze. Zmysłowe kółka tak pieczołowicie wypracowywane przez blondyna tuż nad jego sztywnym fiutem, nie uszły jego uwadze.
Wręcz przeciwnie, to... Te zmysłowe ruchy, kocia gracja i niemalże kobieca figlarność - to wszystko doprowadzało go do takiego stanu, ze z ledwością mógł sobie teraz przypomnieć jak się nazywał.
Popatrzył mu przez moment w oczy i chciał coś powiedzieć ale zamiast tego znów przyciągnął jego głowę do siebie, do swoich ust i pocałunków - dzikich, frywolnych, przepełnionych głodem i nieskrywaną żądzą.
Wypiął biodra i aż zajęczał (bynajmniej nie cicho) kiedy ich kutasy otarły się o siebie niemalże całą długością. To było takie dobre i niezwykłe uczucie, że natychmiast nabrał ochoty by powtórzyć ten ruch.
I jeszcze raz.
Och, jęki Setha były takie dobre. Niskie, mrukliwe i kończące się nieco piskliwą nutą.
- Zdejmij... E... - Mamrotał nieskładnie, starając się zrozumieć co tak naprawdę chodziło mu po głowie. - Nie chcę tego... Tych spodni! - Dokończył wreszcie, wyraźnie zadowolony z siebie.


Draco - 2015-12-28, 02:08

- Moje, czy twoje? - Przepełnił mnie cichy śmiech, nieco gardłowy. Nie chciało mi się wierzyć w to, co właśnie się działo, ale cóż tam. Kto by myślał o takich prozaicznych rzeczach?
Wpierw zdjąłem jego spodnie, wraz z bielizną i zachwyciłem się widokiem, który stanął przed moimi oczyma. Dosłownie stanął, błyszczący od soków i odbił się od podbrzusza. O dziwo, spodziewałem się niezłego buszu. Jakoś Niels nie sprawiał wrażenia człowieka z wyższych sfer, chociaż bardzo pragnął to wrażenie robić. Nie wiem skąd miał pieniądze na niezwykle drogie prezenty dla mojej matki, czy teraz te gwiazdkowe, ale nie wnikałem, nie był to mój biznes. Pamiętałem jednak, że kiedyś matka mówiła o tym, jak musiała nauczyć mojego ojca, że tak, Steve, możesz się golić i nie, Steve, to nie będzie pedalskie. To sprawi, że robienie ci loda będzie po prostu przyjemniejsze.
Albo moja matka dała tę samą lekcję Nielsowi, albo był on bardziej ogarnięty, niż mógłbym się spodziewać. Uśmiechnąłem się, patrząc na nieco hipnotyczną dla mnie główkę fiuta i do połowy obciągniętą skórkę. Dopadłem do tego cudownego daru (Seth, fiut jak fiut, daruj sobie, dawno chyba się nie jebałeś), zachwycony tym, co czułem. Lekki, piżmowy zapach i słoność, słoność podniecenia. Oblizałem swoje usta, nim liznąłem sam czubek, zaintrygowany. Zapomniałem o własnych spodniach, tych od pidżamy. Nie były one teraz dla mnie ważne, za to kwintesencją mojej egzystencji stał się ten penis, który drgnął, zareagował na mnie. Pozycja, w której się znajdowaliśmy, czyli Niels leżący sobie na łóżku, a ja na klęczkach przed nim spowodowała, że będąc na łóżku wypinałem tyłek, lekko nim kręcąc, zupełnie instynktownie. Cholera, marzyłem o tym, żebyśmy mogli się pieprzyć, w jakiejkolwiek konfiguracji. Kurwa mać, chciałem, żeby mnie pieprzył, ironia losu, facet mojej matki, a ja chciałem, żeby mnie wziął, mocno, ostro.
Lustro przed łóżkiem to był intrygujący pomysł - na ogół mnie wkurwiały i były zasłaniane, ale teraz...
- Yhm - jęknąłem cicho, nosowo, biorąc jego fiuta w usta. Całego, ile tylko mogłem. I uśmiechnąłem się, zadowolony.
Ja pierdolę, dobrze smakował. Może nie jakoś super cudownie, czuć było, że jara jak smog, ale gówno mnie to obchodziło, wchodził idealnie, miał doskonałą długość. Na grubość wypełniał całą moją rozszczekaną mordę, upadlał mnie, ale o rany, uwielbiałem to. Już mi się podobało.
To co, jesteś gotów na jebanko w usta? O tak, kocham to robić. Raz, dwa, trzy, zaczynamy.


Pan Vincent - 2015-12-28, 02:27

- Ja... - Wysapał, łapiąc się prześcieradeł tak gwałtownie, że z boku mogło to przypominać tonącego, który chwyta się czegokolwiek by nie spaść na dno, by wciąż móc żyć i oddychać. Jego pierś unosiła się gwałtownie w rytmie nieregularnych sapnięć, kiedy usta i język drobnego blondyna oplatały go coraz ciaśniej i ciaśniej, aż w końcu jego fiut był w nich po prostu uwięziony i choć niektórzy ludzie mogliby pomyśleć inaczej, dla Nielsa to było najcudowniejsze więzienie całego pieprzonego świata.
Pochylił się i prędkim ruchem opuścił jego spodnie niżej, tak żeby wreszcie opadły z jego szczupłych bioder i ud. Przecież i tak były tu absolutnie zbędne, a on po prostu chciał zobaczyć... Musiał.
- Ssse... ach! - Wyprężył się wyraźnie, czując kolejne, jeszcze silniejsze liźnięcie, znacznie bardziej odczuwalne od poprzedniego. Jego fiut już teraz wypuszczał z siebie potoki przezroczystej mazi, nad którymi nie potrafił po prostu zapanować. To była ostra jazda be trzymanki i nic nie mogło go teraz przed nią uchronić. - Seth. - Udało mu się wreszcie wymruczeć jego imię, spoglądając mu pod ramieniem na wypięty, okrągły tyłek, odbijający się w tafli ogromnego lustra.
O kurwa, mógł stąd zobaczyć nawet jego dziurkę... Przy odrobinie wyobraźni mógł nawet ujrzeć jej kurewskie pulsowanie...
Chciał się już wpierdolić w ten tyłeczek. Językiem, palcami, fiutem, wszystkim czym tylko się dało. Chciał smakować tyłka syna swojej kobiety, chciał dławić się jego palą i łykać jego spermę.
Chciał posuwać jego ciasną dziurkę, szarpiąc go przy tym za te piękne, niemalże białe włosy, chciał gryźć jego wargi i trzymać swój brzuch przy jego brzuchu, swój wzwód przy jego cholernym wzwodzie, przy tym słodko pachnącym kutasie, który musiał smakować jak pieprzone ciastka albo truskawki.
Był tego pewien.


Draco - 2015-12-28, 02:50

- Yhm - mruknąłem zduszenie, czując, jak moje spodnie są ściągane jednym, agresywnym ruchem. Zatrzymały się na kolanach, ale teraz mój mój tyłek, fiut i uda były odsłonięte.
Moje własne włosy wchodziły mi do ust i drażniło mnie to niesamowicie. Zgarnąłem je jedną dłonią i przerzuciłem na inny bok, pozwalając, by te kaskadą spływały sobie i łaskotały nagie uda i pachwiny Nielsa.
Zauważyłem, że nagle ruchy tego mężczyzny stały się mocno spazmatyczne i takie kurczowe. Mazi też było więcej, a żyłki zaczynały intensywnie pulsować pod moim językiem. Szczęka już mnie bolała. I właśnie wtedy wyciągnąłem fiuta z swoich obrzmiałych ust, uśmiechnąłem się do Nielsa i oblizałem się.
Teraz to on mógł widzieć mnie, całego. Stojący członek, szczupłe i gładkie uda, wystające lekko biodra.
Podniosłem się z kolan i zdjąłem spodnie całkiem. Pozwoliłem, by opadły aż do kostek i odsłoniły całą resztę mojego ciała.
Dopiero wtedy pozwoliłem sobie wejść na łóżko i zbliżyć się do mężczyzny, ale nie po to, aby dokończyć swoje dzieło, nie. Chciałem jego ust i dostałem je, wisząc nad nim, opierając się rękami o łóżko.
- Chcę, żebyś mnie pieprzył, Niels. Jebał, jakby świat się miał skończyć. Mocno, twardo, bez ograniczeń. Intensywnie. Mam uderzać głową o pieprzone lustro, o wezgłowie, mam błagać cię o koniec i początek. Rzucam ci wyzwanie, Niels. Chcę jebania, a nie słodkiego seksiku.
Moje usta ocierały się o jego, a oczy nieco pociemniały z podniecenia. Kilka kropel moich soków skapnęły na członek Nielsa.


Pan Vincent - 2015-12-28, 03:04

Tak jak nagle się pojawiły, tak nagle usta tej uzdolnionej dziwki po prostu zniknęły, ale Niels nie traktował tego jako karę, o nie.
Wpatrywał się w piękne, młode ciało chłopaka, chłonąc obraz tych długich i smukłych ud, smakując w myślach okrągłych pośladków i nabitych, zaróżowionych jąder.
Wplótł mu dłoń we włosy i powoli wypiął biodra tak by jego własny czubek zebrał całą zawartość z czubka blondyna, żeby rozmazał ją pomiędzy ich cieknącymi fiutami, wymieszał tak jak oni złączą zaraz swoje ciała.
Pociągnął go lekko, zmuszając w ten sposób by wargi przestały go kusić, a dały mu to, czego tak pragnął - kolejnego żarłocznego pocałunku.
Zajęczał mu nisko w usta, przesuwając ich znów tak, że teraz to Niels wisiał nad Sethem - spocony, drżący i gotowy.
No, ale właśnie - oboje musieli być przecież gotowi.
A to oznaczało, że mógł mu wreszcie wsunąć palce w ten apetyczny tyłek.
Szarpnął głową, odganiajac irytujące pasma włosów ze spoconej twarzy i spojrzał mu w oczy, biorąc ostrożnie jego pałę w dłoń. Pogładził ją niepewnie, choć z dozą ciekawości - pogłaskał ją, potarł, nawet lekko uszczypnął, wsłuchując się w wyuzdane jęki swojego towarzysza.
Uśmiechnął się diabolicznie i przesunął dłoń między gorące pośladki, odnajdując ich szczelinę - potarł jej długość palcem, czując jak jego własny kutas szarpie się rozpaczliwie - och, naprawdę chciał w nim już być.
Instynktownie wykonywał wokół dziurki małe, mokre kółeczka, czując z zadowoleniem jak ta otwiera się coraz bardziej i bardziej z kazdym następnym ruchem.
Nie wiedział czy powinien go tak po prostu włożyć, czy...
Jasne, robił to wcześniej z kobietami, ale tu już nie o to chodziło. Chciał dać Sethowi coś, czego ten miał już nigdy nie zapomnieć, coś co sprawiłoby, że ten wyszczekany dzieciak kwilił by o jego fiuta każdej nocy i...
Wsunął do środka opuszkę palca, czując jak tyłek blondyna przyjmuje go wdzięcznie i bez spinania.
Cholera, ale on był wyćwiczony... Nie było mowy o tym żeby dzieciak nie robił tego wcześniej.
Tylko dlaczego na myśl o tym, że Seth mógł się już z kimś pieprzyć zrobiło mu się tak...
Dopchnął palec głębiej, wpijając się w wargi zaskoczonego gówniarza z jeszcze większym żarem.
Ssał jego mokry język i przygryzał pełne wargi, posuwając go tym palcem tak jakby to miało go uratować przed jakąś groźną chorobą albo i samą śmiercią.
Ciasnota oplatała go szczelnie, pierścień mięśni wpuszczał go i kurczowo na nim pulsował i... Och, gdyby to już tylko mógł być jego fiut!


Draco - 2015-12-28, 03:20

Och, prawiczek. Przynajmniej w seksie z tą samą płcią. Skąd to wiedziałem? Rany, naprawdę nie robiłem tego pierwszy raz, potrafiłem poznać, kiedy ktoś pierwszy raz trzymał innego fiuta w dłoni. Nie powiedziałem jednak nic na ten temat. Nie chciałem go płoszyć. Nie było ku temu zresztą powodów.
W każdym razie, nawet te z pozoru delikatne dotykanie sprawiało mi przyjemność. Wygiąłem się rozkosznie, zagryzając pełne wargi, gdy Niels dotknął czubka, samej główki. Och, rany.
Chętnie po raz kolejny zatopiłem się w pocałunku z nim, czując, jak palec penetruje coraz więcej. Ale brakowało pieprzonej wazeliny, to na pewno.
- Niels. Nie robię się mokry tak, jak kobieta. Potrzebujemy wazeliny, skarbie - uśmiechnąłem się lekko. Nasze usta były tak blisko siebie, że gdy mówiłem, ocierałem się o mięciutkie, zaczerwienione wargi Nielsa. - Poczekaj chwilkę - mruknąłem.
Podniosłem się do siadu, a później na czworakach dostałem się do szafy po naszej lewej. Otworzyłem jedną z półek i wyjąłem z niej nawilżacz o smaku truskawkowym. Podałem ją mężczyźnie, ale nie zdążyłem zamknąć półki. Od razu zostałem pociągnięty w dół, a moje nogi zostały rozwarte bez mojego udziału. Niels był tak cholernie niecierpliwy, a mnie podobało się tot tak bardzo, że powinno być karalne.
I już, znów był tam palec, a nawet dwa, ale otoczone grubą warstwą pachnącego specyfiku. Uśmiechnąłem się, zadowolony i jęknąłem raz, drugi, gdy zaczął mnie pieprzyć.
Pieprzył mnie tymi palcami, a z wnętrza mojego ciała przez to nawilżenie wydobywały się charakterystyczne, mokre dźwięki. Jebał wtedy mnie mocniej, ja jęczałem głośniej i bardziej, a wtedy jego usta mnie uciszały, jęczałem mu w usta, zaciskając palce na łopatkach Nielsa, na jego szyi, próbowałem złapać się czegokolwiek, ramion, bicepsów, pościeli.
Jebał mnie jeszcze mocniej, aż w końcu znalazł to magiczne miejsce, wypukłe wewnątrz. Prostatę. I wtedy zacząłem urywanie jęczeć i wyginać się jeszcze mocniej, nie mogłem wytrzymać z tej przepełniającej mnie rozkoszy, coraz mocniej, bardziej, mocniej, kurwa, jebał mnie jak pojebany pieprzonym palcem, tak, tak, tak, tak!
Feria barw rozlała się zupełnie nagle. I chwilę zajęło mi, nim zrozumiałem, że doszedłem. I otworzyłem oczy, a Niels tam był, patrzący na mnie z zachwytem.
- Na co czekasz, Niels? Pierdol mnie.


Pan Vincent - 2015-12-28, 03:51

Mężczyźni rzeczywiście nie robili się mokrzy jak kobiety.
Ale kiedy w grę wchodził nawilżacz, wszystko zaczynało być tak banalnie proste a jednocześnie kurewsko przyjemne, że Niels nie potrafił, po prostu nie potrafił zrozumieć jakim cudem nie robił tego wcześniej, znacznie wcześniej.
Pieprzył w go tę słodką ciasnotę, wsłuchując się w niskie pojękiwania i dźwięczne, wibrujące pomruki jego wyuzdanego towarzysza. Był taki bezwstydny i frywolny, taki dziki i nieskrępowany - zupełnie inny od kochanek, jakie znał i miał wcześniej.
- Kurwa, jesteś taki... ciasny. - Wyszeptał z wysiłkiem, nie potrafiąc powstrzymać w swoim głosie podziwu i zauroczenia i tego wszystko, co teraz, właśnie w tej chwili odczuwał.
Pluskające odgłosy towarzyszyły każdemu zgięciu nadgarstka, każdemu zanurzeniu się jego palców prosto w tę coraz śmielej go przyjmującą dziurkę.
Po chwili tkwił tam już czterema palcami i jebał go, nieustannie go nimi jebał, czując jak skurcze odbytu zmieniają się nagle, jak pulsowanie staje się intensywniejsze i takie...
Oczy blondyna całkowicie zaszły mgłą a jego ciało wyginało się intensywnie w różne strony, sprawiając, że Niels niemalże spuszczał się od samego widoku napiętych mięśni, spoconego podbrzusza i tych warg, włosów, płaskiej klatki piersiowej...
Domyślił się, że z jakiegoś powodu musiało mu się zrobić jeszcze przyjemniej więc starał się kontynuować wszystko w taki sam sposób, uderzać dokładnie w to samo miejsce i tym samym wymagającym tempie, mimo że ręka mu już od niego odpadała.
W którymś momencie Seth zaczął jęczeć tak głośno, że mimo zaćmienia umysłowego, do Nielsa doszło, ze ktoś mógłby ich jeszcze usłyszeć i...
Zatkał mu te wyszczekane usta własnymi, biorąc cięty język chłopaka w swój własny. Bawił się nim, momentami odrobinę go nawet przyduszał, dbając wciąż o to by dać mu więcej rozkoszy, by wyjebać mu ten tyłeczek tak jak Seth lubił najbardzie...
Doszedł, tak nagle po prostu złapał się rączkami prześcieradeł i wystrzelić, uśmiechając się przy tym tak pięknie, że nietrudno było go teraz pomylić z aniołem.
I nie przeszkadzała mu ta sperma, nie przeszkadzał mu wyraźnie męski pomruk ani to gdy Seth obrzucił go po tym wszystkim tym lekko prześmiewczym i władczym spojrzeniem i zadał to wyjątkowo wulgarne pytanie.
Sięgnął do swoich spodni i wyciągnął z nich prezerwatywę, rozrywając pośpiesznie ząbkowane opakowanie. Nałożył gumę w ciągu paru sekund, które i tak wydawały mu się cholerną wiecznością.
Już po chwili był tuż przy nim, ze sterczącą pałą nakierowaną idealnie na mocno zaróżowione wejście chłopaka.
Zawahał się tylko przez chwilę ; dopóki nie napotkał stalowo zimnego spojrzenia tego bezczelnego bachora.
Och, Boże - to się działo naprawdę.
Zacisnął wargi ujął podstawę przyrodzenia, dociskając jego czubek powoli aczkolwiek zdecydowanie do małej i szaleńczo pulsującej dziurki.
Aż nagle... Zupełnie nagle, kiedy przeszedł przez pierścień twardych i ciasnych mięśni - znalazł się w środku.
- Kurwamać. - Wymamrotał, ledwo nadążając z oddechem. Poruszył delikatnie biodrami, wchodząc głębiej. - Kurwa. - Powtórzył, przyzwyczajając się do tego szalonego uczucia.
- To jest... - Nie dokończył, czując jak jego biodra bez udziału jego woli zaczynają go beztrosko jebać.
Jebać tak szybko, ze nie miał nawet czasu by zaczerpnąć tchu. Pochylał się nisko, tuż nad nim, starając się odnaleźć spojrzeniem ten zadowolony uśmieszek, te kpiące oczy, to wszystko, co czyniło Setha właśnie tym kim był.
- Najlepsze. - Dodał wreszcie.


Draco - 2015-12-28, 04:16

W końcu. Zamruczałem, zadowolony, gdy fiut gładko wsunął się do mojego wnętrza. Byłem doskonale przygotowany na tę penetrację, lepiej niż kiedykolwiek, jak przypuszczam.
Uśmiechnąłem się szeroko, obserwując tę fascynację, to absolutne zaskoczenie. O tak, jestem ciasny. Cudowny, prawda? Ciaśniejszy, niż ci się kiedykolwiek mogło zdawać, hm?
Oblizałem swoje usta, przesunąłem dłońmi po torsie mężczyzny, a za chwilę Niels stał się absolutnie agresywny w swoich ruchach, szybki, bezlitosny, mocny. Taki, jaki lubiłem, gdy był mój kochanek. Jasne, czasem delikatny seks też był w porządku lub ten namiętny, ale bądźmy szczerzy, byłem najebany, w dupie miałem namiętność albo delikatność.
Liczyło się pieprzenie. I właśnie je uzyskiwałem.
Pojękiwałem. Doszedłem, co prawda, ale ta druga runda w ogóle mi nie przeszkadzała, bo podniecenie szybko wracało, może nawet w zdwojonym tempie. To było mocne i dobre, uwielbiałem to. Wygiąłem się mimowolnie, sięgając dłonią do swojego fiuta i obciągając go w międzyczasie.
Moje zęby wbiły się w pełną i zaczerwienioną od pocałunków wargę tak mocno, że pozostały tam ślady moich zębów. Byłem w siódmym niebie, absolutnie i niezaprzeczalnie. Jęczałem z rozkoszy, nisko i niekiedy nieco wyżej, a tempo wcale nie malało. Wręcz przeciwnie, zdawało mi się, że było jeszcze szybciej, cholernie mi się to podobało.
Zaciskałem palce na pościeli tak mocno, że pobielały mi kłykcie, ale nie miało to żadnego znaczenia.
Przyciągnąłem Nielsa do siebie, tym samym sprawiając, że jego ruchy stały się wolniejsze, ale głębsze. Dużo głębsze. Sięgnąłem warg mężczyzny i wciągnąłem nas w nieco chaotyczny, ale ponad wszelką wątpliwość cholernie intensywny i namiętny pocałunek, jęcząc cicho do jego ust, gdy wchodził we mnie mocno, do końca, głęboko i trafiał za każdym razem w to pieprzone miejsce, w prostatę. Przez to, że robił to tak szybko. Wygiąłem się znów, nasze usta się rozsunęły, a ja wplotłem palce w ciemne włosy mężczyzny i jęknąłem rozpaczliwie, gdy posuwiste ruchy wcale nie zelżały i za każdym razem trafiały ten pierdolony punkt.
- Niels... Ja... Ja... AAACH!


Pan Vincent - 2015-12-28, 23:27

- J-ja też... - Zażartował słabo, wykrzywiając usta w ironicznym uśmiechu.
Pieprzył jego ciasny tyłek z taką prędkością, że co chwilę zapominał o życiu, oddychaniu, o tym gdzie się właściwie znajdował i...
Ale na pewno za to wiedział z kim . Och, czuł to każdym centymetrem swojego ciała, kiedy otulał ramiona wokół smukłego ciała, kiedy całował duże i kształtne wargi a już zwłaszcza wtedy gdy jego sztywny, wilgotny i napuchnięty od pożądania kutas zagłębiał się w kształtnym tyłku, wypiętym tylko dla niego, specjalnie dla niego - dla Nielsa i jego kutasa.
Wciąż nie mógł się nadziwić, że... Że ktoś taki jak Seth go chciał. Ta piękna, wygadana, niebezpiecznie władcza szmata była taka... On był taki, że...
Zmienił kąt pchnięć, chcąc czuć jego ciasnotę całą długością cieknącej pały - chciał nawet czuć jak naciąga mu się napletek, jak mięśnie przytrzymują go w środku, jak ich jądra zderzały się ze sobą w mało delikatnej ale jakże pobudzającej pieszczocie...
- Daj nogi wyżej. - Wysapał, wsuwając mu dłonie pod uda. Pomógł mu podciągnąć je ponad swój pas, umożliwiając sobie w ten sposób pieprzenie go jeszcze głębiej, niemalże całą długością pały.
Cholera, nigdy nie był w kimkolwiek tak głęboko... Mógł go pieprzyć niemal do samych jaj i to było takie...
Pochylił się by złożyć parę chaotycznych pocałunków na jego długiej szyi, pachnącej gorącem i kwiatami i mieszanką bajecznie drogich perfum.
Cholerny rozpieszczony bogaczyk, niech go szlag... Jak to możliwe, że podniecał go ktoś taki, no? Zawsze gardził wyższymi sferami, a teraz...
A teraz...
Wygiął się gwałtownie w łuk, nie potrafiąc przy tym powstrzymać przeciągłego jęku, w którym doskonale było słychać jego zdziwienie i przyjemność.
A teraz własnie doszedł.


Draco - 2015-12-28, 23:43

Ja pierdolę, to nie mogło być prawdziwe. Oddychałem ciężko, obejmując Nielsa, który leżał na mnie i miał tak samo ciężki oddech. Uspokajaliśmy się, a uczucie wypełnienia nie zniknęło. Jeszcze nie. I to było w jakiś sposób miłe.
Głaskałem Nielsa, bawiąc się jego włosami. Trwało to kilka chwil, nim nie stwierdziłem, że potrzebuję papierosa. Zazwyczaj nie paliłem w tym pokoju, ale niestety nałóg odezwał się i nie pozwolił mi zrobić nic innego. Wychyliłem się więc i wziąłem z półeczki obok, tuż nad kryształami leżącą paczkę fajek i zapalniczkę.
W pomieszczeniu słychać było tylko trzask zapalniczki i moje zaciągnięcie się. Sięgnąłem do wyłącznika światła. Pokój zalany został ciemnością, tylko księżyc wpadał do pokoju i oświetlał go.
Żarzył się też papieros, którym się zaciągnąłem. Niels ruszył się i podniósł, pozwoliłem mu na to, ale nie ruszyłem się ani o milimetr. Zupełnie, jakbym nie był skrępowany swoją nagością i tym, że byłem cały w pieprzonej spermie. Fiut opuścił moje wnętrze, ale Niels nie odsunął się, o nie. Objął mnie i sięgnął do moich warg, gdy miałem tam dym papierosowy. Oddałem mu pocałunek, przekazując mu ten rakotwórczy dym, uśmiechając się nieco. Zupełnie niespodziewanie po raz kolejny zaczęliśmy się całować. A ja zamruczałem rozkosznie, strzepując popiół na ziemię - nie trafiłem do popielniczki. Objąłem Nielsa nogą w pasie, pozwalając na ten absolutnie fantastyczny pocałunek. A później on wziął bucha i wprowadził ten dym do moich warg. Wszystko w akompaniamencie cichych pomruków i mlaśnięć, które towarzyszyły naszemu pocałunkowi, jednemu, drugiemu i kolejnemu.
Kąsałem jego wargi, a on się mi odwdzięczał, ssaliśmy sobie nawzajem języki, patrzyliśmy w oczy... Kurwa, to było naprawdę gorące. Nietypowe.
Otarłem się znów o niego, raz, drugi, wpasowując się w jego objęcia. Byłem dla jego ramion idealny.


Pan Vincent - 2015-12-29, 00:55

Dojście do siebie nie zajęło mu tak krótkiej chwili jakiej potrzebował zazwyczaj - dyszał tak i zbierał się w sobie, próbując nie dopuszczać do głowy myśli, że to, co właśnie zrobił, co oni razem zrobili...
Otworzył oczy i westchnął błogo, czując jak jego mięknący penis wysuwa się z tyłka Setha.
Cholera, to co tu robili było bardzo... Inne. Niezwykłe. Dobre.
- Mhh... - Zaśmiał się cicho, dostrzegając żarzącego się w ciemności papierosa (kiedy ten diabeł zdążył zgasić światło?). O, tak, to był idealny czas żeby sobie...
Przytknął usta do warg chłopaka i bestialsko wyssał z ich wnętrza cały dym, obejmując go przy tym tak kurczowo, jakby wcale się przed chwilą nie pieprzyli, jakby właśnie zobaczył go po latach rozłąki.
Nie minęła chwila i znów się całowali, bawiąc się przy tym dymem jak popierdoleni : pełne wargi Setha, wypuszczające z siebie wstęgi siwego dymu wyglądały tak ładnie i kusząco, że ciężko ich było nie obcałowywać, nie ssać czy nie podgryzać.
- Seth... - Wydyszał mu wprost w usta, pochylając się by dosięgnąć popielniczki (końcówka już parzyła go w palce, ale tak bardzo nie chciał przerywać teog pocałunku...). Nie przestając wciskać swój wszędobylski jęzor do wnętrza wyszczekanych ust blondyna, położył się na materacu, a potem na Sethcie, kierując na oślep pieprzonym niedopałkiem, by wreszcie... Jakimś cudem... Go wyrzucić!
Zerknął w dół i ze zdziwieniem odnotował słaby zarys swojej na nowo bujającej się dumnie erekcji. Kurwa mać, kiedy to się stało?
Uśmiechnął się krzywo, i sięgnął na jego kark, biorąc garść długich, pięknych włosów, owijając je sobie wokół palców. Pociągnął lekko, wyginając tym samym młode ciało w apetyczny łuk.
- Seth? - Wychrypiał wśród ciemności, gładząc jego długie, smukłe udo. - Chcę ci obciągnąć.


Draco - 2015-12-29, 01:21

Spojrzałem na niego w ciemności, ale nie widzieliśmy siebie dokładnie. Ciemność, jaka nas teraz otuliła dawała jakieś dziwne bezpieczeństwo. Widziałem, jak za oknem prószy śnieg. Uśmiechnąłem się lekko, czując głaskanie na udzie, teraz nieco brudnym od mojej własnej spermy. Chyba powinno mnie to zawstydzić i na pewno by tak było, gdyby nie fakt, że ilość alkoholu, jaka płynęła teraz w moich żyłach zmalała ledwie odrobinę od początku tego wszystkiego, co tutaj robiliśmy. Jeszcze nie dochodziło do mnie, co to tak naprawdę było i w zasadzie co my zrobiliśmy. Dwoje dorosłych ludzi dało się ponieść zbyt bardzo, aby to było chociażby akceptowalne, ale jeszcze tego nie analizowaliśmy, nie myśleliśmy o tym. To nadejdzie później. Zdecydowanie tak.
- Hmm, chcesz? - spytałem retorycznie. Rozchyliłem uda, uśmiechnąłem się, przygryzłem wargę. Odnalazłem spojrzenie Nielsa. - To pokaż na co cię stać.

Ból głowy był nieznośny. Kurwa mać, co się działo? Kaszlnąłem w poduszkę, przykrywając się kołdrą bardziej.
- Seth! Seth, jesteś tam? Skarbie, czy jest u ciebie Niels? Nie ma go nigdzie. Kochanie!
Niels? Czemu miałby być u mnie Niels, kobieto? Pojebało cię? Chrząknąłem, obracając się na plecy i przecierając twarz. Nie wiem, ile spałem. Chciałem spojrzeć na zegarek, ale telefonu nie było tam, gdzie zwykle? Podniosłem powieki i spojrzałem na drugą część łóżka, a tam...
- O kurwa mać... - szepnąłem słabo. Momentalnie zrobiłem się biały jak ściana, jestem tego pewien.
Na moim łóżku leżał Niels. Nagi, z tego co udało mi się zaobserwować. Spał. A na stoliku obok, tuż nad kryształami leżały dwie pełne prezerwatywy. Ja pierdolę, nie żartuję.
Podniosłem się natychmiast do siadu i skrzywiłem się na ból głowy.
- Seth, śpisz? Skarbie, martwię się, wiesz gdzie jest Niels?
- Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa... - wysyczałem, podnosząc się z łóżka. Byłem nagi i brudny od pierdolonej spermy.
No chyba nie...
Zrobiło mi się wręcz słabo, co my zrobiliśmy?!
Natychmiast wziąłem pidżamę, która leżała wśród wielu ubrań, wszystkie należały do Nielsa... Założyłem spodnie na tyłek i szturchnąłem niedelikatnie Nielsa.
- Budź się, kurwa mać. Niels, wstawaj. Moja matka się dobija do drzwi.
- Seth?!
- Jestem, zaraz wyjdę, daj mi chwilę! - warknąłem głośniej, już naprawdę wściekły, histerycznie wściekły i zażenowany.
Nie patrzyłem temu mężczyźnie w twarz, ja po prostu nie mogłem. Nie mogłem.
Chyba zrozumiał powagę sytuacji, bo nie powiedział nic, wstał natychmiast, ubrał się. Wyrzuciłem prezerwatywy do śmietnika w łazience, schowałem nawilżacz byle szybciej i zaścieliłem łóżko aby było. Nie chciałem nawet o tym myśleć, było mi po prostu wstyd.
Otworzyłem drzwi. I moja matka zobaczyła nas. Mnie, w swetrze i spodniach od pidżamy, poczochranego jak sama cholera i Nielsa w swoich wczorajszych ubraniach.
- A co wy tak, razem?
Spojrzałem ukradkiem na Nielsa.
- Przesadził z alkoholem, przyszedł podziękować mi za prezenty gwiazdkowe i zasnął na moim łóżku. Nie byłem w stanie go stąd wynieść, więc spałem na kanapie... - przewróciłem oczami, starając się wyglądać możliwie jak najbardziej naturalnie. - Cieszę się, że go obudziłaś tymi wrzaskami. Wezmę prysznic, okej? Zaraz do was zejdę.
Wyprosiłem matkę i Nielsa z pokoju i oparłem się o drzwi. Pachniało tu naszym seksem, a ja nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić i jak to wszystko... Kurwa, co myśmy zrobili.
Chcę, żebyś mnie pieprzył, Niels.
Kurwa, to nie mogło być prawdziwe.


Pan Vincent - 2015-12-29, 02:04

Jakiś niezrozumiały bełkot przelewał mu się przez łeb i chyba tylko dobry Bóg mógł wiedzieć co on, do kurwy nędzy, oznaczał.
Nie zmieniało to jednak faktu, że był to przy tym odgłos tak irytujący, że Niels miał po prostu ochotę wstać i zajebać temu, kto ośmielał się mu teraz zakłócać spokój.
Był zmęczony i chciało mu się spać. Bolała go głowa i nie miał na razie siły żyć.
I każdy skurwiel powinien to w tej chwili rozu...
- Budź się, kurwa mać. Niels, wstawaj. Moja matka się dobija do drzwi. - Ale głos tego skurwiela był dziwnie znajomy. Chociaż z drugiej strony zapamiętał go chyba troszkę inaczej...
To pokaż na co cię stać.
O jezu, kurwa. Kurwa mać.
Podniósł się ciężko z łóżka i wbił w Setha zaskoczone spojrzenie.
O kurwa. Wczoraj się bzykali. Uprawiali seks. A teraz on stał w jego pokoju, a ta osoba, która ośmieliła mu się zakłócić wspomniany wcześniej spokój, to musiała być...
Pośpiesznie nałożył na siebie nieco sfatygowane ciuchy i odgarnął z zapuchniętej twarzy potargane kosmyki włosów.
Do środka wpadła elegancka i piękna jak zwykle pani domu. I nagle Niels poczuł, że po prostu się udusi, że w tym pokoju nie było pieprzonego powietrza!
- A co wy tak razem?
Nie zdążył się jeszcze odezwać albo choćby i pomyśleć nad odpowiedzią...
Chcę żebyś mnie pieprzył...
.. kiedy zamiast niego udzielił jej dzielny Seth.
Seth, którego usta zaledwie parę godzin temu błądziły po jego fiucie i sutkach i którego tyłek był wielokrotnie rozpychany przez...
Nie zauważył kiedy znaleźli się za drzwiami - on i Katja.
- Jak się czujesz, kotku? Masz kaca? - Spytała, pocierając delikatnie jego noszący ślady odgnieceń policzek.
- Jasne. Muszę wziąć prysznic. - Oznajmił jej, kierując krok do łazienki.
Zanim ktoś jeszcze go zobaczy, zanim ktoś jeszcze...
- Niels! Co powiesz na małą partyjkę hula kula z dzieciakami?
- Później! - Odparł tylko nieco grubiańsko, niemalże biegnąc w stronę pieprzonego kibla.
O kurwa, on naprawdę to zrobił. Przespał się z synem Katji.
Pieprzył Setha.
O kurwa!


Draco - 2015-12-29, 02:15

Stałem pod prysznicem i przysięgam, mój umysł był jedną wielką kaszanką myśli. O których myśleć wcale nie chciałem. Absolutnie nie chciałem pamiętać tego, że ciągnąłem fiuta tego kolesia, że dałem się... Ja pierdolę, nie, po prostu nie mogłem o tym myśleć.
Wyszedłem więc spod tego prysznica, ubrałem się świątecznie (babcia zadbała o to, abym miał trzy swetry w motywy bożonarodzeniowe) i nie pozostało mi nic innego, jak posprzątać w pokoju, a później zejść do rodziny. Nie miałem więcej żadnej wymówki, szczególnie, że w naszej tradycji było rodzinne śniadanie, obiad i spędzenie tego dnia tak bardzo razem, jak to tylko możliwe. Żałuję, bo chciałbym zwinąć się gdzieś w kącie w pozycji embrionalnej. Niech to szlag jasny trafi.
Jeszcze na domiar złego usadzono mnie tak, że po swojej prawej miałem matkę, a po lewej Nielsa. Nie żartuję. Zerknąłem na sekundę na mężczyznę, on też wyglądał niezbyt reprezentacyjnie. Jeden rzut oka na usta tego mężczyzny sprawił, że przypomniało mi się co on nimi wyrabiał.
Jak niepewnie z początku dotykał językiem i wargami mojego fiuta, żeby później odrobinę się odważyć. Miałem w tym swój udział, najwidoczniej moja porada ("Rób to, co sam chciałbyś, aby ci robiono") podziałała nad wyraz dobrze. Chyba wiedziałem dlaczego moja matka tak krzyczała, gdy robił jej minetkę - potrafił ssać i ciągnąć nie tylko łechtaczkę. Zdecydowanie nie powinienem w ogóle tego wspominać, ale to było silniejsze ode mnie, te myśli, tak... Nawet nie mogłem powiedzieć, że było to w stu procentach obrzydliwe, ja po prostu... Nie powinienem tego robić. Nie chodziło o tego człowieka, chodziło o moją matkę. To był jej partner, a ja zachowałem się jak skończona kurwa, nie mogłem tego przeżyć.
Odetchnąłem drżąco, przypominając sobie jeszcze, że ten język... To uczucie wilgotnego, żwawego organu przy dziurce, to uczucie wsuwania się do wnętrza... Kurwa mać.
Nie byłem w stanie niczego przełknąć, więc gryzłem muffinka jakbym chciał, ale nie do końca mógł. W sumie trochę tak było.


Pan Vincent - 2015-12-29, 02:37

Pochyla się nad nim nisko ; natychmiast uderza go silny zapach podniecenia i czegoś jeszcze, tak trudnego do zdefiniowania osobie, która dopiero co odkryła, że jest w stanie się podniecić przez drugiego mężczyznę.
Pochyla się tak nisko, że niemal dotyka go ustami. Oddycha chrapliwie, nieco zagubiony i spłoszony ale pewny tego co chce zrobić.
Tylko jak? Jak powinien się do tego zabrać. Pocałować, polizać?
Jak to się robi?
Rób to, co sam chciałbyś, aby ci robiono.
I chwilę później okazuję się, że to wcale nie jest takie trudne.


Chrząknął i ścisnął mocniej swój kubek z herbatą, wyganiając z głowy bezczelne, natrętne i wciąż powracające myśli, których absolutnie nie powinno tam być!
Nałożył sobie na talerz gotowane jajko (Katja tak się na niego gapiła, że musiał coś zjeść. Nie chciał wzbudzać jej podejrzeń swoim dziwnym zachowaniem, a dobrze wiedziała, że na kaca najbardziej lubił jeść cholerne jajka. Tyle, że on nie miał takiego kaca jak się jej wydawało! Co było dobre na moralniaka? Śmierć?) i nabił je na widelec, a raczej spróbował, bo zupełnie nagle wystrzeliło spod sztućca i poleciało na podłogę, wzbudzając tym samym chichoty i westchnienia.
- Podniosę. - Zaproponowali jednocześnie z Sethem i spojrzeli na siebie, spłoszeni, próbując wyczuć który w takim razie ma się schylić po to cholerne jajko.
Oboje pochylali się na raz i prostowali, odbierając wysyłane przez siebie sygnały tak źle jak tylko można to było zrobić.
W końcu Katja nie wytrzymała i podniosła "zgubę", podając ją w dłoń swojego mężczyzny.
- Oszaleli. - Podsumowała, wyraźnie rozbawiona, wracając do rozmowy z kuzynką.
Niels wyprostował się i ścisnął je w dłoni tak mocno, że jajko rozwaliło się na części.
- Ja pierdolę. - Westchnął sobie pod nosem, sięgając po drugie.
Jakoś nie miał ochoty na te cholerne jajka.


Draco - 2015-12-29, 02:54

Ja pierdolę, tańczyliśmy wokół siebie, wyraźnie nie wiedząc jak ugryźć temat i co zrobić w tej patowej sytuacji. Ewidentnie oboje pamiętaliśmy wydarzenia minionej nocy i ewidentnie oboje pragnęliśmy to zapomnieć. Szkoda, że nie było takiej możliwości.
Ale to nie był koniec tej męki, bo po śniadaniu przyszedł czas na integrację rodziny. I Nielsa, oczywiście. Młodsi wyciągnęli moją konsolę i gry ruchowe. Na początek graliśmy w Tekkena na ruch, było przy tym dużo śmiechu i radości. Ale później przyszedł czas na tradycyjny aspekt naszego pierwszego dnia świąt, czyli zawody w tańcu. I udział brał każdy. Była więc moja matka przeciwko Nielsowi, chociażby. A później przyszedł czas też na mnie. Zawsze bawiła mnie ta aktywność, poza tym, ku mojemu zdziwieniu, pozwalała mi nie myśleć tak bardzo, jak tylko się dało.
W tym roku wygrałem ten konkurs. Kto by pomyślał?

Jeżeli moje relacje z Nielsem wcześniej wracały do jakiejś tam normy, w chwili obecnej ochłodziły się do poziomu Antarktydy. I może nie z powodu Nielsa, ale przeze mnie. Facet mojej mamy (to bardzo ważne, abym sobie to uświadomił i pamiętał nawet wtedy, kiedy będę najebany jak bela - co więcej, to PRIORYTET) próbował ewidentnie kilka dni później złapać mnie i nawiązać jakiś kontakt, ale nie chciałem go. Nie potrzebowałem, nie byłem w stanie sobie wybaczyć, że pozwoliłem na takie rzeczy. Co więcej, zażenowanie spalało mnie do tego stopnia... Pamiętałem każde słowo, jakie powiedziałem do Nielsa.
Chcę, żebyś mnie pieprzył, Niels. Jebał, jakby świat się miał skończyć. Mocno, twardo, bez ograniczeń. Intensywnie. Mam uderzać głową o pieprzone lustro, o wezgłowie, mam błagać cię o koniec i początek. Rzucam ci wyzwanie, Niels. Chcę jebania, a nie słodkiego seksiku.
Tak bardzo chciałem o tym zapomnieć. Ale nie mogłem i...
Ciągle chodziło mi po głowie, dlaczego w zasadzie do tego dopuściłem, dlaczego ten mężczyzna pocałował mnie tam, dlaczego poszliśmy do łóżka, przecież... Niech to szlag. Przecież on jest z moją matką. I z tego co się orientuję, dalej z nią był, a przecież zdradził ją. I to z kim, ze mną! To... W normalnej sytuacji powiedziałbym jej to. Ale tak? Jak mogłem powiedzieć własnej matce, że skurwiłem się tak bardzo, żeby przespać się z jej mężczyzną? Jak mógłbym spojrzeć jej w twarz po tym, co zrobiłem? Nie mogłem. I z nią także nie rozmawiałem od tej okropnej Gwiazdki.

Jedyny kontakt, jaki miałem z Nielsem to ten podczas koncertów. Czysto zawodowy, chciałoby się powiedzieć. Tylko na stopie zespół-słuchacze. Nie odpowiadałem na przywitania, na pożegnania, na próby zagadania, absolutnie nic. Nie. Nie mogłem tego zrobić, nie chciałem. Miałem potworne poczucie winy. Zdradziłem moją matkę.
Stojąc na scenie, wiedziałem o tym dogłębnie. I rozmyślałem nad tym, czy nie zakończyć tą swoją farsę z muzyką. Moja matka chciała mnie jako prawnika. Wcześniej miałem siłę z tym walczyć i postawić na swoje, ale teraz, gdy zdradziłem ją... Czułem się winny i w obowiązku, aby jej to zrekompensować. W jakikolwiek sposób.
Zamknąłem oczy, gdy pierwsze dźwięki nowej piosenki rozbrzmiały w małym lokalu. Czułem emocje, towarzyszące przy pisaniu jej. Czułem tam Nielsa, wkradł się on do mojej muzyki zupełnie przypadkiem. Wydarzenia, które miały miejsce były zbyt intensywne, aby się on tu nie pojawił, bolało mnie to podwójnie. Wiedziałem też, że siedzi on na sali i obserwuje nas. Jak zawsze.

Are you insane like me? Been in pain like me?
Bought a hundred dollar bottle of champagne like me?
Just to pour that motherfucker down the drain like me?
Would you use your water bill to dry the stain like me?

Are you high enough without the Mary Jane like me?
Do you tear yourself apart to entertain like me?
Do the people whisper 'bout you on the train like me?
Saying that you shouldn't waste your pretty face like me?

https://www.youtube.com/watch?v=zRHNi3QfFlE


Pan Vincent - 2015-12-29, 04:10

Cześć, Seth. Chciałbym z tobą pogadać... O tym co się stało.
Nie, nie wiem dlaczego to zrobiłem, choć patrząc w twoje smutne oczy, które pobłyskują tym pytaniem... Chciałbym znać odpowiedź na to pytanie.
Przyszedłem do ciebie bo... Chciałem z tobą być. Patrzeć na ciebie, słuchać twojego głosu.
To nie było planowane, przyszedłem tam bo tak poczułem, wtedy. W tamtej chwili.
Powinniśmy o tym pogadać, Seth. To ważne.
Dla mnie.


Odrzucił ręcznik do kosza na pranie i zerknął w lustro, wypatrując w nim odbicie zadowolonej z siebie Katji.
Otulała się właśnie w miękki szlafrok, spoglądając na niego co chwilę z figlarnym uśmiechem.
- Dziękuję. - Wymruczała, składając mu pocałunek w okolicy krtani. - To było cudowne.
Pokiwał głową i sięgnął po szczoteczkę do zębów, pragnąc zmyć z języka słodki smak i zapach jej ciała. To było okropne, wiedział o tym. I to aż za dobrze.
Był skurwielem, ponieważ zdradził bardzo dobrą i kochaną kobietę. Tym większym, że zrobił to z jej synem. A już w ogóle największym, niemożliwie ogromnym skurwielem, gdy zdał sobie sprawę, że tak naprawdę...
To nie tego w tym wszystkim najbardziej żałował.

Nawet na mnie nie spojrzysz.
Daję ci znaki, próbuję ci coś uświadomić, a ty w tak paskudny sposób mnie ignorujesz. Nie mówisz nawet głupiego "cześć" lub "spierdalaj". Nawet na mnie nie patrzysz, do kurwy nędzy!
A ja potrzebuję żebyś na mnie spojrzał. Potrzebuję na ciebie popatrzeć i zobaczyć coś więcej niż to zgorszenie, ból i smutek.
Czy ty się mnie brzydzisz? Czy to jest w ogóle możliwe? Po tym wszystkim co razem robiliśmy, co ty mi robiłeś, ty...
Przecież było ci dobrze, czułem to.
Ty mała kurwo, czułem to bardziej niż możesz sobie wyobrazić, a teraz jestem... Nie ma mnie. Nie, nie wiem. Nie wiem co robić. Ani co myśleć.
A ty nie chcesz na mnie nawet popatrzeć.


- Schyl się! - Usłyszał i natychmiast się pochylił. Kula świsnęła mu tuż nad łbem, posyłając wokół smugi gorącego powietrza. Przekoziołkował po dachu śmietnika i zwalił się wprost w stertę worków, które na szczęście zamortyzowały upadek.
- Och... kurwa... - Wyjęczał, łapiąc się za ramię.
To nic, to nic. Wszystko było ok.
- ...rwiel poszedł tędy, zaraz go wyhaczę. Przynieś mi S dziewiątkę i kryj tyły.
Pognał przed siebie co sił w nogach, notując, że już za chwilę znajdzie się w umówionej uliczce. Już za chwilę wszystko miało być w porządku, wszystko skończy się kurewsko dobrze i będzie mógł iść spać, spać.
Gdzieś huknęło ; siła wybuchu była tak ogromna, że rzuciło nim o drzewo, na którym rozpłaszczył się niczym szmaciana lalka.
Zajęczał głucho i odkleił się od pnia, wypatrując gdziekolwiek skurwieli odpowiadających za to małe rodeo.
W tym samym momencie spojrzał prosto w środek lufy Armonsa.

Dobrze, wcale nie musimy gadać o tym cholernym... Wiesz czym. Naprawdę, nie musimy.
Wypadałoby po prostu... W ogóle się do siebie odezwać. Kupiłem ci ostatnio twoje ulubione płatki, te kolorowe rybki. Uwielbiasz je i zawsze się krzywisz kiedy ich nie ma.
Ja... Szukałem tych jebanych płatków dwie godziny zanim je w końcu znalazłem.
Dlaczego tego nie zauważasz? Staram się dla ciebie, staram ci się udowodnić, że możemy nadal być kumplami, serio. To wcale nie jest tak, że już zawsze będzie nas łączył seks.
Bo nie będzie. Ale nie musi nas też łączyć kac moralny ani...
To coś, wiesz. Naprawdę może być dobrze, po prostu przyjmij wyciągniętą dłoń.
Tęsknię za... Nie, to nie tak. Po prostu... Wkurwiasz mnie. Wkurwiasz mnie tym milczeniem, Seth.


- ...le to dobrze, że nic ci nie jest. - David poklepał go po ramionach i uśmiechnął się blado. - Zyskałeś teraz fest szacuneczek, nikt nie chce ci już podskakiwać. Musisz teraz tylko uderzyć do Mike, gdzieś koło piątku.
- W piątki mam zajęte, mówiłem ci już.
- Darowałbyś sobie, kurwa, raz, Niels. Co jest takiego, kurwa, ważnego w tych piątkach. Albo kto, hę? Dorwałeś sobie wreszcie jakąś panienkę?
- Odpierdol się, w porządku? - Odpalił sobie szluga, sprzedając kumplowi wrogie spojrzenie. - Powiedz mu, ze mogę w sobotę.
- Niczego mu nie powiem, tak samo jak ty. Możesz mu najwyżej obrobić lachę. Przyjdziesz tam w piątek i z nim pogadasz, inaczej nici z twojego awa... Ej, stary? Co jest? Co tak pobladłeś?

Bo człowiek rozumie wtedy kiedy...
Nie, to nie tak.
Ja ciebie nie straciłem. Wciąż teoretycznie się widujemy, prawda? Na przykład na tych koncertach. Lubię słuchać wtedy twojego głosu. Niemal całkowicie się zmienia i... Na scenie zawsze jesteś cały ty. Lubię całego ciebie.
To źle zabrzmiało. Mało kumpelsko. Pierdolę to.
Twoja matka się o ciebie martwi. Podobno przestałeś z nią rozmawiać. Z jednej strony mnie to nie dziwi, mi też mamy pewne.... Heh, problemy.
Odkąd się z tobą przespałem moje pragnienia uległy... Pewnej zmianie. Nie tak drastycznej, po prostu...
Ona tego nie rozumie, martwi się. Tobą i mną. Powinniśmy z tym coś zrobić.
Ale ty niczego nie zrobisz. Zamiast tego będziesz stał na scenie i śpiewał piosenkę, którą chciałbym traktować jaką tę o sobie.
Patrzę na ciebie i walczę z poczuciem winy, walczę z tym co się we mnie otwiera a przecież absolutnie nie powinno. Nie rozumiem tego.
I chyba nie chcę tego rozumieć.


- Już idziesz? - Spytała jedna ze stałych fanek, która czasami stawiała mu piwo, myśląc, że Niels jest menadżerem zespołu. - Coś nie tak?
- Nie, to po prostu... - Skrzywił się lekko, imitując nieudolnie ból żołądka. Nie przestawał przy tym wpatrywać się w blondyna, który po prostu hipnotyzował go tym dziwacznym kawałkiem.
- Boli mnie brzuch. - Wymamrotał wreszcie i uderzył pośpiesznie do drzwi.
Na jego twarzy naprawdę malowało się cierpienie.
Ale nie było spowodowane niestrawnością.


Draco - 2015-12-29, 04:27

And all the people say
"You can't wake up, this is not a dream
You're part of a machine, you are not a human being
With your face all made up, living on a screen
Low on self esteem, so you run on gasoline"


Pieprzony tchórz. Boli, co? Boli, jeśli śpiewam o tobie, skurwielu. O tym, co robisz mi w głowie, jakie gówno teraz tam panuje. Właśnie tak. Mnie to boli jeszcze bardziej. Ty możesz uciec od tej piosenki, ode mnie. Ale ja od siebie nie jestem w stanie. Ciekawe kto w takim razie jest szczęściarzem w naszym zestawieniu. Niech to szlag.

I think there's a fault in my code
These voices won't leave me alone
Well my heart is gold and my hands are cold


Widzę, jak wychodzisz. I wkurwia mnie to. Tak bardzo, jak tylko jest w stanie mnie coś wściec.

Are you deranged like me? Are you strange like me?
Lighting matches just to swallow up the flame like me?
Do you call yourself a fucking hurricane like me?
Pointing fingers cause you'll never take the blame like me?


Piosenka się kończy, a ja czuję się potwornie zmęczony. Na całe szczęście to była ostatnia dzisiejszego wieczoru i mogę po prostu pójść do domu. Ale nie idę. Opieram się o ramię Alexa i wygaduję się przyjaciołom, pijąc kolorowego drinka. A potem śmiejemy się z tego, że chyba zawróciłem temu kolesiowi w głowie. Alex wspomina o nowym klawiszowcu. Jestem do tego sceptycznie nastawiony. Dwa dni do Sylwestra.
Niels cały czas jest w domu, moja matka próbuje nawiązać ze mną konwersację i zaczyna na mnie krzyczeć, gdy ją ignoruję. Ale naprawdę nie wiem jak mam do niej teraz mówić, co mam w ogóle powiedzieć, nie potrafię. A skoro nie potrafię, postanowiłem się absolutnie od tego odciąć, pomyśleć jak to rozwiązać. Jak powiedzieć mojej własnej matce, którą przecież kocham, że puściłem się z jej partnerem. Jak mam to zrobić?
Piosenka, którą zaśpiewałem na ostatnim koncercie wczoraj nie dawała mi spokoju i nuciłem ją nawet będąc w domu. Robiłem sobie akurat herbatę i kroiłem ciasto. Sądziłem, że osoba, która przyszła do pomieszczenia to moja matka, ostatnio krążyła za mną non stop.
Myliłem się.


Pan Vincent - 2015-12-30, 01:58

Został mianowany jednym z ważniejszych gości na wschodzie dzielnicy.
W tak krótkim czasie.
Och, jednak miał do tego smykałkę. Był królem gangsterów i tyle.
Jakkolwiek śmiesznie by to nie brzmiało.
Wygramolił się ciężko z samochodu i zatrzasnął za sobą drzwiczki, kierując zmęczone spojrzenie w kierunku księżyca. Skurwiel jaśniał w pełni tak dotkliwie, że gdyby miał kaca to chyba by się właśnie popłakał.
Ale - na szczęście - nie miał kaca. Wyjątkowo, heh. Chociaż... W jakiś sposób czuł się bardzo zmęczony, znokautowany i obolały. Oczywiście, że nie przez alkohol. Przez parę ostatnich drzwi trzymał się cholernego alkoholu z daleka. Najdalej jak tylko się dało.
Przekręcił klucz i wszedł do mieszkania, upewniając się od razu, że torba z kokainą znajdowała się na swoim miejscu.
Znajdowała.
Ruszył pod prysznic, rzucając ciuchy pod nogi - w mieszkaniu panował w sumie niezły burdel, ale jakoś nie zwracał na to uwagi - od razu nastawił kurek na lodowato zimny strumień, opierając się ciężko o ścianę.
Are you insane like me? Been in pain like me?
Bought a hundred dollar bottle of champagne like me?

Zasyczał wściekle kiedy uderzył się o półkę z żelami zranionym ramieniem. Odpalił sobie papierosa i spróbował pochylić się tak by nie naleciało na niego zbyt wiele wody.
You can't wake up, this is not a dream
You're part of a machine, you are not a human being

- Uch, kurwa. Dość. - Wymruczał, uderzając tyłem głowy o bogu ducha winne kafelki. - Dość tego. Odpuszczam.
Well my heart is gold and my hands are cold.
Odpuścił.

Unikał Setha tak samo jak i on unikał jego. Krzątał się za Katją i starał się udawać, że wszystko było absolutnie w porządku. Nie zawsze szło po jego myśli, ale zazwyczaj osiągał w miarę znośny efekt (dobrym efektem był brak pytań i oskarżycielskich spojrzeń tej nieustępliwie dociekliwej kobiety, tak dla przykładu).
Do sylwestra pozostawały już tylko dwa dni - on i Katja mieli go spędzić w tym samym clubie gdzie się poznali. Okropna Betty i druga ze ślicznotek też miały się tam zjawić.
Ale Niels absolutnie nie miał ochoty na zabawę.
Chwycił karton z sokiem by odłożyć go na miejsce westchnął ciężko, zamierzając iść w stronę lodówki...
Kiedy niemalże wpadł na Setha.
Nie odezwał się, chociaż patrzył na niego tak jakby chciał to zrobić. Nie, nie wymruczał swojego zwykłego "cześć". Nie uśmiechnął się.
Spuścił wzrok i odłożył karton na blat, odwracając się pośpiesznie by zniknąć mu jak najprędzej z oczu. I żeby on też jak najprędzej mu z nich zniknął.
Bo kiedy go widział... Działo się z nim coś, czego chciał za wszelką cenę uniknąć. A tak ciężko było na niego nie patrzeć.


Draco - 2015-12-30, 02:37

Chyba Niels w końcu zrozumiał, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego i było to w pewien sposób pocieszające. Ale też sprawiało, że czułem się smutny. Nie rozumiałem tego. Nie myślałem o tym. Skupiłem się na przygotowaniach do Sylwestra, który mieliśmy ze znajomymi spędzić w nieco większym gronie na domówce u kogoś z kumpli Alexa. Nie wnikałem w szczegóły, było mi zresztą wszystko jedno.
Dzień imprezy był jakiś taki smętny dla mnie. Wstałem z łóżka po kolejnym, popierdolonym, mokrym śnie z... Nawet nie chciałem o tym myśleć. Po prostu nie. Pod prysznicem załatwiłem problem stojącego fiuta. Dzień minął mi szybko, może dlatego, że matka i Niels zniknęli raczej wcześnie. Ponoć mama miała jakąś kosmetyczkę i trzeba było zrobić zakupy, nie wiem.
Po drodze miałem zabrać Alexa, Jim ponoć już tam był. Z początku chciałem jechać samochodem, ale mój drogi gitarzysta dał mi subtelnie do zrozumienia ("Nie ma mowy, kurwa!"), że nie jest to najlepszy pomysł. Zabraliśmy się więc taksówką.
Gdy dojechaliśmy do mieszkania owego kolegi, trochę przestraszyło mnie w jakiej okolicy impreza miała mieć miejsce. W sumie nie było tu bezpiecznie, to na pewno. Nagle zrozumiałem, że Alexowi nie chodziło tylko i wyłącznie o to, że jutro mogę być w stanie niewskazanym i dlatego nie powinienem brać samochodu.
Weszliśmy do mieszkania na drugim piętrze pełnego ludzi i dymu. Był dziwnie słodki. Uśmiechnąłem się lekko, witając się z wszystkimi (większość to starzy znajomi) i podałem gospodarzowi dwie butelki alkoholu, które już wcześniej nabyłem... Okej, wyjąłem z barku, kogo to obchodzi.
- Hej, Seth, poznaj Andreę! A to jest Dave, klawiszowiec, o którym ci mówiłem! - Alex przedstawił mnie znajomym.
Uśmiechnąłem się do jednego i drugiego. Dziewczyna wyglądała chyba całkiem podobnie, jak ja. To trochę przerażające, wyróżniała ją intensywnie czerwona szminka na ustach, oczywiście makijaż i pokaźne piersi.
Przedstawiony Dave był wysokim, postawnym mężczyzną, dobrze zbudowanym czarnowłosym jegomościem o pięknych, jasno-błękitnych oczach. Podobał mi się.


Pan Vincent - 2015-12-30, 03:22

- Podoba ci się? - Uśmiechnęła się figlarnie, wykonując przed nim zgrabny piruet. Biała sukienka opinała jej odstający tyłeczek w szałowy sposób, a podniesione piersi skusiłby chyba każdego by ich skosztować.
- Jasne. - Odparł z uśmiechem, podchodząc do niej wolno by złożyć na rozchylonych wargach obiecujący pocałunek. - Wyglądasz bosko, ślicznotko.
- Ty też wyglądasz niesamowicie, Niels. - Pochyliła się by wziąć w garść jego przyrodzenie rysujące się wyraźnie nawet w stanie spoczynku (fiut Duńczyka nie należał do tych niewyobrażalnie długich, ale był naprawdę masywny). Lubiła to robić, zwłaszcza wtedy gdy miała ochotę z nim trochę...
Hm.
- Kiedy wrócimy do domu chcę się z tobą porządnie pieprzyć, skarbie. - Wymruczała mu tuż przy uchu, poruszając przy tym zwinnie upierścienioną rączką. Uśmiechnął się krzywo, obejmując ją jednym ramieniem w okolicy talii. - Tak dawno się już nie kochaliśmy, że powoli zapominam jak to było! - Rzuciła oskarżycielsko poprawiając mu spinki w mankietach.
- Idź przodem, zaraz do ciebie dołączę. - Mruknął, wskazując głową na muszlę klozetową.
Kiedy jednak drzwi zamknęły się za plecami przepięknej kobiety, Niels wcale nie udał się kierunku toalety. Przecież nawet nie chciało mu się lać.
Zamiast tego stanął przed umywalką i oparł obie dłonie o jej brzegi spoglądając poważnie w swoje odbicie. Lustro ukazało mu widok jego skwaszonej, choć świetnie ufryzowanej gęby, sprawiając tylko, że poczuł się jeszcze gorzej.
Ona go przecież czesała. Dbała o niego. Powinien się z nią przespać. Powinien się z nią naprawdę dobrze wypieprzyć.
Zasługiwała na to.

- Ha.. ah... Ah... - Sapał, zagłębiając się w nią po raz kolejny. Przesunął jej ramiona nad głowę i poruszył biodrami jeszcze mocniej, czując jak jego jądra uderzają z rozmachem w zaróżowione pośladki.
Katja rzucała się pod nim dziko, wykrzykując co jakiś czas jakieś niezrozumiałe słowa. Zaciskała mu palce na ramionach z taką mocą, że czuł jak wyrywa mu z nich skórę.
To bolało. Ale z drugiej strony było całkiem dobre.
- Niels! - Wykrzyknęła, gdy znowu przyśpieszył, wpijając usta w jej długą szyję. Ssał ją i przygryzał, zmieniając kąt pchnięć tak by były one dla niej jeszcze bardziej odczuwalne, jeszcze mocnie...
- Niels! Przestań! Zatrzymaj się, do cholerny jasnej! - Wykrzyknęła siadając nagle. Zderzyli się ze sobą czołami i nagle mocno go zamroczyło. Zdołał tylko usłyszeć stłumione przekleństwo i rzucił się na materac, oddychając ciężko. A właściwie sapiąc.
- Co jest? - Spytał mało przyjaźnie, starając się sobie rozmasować bolące miejsce.
- Chciałeś mnie zabić? - Odpowiedziała mu pytaniem, brzmiąc na jeszcze bardziej wkurwioną od niego.
- Co? O co ci chodzi?
- Pieprzyłeś mnie jak... Jak cholerne monstrum, jakieś zwierze. To znaczy... Nie, nie patrz tak na mnie, ja po prostu nie umiem tak... Mocno. To bolało. Nie było...
- Jasne. - Wymruczał spokojnie i sięgnął na szafkę po paczkę z papierosami.
- Na pewno? Bo... Jeśli tak bardzo chcesz, to...
- Nie, nie ma sprawy. Trochę wypiłem i straciłem wyczucie. - Skłamał, zaciągając się mocno dymem. - Następnym razem potraktuję cię z należytym szacunkiem.


Draco - 2015-12-30, 03:33

- Hej, Seth. Zaśpiewaj coś. Alex mówił, że jesteś w tym nieziemski - usłyszałem zachętę od nowego kolegi, Dave'a. Spojrzałem niepewnie na niego.
- Nie, no co ty...
- No dawaj, przestań. Sami swoi.
Are you deranged like me? Are you strange like me?
Lighting matches just to swallow up the flame like me?
Do you call yourself a fucking hurricane like me?
Pointing fingers cause you'll never take the blame like me?

Zamilkłem, a cisza nastała w pomieszczeniu. I nagle wszyscy zaczęli klaskać i wołać o bis, a ja się... okej, trochę się zawstydziłem. Może nie było tego widać, ale akurat ten aspekt mojego życia był dla mnie bardzo osobisty i ważny. Wobec czego śpiewanie i komponowanie, tworzenie tekstów - to zawsze sprawia dla mnie jakiś rodzaj nieśmiałości, jeśli mam się tym dzielić z innymi.
Uśmiechnąłem się, zarumieniony, ale na szczęście przyciemnione światła kamuflowały to idealnie.
Nie pamiętam jak to się stało, ale właśnie leżałem pod tym... jak mu tam... i jęczałem, prężąc się. A kiedy dochodziłem, nie wykrzyczałem imienia "Dave". Nie.
- NIELS!
Jakie to żenujące.
Dzień później to była katorga. Udało mi się zebrać do mieszkania. Nie było wtedy jeszcze mojej matki, a Dave zapytał, czy może do mnie wpaść i pogadać. W sumie, czemu nie, prawda?
Gdy matka wróciła z Nielsem, ja leżałem nago w salonie. Moim własnym salonie, nie żartuję. Przykryty byłem kocem, ale moim materacem nie była kanapa, na której tak czy inaczej się znajdowałem, a Dave. Spaliśmy w najlepsze. Moje bardzo jasne włosy były rozsypane na masywnej klatce piersiowej, naga noga wystawała poza kocem, ale spaliśmy. Oboje. I nie obudził nas dźwięk otwieranych drzwi, czy rozmowa. Nic z tych rzeczy.


Pan Vincent - 2015-12-30, 04:04

- ...wiedziałam mu, że taki projekt to może sobie wsadzić w dupę i pokazałam mu drzwi. A ten, jak to już mówiłam, zadufany w sobie, zaczął mi coś prawić o... O, kurwa, Niels.
Zatrzymała się nagle, a on, częściowo pogrążony w swoich rozmyślaniach (czasami nie potrafił się zmusić do tego by słuchać o jej pracy, to po prostu go zabijało) wpadł na nią z rozmachem, uderzając się przy tym o zwisającą z sufitu donicę (uszkadzanie czaszki w tym cholernym domu stało się chyba niepisaną tradycją). Potarł uderzone miejsce i zerknął w kierunku "znaleziska" Katji... Czując jak jego ciało zamienia się w bryłę lodu.
Białe włosy rozsypane na płaskiej, męskiej piersi.
Muskularne ramię przerzucone przez smukłe plecy. Zaróżowiony policzek przytulony do drugiego policzka. Męskiego, niedogolonego policzka.
- T-to... To przecież nic. - Katja roześmiała się nerwowo, ujmując Nielsa pod ramię.
Patrzył teraz wprost w jego oczy, w oczy Setha. Patrzył w nie i choć na jego twarzy widniał tylko szok, to oczy mówiły za niego całą resztę - krzywda odbijała się w nich tak wyraźnie, że bardziej chyba nie mogła.
- No to mamy rewanż. - Katja kolejny raz roześmiała się sztucznie i znów go pociągnęła, ciągnąc wyraźnie w kierunku kuchni. - Chodźmy stąd, Niels. Niels, halo? Rusz się. Nie będziemy im przeszkadzać, prawda? Co się z tobą dzieje? Nigdy nie widziałeś przytulających się facetów, skarbie? Wyglądasz jakbyś był w szoku.


Draco - 2015-12-30, 04:17

Otworzyłem oczy i drgnąłem, gdy usłyszałem zduszone "To nic, to nic". Sens słów nie doszedł do mnie, ale rozpoznałem do kogo należy ten głos. I zaskoczyło mnie to, bo oznaczać by to mogło, że spałem całkiem długo. Nim zdołałem się poruszyć i zejść z Dave'a (nagle doszło do mnie, co tutaj się działo i trochę było mi wstyd), ale nie zdołałem tego zrobić, bo moje oczy spotkały się podobnymi, szarymi. Ale nie było w nich mojego zakłopotania, czy zawstydzenia. O nie. Spotkać tam było jakąś... wściekłość. Powoli rosnącą i buzującą. Niels patrzył na mnie, jakbym... Sam nie wiedziałem. Jakbym był jego własnością i właśnie go zdradził. Co przecież jest wierutnym kłamstwem, bez wątpienia. Niels nie patrzył na nic innego, tylko na mnie i zaczęło to być niewygodne. Matka w końcu ruszyła go stamtąd, a ja podniosłem się natychmiast. Przykryłem dalej śpiącego Dave'a i ubrałem się czym prędzej. Byłem wyraźnie zawstydzony tą sytuacją, po raz kolejny. Jakoś seks ciągle ostatnio wiązał się z moim zażenowaniem i zakłopotaniem, to chyba znaczy, że czas swoją aktywność seksualną na jakiś czas przyhamować, nie wychodzi z tego nic dobrego.

- Co to za Niels?
Drgnąłem, gdy podczas rozmowy padło to imię. Rozmowy z kimś zupełnie spoza... tego wszystkiego. Nie powinno ono padać, nie powinniśmy w ogóle poruszać ten temat.
- Czemu pytasz? - Zmarszczyłem brwi, spoglądając na Dave'a.
- Cóż, jeżeli dochodząc twój kochanek krzyczy imię kogoś innego, chyba mogę...
- To był tylko seks, Dave. Bez przesady. Nie muszę ci się spowiadać z całej reszty...
- Ale...


Otrząsnąłem się z tego dziwnego wspomnienia konwersacji sprzed kilku godzin i poszedłem do kuchni. Siedziała tam tylko mama, ale bez Nielsa.
- Gdzie Niels?
- Wrócił do siebie. Słuchaj, skarbie, co się między wami dzieje?
- Nic, wszystko w...
- Proszę cię, nie kłam. Widzę, że coś jest naprawdę nie tak, ale nie wiem co to może być.


Pan Vincent - 2015-12-31, 02:14

- Niels. - Katja nastawiła wodę, najpewniej po to żeby uraczyć go jedną ze swoich paskudnych herbatek, których i tak by nie polubił, bo były po prostu obrzydliwe.
Dlaczego nie może po prostu zaakceptować faktu, że jej facet najbardziej lubi pić piwo lub colę?
- To nic takiego, przecież wiedziałeś już wcześniej, że Sethowi zdarza się to robić z... khem, młodzieńcami. To normalne w tych czasach.
- To nic takiego. - Powtórzył, nie mogąc ukryć w swoim głosie jadu i złości, którą teraz odczuwał.
Złości? Nie, to było wkurwienie, to było apogeum pieprzonego wkurwienia, które właśnie rozrywało mu żyły i serce. I łeb, łeb tak kurewsko mu pękał, że miał ochotę rzucić tym czajnikiem w kąt albo oblać się wrzątkiem, wypić go duszkiem, zrobić COKOLWIEK byleby tylko cofnąć czas i nie zobaczyć tego co ten skurwiel robił z jego...
Żeby nie dopuścić by oni w ogóle się spotkali. On nie miał prawa, nie miał do tego prawa...
- Niels?! Kochanie, słuchasz mnie? Rozumiem, że możesz nie tolerować homoseksualistów, bo jesteś twardym facetem i...
- Wychodzę. - Warknął tylko, nie dbając nawet o to by chwycić za płaszcz.
Wyszedł na dwór w pieprzonej koszuli.
I wcale nie było mu zimno.


- Proszę, nie! - Łkał mężczyzna rozpłaszczony na ścianie, odbierając raz za razem jego wściekłe kopniaki. Dyszał jak po pieprzonym maratonie, z dziurki od nosa ciekła mu krew.
Trochę się naćpał, musiał to przyznać.
Ale facet, którego tak beztrosko okładał i tak był sam sobie winien. Patrzył się na niego, zbyt długo się patrzył. I wyśmiewał go, oceniał wzrokiem.
Nikt nie ma prawa na niego patrzeć. Nikt nie może go oceniać.
- Yhm... - Sapie, kucając by strzelić mu prawego sierpowego. Coś trzaska mu w szczękach i Niels jest niemal pewien, że mu ją wyłamał, że zaraz zobaczy ją śmiesznie zwisającą u dołu, kołyszącą się jak morskie fale, jak pieprzone...
- Bwaham pwana... Zapwace pfysięwam! - Bełkocze zakrwawiony kmiot i odrywa od niego niewyraźne, szklane spojrzenie.
Niels warczy przeciągle i uderza ostatni raz, ale nie w człowieka. Uderza w ścianę.
Łamie sobie palec.
Nastawia go w drodze do domu. Tak, sam.

- Brakuje tu dwójki, skurwielu. - David wytrzeszcza oczy w geście niedowierzania. - Mówiłeś mi, że, kurwa, nie ćpasz. Zarzekałeś się. Co to ma... Ach! - Wykrzykuje, totalnie zaskoczony gdy jego przyjaciel uderza go tak po prostu w twarz, gdy z łuku brwiowego bucha fontanna krwi.
- Uważaj do kogo mówisz, kurwo. - Warczy tuż przy jego uchu, uśmiechając się paskudnie.
Potem śmieje się sucho i wciska mu w dłoń pięć dolarów.
- Niels, co ty, przecież...
- Już nie, Dave. - Warczy, mając w głowie obraz wszystkich skurwiałych Dave'ów tego kurewskiego świata. Przyciska do szyi "przyjaciela" ostrze noża i pociąga go za włosy, zadzierając mu wysoko głowę. - Od samego początku wiedziałem, że mnie okłamujesz. Wiesz?
Nie czekając na odpowiedź wykonuje długie cięcie - krew bryzga mu na twarz i ściany.
Nie przejmuje się tym, już dawno nauczył się ścierać krew z mebli.

Jest w ogóle sens żebym się do ciebie odzywała, czy fakt, że mój syn to "pedał" przestraszył cię na tyle, że nie dasz rady tego przezwyciężyć? Odezwij się do mnie, wciąż czekam, ale... Nie wiem na jak długo, Niels.
Czyści automatyczną sekretarkę i - wreszcie - po trzech dniach od nieszczęsnego incydentu postanawia tam wrócić, do tego piekła, gdzie znajdowała się Katja i...
Nie. I jej pieniądze.
Jego tam nie ma, on się nie liczy. Jest zwykła dziwką. Po prostu się nie liczy.
Najważniejsze są pieniądze.

- Cześć. - Wymruczała, rzucając mu się na szyję. Uśmiechnął się do niej krzywo i pocałował ją czule, niemal automatycznie obejmując ramieniem jej szczupłą talię.
- Przepraszam. - Dodał cicho, odrywając się od jej ust z cichym mlaśnięciem. Bukiet, wielki i piękny bukiet czerwony róż niemal wypadł jej z ramion, ale przytrzymywała go dzielnie, wyraźnie zadowolona, szczęśliwa.
- To nic takiego. Mama opowiadała mi, że czasem potrzebujecie czasu żeby...
- Nie mówmy o tym. - Przerwał jej zanim zaczął myśleć o tym co chciała powiedzieć. Wolał do tego nie dopuszczać, wolał naprawdę udawać, że po prostu nie miała syna. - Dasz się zabrać na kolację? Zarezerwowałem stolik w Dealsie.
- Och, to cudownie! Odstawię kwiaty do wazonu i trochę się przebiorę, zgoda? Poczekasz w salonie?
- Jasne. - Skinął głową, siadając wygodnie na kanapie. - Poczekam tu na ciebie, ślicznotko.


Draco - 2015-12-31, 02:26

Niels wsiąknął jak kamfora. A matka zaczęła mi robić wyrzuty.
- Jak mogłeś robić takie rzeczy w salonie, Seth?! Do cholery...
- Przypominam, że to mój dom, a was miało nie być jeszcze godzinę - mruknąłem z pozoru absolutnie obojętnie.
Ale faktycznie, zastanawiałem się nad... wieloma rzeczami. Przede wszystkim, z Dave'm było fajnie, ale... To nie to? Nie to, czego oczekiwałem. A poza tym, reakcja Nielsa była co najmniej groteskowa. Jebaliśmy się przecież, więc nie mógł być negatywnie nastawiony do takich relacji. Więc o co chodziło? Cały czas wydawało mi się, że o mnie. Ale to przecież było groteskowe, on był z moją matką, zrobiliśmy coś, co skrzywdziłoby mamę do końca życia, ale to był tylko jednorazowy wybryk i przysiągłem sobie, że nigdy więcej nie spojrzę na niego w ten sposób. Odetnę się od niego i wszystkiego, co mogło być związane z tym człowiekiem. Zero słów, zero niczego.
Nie rozmawiałem nawet z własną matką na dobrą sprawę...
- Co nie znaczy, że możesz robić takie...
- Nie zrobił tego z powodu tego, że uprawiałem seks, mamo - syknąłem, zbierając kosmyki jasnych włosów z twarzy.
- To niby dlaczego?!
No właśnie. Dlaczego? Dlatego, bo... Nie, nawet nie chciałem o tym myśleć. Sam pomysł był zbyt groteskowy.
Ale to nieważne, bo wrócił. W końcu wrócił i przywitał się z moją matką, zaprosił ją na kolację. Słyszałem. Siedziałem w salonie. A on się pojawił. Nie spojrzał nawet na mnie, ale zacisnął usta w wąską szparkę i usiadł możliwie jak najdalej ode mnie.
- Czemu zachowujesz się, jakbyś był zazdrosny? - spytałem od niechcenia.
Siedziałem na kanapie, oglądając telewizor i mając notatnik na kolanach. Pisałem piosenkę.
Włosy były spięte wysoko, odsłaniały ramiona i szyję. Usta były nieco czerwone od przygryzania podczas pisania tekstu. Zawsze tak robiłem.
- Albo obrzydzony - Podrzuciłem mu pomysł, spoglądając na Nielsa. Zupełnie bezinteresownie oblizałem usta. - Tylko że wtedy musiałbyś być też obrzydzony w stosunku do siebie samego.


Pan Vincent - 2015-12-31, 03:10

- ...ają teraz cudowną ofertę właśnie dla ciebie! Wystarczy, że wyślesz do nas sms-a o treści "ZAMAWIAM" na numer siedem trzy trzy...
Oderwał wzrok od telewizora i przeniósł go na swoją dłoń. Złamany palec był wciąż odrobinę opuchnięty ale przy Katji łatwo to było zwalić na coś kompletnie idiotycznego; jak ugryzienie komara, muchy, kota czy ufoludka z Marsa.
No, może trochę przesadzał... Ale nie musiał się po prostu martwić o to, że kobieta go zdemaskuje. Była w stosunku do niego tak ufna, że momentami sam się temu dziwił. Przecież w rzeczywistości był takim skurwielem, ze sam by się chyba porzygał na swój widok.
- Nie chce mi się z tobą gadać, Seth. - Mruknął cicho, nie zaszczycając chłopaka choćby i jednym spojrzeniem. Siedział sztywno jak na szpilkach, ale jego twarz nie wyrażała niczego, absolutnie niczego.
Nie, wystarczało mu już stresu. Za późno było na takie... rozmowy.
Seth w ogóle niepotrzebnie się odzywał. A zawsze robił to wtedy, kiedy Niels był gotowy powiedzieć, że może już sobie darować. Dlaczego, do kurwy nędzy, dlaczego?
- Ja... - Chrząknął, zerkając niepewnie w stronę schodów. - Jestem obrzydzony sam sobą. - Skłamał, czując jak serce podjeżdża mu do gardła.
Wcale nie, wcale nie, wcale nie.
- Nie chcę już do tego wracać. - Dodał i podniósł się z kanapy, ruszając w kierunku schodów. U ich szczytu czekała na niego Katja; piękna i wytworna jak zawsze. Zamruczał cicho na jej widok i uśmiechnął się lekko, starając się zapanować nad drżeniem dłoni.
- I jak? - Zaćwierkała, wykonując przy tym swój tradycyjny piruet. - Podoba ci się?
- Jasne. - Odparł, obejmując ją lekko. - Chodźmy już. Stolik czeka.


Draco - 2015-12-31, 03:21

Auć. Obrzydzony sam sobą. Nie chciało mi się w to wierzyć, bo jeszcze kilka dni temu wchodził mi w tyłek, byleby z nim porozmawiać. Zaczepiał wszędzie i robił wszystko. Ale skoro taka była jego wola, kogo to obchodziło? Nie mnie.
Ukryłem grymas jakiegoś rozczarowania lub smutku i słyszałem, jak wychodzą. A potem w złości rzuciłem telefonem w ścianę. Chyba się rozpadł. Pieprzyć to.
Kilka godzin później zorientowałem się, że faktycznie, telefon nadawał się do śmieci. Kupiłem więc nowy, nie rozmyślając zbyt długo nad modelem (po prostu chcę ten sam).

Alex bardzo chciał, aby Dave dołączył do nas, przynajmniej na próbę.
- No Seth, zgódź się, proszę cię...
- No nie wiem. Po co nam klawiszowiec?
- Zawsze się przyda. Szczególnie, że ostatnio brakuje nam kogoś czwartego, a Dave potrafi grać na pianinie, na basie, no weź, przyda się!
- Meh, okej... Niech ci będzie. Skomponuj mi do tego muzykę. Ma być wolna, taka no wiesz. Seksualna. Jezu, rozumiesz klimat - przewróciłem oczami, podając tekst koledze.
Nastała chwila ciszy.
- Niels się nie odzywa?
- Hm? Czemu pytasz?
- Nie zostaje już z nami po koncercie. Nie odzywa się do nas. Unikacie się.
- Po co się pytasz, skoro znasz odpowiedź? - parsknąłem śmiechem. Ale nie był on wesoły.
Mnie samego zaczynała męczyć ta sytuacja.
Dave dołączył do zespołu i w zasadzie wydawało się to całkiem dobrym pomysłem. Prócz tego, że w trakcie koncertów nierzadko podchodził do mnie i obejmował w pasie albo udawał, że coś szepcze do ucha, niekiedy nawet całował w policzek. To było dziwne i mocno nieprofesjonalne w mojej opinii, ale dla widowni się podobało. No, może prócz Nielsa. Gdy zobaczył coś takiego, natychmiast wyszedł. On naprawdę był zazdrosny, jakkolwiek głupio by to nie brzmiało. A brzmiało groteskowo. Dziwne.

- Seth, albo się dogadacie, albo ja wezmę sprawy w swoje ręce!
- O czym ty mówisz, mamo? - mruknąłem, pochylony nad tekstem piosenki. Siedziałem w kuchni i jadłem chpisy.
- Widzę, że dzieje się między wami źle, jest jakieś napięcie. Zależy mi na was, do cholery, macie się dogadać!
- Nie - odpowiedziałem prosto, wzruszając ramionami. - Nie możesz nas do tego zmusić.
- Nie?! Nie mogę?! No to patrz!
Wyszła. Cholera go wie po co. Niczego nie podejrzewałem. Dlaczego miałbym, kurwa mać...? Nigdy nie zostawiajcie takich rzeczy kobiecie. Nigdy.


Pan Vincent - 2016-01-01, 03:26

- Naprawdę. - Warknął, przewracając oczami. Siedział przy laptopie, sprawdzając wyciągi z nielegalnego konta bankowego.
Szczerze mówiąc, wolał żeby jej przy tym nie było, ale skoro musiała już tutaj stać...
Trudno.
- Naprawdę! - Powtórzyła po raz trzeci lub czwarty, wprawiając go tym tylko w jeszcze większą irytację. - Mam dość tej chorej sytuacji i czy to ci się podoba czy nie : jedziemy w cholerne góry i zostajemy tam przez tydzień, albo i dłużej. Macie się po prostu dogadać, bo oszaleję!
Usiadła, wydymając wargi (zawsze tak robiła kiedy się obrażała, a już w szczególności gdy powodem obrazy były jego kontakty z Sethem) w kaczy dziób i skrzyżowała ramiona na piersiach, obrzucając go wrogim spojrzeniem.
- Zgadzasz się? - Wypaliła, przytupując nogą.
Nawet na nią nie spojrzał, nie musiał patrzeć żeby wiedzieć jak teraz wyglądała i co robiła.
- Zgadzam. - Westchnął, dokonując ostatniego przelewu. Zamknął laptopa i podrapał się po karku, czując jak jego życie znowu zmierza w beznadziejnym kierunku.
Jak on miał niby wytrzymać tydzień obok tego... I jeszcze udawać, że się lubią?
Przecież to było, kurwa, niemożliwe.

- To jest po prostu niemożliwe, kobieto. - Powtórzył nie wiadomo, który raz tego dnia, próbując wepchnąć do bagażnika o wiele większą walizkę niż przewidywały to jakiekolwiek normy.
- Pchaj, Niels. - Poprosiła go jękliwie, wpisując coś w tablet. Nawet nie raczyła patrzeć na jego heroiczne wysiłki związane z wpychaniem pieprzonej lodówki (tylko cholerne lodówki mogły być takie wielkie!) do zasranego bagażnika.
- Po co ci tyle rzeczy? To tydzień, nie miesiąc. - Poskarżył się głośno, napierając na brzeg walizki całym ciężarem ciała (a nie był on wcale taki lekki). - Co ty tam wpakowałaś? Telewizor?
- Ha, ha. - Przewróciła oczami, uśmiechając się ciepło. - Jak możesz to zrób jeszcze miejsce na walizkę Setha, bo też na pewno chciał ze sobą wziąć parę drobiazgów. - Sethie, kotku! Schodź już na dół, czekamy!
- Ja pierdolę. - Burknął pod nosem, mając ochotę dopychać resztę "balastu" butem. Powstrzymał się jednak i otarł czoło rękawem, czekając na kolejny pakunek.
Jeśli następna walizka będzie równie wielka co poprzednia to było gwarantem, że zwariuje, odbije mu zanim w ogóle wyruszą w tę podróż.
Na chuj im to wszystko było!


Draco - 2016-01-01, 03:42

Matka i jej głupie pomysły. Kto normalny wpadłby na tak genialny pomysł, by zmusić ich do wspólnego, rodzinnego wyjazdu? Moja matka. We własnej osobie logistycznie zaplanowała cały wyjazd w góry, załatwiła hotele i atrakcje pod pretekstem sprawienia, że znowu będę miał jakiś tam kontakt Nielsem. Nie brała ona pod uwagę tego, że my po prostu może nie chcieliśmy tego robić, do cholery! Może było nam dobrze tak, jak jest...
Zmuszony więc byłem do spakowania kilku rzeczy, jako że matka zażyczyła sobie tygodniowych wakacji. Domyślałem się jaki bagaż weźmie. Gdzie byśmy się nie wybierali i na ile czasu by to nie było, z pewnością robiła niemalże to samo. Czyli pakowała zbyt wiele rzeczy, kilkanaście par pieprzonych butów, garsonki i sronki. Po co, nie wiedział nikt, nawet ona sama. Pod koniec wyjazdu zawsze narzekała, że wzięła za dużo rzeczy. Ten sam schemat powtarzał się od kilku lat i nie było to dla mnie absolutnie żadną nowością, niestety.
Uśmiechnąłem się więc, gdy zobaczyłem ulgę na twarzy Nielsa, gdy przyniosłem swój skromny bagaż. Materiałowa torba treningowa wypchana rzeczy, plecak i torba jako coś, gdzie będę miał portfel i takie rzeczy. Tablet, telefon, te sprawy.
Mogliśmy polecieć samolotem. Przecież było nas na to stać, ale gdy zapytałem matkę o przyczyny tej decyzji zaczęła mamrotać coś o tym, że mamy się zintegrować. Czcze gadanie.
Dwanaście godzin w samochodzie. Rozumiecie to? Obejrzałem cały youtube w kilka godzin i dalej nie było co robić! Przecież to jakaś absolutna porażka.
- Seth, śpiewaj ze mną tę piosenkę! "Last Christmas, I give you my heart"...
- Mamo, proszę cię...


Pan Vincent - 2016-01-01, 15:53

Prowadził to auto od dobrych czterech godzin i chociaż nie raz wybierał się w dłuższe podróże, to teraz wolał zdecydowanie stąd wysiąść i darować sobie całość tego cyrku.
Nawet przez okno, mógł wysiąść nawet przez pieprzone...
Zacisnął palce na kierownicy i z ledwością powstrzymał się od tępego uderzenia w nią łbem.
- Seth, śpiewaj ze mną tę piosenkę! "Last Christmas, I give you my heart"...
- Mamo, proszę cię. - Usłyszał wyjątkowo zniechęcony głos Setha i niemalże się uśmiechnął.
Cóż, przynajmniej nie tylko on miał pewne zastrzeżenia do wspólnego śpiewania Georga Pedała Michalea i jego miłosnych wypocin.
Katja uśmiechnęła się tylko szerzej i szturchnęła go w ramię, kontynuując odtwarzanie piosenki.
- No dalej, Niels, u ciebie w Danii nigdy tego nie puszczali?
- Puszczali. - Przyznał niechętnie, wypatrując po bokach autostrady jakiegoś miłego miejsca do postoju. Nie dostrzegał jednak niczego poza cholernym szczerym polem, a dobrze wiedział, że nie dostanie tam dobrego hot doga.
Krowiego łajna jakoś nie miał ochoty spożywać.
A Katja wciąż nie przestawała się wydzierać, szturchając go zaczepnie w ramię.
- Może się zamienimy? - Zaproponował, czując tępe pulsowanie w skroni. - Masz ochotę teraz poprowadzić?
- Dlaczego nie zapytasz Setha? Może on by pokierował, co? A ja bym się na Tobie wygodnie ułożyła z tyłu i trochę się przespała?
- Jasne. - Zjechał na pobocze i jeszcze w trakcie otwierania drzwi odpalił papierosa.
Nie wytrzyma, on tu prędzej zdechnie.




CIĄG DALSZY